@sqlka: aż głowa boli od tych bzdur. Serio, mam wrażenie że realia szkolno-uczelniane znasz tylko z amerykańskich filmów.
Według mnie to Ty jesteś oderwany od realiów bardziej niż ja,bo to ja mam dużo kontaktów z osobami, które są świeżo po studiach lub jeszcze studiują w polskich realiach i są to zwykłe osoby, a nie "śmietanka" wybitnie zdolnych, którą ściągają zagraniczne firmy do Big data itp.
No jeśli jest prymusem z matematyki i fizyki to całkiem możliwe i sensowne zresztą. Ale jeśli gość na charyzmę i gadane a z matmy jest słaby to wątpię żeby ktoś mu sugerował inżynierię, prędzej prawo czy jakieś nauki polityczne czy dziennikarstwo.
W gimnazjum słowo prymus oznacza kogoś, kto ma piątki i szóstki od góry do dołu i średnią 5,3 Takie osoby moga iść jeszcze w każdym kierunku.
Zresztą smieszy mnie takie feministyczne gadanie że to szkoła utrwala złe wzorce i dziewczynki nie idą na studia inżynierskie bo w szkole im wpoili że to nie dla nich. A kto uczy w tej szkole i im to wpaja? 82% nauczycieli w szkole to kobiety, a jakby odliczyć WF i Religię to wpadnie jeszcze kilka dodatkowych %.
No własnie!!! Nauczyciele w większości, to kobiety, które wychowano w przekonaniu, że kobieta to ma gotować mężowi obiad, a na studia iść na pedagogikę, biologię, języki itp. Jakie wzorce dotyczące emancypacji i równouprawnienia mogą przekazywać takie kobiety?
No tak, bo fizyka nie jest potrzebna w Chemii, Inżynierii Biomedycznej, Architekturze czy Inżynierii Materiałowej (to są kierunki z przeważającą liczbą kobiet).
To są, z wyjątkiem architektury, kierunki kategorii B lub C jeśli chodzi o progi rekrutacyjne, gdzie idą masowo dziewczyny po biol-chemie, gdzie jest przewaga dziewczyn. Biologia i chemia są jak najbardziej "dziewczyńskie".
Mają tam solidne podstawy fizyki, fakt.
A może po prostu ludzie idą na takie studia na jakie chcą?
No tak. Bo kobiety, które idą na materiałoznastwo lub geodezję idą tam, bo się tym pasjonują,a nie bo łatwiej się im tam dostać i utrzymać, niż np. na telekomunikacji.
Jak się ma 16 lat to się nie wie czego się chce, w 90% przypadków. Robisz to co ci podpowiedzą rodzice lub nauczyciele. Jak źle wybierzesz klasę w liceum, to możliwości się ograniczają.
Absurdalnym wydaje mi się, by rodzice którzy mają choćby odrobinę oleju w głowie protestowali, gdy ich pociecha odnosi sukcesy w dziedzinie w której można dobrze zarobić.
Zdziwiłbyś się. Większość ojców wcale nie marzy by mieć bardziej wykształcone i ogarnięte córki od siebie.
Raczej żeby ładnie wyglądały i znalazły sobie męża, ogarniętego inżyniera.
Minister zamierza doprowadzić do zmiany przepisu w ustawie o szkolnictwie wyższym, który dotychczas umożliwiał stosowanie przez uczelnie w czasie procesu rekrutacji kryterium płci.
Bo polityka dotycząca wyrównywania różnic tego typu powinna być pod koniec szkoły podstawowej, a nie przy rekrutacji na wyższą uczelnię. Jak w liceum się dobrze nie ukierunkujesz, to później pewne rzeczy sa prawie niemożliwe do nadrobienia.
Wiele prób płciowego wyrównywania to kosztowne idiotyzmy
Zgadza się, te polityki są w większości do kitu. Nie znaczy, to jednak, że nie ma problemu, tylko, że podejmowane rozwiązania są niewłaściwe.