Gdzie można zarabiać dużo?

0

Cześć, mam wrażenie, że powoli dobijam do szklanego sufitu dla Javowego fullstack web developera w Polsce. Wcześniej motywacją do nauki i rozwoju po pracy było wspinanie się po drabince finansowej. Jasne, to co robię mnie interesuje i lubię się uczyć nowych rzeczy, ale jeszcze bardziej lubię poświęcać czas na rzeczy, które w przyszłości zaowocują. Z pasją jest ten problem, że przez pewien czas jest i wtedy ma się ogromną motywację, a po jakimś czasie pasja zanika i wtedy bardzo przydaje się dodatkowa motywacja (pieniądze), bo to pozwala być odpornym na chwilowe widzimisię. Dlatego chciałbym was zapytać - w którą stronę warto pójść według was, aby przebić się przez szklany sufit - architekt? CTO? może bardziej biznes? może własny biznes / startup? a może jakaś wąska specjalizacja typu HFT lub AI? Jakie macie doświadczenia ze swoim szklanym sufitem i jak się przez niego przebiliście (lub podajcie przykłady ludzi, którym się to udało).

Proszę o poważne komentarze, jestem ciekaw Waszej opinii.

PS. Wyjazd za granicę oczywiście też biorę pod uwagę, ale nie za 60K funtów rocznie, bo to się mija z celem.

0

Ja bym robił na Twoim miejscu własny biznes. Jeśli masz autorytet, to możesz łatwo zebrać ekipę i powoli się zastanawiać czy zaczynacie od startupów czy od zleceń, co robicie, gdzie szukacie. Nie koniecznie od razu będziesz miał więcej, wręcz możesz mieć na początku mniej, ale jeżeli nie masz motywacji do klepania dla innej firmy, to możesz nabrać pisząc dla swojej.

Jeśli chodzi o wyjazd za granicę, to chyba w Dolinie Krzemowej możesz dostać ze 150k rocznie. Koszty życia też są ponoć spore, ale bez przesady.

0

w Londynie 60k to nie jest nawet podłoga w sektorze finansowym

Okazuje się, że większość ogłoszeń z sektora finansowego w Londynie, które widziałem wynosi nie więcej niż 80k :( Nawet LMAX ze swoimi nieziemskimi wymaganiami płaci jakieś 120K GBP rocznie, a to już raczej sufit. Uwzględniając podatki na ichniejszej umowie o pracę zostaje z tego wcale nie tak wiele. Inaczej sprawa wygląda w przypadku pracy na kontrakcie, ale nie wiem czy to jest standard w sektorze finansowym w UK.

JumpSmerf napisał(a):

Ja bym robił na Twoim miejscu własny biznes. Jeśli masz autorytet, to możesz łatwo zebrać ekipę i powoli się zastanawiać czy zaczynacie od startupów czy od zleceń, co robicie, gdzie szukacie. Nie koniecznie od razu będziesz miał więcej, wręcz możesz mieć na początku mniej, ale jeżeli nie masz motywacji do klepania dla innej firmy, to możesz nabrać pisząc dla swojej.

Jeśli chodzi o wyjazd za granicę, to chyba w Dolinie Krzemowej możesz dostać ze 150k rocznie. Koszty życia też są ponoć spore, ale bez przesady.

Z Doliną Krzemową jest ten problem, że wcale nie tak łatwo znaleźć dostać tam pracę. A przynajmniej nigdy nie dostałem, żadnej sensownej oferty z SV. Może ktoś z forum pracuje / pracował / dostał sensowne oferty z tego regionu?

Własny biznes brzmi ciekawie. Zastanawiam się tylko czy przypadkiem pójście w stronę software house'u nie skończy się JanuszSoftem, bo więksi gracze będą zagarniać bardziej intrantne zlecenia. Startup kojarzy mi się z gigantycznym ryzykiem, ale potencjalne zyski zdecydowanie największe.

0
SeniorSoftwareEngineer napisał(a):

w Londynie 60k to nie jest nawet podłoga w sektorze finansowym

Okazuje się, że większość ogłoszeń z sektora finansowego w Londynie, które widziałem wynosi nie więcej niż 80k :( Nawet LMAX ze swoimi nieziemskimi wymaganiami płaci jakieś 120K GBP rocznie, a to już raczej sufit. Uwzględniając podatki na ichniejszej umowie o pracę zostaje z tego wcale nie tak wiele. Inaczej sprawa wygląda w przypadku pracy na kontrakcie, ale nie wiem czy to jest standard w sektorze finansowym w UK.

Jane Street w USA daje $150k + $50k performance bonus na start, nie wiem jak w Londynie, ale podejrzewam że też bardzo wysoko, tyle że Jane Street to jest tak liga wyżej niż Google, Facebook i przyjaciele.

0
Niebieska Żyrafa napisał(a):
SeniorSoftwareEngineer napisał(a):

w Londynie 60k to nie jest nawet podłoga w sektorze finansowym

Okazuje się, że większość ogłoszeń z sektora finansowego w Londynie, które widziałem wynosi nie więcej niż 80k :( Nawet LMAX ze swoimi nieziemskimi wymaganiami płaci jakieś 120K GBP rocznie, a to już raczej sufit. Uwzględniając podatki na ichniejszej umowie o pracę zostaje z tego wcale nie tak wiele. Inaczej sprawa wygląda w przypadku pracy na kontrakcie, ale nie wiem czy to jest standard w sektorze finansowym w UK.

Jane Street w USA daje $150k + $50k performance bonus na start, nie wiem jak w Londynie, ale podejrzewam że też bardzo wysoko, tyle że Jane Street to jest tak liga wyżej niż Google, Facebook i przyjaciele.

Brzmi ciekawie. Pytanie tylko czy wspomniane kwoty są dla czystych software developerów czy dla quantów, bo z tego co wiem Ci też tam pracują.

0
SeniorSoftwareEngineer napisał(a):
Niebieska Żyrafa napisał(a):
SeniorSoftwareEngineer napisał(a):

w Londynie 60k to nie jest nawet podłoga w sektorze finansowym

Okazuje się, że większość ogłoszeń z sektora finansowego w Londynie, które widziałem wynosi nie więcej niż 80k :( Nawet LMAX ze swoimi nieziemskimi wymaganiami płaci jakieś 120K GBP rocznie, a to już raczej sufit. Uwzględniając podatki na ichniejszej umowie o pracę zostaje z tego wcale nie tak wiele. Inaczej sprawa wygląda w przypadku pracy na kontrakcie, ale nie wiem czy to jest standard w sektorze finansowym w UK.

Jane Street w USA daje $150k + $50k performance bonus na start, nie wiem jak w Londynie, ale podejrzewam że też bardzo wysoko, tyle że Jane Street to jest tak liga wyżej niż Google, Facebook i przyjaciele.

Brzmi ciekawie. Pytanie tylko czy wspomniane kwoty są dla czystych software developerów czy dla quantów, bo z tego co wiem Ci też tam pracują.

Dla Software Developerów, doczytałem nawet, że ponoć stażystom płacą ~ 7000 funtów miesięcznie, więc brzmi prawdopodobnie. Ogólnie w tego typu firmach są bardzo wysokie zarobki jak na programistów, ale trzeba być też bardzo dobrym, osobiście celuję w to w przyszłości i dobrze mnie to motywuje do nauki tych mniej przyjemnych rzeczy (algorytmy), bo jakby mało było pieniędzy i prestiżu, to można poprogramować w OCamlu :P

0

A gdzie moj koffany Pyton Kuant Deweloper ??

6

w którą stronę warto pójść według was, aby przebić się przez szklany sufit

przeczytaj sobie co to jest szklany sufit :)

architekt? CTO? może bardziej biznes? może własny biznes / startup? a może jakaś wąska specjalizacja typu HFT lub AI?

pytasz sie jakby to byla kwestia wybrania profilu liceum po dobrze zdanym egzaminie gimnazjalnym. waska specjalizacja i swietne zarobki to najczesciej nie efekt znudzenia i rozmyslania co by tu ze soba zrobic a ciezkiej, wieloletniej pracy oraz przede wszystkim pasji do tego co sie robi.

PS. Wyjazd za granicę oczywiście też biorę pod uwagę, ale nie za 60K funtów rocznie, bo to się mija z celem.

no tak, bo np. liderzy rynkow finansowych wprost bija sie o wypalonych zawodowo web developerow ;) od czegos chyba trzeba zaczac, wiec moze nie oczekuj gor zlota na poczatek?

Okazuje się, że większość ogłoszeń z sektora finansowego w Londynie, które widziałem wynosi nie więcej niż 80k

niespodzianka - nie wszyscy zarabiaja najwyzsze stawki :D

Nawet LMAX ze swoimi nieziemskimi wymaganiami płaci jakieś 120K GBP rocznie, a to już raczej sufit

to nie jest sufit, lmax nie placi dobrze w porownaniu do konkurencji za to swietnie jedzie na swojej renomie i szuka pasjonatow, wspolpracowalam ponad rok z bardzo dobrym javowcem ktory stamtad zwial (bo rodzina, kredyt etc) do korpo pracowac przy bardzo legacy ems na pozycji avp wiec raczej nie ma takich znowu kokosow.

Z Doliną Krzemową jest ten problem, że wcale nie tak łatwo znaleźć dostać tam pracę. A przynajmniej nigdy nie dostałem, żadnej sensownej oferty z SV. Może ktoś z forum pracuje / pracował / dostał sensowne oferty z tego regionu?

jest bardzo latwo jesli masz odpowiednie kwalifikacje :)

Jane Street to jest tak liga wyżej niż Google, Facebook i przyjaciele.

bzdura, jane street to zwykly prop shop ktory wyroznia sie tym ze mami geekow kodowaniem w customowym emacsie w jezykach i frameworkach ktorych nikt poza nimi nie uzywa :) ich rozmowy kwalifikacyjne sa kompletnie oderwane od rzeczywistosci, przynajmniej na algo deva problemy algorytmiczne latwiejsze niz u konkurencji za to majace dosc malo wspolnego z domena, jesli chodzi o znajomosc rynkow finansowych to bardziej na zasadzie 'znasz rynki finansowe' - 'tak' - 'aa to dobrze, takich ludzi szukamy' ;)

podsumowujac:
zarabiac dobrze mozna w wielu miejscach, jednak lepiej miec pasje i fajne zycie a nie myslec tylko o kasie.

1

Jeden kolega od nas poszedł pracować do jakiegoś dużego banku w Nowym Yorku przy projekcie używającym Cassandry. Płacili mu zapewne dużo. Po roku wrócił do nas niemal z płaczem. Kasa to nie wszystko. Sektor finansowy jest bardzo specyficzny, często pracują tam ludzie, na których my inżynierowie mamy alergię i pracuje się ciężko. Co z tego, że zarabiasz 20% więcej, jeśli cały czas pracujesz na pełnych obrotach w dużym stresie i musisz gadać z ludźmi, którzy często nie znają się na technologii i mają Cię tylko za dobrze wykwalifikowanego robotnika.

Poza tym w sektorze finansowym też jest szklany sufit. Mam informacje z pierwszej ręki, że na poziomie dyrektorów departamentów zarobki są.... dość przeciętne i oscylują wokoło 25k zł brutto. Nic czego nie da się osiągnąć w IT (w Polsce) - jako dyrektor działu w dużej firmie IT zarobki dostaniesz podobne pieniądze. Dobra kasa jest dopiero na poziomie zarządu. Oczywiście na zachodzie te zarobki są odpowiednio wyższe, ale nie sądzę aby proporcje były inne.

Oczywiście nie można ekstrapolować tego jednostkowego doświadczenia na cały sektor, ale pytałeś o nasze doświadczenia.

Co do własnego biznesu w sektorze technologii, to przeczytaj sobie najpierw "Crossing the chasm". Owszem, można w ten sposób zarobić kupę forsy, ale w 99 sytuacjach na 100 ostatecznie bilans zysków będziesz mieć gorszy, niż ktoś kto te same lata przepracował w dobrej korporacji.

3
katelx napisał(a):

podsumowujac:
zarabiac dobrze mozna w wielu miejscach, jednak lepiej miec pasje i fajne zycie a nie myslec tylko o kasie.

Zgadzam się. Jak tak czytam te posty typu "gdzie jest kasa?" to myślę że z takim podejściem nie wytrzymał bym nawet 5-ciu lat w tym zawodzie.
A w ogóle myślenie o tym że można zdobywać coraz większą kasę na stanowisku w IT to dla mnie jakaś abstrakcja.
Owszem, znam paru takich którym się udało. Założyli firmę z nadgryzionym jabłkiem, dostarczyli najlepszą wyszukiwarkę w sieci, umożliwili ludziom pokazywanie swoich zdjęć z plaży. Ale niewielu z nich myślało o tym na jakim etacie mogą pracować. Zuckerberg to chyba od razu stwierdził że nie będzie dla nikogo robił.

2
vpiotr napisał(a):

Jak tak czytam te posty typu "gdzie jest kasa?" to myślę że z takim podejściem nie wytrzymał bym nawet 5-ciu lat w tym zawodzie.

moge sie mylic ale takie posty zazwyczaj sa od ludzi co jeszcze nie wytrzymali 5 lat ;)

5

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, z większością z nich się nie zgadzam, ale miło usłyszeć zdanie innych.

katelx napisał(a):

architekt? CTO? może bardziej biznes? może własny biznes / startup? a może jakaś wąska specjalizacja typu HFT lub AI?

pytasz sie jakby to byla kwestia wybrania profilu liceum po dobrze zdanym egzaminie gimnazjalnym. waska specjalizacja i swietne zarobki to najczesciej nie efekt znudzenia i rozmyslania co by tu ze soba zrobic a ciezkiej, wieloletniej pracy oraz przede wszystkim pasji do tego co sie robi.

No niestety nie masz tutaj racji. Nigdzie nie napisałem, że jestem znudzony. Wręcz przeciwnie. Opanowałem swój warsztat pracy do naprawdę wysokiego poziomu i właśnie dlatego szukam nowych wyzwań. Nie wynika to ze znudzenia, a raczej z ambicji, bo w przeciwieństwie do znacznej części programistów, mnie się chce. Wieloletnia praca, o której piszesz nie bierze się znikąd. IT mnie fascynuje, jest wiele specjalizacji, w które chciałbym pójść, ale bycie jack of all trades mnie nie interesuje. Niching down zazwyczaj wiąże się z ciężką i wieloletnią pracą tak jak napisałaś. Dlatego wybierając swoją ścieżkę chciałbym sugerować się też ROI. Pasja nie wiąże się z kodowaniem do szuflady i idealistyczną wizją życia jak u nastolatek.

katelx napisał(a):

no tak, bo np. liderzy rynkow finansowych wprost bija sie o wypalonych zawodowo web developerow ;) od czegos chyba trzeba zaczac, wiec moze nie oczekuj gor zlota na poczatek?

Przykro mi, że urządzasz sobie prywatne docinki w moją stronę. Takie wypowiedzi nie świadczą najlepiej o Tobie. Nigdzie nie napisałem, że jestem wypalony zawodowo i nie wiem skąd takie przypuszczenia.

katelx napisał(a):

podsumowujac:
zarabiac dobrze mozna w wielu miejscach, jednak lepiej miec pasje i fajne zycie a nie myslec tylko o kasie.

Fajne życie i pasja nie wyklucza dużych pieniędzy. Wręcz przeciwnie. Kasa dla mnie jest ważna ze względu na inwestycje, których dokonuję. Nie chcę do emerytury pracować na etacie i jeśli w pewnym momencie stwierdzę, że praca nie sprawia mi już przyjemności to najzwyczajniej w świecie zajmę się czymś innym - graniem w szachy, pomocą humanitarną albo założę koło gospodyń wiejskich. Żeby to zrobić potrzebuję pieniędzy, więc dla mnie kasa ma też inny wymiar - jest przepustką do prawdziwej wolności.

"zarabiac dobrze mozna w wielu miejscach, jednak lepiej miec pasje i fajne zycie a nie myslec tylko o kasie." dobrze płatna praca jest często ciekawa, bardziej wymagająca, rozwijająca, odpowiedzialna itp. więc w szukaniu lepiej płatnej pracy nie zawsze chodzi tylko o pieniądze. Niby można odbębnić 8h w pracy i zająć się pasjami po godzinach, ale co to za życie. :D

Bardzo trafny komentarz. Po prostu niektórzy chcą łączyć rozwój pasji z korzyściami finansowymi i nie widzę w tym nic złego.

katelx napisał(a):

zgadzam sie w 100% moja wypowiedz byla raczej w kierunku ludzi z podejsciem 'zarabiam sporo ale nie moge zarabiac juz duzo wiecej na klepaniu stronek to moze pojde w hft a moze zaloze firme'

Znowu, wystarczy, że człowiek ma ambicję i chce się w życiu rozwijać. Jednym z wymiarów są finanse. Pieniądze, w przeciwieństwie do satysfakcji są łatwo mierzalne. Satysfakcja jednego dnia jest, a drugiego jej nie ma.

Zgadzam się. Jak tak czytam te posty typu "gdzie jest kasa?" to myślę że z takim podejściem nie wytrzymał bym nawet 5-ciu lat w tym zawodzie.
A w ogóle myślenie o tym że można zdobywać coraz większą kasę na stanowisku w IT to dla mnie jakaś abstrakcja.
Owszem, znam paru takich którym się udało. Założyli firmę z nadgryzionym jabłkiem, dostarczyli najlepszą wyszukiwarkę w sieci, umożliwili ludziom pokazywanie swoich zdjęć z plaży. Ale niewielu z nich myślało o tym na jakim etacie mogą pracować. Zuckerberg to chyba od razu stwierdził że nie będzie dla nikogo robił.

Pracuję 7 lat w zawodzie. Wystarczająco, żeby zauważyć pewne rzeczy, ale widocznie niewystarczająco, żeby zdziadzieć i zatracić ambicje tak jak niektórzy. Czasem śmieszą mnie te wyidealizowane wizje ludzi w naszej branży. W innych branżach normą jest, że ludzie dążą do wyższych zarobków, bo to najzwyczajniej w świecie daje poczucie satysfakcji i pewnego łatwo mierzalnego progresu. Natomiast w IT mamy masę oderwanych od rzeczywistości geeków, którzy wolą zamknąć się w swoim światku i nawijać dookoła o pasji i o tym, że jak ktoś ma cele finansowe to w ogóle nie jest godnym bycia prawdziwym programistą.

0

czlowieku, siedem lat dopiero pracujesz i juz widzisz sufit ? daj se na luz, niektorzy cale zycie dochodza powoli kroczkami do wielkiej kariery. ty - chcialbys miec wszystko szybko i na juz. to tak nie dziala. wypalisz sie. znajdz sobie jakies hobby typu wypasanie owieczek wiejskich albo wychowywanie dzieci ;)

2

Jeżeli twoją barierą jest szklany sufit to musisz zmienić płeć

0

Pracując u kogoś - jako pracownik czy kontraktor - nigdy nie wyjdziesz poza pewien poziom zarobków (największa kwota w PL o jakiej wiem to 40 tys. miesięcznie) Więcej możliwości daje założenie własnego biznesu - z tym, że coraz mniej będziesz się zajmował programowaniem, a coraz więcej budowaniem i rozwijaniem zespołu, pozyskiwaniem kontraktów i administracją.

Wiele osób z dłuższym stażem zaczyna uczyć innych, występować na konferencjach, tworzyć własne kursy on-line albo pisze książki. Nie wiem, jaki jest z tego zarobek, ale może to byłaby dobra ścieżka dla Ciebie.

0
SeniorSoftwareEngineer napisał(a):

Pracuję 7 lat w zawodzie. Wystarczająco, żeby zauważyć pewne rzeczy, ale widocznie niewystarczająco, żeby zdziadzieć i zatracić ambicje tak jak niektórzy. Czasem śmieszą mnie te wyidealizowane wizje ludzi w naszej branży. W innych branżach normą jest, że ludzie dążą do wyższych zarobków, bo to najzwyczajniej w świecie daje poczucie satysfakcji i pewnego łatwo mierzalnego progresu. Natomiast w IT mamy masę oderwanych od rzeczywistości geeków, którzy wolą zamknąć się w swoim światku i nawijać dookoła o pasji i o tym, że jak ktoś ma cele finansowe to w ogóle nie jest godnym bycia prawdziwym programistą.

Dokładnie tak samo gadał mój 50-paro-letni kolega z pracy. Teoretycznie chciał się rozwijać ale jak ktoś chciał mu coś poradzić to widać było że jednym uchem wpada a drugim wypada.
Szukasz rad czy chciałeś tylko zademonstrować swój brak szacunku dla doświadczenia, pasji, wieku i 46k zł/mc w LMAX?
Jak na mój gust to idealnie wpasowałbyś się w bycie PMem w jakiejś korporacji. Jest tylko jeden problem - oni dużo nie zarabiają.

1
Settlement Agreement napisał(a):

Najczesciej "up to" nie jest dawane, tylko szukaja kogos na tej poczatkowej kwocie. Twonek, Ciebie tez pytali jaka masz obecna pensje jak zmieniales prace?

Też słyszałem takie opinie i jestem skłonny uwierzyć, z wyjątkiem fintechu. Ogólnie nie lubię pytania o obecną pensję, ale dostałem takowe na rozmowie i odpowiedziałem z dwóch powodów:

  • Dostałem cynk od headhuntera, że firma płaci dobrze i nie praktykuje metod januszowych typu "dajmy mu 10% więcej niż obecnie zarabia to się ucieszy".
  • Na rozmowie CTO powiedział mi, że celem firmy nie jest zatrudnianie dobrych ludzi za małą kasę, tylko zatrzymanie dobrych ludzi jak najdłużej w firmie. Oferowanie ludziom takiej pensji, że zmienią pracę przy pierwszej lepszej ofercie z zewnątrz mija się z celem.

W moim przypadku po podaniu wysokości dotychczasowej pensji zaproponowali mi 218% tej kwoty. Co prawda wpływ miała też inna rozmowa z inną firmą w branży, o której wiedzieli że prawie na pewno dostanę ofertę.

0

hm z tym własnym biznesem to chyba różnie. Ja sobie piszę gierki na FB i na razie jestem na etapie jakichś 200$ miesiąc, ale zabawa "fajoska"

0
twonek napisał(a):
Settlement Agreement napisał(a):

Najczesciej "up to" nie jest dawane, tylko szukaja kogos na tej poczatkowej kwocie. Twonek, Ciebie tez pytali jaka masz obecna pensje jak zmieniales prace?

Też słyszałem takie opinie i jestem skłonny uwierzyć, z wyjątkiem fintechu. Ogólnie nie lubię pytania o obecną pensję, ale dostałem takowe na rozmowie i odpowiedziałem z dwóch powodów:

  • Dostałem cynk od headhuntera, że firma płaci dobrze i nie praktykuje metod januszowych typu "dajmy mu 10% więcej niż obecnie zarabia to się ucieszy".
  • Na rozmowie CTO powiedział mi, że celem firmy nie jest zatrudnianie dobrych ludzi za małą kasę, tylko zatrzymanie dobrych ludzi jak najdłużej w firmie. Oferowanie ludziom takiej pensji, że zmienią pracę przy pierwszej lepszej ofercie z zewnątrz mija się z celem.

W moim przypadku po podaniu wysokości dotychczasowej pensji zaproponowali mi 218% tej kwoty. Co prawda wpływ miała też inna rozmowa z inną firmą w branży, o której wiedzieli że prawie na pewno dostanę ofertę.

Dzieki za odpowiedz. To widocznie u mnie bylo szczescie do "Januszy", wlaczajac w to Talk Talk i BT (wiecej o £10k, pod warunkiem, ze zawyze aktualna wysokosc pensji na rozmowie, co doradzil mi rekruter, i przy okazji rozwiazujac problem z ktorym rozmawiajacy ze mna pracownik Talk Talk borykal sie od roku). Ciesze sie, ze nie jest to wszedzie norma i ze moge jeszcze miec nadzieje.

4

Nigdzie nie napisałem, że jestem znudzony. Wręcz przeciwnie. Opanowałem swój warsztat pracy do naprawdę wysokiego poziomu i właśnie dlatego szukam nowych wyzwań.

takie sciemnianie to na rozmowie kwalifikacyjnej :)

Pasja nie wiąże się z kodowaniem do szuflady i idealistyczną wizją życia jak u nastolatek.
Fajne życie i pasja nie wyklucza dużych pieniędzy.
Po prostu niektórzy chcą łączyć rozwój pasji z korzyściami finansowymi i nie widzę w tym nic złego.

nie wiem o co ci wlasciwie chodzi z tymi truizmami, nikt tu nie twierdzi ze pasja to praca za darmo. probujesz racjonalizowac swoja pazernosc? ;)

Przykro mi, że urządzasz sobie prywatne docinki w moją stronę.

to nie jest docinek, tylko fakt - cv webdeveloperow sa praktycznie zawsze odrzucane przy rekrutacji na pozycje w low latency czy data science bo rozmowy z 99% takich kandydatow to strata czasu dla obu stron.

Nigdzie nie napisałem, że jestem wypalony zawodowo i nie wiem skąd takie przypuszczenia.

chcesz zrezygnowac z czegos czym sie pasjonowales i w czym jestes dobry wiec dla mnie to wypalenie. nie obrazaj sie, to nie wstyd :)

Nie wynika to ze znudzenia, a raczej z ambicji
Znowu, wystarczy, że człowiek ma ambicję i chce się w życiu rozwijać.
Pracuję 7 lat w zawodzie. Wystarczająco, żeby zauważyć pewne rzeczy, ale widocznie niewystarczająco, żeby zdziadzieć i zatracić ambicje tak jak niektórzy.

imo zlotowki w oczach to nie to samo co ambicja. jesli uwazasz ze przez to ze chcesz zarabiac jak najwiecej to znaczy ze jestes ambitny to sorry ale nie roznisz sie od 99% ludzi wiec przymiotnik 'ambitny' traci w ogole sens

Pieniądze, w przeciwieństwie do satysfakcji są łatwo mierzalne. Satysfakcja jednego dnia jest, a drugiego jej nie ma.

:D pewnie cie to zdziwi ale nie jest to motto najlepszych i najlepiej zarabiajacych w branzy... ale pewnie brakuje im AMBICJI

W innych branżach normą jest, że ludzie dążą do wyższych zarobków,

dlatego wlasnie w innych branzach zarabiaja kokosy a programisci przymieraja glodem, czyz nie? ;)

1

Roftl, business is business, a business to $, a tu na człowieka naskakują że chce ją optymalizować.

3

Śmiać mi się chce jak widzę kiedy pasjonaci naskakują na gościa który otwarcie stwierdza że chce zarabiać na programowaniu jak największy hajs, a sami pracują dla firm których jedynym sensem istnienia, jak również celem zatrudnienia owych pasjonatów jest generowanie jak największych zysków. Prawda jest taka że jak czyjeś ambicje wyczerpują się na etacie za paredziesiąt k w jakimś zagranicznym low-latency czy data science to jest zwykłym przeciętniakiem, podobnie jak 'najlepsi w branży' na których prawdziwą kasę trzepią ci co ich zatrudniają w swoich firmach.

katelx napisał(a):

imo zlotowki w oczach to nie to samo co ambicja. jesli uwazasz ze przez to ze chcesz zarabiac jak najwiecej to znaczy ze jestes ambitny to sorry ale nie roznisz sie od 99% ludzi wiec przymiotnik 'ambitny' traci w ogole sens

Te 99% tym się odróżnia że tylko pieprzy o swoich ambicjach przy kawie albo wódce, a 1% podejmuje konkretne działania bez szukania wymówek.

SeniorSoftwareEngineer napisał(a):

Pracuję 7 lat w zawodzie. Wystarczająco, żeby zauważyć pewne rzeczy, ale widocznie niewystarczająco, żeby zdziadzieć i zatracić ambicje tak jak niektórzy. Czasem śmieszą mnie te wyidealizowane wizje ludzi w naszej branży. W innych branżach normą jest, że ludzie dążą do wyższych zarobków, bo to najzwyczajniej w świecie daje poczucie satysfakcji i pewnego łatwo mierzalnego progresu. Natomiast w IT mamy masę oderwanych od rzeczywistości geeków, którzy wolą zamknąć się w swoim światku i nawijać dookoła o pasji i o tym, że jak ktoś ma cele finansowe to w ogóle nie jest godnym bycia prawdziwym programistą.

Gdyby nie historyczne zrządzenie losu jakim jest boom na it, to te wszystkie nerdy i 'pasjnonaci' nie mający smykałki do biznesu i sprytu życiowego siedzieliby w piwnicy u mamy, ale że trafiło się ślepej kurze ziarno i ktoś im płaci za klepanie kodu to myślą że złapali pana Bga za nogi. ZAstanawiam się tylko co w ogóle jest 'pasjonującego' w pisaniu crma dla korpo albo programu hackujacego gielde, na ktorym kase zgarnie kto inny ? Rozumiem praca u Muska, w NASA albo jakimś poważnym R&D np dla zbrojeniówki amerykańskiej, ale większość robi jajieś bzdety 8h dziennie a na pokaz spuszcza się nad jaimiś wydumany pasjami programsitycznymi

0
Czulu napisał(a):

Śmiać mi się chce jak widzę kiedy pasjonaci naskakują na gościa który otwarcie stwierdza że chce zarabiać na programowaniu jak największy hajs, a sami pracują dla firm których jedynym sensem istnienia, jak również celem zatrudnienia owych pasjonatów jest generowanie jak największych zysków. Prawda jest taka że jak czyjeś ambicje wyczerpują się na etacie za paredziesiąt k w jakimś zagranicznym low-latency czy data science to jest zwykłym przeciętniakiem, podobnie jak 'najlepsi w branży' na których prawdziwą kasę trzepią ci co ich zatrudniają w swoich firmach.

Gdyby nie historyczne zrządzenie losu jakim jest boom na it, to te wszystkie nerdy i 'pasjnonaci' nie mający smykałki do biznesu i sprytu życiowego siedzieliby w piwnicy u mamy, ale że trafiło się ślepej kurze ziarno i ktoś im płaci za klepanie kodu to myślą że złapali pana Bga za nogi. ZAstanawiam się tylko co w ogóle jest 'pasjonującego' w pisaniu crma dla korpo albo programu hackujacego gielde, na ktorym kase zgarnie kto inny ? Rozumiem praca u Muska, w NASA albo jakimś poważnym R&D np dla zbrojeniówki amerykańskiej, ale większość robi jajieś bzdety 8h dziennie a na pokaz spuszcza się nad jaimiś wydumany pasjami programsitycznymi

Zgadzam się w 100%. Mając kasę jesteś w stanie zmieniać świat, będąc nawet najlepszym "pasjonatą" jesteś co najwyżej w stanie spełniać marzenia swojego szefa. Nerdy tego niestety nie rozumieją.

0
Lukxxx napisał(a):

Roftl, business is business, a business to $, a tu na człowieka naskakują że chce ją optymalizować.

"Pasjonaci". Normalni ludzie rozumieją, że programowanie to praca jak każda inna i mimo, że sprawia frajdę, to warto chcieć coś więcej.

0
fadazz napisał(a):

Zgadzam się w 100%. Mając kasę jesteś w stanie zmieniać świat, będąc nawet najlepszym "pasjonatą" jesteś co najwyżej w stanie spełniać marzenia swojego szefa. Nerdy tego niestety nie rozumieją.

W jaki sposób zarabianie np miliona zł rocznie bardziej pomoże mi zmieniać świat niż zarabianie 200 tys, ale powiedzmy będąc współautorem jakiegoś nowego rewolucyjnego frameworku dzięki któremu naukowcy wyleczą raka?

Możesz pracować dla kogoś, nawet zarabiać średnie pieniądze, a mieć okazję pracować nad złożonymi, pasjonującymi problemami.

0

@SeniorSoftwareEngineer jasne że pieniądze są ważne, ale tylko do pewnego poziomu. Ja bym wolał zarobić trochę mniej, ale robic coś ciekawego i chodzic do pracy z przyjemnością :) (ale może ja też zwyczajnie nie mam parcia na kasę, bo zarabiam wielokrotnie więcej niż wydaje)
Chcesz robic cos ciekawego za względnie dobre pieniądze? To może:
http://jobs.web.cern.ch/job/12693
http://jobs.web.cern.ch/job/12641
? ;)

Prawda jest taka że kasa jest zwykle nie w jakiejś konkretnej dziedzinie, tylko kiedy jesteś ekspertem w jakiejś złożonej dziedzinie.

Gdyby nie historyczne zrządzenie losu jakim jest boom na it, to te wszystkie nerdy i 'pasjnonaci' nie mający smykałki do biznesu i sprytu życiowego siedzieliby w piwnicy u mamy

Bardzo możliwe, bo przecież i tak było przed boomem, tylko że te wszystkie nerdy wcale by sie tym specjalnie nie przejęły ;) Nawet pomijając aspekt materialny, to i tak fajna sprawa kiedy lubisz swoją pracę. Zresztą to jest dość wyjątkowa sytuacja w PL że programiści zarabiaja znacznie więcej niż inni. Za granicą różnice wcale takie wielkie nie są, ot sprzątaczka w Genewie dostanie 4k CHF a programista z magistrem na start <6k CHF.

0

A ciekawe ile się jeszcze ten boom utrzyma. U nas też jest taka różnica, że programista na start ma te 2,5-3,5k na rękę, być może są to pieniądze na podobnym poziomie jak w wielu innych dziedzinach z tą różnicą, że po 2 latach w żadnej z nich nie da się osiągnąć 100-200% wzrostu płacy..

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1