Skoro tak stawiasz sprawy to wydaje mi się, że to jest kwestia organizacji, a nie stanowiska. Devów też różnie się traktuje w różnych miejscach i sam tego doświadczyłem, z testerami pewno jest tak samo. Tak naprawdę sam przechodzę coś podobnego, choć może jestem trochę bardziej zaawansowany w poszukiwaniach. Wydaje mi się, że masz trochę uprzedzeń na temat podejścia pracodawców. Nie wszyscy są „Januszami startapów” czy ciasnogłowymi korpoludkami. Ja miałem i zobaczyłem, że moje nastawienie pozwala mi to zobaczyć i że jestem bardziej atrakcyjny dla tych, którzy bardziej odpowiadają moim oczekiwaniom.
Poprzednio gdy zmieniałem pracę po długiej przerwie udało mi się podnieść zarobki i jednocześnie działać bez nacisków, totalny luz, z fajnymi ludźmi, którzy są życzliwi i znają się na robocie. Kluczowym chyba było wykorzenienie ze swojej głowy podejścia, że ktoś mi robi łaskę, że przyjmie do pracy – to jest biznes i korzyści są obustronne, a co do tego czy ktoś mnie przyjmie czy nie – no personal feelings.
Jednak i w tym brakowało mi czegoś – celu, jakiegoś sensu, bo pieniądze zarabiałem już w takim tempie, że oszczędności rosły i rosły. Również szybko się zorientowałem, że firma nie ma mi nic do zaoferowania. Dlatego tym razem zdecydowałem, że zrywam z Javą i uderzam w niskopoziomowe stanowiska i na przykład ostatnią rozmową jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Zobaczyłem, że naprawdę by mnie przyjęli na posadę w bezpieczeństwie (analiza złośliwego kodu), ale jednocześnie uznałem, że nie jestem w stanie zaspokoić wszystkich oczekiwań, a oni moich więc szukam dalej. Nie jest łatwo, ale niedługo mam rozmowę w kolejnej firmie, która budzi moje nadzieje, że będę się w stanie w niej bardziej rozwinąć.
No i jest to mała firma, co jak dla mnie jest jedyną już opcją, jest więcej przestrzeni do działania, wysiłki są bardziej doceniane no i nie ma takich sztywnych granic między działami, specjalizacjami, itd. Poza tym lepiej się czuję w małych grupach, gdzie praktycznie każdego w firmie znam, bo w korpo zwykle nie znałem nikogo poza ludźmi z mojego zespołu. Tak więc startup raczej miło wspominam. Fakt, że w startupie łatwo wylecieć z przyczyn losowych, a zarząd często ma trudności w podejmowaniu właściwych decyzji, ale ja lubię tę atmosferę, że wszyscy w firmie jesteśmy ludźmi i uczymy się od siebie nawazajem.