Urlop dziekański na uczelni i podjęcie pracy

0

Witam wszystkich!

Stoję ostatnio przed dylematem w jaki sposób pokierować dalej swoim życiem. Na początek kilka słów o sobie i o aktualnej sytuacji w jakiej się znajduję - jestem studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunku informatyka i od października rozpoczynam drugi rok nauki. Jak to w życiu bywa większość rzeczy rozbija się o pieniądze i dlatego też zastanawiam się czy nie wziąć urlopu dziekańskiego by móc starać się o miejsce w Java Academy organizowanej przez EPAM. Wiadomo, że najtrudniej jest wystartować a coś takiego znacząco poszerzyłoby moje możliwości w przyszłości. Co szanowne Turingi myślą o tym pomyśle? Czy ktoś z Was stał kiedyś przed podobnym dylematem? Na co konkretnie uważać? Każda wypowiedź mile widziana! Prosiłbym o merytoryczną dyskusję popartą argumentami ;)

Pozdrawiam!

0

Te studia będą się za tobą ciągnąć przez cały czas, a jak zaczniesz pracować to nie będzie ci się chciało wracać. Nie bierz dziekanki jeśli nie masz pewności że się dostaniesz - a sądząc po tym jak się przedstawiłeś to nie spełniasz wymagań (o ile to jest to o czym piszesz):

Uczestnikami Java University mogą zostać osoby spełniające następujące wymagania:

Znajomość języka Java
1-2 lat doświadczenia komercyjnego
Znajomość języka angielskiego na poziomie B2
Dyspozycyjność w pełnym wymiarze czasu pracy (40 godz. tygodniowo)

Szczerze mówiąc ani to nie wygląda na normalną pracę ani jako staż - coś pomiędzy. W każdym razie nie myśl że coś takiego gwarantuje ci jakąkolwiek pozycję gdziekolwiek. Gdyby tak było to byłaby to oferta pracy.

0

Znowu duża firma i znowu "akademia" z wymaganiami jak kiedyś na mida.
Tak już będzie w czasach 200 CV od przekwalifikowanych i innych ze studiami rzuconymi po pierwszym roku.
Skończ tą informatykę bo czasy brania z ulicy każdego na douczenie już nie wrócą.

5

To nie jest kwesta zwiększonych wymagań, a tego, że coraz gorsza i ciemniejsza masa pcha się w ten zawód. Jak mnie brali, to normalnie składałem podanie, potem testy, rozmowa i przyjeli. Miałem na lapku swoje projekty do pokazania. Jakiś czas po przyjęciu sam zacząłem brać udział w procesie rekrutacji. Przez ostatnie 5 lat, poziom ogółu dramatycznie spadł, a co więcej ludzi piszą coraz bardziej wypasione cv nic nie potrafiąc. Gość, robi w sql iloczyn kartezjański po 4 czy 5 tabelach, to czego nie potrzebuje odcina w where i jeszcze sypnie tam pod zapytanie i oburzony, że jak to jest źle skoro działa (kit tam, że tabele po ok 20k rekordów a zapytanie idzie ponad 1s). Albo prosisz gościa, żeby zaimplementował drzewo i jedyne co widzisz w jego oczach to tył jego czaszki... żeby było śmiesznie, ma lapka z dostępem do Internetu, forum, wikipedii, może na biedę ściągnąć Cormena, lub przykładową implementacje, z strony dla studentów, ale nic... zero. Nigdy nie zatrudniano osób na takim poziomie, na jakim są obecnie lebiegi składające cv. Kiedyś ktoś ogarnięty powiedział, że nic nie potrafił jak go przyjmowali, ale to nic obecnie jest za szklanym sufitem większości płaczków. Serio, zamiast narzekać jak to firmom się poprzewracało, to zepnijcie dupkę i dociągnijcie do tego nic z przed paru lat to łatwiej dostaniecie prace.

Co do tematu - sam brałem dziekański żeby zacząć pracować. Polecam - dowiedziałem, się tego czego na uczelni bym się nie dowiedział, zrozumiałem różnice między pracą a uczelnią. W zasadzie to wtedy polubiłem, studiowanie, ale nie jako mus, żeby zdobyć prace, bo ją miałem, a jako miejsce gdzie poszerzam horyzonty i się kształcę. Jak przestałem mieć pretensje do uczelni, że nie przygotowuje do pracy (bo to nie kurs programowania, ani szkoła zawodowa dla takiego np. admina), to normalnie wróciłem i skończyłem studia. Dłużej to trwało, ale jakbym to robił krócej to nie zrozumiał bym paru ważnych spraw, a czym jest rok czy dwa na przestrzeni całego życia?

Tylko odradzam pchania się w jakieś kursy programowania. Naucz się sam, a jak nie dajesz rady to zahacz o jakiegoś kumatego kumpla, albo koło naukowe i od razu uderzaj do pracy. Jak dostaniesz się to składaj urlop. W tej kolejności. Co do tego typu szkoleń - to moim zdaniem strata czasu. Co innego potem szkolenia stricte, z bezpieczeństwa, jakiś technik programistycznych, ale to są warsztaty, drogie dla specjalistów parę lat w zawodzie. Do wystartowania i znalezienia dobrej pracy, wystarczy Internet i 10 letni laptop.

0

@up komentarz - to wrzuć do cv swoją stronkę z portfolio, albo link do githuba. Z pewnością takie cv przejdzie do kogoś z zespołu, żeby zerknął na kod i o ile to nie będzie hallo world, tylko jakiś program ze strukturą, to zostanie to ocenione i albo zaproszą, albo odrzucą świadomie. Nie masz githuba - albo nic nie potrafisz, albo jesteś za leniwy na napisanie paru apek demo. Trzecia opcja - doświadczenie i umiejętności są na takim poziomie, że GH jest nie potrzebny, ale wtedy nie masz problemów z rekrutacją więc to nie ta opcja. Zadziwiające, jak zawsze wszyscy obwiniają innych, ale nie siebie. Znam parę firm, gdzie rekrutacja jest ciągła i to nie przez rotacje, a przez to, że zamiast programistów to składają cv cwaniaki, które myślą, że w pracy ktoś będzie ich kształcił... Do pracy idziesz pracować, od zawsze tak było. Zejdźcie na ziemię, i nie gadajcie głupot o tych złych firmach co nie przyjmuje programistów, bo niesprawiedliwie rekrutują - one serio mają ssanie na pracowników, ale na rynku ich nie ma.

0
Zakręcony Samiec napisał(a):

@up komentarz - to wrzuć do cv swoją stronkę z portfolio, albo link do githuba. Z pewnością takie cv przejdzie do kogoś z zespołu, żeby zerknął na kod i o ile to nie będzie hallo world, tylko jakiś program ze strukturą, to zostanie to ocenione i albo zaproszą, albo odrzucą świadomie.

Bzdura. Rekrutacja odrzuca CV bo ma takie wytyczne, żeby odrzucać wszystko co przekracza progu minimum. Koniec.
Ludzie z zespołu nie grzebią w koszu haeru żeby sprawdzać czy czasem gostek nie ma superowego githuba.

0

Tak, bo na jakim stanowisku i w ilu firmach pracowałeś, że o tym wiesz? Ja znam to od strony firm, jak to jest. Owszem cv które jest badziewne odpada od razu, ale takie z GH nie. Mało jest cv z GH, a jak ktoś wpisuje to ma co pokazać i wtedy zespół angażuje się. Nie do przesiewania kosza, a do 2-3 cv miesięcznie, gdzie ktoś wyśle GH z więcej niż 1 commitem.

0

Zapewniem Cię, że u ans w dużej firmie żadna z bardzo miłych Pań rekruterek nie ma pojęcia co zrobić z kontem na GitHubie (tym bardziej nie ma pojęcia jak ocenić kod), za to są bardzo dobre w screeningu CV :)

Zespoły programistów zajmują się pracą a nie wstępną selekcją kandydatów do pracy.

0

Tak czytam wątek i mam ochotę wykupić prywatność na GH, będę trollował pracodawców jak poproszę o linka.

0
Zakręcony Samiec napisał(a):

@up komentarz - to wrzuć do cv swoją stronkę z portfolio, albo link do githuba. Z pewnością takie cv przejdzie do kogoś z zespołu, żeby zerknął na kod i o ile to nie będzie hallo world, tylko jakiś program ze strukturą, to zostanie to ocenione i albo zaproszą, albo odrzucą świadomie.

W dużych firmach przysłane CV nie lądują od razu na biurko programistów. Wcale nie jest łatwo dostać zaproszenie na kontakt z ludźmi z produkcji :)

0
Zakręcony Samiec napisał(a):

To nie jest kwesta zwiększonych wymagań, a tego, że coraz gorsza i ciemniejsza masa pcha się w ten zawód. Jak mnie brali, to normalnie składałem podanie, potem testy, rozmowa i przyjeli. Miałem na lapku swoje projekty do pokazania. Jakiś czas po przyjęciu sam zacząłem brać udział w procesie rekrutacji. Przez ostatnie 5 lat, poziom ogółu dramatycznie spadł, a co więcej ludzi piszą coraz bardziej wypasione cv nic nie potrafiąc. Gość, robi w sql iloczyn kartezjański po 4 czy 5 tabelach, to czego nie potrzebuje odcina w where i jeszcze sypnie tam pod zapytanie i oburzony, że jak to jest źle skoro działa (kit tam, że tabele po ok 20k rekordów a zapytanie idzie ponad 1s). Albo prosisz gościa, żeby zaimplementował drzewo i jedyne co widzisz w jego oczach to tył jego czaszki... żeby było śmiesznie, ma lapka z dostępem do Internetu, forum, wikipedii, może na biedę ściągnąć Cormena, lub przykładową implementacje, z strony dla studentów, ale nic... zero. Nigdy nie zatrudniano osób na takim poziomie, na jakim są obecnie lebiegi składające cv. Kiedyś ktoś ogarnięty powiedział, że nic nie potrafił jak go przyjmowali, ale to nic obecnie jest za szklanym sufitem większości płaczków. Serio, zamiast narzekać jak to firmom się poprzewracało, to zepnijcie dupkę i dociągnijcie do tego nic z przed paru lat to łatwiej dostaniecie prace.

Co do tematu - sam brałem dziekański żeby zacząć pracować. Polecam - dowiedziałem, się tego czego na uczelni bym się nie dowiedział, zrozumiałem różnice między pracą a uczelnią. W zasadzie to wtedy polubiłem, studiowanie, ale nie jako mus, żeby zdobyć prace, bo ją miałem, a jako miejsce gdzie poszerzam horyzonty i się kształcę. Jak przestałem mieć pretensje do uczelni, że nie przygotowuje do pracy (bo to nie kurs programowania, ani szkoła zawodowa dla takiego np. admina), to normalnie wróciłem i skończyłem studia. Dłużej to trwało, ale jakbym to robił krócej to nie zrozumiał bym paru ważnych spraw, a czym jest rok czy dwa na przestrzeni całego życia?

Tylko odradzam pchania się w jakieś kursy programowania. Naucz się sam, a jak nie dajesz rady to zahacz o jakiegoś kumatego kumpla, albo koło naukowe i od razu uderzaj do pracy. Jak dostaniesz się to składaj urlop. W tej kolejności. Co do tego typu szkoleń - to moim zdaniem strata czasu. Co innego potem szkolenia stricte, z bezpieczeństwa, jakiś technik programistycznych, ale to są warsztaty, drogie dla specjalistów parę lat w zawodzie. Do wystartowania i znalezienia dobrej pracy, wystarczy Internet i 10 letni laptop.

A z ciekawości jak takie zadanie rozwiązać? Bo przecież jeśli piszesz, że zrobił JOINów i to jest źle to znaczy, że albo baza jest źle zaprojektowana, albo on robił relacje po czymś niepotrzebnym, a prościej byłoby krócej. W pierwszej sytuacji może baze przeprojektować? Bo w takim razie jak to Twoje zadanie rozwiązać zakładając, że baza jest dobrze zaprojektowana? Chyba nie można przeskakiwać między JOINami.
A z odrzucaniem o co chodzi? Że powinno się to robić w select?

0

Nie łatwiej próbować dostać się na staż wakacyjny? Kilka firm takie organizuje, a wtedy nie musisz przerywać studiów (wbrew pozorom nie jest później tak łatwo wrócić, bo przez rok zapomnisz wiele rzeczy, które na 2-3 roku są kontynuowane), jakieś doświadczenie załapiesz, a jak będzie spoko to będziesz sobie pracował na 1/2, czy 3/5 etatu po stażu.
Moim zdaniem jakieś akademie są mało sensowne. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby trafić na sensowny projekt (bo tutaj nie masz zbytnio wyboru, zazwyczaj z automatu przydzielają), a firmy i tak wybierają z tych co mają zadatki na juniora, bo muszą włożyć wtedy niewiele pracy, a mają taniego pracownika. Sensowniejsze jest startowanie na juniora, z tym, że na pewno nie będzie łatwe, albo na staż, jeśli nie łapiesz się na juniora. Na juniora trzeba mieć fajne projekty, bo inaczej HR odrzuci na starcie, bo po 1 roku studia nie przynoszą plusów - tzn. uznaje się (całkiem słusznie), że student po 1 roku nie umie niczego szczególnego, co mogłoby się przydać. Bo na 1 roku zazwyczaj jest matematyka i jakieś podstawy programowania i jeszcze większe podstawy algorytmów i informatyki.

Nie przeceniałbym też projektów na githubie. Ostatnio jest na to moda, ale w pracy rozmawiałem z devami przeprowadzającymi rekrutacje. Z ich relacji wynika, że raczej nie ma to dużego sensu przy aplikowaniu do dużej firmy. Z takiego powodu, że oni dostają kilkaset CV miesięcznie, większość odpada na HR, ale wciąż przechodzi kilkadziesiąt CV do działu technicznego. Gdyby mieli otwierać i sprawdzać każdy kod na Githubie to po prostu nie mieliby czasu na nic innego. Poza tym mówili, że większość z tych projektów to i tak rzeczy wprost przepisane z tutoriali, albo książek, więc niewiele mówią o prawdziwej wiedzy kandydata (oprócz tego, że potrafi przepisywać), dlatego wolą zadzwonić i pogadać o programowaniu przez kilkanaście-kilkadziesiąt minut, bo w ten sposób ponoć można znacznie szybciej i lepiej sprawdzić jaką ktoś ma faktyczną wiedzę niż przeglądanie przeciętnych, albo przepisanych, kodów z gita.

1

Nawet w masowych rekrutacjach dla juniorów biorą wszystkich na test, trzepią z wiedzy, a nie robią przegląd skopiowanych z sieci wypocin wklejonych na githubie.

0
Slashy napisał(a):

Nie przeceniałbym też projektów na githubie. Ostatnio jest na to moda, ale w pracy rozmawiałem z devami przeprowadzającymi rekrutacje. Z ich relacji wynika, że raczej nie ma to dużego sensu przy aplikowaniu do dużej firmy. Z takiego powodu, że oni dostają kilkaset CV miesięcznie, większość odpada na HR, ale wciąż przechodzi kilkadziesiąt CV do działu technicznego. Gdyby mieli otwierać i sprawdzać każdy kod na Githubie to po prostu nie mieliby czasu na nic innego. Poza tym mówili, że większość z tych projektów to i tak rzeczy wprost przepisane z tutoriali, albo książek, więc niewiele mówią o prawdziwej wiedzy kandydata (oprócz tego, że potrafi przepisywać), dlatego wolą zadzwonić i pogadać o programowaniu przez kilkanaście-kilkadziesiąt minut, bo w ten sposób ponoć można znacznie szybciej i lepiej sprawdzić jaką ktoś ma faktyczną wiedzę niż przeglądanie przeciętnych, albo przepisanych, kodów z gita.

A u mnie całkowicie odwrotnie.
Własne projekty są mile widziane, ale dla kandydata to miecz obosieczny, bo może się na tym przejechać.
Bo jeśli ktoś sprawdzający wejdzie już na tego githuba, i:

  • 1 commit w ciągu całego roku == kandydat usłyszał, że git jest "fajny" i trzeba mieć
  • brak opisu w sekcjach readme ( tutaj można się popisać, serio, bardziej tą sekcją można zachęcić do czytania i dalszego sprawdzania niż nazwą/charakterem/typem projektu, format .md jest spox)
  • mizerne projekty ( jeśli to jest coś co można zrobić w wieczór, dwa, to ja bym sobie darował i się nie ośmieszał - mówię tu o poziomie juniorskim)
  • jakieś totalnie podstawowe i programistyczne błędy po których mamy ochotę wydłubać sobie oczy

I pamiętaj, że projekt projektowi nierówny. Ja wiem, że moje projekty ktoś przeglądał na pewnym etapie i były one decydujące do zaproszenia na rozmowę. Z tym, że to nie były żadne durne "tutoriale" z neta. Wszystko własne pomysły, własne wykonanie, było ich kilka, wszystkie opisane w CV. Poziom kodu "bardzo różny" ( ale poprawiający się w każdym późniejszym).

0

Mi również wrzucony w CV link do profilu na GitHubie bardzo pomógł w znalezieniu pierwszej pracy jako programista (~0.5 roku temu). Ale fakt, że miałem tam dwa projekty rozwijane przez parę miesięcy, ze stworzoną dokumentacją oraz testami. Chwalenie się na kodem zawierającym przerabiane tutoriale brzmi dla mnie jak desperacja...

0

Mam pracę. Dostałem nawet służbowy samochód.
Oczyma wyobraźni widzimy co najmniej Opel Insignia a tymczasem to Panda z kratką dla serwisanta.

Kurs i konto na Githubie dało mi pracę.
Oczyma wyobraźni połowa forum widzi co najmniej Nokię albo Deutsche Bank, bajkowa kasa i fotel na 20. piętrze z panoramą na miasto.
W rzeczywistości to robienie stron wizytówek i przerabianie pod 20-te widzimisię klienta gotowca z szablonu za 2000 na umowę zlecenie.

0
Zakręcony Samiec napisał(a):

To nie jest kwesta zwiększonych wymagań, a tego, że coraz gorsza i ciemniejsza masa pcha się w ten zawód.

Temperatura w pokoju mniejsza niż 18 stopni to za zimno, większa od 22 stopnie to za ciepło. Napisz funkcję która dla zmierzonej temperatury napisze czy temperatura jest w sam raz.
Napisz funkcję która dla podanego krótkiego zdania poda długość drugiego wyrazu, np. "Hello world" da pięć. Co dostaniemy dla argumentu "Hello"?
Nie można myśleć o stażu testerki ani programisty nie potrafiąc (nawet z podpowiedziami) zrobić na kartce takich zadań.

0

Wielokrotnie w odpowiedziach przewija się wątek 'że HR nie odpisuje i nie zaprasza'. Najłatwiej pierwszą pracę znaleźć za pośrednictwem znajomych. Jakiś czas temu pomagałem pracodawcy szukać ludzi do zespołu, od regulara w górę szukamy poprzez różnego rodzaju portale i rekruterów ale juniorzy to zazwyczaj znajomi pracowników którzy sami się zgłosili i wykazują się conajmniej minimalną wiedzą z zakresu programowania oraz dużą motywacją do nauki.

Widzę jednak pewien problem, żeby znaleźć pracę trzeba ruszyć cztery litery, popytać ogarniętych kolegów na roku, znajomych z dalszego kręgu gdzie ta praca jest i dodatkowo zebrać trochę wymagań i się podszkolić konkretnie pod to stanowisko. Może to nie będzie firma marzeń ale zawsze pozwoli poszerzyć zakres możliwości(praca u podstaw). Zdecydowanie łatwiej jest poklikać, wygenerować CV sklecić 2 projekty(nikomu niepotrzebne najczęściej) i wysyłać to po internetach.

Co do dziekanki to odradzam na II roku bo nie masz tak naprawdę nic jak już coś to na II stopniu ale ktoś tu pisał, że czasami warto. Zdecydowanie lepiej ogarnąć pracę i przejść w tryb zaoczny.

Pozdrawiam i życzę powodzenia.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1