Szef mi grozi

6

Pracowałem w pewnej firmie ponad 2 lata ale zawsze na umowach śmieciowych i na początku miesiąca już postanowiłem tego nie podpisywać i odszedłem, ale szef dzwoni do mnie i mówi, że mam coś tam poprawiać w projekcie, bo klient chciał inaczej itp, a jak nie to spotkamy się w sądzie. Oczywiście na umowach były tylko ogólne teksty i żadnych wymagań. W umowach są kary umowne jeśli nie dotrzymam terminu, albo coś specjalnie zepsuje, ale nic takiego nie miało miejsca. Myślicie żeby robić te poprawki czy gdzieś to zgłosić? Tylko gdzie skoro nie miałem umowy o pracę? To mała firma i w sumie mu się nie dziwie, bo teraz nie może nikogo za mnie znaleźć (info od kolegów), bo hajs mały a wymagania duże, ale skoro takie umowy podpisywał to musiał się z tym liczyć że odejdę.

0

umowa o dzieło czy zlecenie

5

Zaproponuj mu wizytę w sądzie pracy po złożeniu powództwa o ustalenie stosunku pracy.
Zaproponuj mu odpowiednie wynagrodzenie za wykonanie prac, które chce być wykonał - płatne z góry.
Zaproponuj mu by "spadał na drzewo" ale tak dyplomatycznie ;).
Zrób jeśli miałeś umowę o dzieło i nie wywiązałeś się z niej, nie rób jeśli inna umowa i nie czujesz chemii do szefa.

0

A jak różni się to co jest zrobione od tego jak chciał klient? I czy ustalenia z klientem masz na mailu, jakiejś kartce czy szef Ci w kuchni powiedział mniej więcej co chciał klient?
Z czego wynika różnica? Z lenistwa programisty?

1

Podpisany protokół odbioru?

0

W umowach są kary umowne jeśli nie dotrzymam terminu, albo coś specjalnie zepsuje, ale nic takiego nie miało miejsca.

Czyżby?
Nie no żartuje.
Olej typa. Jeśli się wywiązałeś z postanowień w umowie, to niech spada na bambus. Powiedz, że jesteś chory i w umowie tego nie określił, a mu przecież o tym mówiłeś! ;)

1
Świetny Kury napisał(a):

Pracowałem w pewnej firmie

Problem w tym, że oficjalnie nie pracowałeś tylko wykonywałeś umowę cywilnoprawną, zrób jak wyżej pisze @gg i tyle

0

Były to wymiennie umowy o dzieło i zlecenie, ale niestety ostatnia o dzieło.

Zaproponuj mu wizytę w sądzie pracy po złożeniu powództwa o ustalenie stosunku pracy.

A co mi to może dać?

A jak różni się to co jest zrobione od tego jak chciał klient? I czy ustalenia z klientem masz na mailu, jakiejś kartce czy szef Ci w kuchni powiedział mniej więcej co chciał klient?
Z czego wynika różnica? Z lenistwa programisty?

Po prostu klient potem chciał kolejne zmiany. Tak jest prawie zawsze, że się robi projekt i potem klienci w trakcie chcą zmian, więc to dla mnie nic dziwnego. Ustalenia były różne głównie przez rozmowę.

Podpisany protokół odbioru?

Nie i chyba nigdy takiego czegoś nie miałem.

Ogólnie tu nie chodzi o jednego klienta. Mimo umów śmieciowych pracowałem normalnie jak na etacie, więc nie było jakichś szczególnych ustaleń. Po prostu na umowię wpisywał wykonanie projektu XXX oraz YYY.

Teraz wiem że ma problem żeby znaleźć moje zastępstwo i dlatego się odezwał, bo dwóch klientów (różne projekty) chce zmian a nie ma ich kto zrobić bo reszta programistów też zajęta.
Ja od poniedziałku zaczynam nową pracę już z normalną umowę o pracę i musiałbym robić poprawki po pracy a ich na pewno będzie dużo. Ogólnie na umowach nigdy nie miałem szczegółów co miało być zrobione tylko ogólne teksty że wykonanie, bo pracowałem jakbym miał umowę o pracę a jemu chodziło tylko o to żeby nie płacić składek.

0

Pracowałem w pewnej firmie

Problem w tym, że oficjalnie nie pracowałeś tylko wykonywałeś umowę cywilnoprawną, zrób jak wyżej pisze @gg i tyle

Ale jak to mam robić jeśli miałem w umowie wykonanie projektu XXX i go zrobiłem i wtedy było ok, a wiadomo że klienci ciągle chcą zmian i co mam zrobić wtedy? Pracować dopóki klient szefa przestanie chcieć zmiany?

1
Świetny Kury napisał(a):

Pracowałem w pewnej firmie

Problem w tym, że oficjalnie nie pracowałeś tylko wykonywałeś umowę cywilnoprawną, zrób jak wyżej pisze @gg i tyle

Ale jak to mam robić jeśli miałem w umowie wykonanie projektu XXX i go zrobiłem i wtedy było ok, a wiadomo że klienci ciągle chcą zmian i co mam zrobić wtedy? Pracować dopóki klient szefa przestanie chcieć zmiany?

Nie! Wykonałeś swoje! Jeśli klient szefa chce, to jest klienta i szefa "chcenie" i tyle. Nie wiem na jakiej zasadzie się rozliczasz z szefem. Ale czy szef chce coś Tobie zaproponować? W sensie podwyżkę za to że Ty pracujesz bezpośrednio u klienta, ale rozliczasz się "tylko" z szefem? Jakiś udział w firmie?
Rozegraj to inaczej - poproś szefa o kontakt do klienta i z nim się dogadaj.

1

Zrobiłeś swoje i za to dostałeś wynagrodzenie. Szef odzywa się po jakimś czasie bo klient nie chce żadnych poprawek tylko MODYFIKACJE istniejącego rozwiązania. Powiedź że jak Ci odpowiednio zapłaci to wykonasz mu tą pracę o ile chce Ci się jeszcze po godzinach pracować. Nie masz żadnych zobowiązań wobec niego. Napisz mu grzecznie że swoją pracę wykonałeś zgodnie z ustaleniami (o ile to prawda i czegoś nie spierdo...es), odszedłeś jakiś czas temu i nie masz wobec niego zobowiazan, a jak chce nowe zmiany to niech placi. Podbij stawke 2-4 razy to najprawdopodobniej przestanie dzwonic ;)

1

Przede wszystkim co masz wpisane w umowie jako dzieło, konkretny program o opisanej funkcjonalności ?
Czy w umowie jest mowa o zasadach udzielanej przez Ciebie gwarancji i sposobie zgłaszania ewentualnych błędów ?

0
Świetny Kury napisał(a):

Pracowałem w pewnej firmie
Problem w tym, że oficjalnie nie pracowałeś tylko wykonywałeś umowę cywilnoprawną, zrób jak wyżej pisze @gg i tyle

Ale jak to mam robić jeśli miałem w umowie wykonanie projektu XXX i go zrobiłem i wtedy było ok, a wiadomo że klienci ciągle chcą zmian i co mam zrobić wtedy? Pracować dopóki klient szefa przestanie chcieć zmiany?

Masz dowód na papierze, że było OK?
Zleceniodawca jak najbardziej może dochodzić przed sądem poprawnego wykonania umowy. Sądy są przychylne w takich przypadkach wobec strony pokrzywdzonej i zobowiązują wykonawcę do naprawienia produktu i wynagrodzenia poniesionych strat. W branży budowlanej, drogowej, remontowej i podobnych to normalne, że podwykonawcami są małe firmy albo też jednoosobowe i nie ma zmiłuj, położona kostka brukowa wybrzuszyła się, droga pęka, chodnik nie taki, podwykonawca naprawia na swój koszt.

Umowa cywilnoprawna jest umową a nie stosunkiem pracy, sądy pracy nie są znane przyznawania racji nawet pracownikom na umowach, nawet UOKiK kiedy masz problem np. z operatorem to pomoże i wyegzekwuje prawa konsumenckie pod warunkiem, że stroną umowy był klient osoba fizyczna a nie jednoosobowa działalność gospodarcza.

Nie bądź optymistą i nie słuchaj rad forum bo szef będzie mieć więcej kasy na prawnika i przegrasz. Prawie dwa lata wykonywałeś usługi, rozliczałeś się z US, korzystałeś z przywilejów działalności gospodarczej, miałeś koszty, obniżałeś podatek, i co jeszcze, byłeś świadomy że prowadzisz firmę a kiedy spierniczyłeś robotę to próbujesz zrobić się pracownikiem etatowym i uniknąć odpowiedzialności.
Tak to przedstawi szef jako strona sporu.

2

Prawie dwa lata wykonywałeś usługi, rozliczałeś się z US, korzystałeś z przywilejów działalności gospodarczej, miałeś koszty, obniżałeś podatek, i co jeszcze, byłeś świadomy że prowadzisz firmę a kiedy spierniczyłeś robotę to próbujesz zrobić się pracownikiem etatowym i uniknąć odpowiedzialności.

Szef? :D

I tak pierpopolo. No i tyle :P

3

"korzystałeś z przywilejów działalności gospodarczej" - jakich przywilejów przecież to była UoD i UZ

2

"a kiedy spierniczyłeś robotę to próbujesz zrobić się pracownikiem etatowym i uniknąć odpowiedzialności." - nie wiemy czy robota została źle wykonana. Może chodzi o dorobienie nowych funkcji o których nie było wcześniej mowy

0

Niech zgadnę? Umowy podpisywane z datą wsteczną o trzy miesiące? Wszystko było "na gębę"?

Kodeks cywilny, w regulacjach dotyczących wykonania (realizacji) umowy o dzieło, rozróżnia wydanie (oddanie) i odebranie dzieła. Rozróżnienie to wynika z art. 643 k.c., zgodnie z którym zamawiający obowiązany jest odebrać dzieło, które przyjmujący zamówienie wydaje mu zgodnie ze swym zobowiązaniem.
Kodeks cywilny, w regulacjach dotyczących wykonania (realizacji) umowy o dzieło, rozróżnia wydanie (oddanie) i odebranie dzieła. Rozróżnienie to wynika z art. 643 k.c., zgodnie z którym zamawiający obowiązany jest odebrać dzieło, które przyjmujący zamówienie wydaje mu zgodnie ze swym zobowiązaniem.
Ugruntowany jest w orzecznictwie pogląd, wyrażony w wyroku Sądu Najwyższego z dnia 26 lutego 1998 roku (I CKN 520/97), w którym Sąd Najwyższy zwrócił uwagę na treść art. 643 k.c., który mówi o „wydaniu dzieła”, przeciwstawiając ten zwrot „odebraniu dzieła”. Terminom „oddanie dzieła” (z art. 642 § 1 k.c.) i „wydanie dzieła” (z art. 643 k.c.) Sąd Najwyższy przypisał natomiast identyczne znaczenie. Oddanie (wydanie) dzieła należy – czemu daje jednoznacznie wyraz art. 643 k.c. – odróżniać od odbioru dzieła: aktu zamawiającego, będącego konsekwencją oddania lub wydania dzieła, potwierdzającego spełnienie świadczenia przez przyjmującego zamówienie.
Przyjmujący zamówienie jest obowiązany do wykonania oznaczonego dzieła (art. 627 k.c.) i jego oddania zamawiającemu. Do odebrania dzieła, które zamawiający wydaje mu zgodnie ze swym zobowiązaniem, obowiązany jest zamawiający (art. 643 k.c.). Oddanie dzieła nie oznacza jego odbioru, aczkolwiek odebranie dzieła świadczy o jego oddaniu.
Należy przyjąć, że jeżeli oddane dzieło jest dotknięte wadą istotną, tj. czyniącą je niezdatnym do zwykłego użytku lub sprzeciwiającą się wyraźnie umowie o dzieło, to oddanie dzieła nie następuje i nie powoduje wymagalności wierzytelności o wynagrodzenie. Jeżeli natomiast dzieło ma tylko wadę nieistotną, należy uznać, że jego oddanie powoduje, w myśl art. 642 § 1 k.c., wymagalność wierzytelności przyjmującego zamówienie o wynagrodzenie za dzieło. W tym ostatnim wypadku zamawiający może skorzystać z uprawnień z rękojmi, opisanych w art. 637 k.c. Należy pamiętać, że jeśli nawet doszło do nienależytego wykonania umowy o dzieło przez przyjmującego zamówienie to takie okoliczności nie uzasadniają, na gruncie obowiązujących przepisów, odmowy zapłaty umówionego wynagrodzenia.

0
Mały Miki napisał(a):

Niech zgadnę? Umowy podpisywane z datą wsteczną o trzy miesiące? Wszystko było "na gębę"?

Kodeks cywilny, w regulacjach dotyczących wykonania (realizacji) umowy o dzieło, rozróżnia wydanie (oddanie) i odebranie dzieła. Rozróżnienie to wynika z art. 643 k.c., zgodnie z którym zamawiający obowiązany jest odebrać dzieło, które przyjmujący zamówienie wydaje mu zgodnie ze swym zobowiązaniem.
Kodeks cywilny, w regulacjach dotyczących wykonania (realizacji) umowy o dzieło, rozróżnia wydanie (oddanie) i odebranie dzieła. Rozróżnienie to wynika z art. 643 k.c., zgodnie z którym zamawiający obowiązany jest odebrać dzieło, które przyjmujący zamówienie wydaje mu zgodnie ze swym zobowiązaniem.
Ugruntowany jest w orzecznictwie pogląd, wyrażony w wyroku Sądu Najwyższego z dnia 26 lutego 1998 roku (I CKN 520/97), w którym Sąd Najwyższy zwrócił uwagę na treść art. 643 k.c., który mówi o „wydaniu dzieła”, przeciwstawiając ten zwrot „odebraniu dzieła”. Terminom „oddanie dzieła” (z art. 642 § 1 k.c.) i „wydanie dzieła” (z art. 643 k.c.) Sąd Najwyższy przypisał natomiast identyczne znaczenie. Oddanie (wydanie) dzieła należy – czemu daje jednoznacznie wyraz art. 643 k.c. – odróżniać od odbioru dzieła: aktu zamawiającego, będącego konsekwencją oddania lub wydania dzieła, potwierdzającego spełnienie świadczenia przez przyjmującego zamówienie.
Przyjmujący zamówienie jest obowiązany do wykonania oznaczonego dzieła (art. 627 k.c.) i jego oddania zamawiającemu. Do odebrania dzieła, które zamawiający wydaje mu zgodnie ze swym zobowiązaniem, obowiązany jest zamawiający (art. 643 k.c.). Oddanie dzieła nie oznacza jego odbioru, aczkolwiek odebranie dzieła świadczy o jego oddaniu.
Należy przyjąć, że jeżeli oddane dzieło jest dotknięte wadą istotną, tj. czyniącą je niezdatnym do zwykłego użytku lub sprzeciwiającą się wyraźnie umowie o dzieło, to oddanie dzieła nie następuje i nie powoduje wymagalności wierzytelności o wynagrodzenie. Jeżeli natomiast dzieło ma tylko wadę nieistotną, należy uznać, że jego oddanie powoduje, w myśl art. 642 § 1 k.c., wymagalność wierzytelności przyjmującego zamówienie o wynagrodzenie za dzieło. W tym ostatnim wypadku zamawiający może skorzystać z uprawnień z rękojmi, opisanych w art. 637 k.c. Należy pamiętać, że jeśli nawet doszło do nienależytego wykonania umowy o dzieło przez przyjmującego zamówienie to takie okoliczności nie uzasadniają, na gruncie obowiązujących przepisów, odmowy zapłaty umówionego wynagrodzenia.

Hahaha, to szef! Wrzućcie to w perełki!

0

Przede wszystkim co masz wpisane w umowie jako dzieło, konkretny program o opisanej funkcjonalności ?
Czy w umowie jest mowa o zasadach udzielanej przez Ciebie gwarancji i sposobie zgłaszania ewentualnych błędów ?

Nie ma żadnego opisu programu. Wpisy zawsze były ogólne czyli "wykonanie programu XXX, wykonanie programu YYY". Jest, ale to co teraz dostałem to nie są poprawki, bo coś nie działa tylko inne funkcjonalności.

Masz dowód na papierze, że było OK?

Nie mam i wiadomo że teraz go nie dostanę bo już odszedłem.

Zleceniodawca jak najbardziej może dochodzić przed sądem poprawnego wykonania umowy. Sądy są przychylne w takich przypadkach wobec strony pokrzywdzonej i zobowiązują wykonawcę do naprawienia produktu i wynagrodzenia poniesionych strat. W branży budowlanej, drogowej, remontowej i podobnych to normalne, że podwykonawcami są małe firmy albo też jednoosobowe i nie ma zmiłuj, położona kostka brukowa wybrzuszyła się, droga pęka, chodnik nie taki, podwykonawca naprawia na swój koszt.

Ale chodzi o to że w umowie nie było to dokładnie opisane i z tego wynika, że teraz do końca życia mam coś wykonywać?

Umowa cywilnoprawna jest umową a nie stosunkiem pracy, sądy pracy nie są znane przyznawania racji nawet pracownikom na umowach, nawet UOKiK kiedy masz problem np. z operatorem to pomoże i wyegzekwuje prawa konsumenckie pod warunkiem, że stroną umowy był klient osoba fizyczna a nie jednoosobowa działalność gospodarcza.

Skąd wziąłeś że mam działalność gospodarczą?

Nie bądź optymistą i nie słuchaj rad forum bo szef będzie mieć więcej kasy na prawnika i przegrasz. Prawie dwa lata wykonywałeś usługi, rozliczałeś się z US, korzystałeś z przywilejów działalności gospodarczej, miałeś koszty, obniżałeś podatek, i co jeszcze, byłeś świadomy że prowadzisz firmę a kiedy spierniczyłeś robotę to próbujesz zrobić się pracownikiem etatowym i uniknąć odpowiedzialności.
Tak to przedstawi szef jako strona sporu.

Nie mam żadnej działalności gospodarczej. I nic nie spierniczyłem, bo póki tam pracowałem to nie było zastrzeżeń. Chodzi o to, że klient chce poprawić swój projekt, żeby było inaczej, a ja nie mam ochoty już tego robić, zwłaszcza że musiałbym to robić u niego w firmie a mam już nową pracę w innym mieście. Rozchodzi się o to, że moje miasto jest małe, a on oferuje mało kasy i nie może nikogo za mnie znaleźć.

0

eno, dobra, idźcie se na elektrode.pl, bo to już jest smutne

0

Jak 2 klientów nie dostanie nowej wersji to zmienią Janusza. Jak Janusz straci 2 klientów to nie zarobi. Janusz nie znajdzie nowych ludzi na śmieciowe umowy za śmieciowe pieniądze. 2 firmy znajdą w końcu inne JanuszWebServicesSoftwareHouse. Na Janusz nie ma niczego do stracenia. Janusz musi znaleźć na wczoraj nowego naiwnego na zwolnione miejsce albo wymusić wykonanie pracy. :)

1

jestem ciekaw czy w ogóle przekazałeś prawa autorskie, bo jak nie to dzieło jest nadal twoje hie hie

0

Oczywiście mowa tu o prawach autorskich majątkowych. Miałeś jakiekolwiek zapisy w umowach na ten temat?

0

"Oczywiście mowa tu o prawach autorskich majątkowych" - faktycznie to może być problem dla Twojego byłego szefa :).

0

Jest w umowie o przeniesieniu praw majątkowych, ale przy odbiorze dzieła tylko nie wiem jak mam traktować to czy dzieło zostało odebrane? Kasę dostałem, ale wcześniej ktoś pisał o potwierdzeniu czy jakimś protokole, a tego nie było.
I co mi to teraz daje? Jeśli nie są przekazane prawa majątkowe to co mogę zrobić? A jeśli zostały przekazane to uznaje się że wykonałem dzieło i już nie muszę robić tych zmian?

Kilka osób pisało tutaj o tej umówie jakby to było coś fachowego, a ja tam pracowałem normalnie po 8 godzin dziennie i byłem traktowany jakbym był na umowie o pracę, więc jeśli wszystko miałoby być wpisane w umowę o dzieło to musiałbym ją codziennie podpisywać, bo pracowałem przy dokładnie 14 projektach odkąd tam jestem. W umowach nie ma żadnych szczegółów, jest tylko "wykonanie XXX", więc jakby się szef uparł to bym to musiał robić do końca życia. Ja nie miałem nic wspólnego z klientami, tylko mówię że klienci chcieli coś zmienić a nie miał tego kto zrobić, bo ci co tam pracują nie mają czasu.

0

Było 20% czy 50% kosztów uzyskania przychodu?

0

Nie ma nic o kosztach uzyskania przychodu w umowie.

0

A jeśli zostały przekazane to uznaje się że wykonałem dzieło i już nie muszę robić tych zmian?

Co innego umowa o dzieło/zlecenie, gdzie robisz tylko sam projekt(!), a co innego, jeśli w umowie jest napisane, że masz ten projekt utrzymywać. Jeśli masz wpisane utrzymanie/maintenance/konserwację to możesz mieć obawy. Jeśli takich zapisów nie było, to umowa zakończona jest umową zakończoną! Twój poprzedni pracodawca zwyczajnie Ciebie nęka. Możesz go pozywać do sądu (odradzam, bo są kolejki), albo możesz się po ludzku dogadać...

pracowałem normalnie po 8 godzin dziennie i byłem traktowany jakbym był na umowie o pracę, więc jeśli wszystko miałoby być wpisane w umowę o dzieło to musiałbym ją codziennie podpisywać

Z tego co piszesz, to Twój pracodawca traktował wszystkich "w porządku". Ty byłeś traktowany "normalnie" jak pracownik etatowy, a ci z "etatu" wiedzieli i traktowali Ciebie jak kolegę, a nie jak randomowego gościa z "przypału". Nie chcę uwłaczać, tylko opisuję jak to widzę po Twoim opisie.

więc jakby się szef uparł to bym to musiał robić do końca życia.

Jeśli tylko chcesz...
Olej gościa, powiedz mu, że szukasz czegoś innego.

0

Żadnego z projektów które miałem w umowie nie robiłem sam i wszędzie było, że mam wykonać projekt i nic nie było o utrzymaniu.

0

Żadnego z projektów które miałem w umowie nie robiłem sam i wszędzie było, że mam wykonać projekt i nic nie było o utrzymaniu.

Olej to, człowieku...
Twój "były" może co najwyżej pozwać Ciebie do sądu pracy - i to bezpodstawnie - nic na tym nie zyska... a Ty go możesz pozwać o sądu cywilnego o nękanie - już podstawne!
...i tak można w koło Macieju...
Olej gościa, nie odbieraj telefonów, idź na dupki...

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1