Mocne doświadczenie, słaby angielski: Jakie szanse ?

0

Pracuję 10 lat w jednej firmie - tak, to możliwe ;). Programowanie Java (głównie Spring i jego moduły, w tym Android), sporo Javascript'a (w tym Node.js), również AngularJS (jeszcze 1.x), kontakt na bieżąco z GIT, Jenkins itp. itd., ogólnie duże doświadczenie, można powiedzieć tzw. full stack. Staram się być cały czas na bieżąco.

NIESTETY piętą achillesową jest u mnie angielski, szczególnie mówiony. Realnie mój poziom to pogranicze A2 i B1, ale w rozmowie face-to-face denerwuję się i słabo to wychodzi, więc spadam pewnie do A2. Zawsze pracowałem w polskim środowisku, kilka razy były zrywy żeby podszkolić angielski, ale trochę słomiany zapał z tego wychodził. W opinii znajomych jestem "dupa", bo spec niezły, a boję się zrobić krok na przód. Niestety jak widzę w ogłoszeniach wymagany minimum komunikatywny angielski - od razu kompleks mi się włącza. Czy z angielskim na poziomie załóżmy A2 mam realną szansę na zmianę pracy i dalszy rozwój ? Czy da się obecnie pracować w IT komunikując się wyłącznie po polsku ?

0

Da się, ale na wysokie stawki nie ma co liczyć, skoro masz A2 to idź na rok do szkoły językowej i już będzie inna rozmowa, jak będziesz potrafił z HRami pogadać o zainteresowaniach.

0
  1. 10 lat w jednej firmie to spore ryzyko, bo możesz być "ekspertem" tylko we własnych oczach ;)
  2. A2 nie nadaje sie do jakiejkolwiek "rozmowy" innej niż o pogodzie i zamawianie piwa w barze.
  3. Gdzie dokładnie jest u ciebie problem z zapisaniem się na kurs językowy? Zapisujesz się a potem chodzisz.
  4. Ze słabym angielskim będzie cieżko, bo "lepsze" firmy maja zagraniczne oddziały i może sie okazać że musisz się komunikować z innymi ludźmi. Czasami np. z hindusami których ciężko zrozumieć nawet jak ktoś jest biegły w angielskim.

Poza tym Pan Wojciech S. w swoim słynnym wykładzie mówił o tym jak język ma się do wynagrodzenia. Konkretnie że jak ktoś nie mówi biegle po angielsku to wypłata dzieli sie przez 2 albo i przez 4.

0

Skoro pracujesz 10 lat (albo i więcej) to na bank nie masz słabego angielskiego. Musisz chyba jakoś się rozwijać i rozumieć dokumentację?

Moim zdaniem Twoją piętą achillesową nie jest sam angielski, ale mówienie w tym języku. Wykup sobie konwersacje dwa razy w tyg i ani się obejrzysz będziesz płynie rozmawiał po ang.

0
Desu napisał(a):

Skoro pracujesz 10 lat (albo i więcej) to na bank nie masz słabego angielskiego. Musisz chyba jakoś się rozwijać i rozumieć dokumentację?

Oczywiście, że czytam dokumentacje tylko po angielsku i tutaj nie ma w ogóle żadnego problemu, natomiast tak jak napisałem - mówienie w obcym języku w ogóle mi nie leży, dla mnie to spory stres - a jak pomyślę, że miałbym się dogadywać tak w pracy, to jakoś tego nie widzę. Głupio mi, ale nawet nie wiem jak wygląda taka komunikacja w projekcie, może wystarczyłaby droga mailowa ;)

Wykup sobie konwersacje dwa razy w tyg i ani się obejrzysz będziesz płynie rozmawiał po ang.

To chyba lata mi zejdzie, tak mi się wydaje i będzie dla mnie za późno

0

A zamierzasz umrzeć za 5 lat? Bo w dzisiejszych czasach płynne porozumiewanie się po ang. to must have.

Coś mi się wydaje, że jest to dla Ciebie stres, bo się zastanawiasz czy użyć Preset Perfect, czy Past Continuous, zamiast po prostu spróbować się dogadać. Jak pójdziesz na konwersację, to ten strers szybko minie. Jesteś 10 lat w branży, więc nie należysz do ułomnych, więc na bank sobie poradzisz.

0
  1. To zamiast narzekać że nie umiesz angielskiego to może się go po prostu nauczyć?
  2. Nauka to błędy. Nie da się dobrze nauczyć mówic po angielsku bez popełnienia błędów.
0

Do pracy do komunikacji jest Ci potrzebny jezyk branzowy. Jezeli uwazasz ze nauka angielskiego zajmie Ci latabto jezeli robiles progress w programowaniu przez te 10lat tak szybko jak uczylbys sie angielskiego tzn ze slabo programujesz.

Rozumienie dokumentacji to malo.
Pisz kod po angielsku.
Tworz dokumentacje po angielsku.
Komentuj po angielsku.
Czytaj newsy po angielsku.
Znajdz sobie e-paypal przyjaciela z ktorym nozesz popisac po angielsku.

Opcji jest duzo. Rusz głową.

0

Ale tak serio. Wszędzie konieczne jest mówienie po angielsku ? Rozumiem, że jeśli cały zespół jest polskojęzyczny, to przecież nie używa się angielskiego do rozmowy ? Nie ma firm IT na poziomie, gdzie można być dobrym programistą i na tym się skupić, a nie nad zastanawianiem się czy dziś, jutro dogadam się z jakimś hindusem (nie obrażając oczywiście hindusa) ? Czy te wymagania w ogłoszeniach o pracę jeśli chodzi o angielski nie są bardzo na wyrost ? Jak z Waszego doświadczenia to wygląda ?

0

Ja z angielskim mam podobnie. Niektórzy po prostu nie mają daru do języków obcych. W czytaniu się wyćwiczyłem, zwłaszcza dokumentacji tehnicznej, tutoriale, video kursy, podręczniki o programowaniu czy artykuły z prasy codziennej po angielsku idą mi dobrze. Gadka przeciętnie pomimo że dużo spotykam się z turystami i mam kilku anglojęzycznych znajomych, w pracy też miałem na audio "international team", pisanie po angielsku idzie mi już niemal tragicznie, tam gdzie muszę to jadę z wykorzystaniem konstrukcji wykutych na blachę. Chodziłem na różne kursy i mało pomogły. Pamięci słuchowej nie mam prawie wcale, mam miminalny niedosłuch i nie wiem czy to ma jakiś wpływ. Mam znajomych (na ogół dziewczyny "humanistki") co jak usłyszą jakąś piosenkę po angielsku albo nawet w obcym dla siebie języku bardzo szybko potrafią powtórzyć, a ja - nie ma pajtona bym to zrobił. Próbowałem róznych technik, map pamięci, osłuchania się przez sen z audiobookami i skutek mierny, teoretycznie najbardziej pomocna byłaby rozmowa z nativem ale też słabo. Tak to już jest, jeden zrobi salto po krótkiej rozgrzewce, drugi po kilku latach nie da rady.

0

@blaszany kilka lat temu klepałem w Krakowskim korpo na S i mój team na kilka tygodni przydzielono do gaszenia pożarów w jakiejś części systemu którą klepali hindusi i zarządzał nami ichni hinduski PM, więc jakoś codziennie mieliśmy z nim telekonferencyjny stand-up na przykład.

0
Shalom napisał(a):
  1. 10 lat w jednej firmie to spore ryzyko, bo możesz być "ekspertem" tylko we własnych oczach ;)
  1. Ze słabym angielskim będzie cieżko, bo "lepsze" firmy maja zagraniczne oddziały i może sie okazać że musisz się komunikować z innymi ludźmi. Czasami np. z hindusami których ciężko zrozumieć nawet jak ktoś jest biegły w angielskim.

W projektach relokowanych do "krajów innego świata" jak Polska masz pewność, że główny projekt jest robiony w różnych krajach przez różnych ludzi dla których angielski nie jest językiem ojczystym. Porozumiewać się z nimi sprawnie jest o wiele trudniej niż z Amerykaninami.

Kasa za znajomość angielskiego nie jest wysoka za to że znasz angielski tylko zwyczajnie firmy zagraniczne płacą dobrze.

PS
Po 10 latach w jednym projekcie możesz się dziwić, że angielski na świetnym poziomie wystarczającym do czytania przez 10 lat dokumentacji projektu zrównał się z poziomem wiedzy programisty. Nastąpiło zrównanie przez dołowanie do najmniejszego wymaganego poziomu.

1

Nic się nie stresuj, ogarnij sobie rozmówki polsko-angielskie żeby nie splamić przed HRami i miej wyj***bane. W projektach międzynarodowych z Hindusami, Szkotami, Francuzami bez wymiany mejlowej i tak się nie zrozumiecie więc każdy będzie gadał w zasadzie do siebie na standupach. Nie słuchaj tych co mówią że bez mówionego angielskiego nie da się w tym kraju zrobić przyzwoitej kasy - da się jak masz dobry track record. Może w korpo lubiącym rzucać ludzi kontynentu na kontynent to jest must-have ale na korpo świat się nie kończy :)

1

Rozmowa z rekrutacją po angielsku ma pokazać, że po zaproszeniu na rozmowę techniczną będziesz mógł się dogadać bo ci dwaj po drugiej stronie biurka po polsku nie kumają nic ponad podstawowe słówka "Kur..., Wódka itd".

Z HR będzie rozmowa po polsku o kasie.

Większość forumowych Expiertuf nie rozróznia HR od rekrutacji, rozmowy technicznej od rozmowy z klientem, a o zachodnich korporacjach słyszała tylko obieguwe opinie o kosmicznej mitycznej kasie, g-nym legacy code i pisaniu mailu do Hindusów.

0

Zastanów się czy z Twoim angielskim jest aż tak źle. Niedawno przeprowadzałem rozmowę z gościem, który sobie wpisał A1 angielski w CV, a rozumiał pytania techniczne bez problemu i potrafił na nie odpowiadać.

Najprościej będzie iść na rozmowę i sprawdzić w praktyce. W sumie to... po co ten temat na forum?

Nie jest też prawdą, że nie istnieją firmy, które nie wymagają angielskiego. Tylko pytanie czy chcesz sobie tak bardzo zawężać wybór.

0
blaszany napisał(a):

NIESTETY piętą achillesową jest u mnie angielski, szczególnie mówiony.

Plus za umiejętność krytycznego spojrzenia na swoją osobę.

Ale... jak można 10 lat programować w Javie i nie wskoczyć choćby na ten poziom B2?
Przecież wszystkie zasoby dot. tego języka są po angielsku, więc przynajmniej z Twoim angielskim czytanym nie może być aż tak źle?
Czy to nie jest bardziej problem oswojenia się z rozmową, niż z samą znajomością języka?

0

A tak z ciekawości, to moglibyście poświęcić chwilę na rozwiązanie testu znajomości ilości słówek w języku angielskim : http://testyourvocab.com/
Nie dotyczy on języka fachowego, a takiej włąśnie gadki-szmatki do rozmowy kwalifikacyjnej. Tu jest wyjaśnienie ile słówek na jaki poziom mniej więcej trzeba znać : http://www.meetenglish.pl/blog/ile-znam-slowek-po-angielsku/

0

W wielu ogłoszeniach widziałem "angielski na poziomie czytania dokumentacji technicznej" takźe spokojnie w takich miejscach dasz sobie radę. Do miejsca gdzie potrzebują kogoś z biegłym angielskim - po prostu CIę nie przyjmą, nie przejdziesz tgo ertapu, ale nie ma sensu się zastawiać tylko trzxeba próbować. Nawet jak nie wydaje Ci się że się nadasz oni mogą pomyśleć np "gość dobry, słabo po ang, to się nie dogada z klientem, ale ten drugi zespół u nas w firmie ma PMa który bierze komunikacje na siebie i tam go możemy wrzucić bo to spec". Także próbuj, nie widzę problemu. Pracowałem w zespole mającym komunikację po ang co dziennie (całe maile po ang, bo firma matka w USA) z ludźmi którzy mówili słabo - ale też nie musieli dużo gadać bo inni brali to na siebie i pomagali w mailach i wystarczyło :-)

1
loza_szydercow napisał(a):

W projektach międzynarodowych z Hindusami, Szkotami, Francuzami bez wymiany mejlowej i tak się nie zrozumiecie więc każdy będzie gadał w zasadzie do siebie na standupach.

W zasadzie przypomniałes mi jedno moje przemyślenie które mi przyszło do głowy po powrocie z UK. Mianowicie, że ch-- z tym co kto zrozumie - ważniejsze jest od tego że cośtam na jakiśtam temat mówisz, a twój rozmówca znajdujący się w pewnym kontekście sytuacyjnym w jakiś sposób zareaguje, np. coś zrobi. I tu są dwie możliwości źle zrobi albo dobrze. I potem możesz go zj**ać, albo on ciebie. Na drugi raz zrobicie to prawdopodobnie dobrze ale nie dlatego że się zrozumieliście, tylko własnego doświadczenia ze gdaliście o tym i tamtym zrobiliście tak i siak i było źle, więc trzeba na odwrót. Oświeciło mnie w momencie, gdy pracowałem potem w PL i tłumaczę różnym debilom co i jak a oni mnie (też uważając mnie za debila) w języku polskim, czyli naszym ojczystym i okazuje się żę zupełnie tak samo to działa jak za granicą. Język jest sam w sobie abstrakcyjny, w tym język techniczny także i bardzo niewielki ułamek ludzi (superzdolnych) potrafi go przekładać z abstrakcji na konkret i w drugą stronę. W IT pewnie też tak to działa...

0
AreQrm napisał(a):

W wielu ogłoszeniach widziałem "angielski na poziomie czytania dokumentacji technicznej" takźe spokojnie w takich miejscach dasz sobie radę.

Według ostatnich raportów mediana (nie średnia!!!) zarobków programisty równa jest ok. 5700.

Ktoś myśli mam 10 lat doświadczenia, przed oczami ma zielone papierki.
No sorry, większość klepie kod za pieniądze dużo mniejsze od krzykliwych materiałów Fakt & TVN

1

Fakt, po polsku również strasznie ciężko jest się dogadać czasem z klientem, przełożonym czy kolegą z pracy. Barierą nie musi być tylko język, ale również ukryte założenia (presupozycje), które są ukryte pod językiem. To trochę jak góra lodowa, większość rzeczy w zasadzie pozostaje niewypowiedziane i trzeba bawić się w Sokratesa, żeby wyciągać z ludzi to, co mają naprawdę na myśli.

Widać to choćby w momencie kiedy się wchodzi do nowej pracy, gdzie w zasadzie niby twoi koledzy gadają po polsku, ale jednak w każdym ich zdaniu zawierają się ukryte założenia (coś, co jest oczywiste dla kogoś, kto pracuje w danej firmie już jakiś czas, niekoniecznie będzie oczywiste dla kogoś z zewnątrz).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1