Serdecznie Was Witam,
mam pewien dylemat związany z poszukiwaniem pracy w charakterze programisty. Nie jestem informatykiem i nie skończyłem studiów o profilu technicznym.
Posiadam stopień naukowy doktora nauk społecznych (skończyłem kilka kierunków) i pracuje obecnie na uczelni bez pełnego etatu, na który raczej nie mogę liczyć w najbliższej przyszłości (niż demograficzny=mało studentów). Programowaniem zainteresowałem się przy prowadzeniu badań na uczelni (Python, R). Wciągnęło mnie i poczułem pasję. Zacząłem czytać i studiować wszystko co mi wpadło w ręce. Dokształcałem się samodzielnie (C++, Java). W końcu, żeby ugruntować i poszerzyć umiejętności zapisałem się na komercyjny (5-cio miesięczny i cholernie drogi) kurs Java (+ Spring, Hibernate i kilka innych narzędzi), z którego jestem zadowolony. Pracuje nad jednym większym projektem, ale mam za sobą kilka mniejszych. Chciałbym zdobyć doświadczenie w pracy nad projektem komercyjnym, czyli mówiąc po ludzku zaleźć pracę jako programista i na stałe przejść do branży. Zarobki nie stanowią dla mnie jedynej motywacji. Na prawdę czuję do tego pasję. Pisanie kodu sprawia mi satysfakcję. Lubie uczyć się nowych rzeczy i rozwiązywać problemy.
Wiem, że rynek pracy programistów zmienia się dynamicznie i próg wejścia też się podwyższa. Czy fakt posiadania takiego wykształcenia jak moje dyskwalifikuje mnie u większości pracodawców? Wiem z doświadczenia, że doktorat odstrasza pracodawców, ale jak to jest w sektorze IT. Czy na początku powinienem celować w staże, czy może połowę etatu? Czy jeśli w ogłoszeniu o prace widnieje zapis o konieczności posiadania doświadczenia (1-2 lata) to mam sobie odpuścić? Chciałbym w szczególności, wysłuchać opinii pracodawcy lub osoby odpowiedzialnej za rekrutacje.