Najbardziej powala z nóg kiedy taki projekt robicie z kopa bez jednego błędu i prób kodu
To całkiem zbyteczne. Poza tym mało osób tak potrafi ("Nobody actually creates perfect code the first time around, except me. But there's only one of me." Linus Torvalds). Nie ma nic złego w próbowaniu wielu podejść, zanim się zrobi dobrze (mój ulubiony przykład to Angular - goście od Google cały framework zrobili na próbę, żeby potem dopiero zrobić od nowa dwójkę na czysto). Innymi słowy chcesz być lepszy od programistów Google, a to całkiem zbyteczne.
Poza tym próby i eksperymentowanie jest fajne, bardziej fajne moim zdaniem niż zrobienie czegoś od początku do końca i już.
bez jednego błędu
Bugów się nie uniknie i tak. Jeśli nie masz bugów, to zwykle znaczy, że z projektu nikt nie korzysta, i nie miał kto ich wykryć.
Jesteście pewni, że powinniście go wysyłać do repozytorium z tagiem Initial commit?
Nie rozumiem, przecież robiłeś chyba jakieś commity w trakcie?
Normalnie (i najbardziej elegancko) się pracuje tak, że puszcza się małe commity do Gita, i wtedy nie ma jednego dużego "initial commit", tylko jest ileś commitów i niewielkie postępy.
Jeden wielki initial commit kojarzy mi się z projektami, które zostały wydzielone z innego projektu, i jest to brzydkie (chociaż możliwe, że czasem jest to konieczność).