Ile faktycznie pracujecie w ciągu 8h i jakie są tego efekty?

0

Cześć.
Nie wiem czy temat założyłem w odpowiednim wątku.

Pytanie mam takie, czy śledzicie swój czas pracy z musu lub własnej woli (ponieważ chcecie być efektywni) i jaki jest stosunek faktycznej pracy oraz jej efektów do przerw, pogadanek, jedzenia itp.
W skrócie, ile faktycznie pracujecie i jakie są tego efekty.

U mnie w firmie panuje ogólnie bardzo mocny luz, nikt mnie nie pilnuje praktycznie, ponieważ robię własne projekty pod technologie, które wykorzystuje firma. Jestem na stażu. Sam z siebie założyłem sobie konto na toggl i śledzę czas pracy. Czasami stosunek jest bardzo słaby. Wynika to z wielu rzeczy, a to ktoś na pingponga ciągnie, a to jest ogólne poruszenie w biurze i wszyscy gadają, przyjeżdża dostawa z żarciem lub jestem po prostu mega zmęczony i idzie jak krew z nosa praca.
Często z tego powodu wychodzi, że mało zrobiłem. Nikt mnie za to nie ciśnie, ale jestem zły sam na siebie. Nie mam odniesienia za bardzo ile to jest efektywnie, i ile powinien wynosić faktyczny czas pracy (tworzenia wartości dodanej) aby powiedzieć, że zrobiłem dobrą robotę.
Czy jest ktoś w stanie powiedzieć ile dziennie faktycznie pracuje a ile "odpoczywa" w pracy?
Również odnośnie efektywności, zakładając, że większość rzeczy, które piszesz są nowe i robisz je pierwszy raz w życiu, w związku z tym ciągle doczytujesz i starasz się zrozumieć, ile to jest "szybko" lub "wystarczająco dobrze"?
Wiem, że to drugie pytanie jest bardzo subiektywne, ale sam już nie wiem czy radze sobie dobrze czy źle. Nie mam kompletnie odniesienia.
Zastanawiam się czy nie poprosić szefa(jest zarówno szefem jak i nauczycielem dla mnie) aby nie narzucił mi jakiś terminów, żebym miał odniesienie. Z drugiej strony mam pewne obawy sygnalizować osobie, która mi płaci w sumie za moją naukę tylko, że czuje iż nie jestem dostatecznie efektywny. Meczy mnie to bo wracam często z pracy i jestem zwyczajnie na siebie zły.

1

Mi kiedyś przełożony powiedział żebym zakładał 5 godzin pracy w ciągu dnia. Wiadomo że jest z tym różnie, ale średnio, ta wartość całkiem dobrze oddaje rzeczywistość.

No i taka rada żebyś nie przejmował się że robisz coś za wolno, jeśli tak jest to na pewno się o tym dowiesz. Korzystaj z okazji że możesz doczytać przy okazji klepania tasków ;)

1

Jakbym siebie czytał w mojej pierwszej pracy, na stażu :D. Przede wszystkim, wyluzuj. Nadrogliwość gorsza od faszyzmu. Jesteś na stażu, więc nikt nie wymaga od Ciebie cudów. Skoro masz do dyspozycji opiekuna, to za jakiś czas poproś go o feedback na temat swojej pracy, czy wszystko ok itd.

i ile powinien wynosić faktyczny czas pracy (tworzenia wartości dodanej) aby powiedzieć, że zrobiłem dobrą robotę.

Chłopie, nie składasz pralek na akord w fabryce, to nie zawody. Możesz powiedzieć sobie, że zrobiłeś dobrą robotę, gdy... uznasz, że zrobiłeś dobrą robotę - rozwiązałeś jakiś problem, zaimplementowałeś jakąś funkcjonalność, dowiozłeś release na produkcję. To może być 5h dziennie, a czasem jak większy luz to czasem i 2h dziennie się zdarzyło :P. Osiem godzin minus obiad minus kawki i rozpraszacze... z 1,5h dziennie zawsze odpada. Taka praca;)

0

Właśnie ja feedback kiedy pytam się to słyszę, że jest okej i żebym niczym się nie martwił. Chyba mam coś z głową :D

0

Jestem w firmie codziennie 9 godzin. Rano odpada 30 min na rozruch, potem nie ma zmiłuj. Jak mi w ciągu dnia odpadnie 1 h, to znaczy że był słaby dzień i nie mogłem się skupić. To wszystko przy założeniu, że wiem że nie marnuje czasu w inny sposób, więc jeśli mam ochotę nie patrzeć na kod przez chwilę, to bez skrępowania odpalam allegro i oglądam motocykle. Ale i tak, myślę że 7-8 godzin dziennie pracy jest.

3

Przeciętnie wyjdzie mi 1 godz. pracy codziennie. Przez resztę dnia czytam neta, oglądam jutuba, uczę się kodzić w Javie, spaceruję po dworze.

To nie jest moja wina tylko pracodawcy - po prostu nie ma zadań, płacą mi za to, że siedzę.

3

pracowac efektowanie a pracowac efektywnie to dwie rozne sprawy

mozesz przemielic 20 malych spraw i w sumie nie bedziesz mial sie czym pochwalic ze nabiles meeega skillsy a w sumie bedziesz czul sie mega wydymany i odnosil wrazenie ze pracowales mega

a mozesz pchac do przodu jakis jeden ciekawy temat, dlubac w nim i rzezbic, rozwijac i budowac, tworzyc cos, pchac do przodu, rozwijac elegancko, pracowac fajnym tempem miec czas na chwile relaksu i odpoczynku aby odswiezyc umysl, odczuwal ze nie dymasz jak osiol ale pracujesz na max obrotach swojego umyslu jesli chodzi o rozwijanie produktu.

itd itp

skup sie na rzeczach istotnych.
nie martnuj czasu w pracy w glupi sposob czy to na pingponga czy to na prace nad gownianymi tematami
jestes w swile wieku, umyslu, energii itd wiec spozytkuj to wlasciwie oraz skorzystaj z czasu ktory masz we wlasciwy sposob.

pozdro

0
HEMIkr napisał(a):

Jestem w firmie codziennie 9 godzin.

Czemu? Chcesz dorobić i płacą ci za nadgodziny? Innego powodu nie widzę

2

Pytanie mam takie, czy śledzicie swój czas pracy z musu lub własnej woli (ponieważ chcecie być efektywni) i jaki jest stosunek faktycznej pracy oraz jej efektów do przerw, pogadanek, jedzenia itp.

lacznie gdzies tak 1h przerwy na kawe i posilek, reszta to praca, nie rozmawiam z ludzmi oprocz dogadywania szczegolow projektowych, nie przegladam neta w celach rozrywkowych.

W skrócie, ile faktycznie pracujecie i jakie są tego efekty.

8-9h efekty sa takie ze projekt idzie do przodu

skoro jestes na stazu to postaraj sie z niego wyciagnac jak najwiecej. smieszne koty mozna ogladac w domu :) jak masz za duzo czasu na bzdury w pracy to trzeba ja zmienic i tyle

0

Są tygodnie, gdzie średnio pracuję po 1-2h dziennie. Są tygodnie, gdzie pracuję po 7h+. Gdy nie mam co robić, to czytam techniczne rzeczy - newsy/artykuły/ebooki, rozwijam się, unikam jak ognia social media. Gdy chcę odpocząć od nauki, zaglądam np tutaj lub w inne miejsca, związane z branżą, gdzie mam chwilę oddechu, ale jednocześnie mam szansę dowiedzieć się czegoś przydatnego. 1h+ przerw w sumie w ciągu dnia to dosyć standard, gdy pracuję intensywnie i mózg paruje, robię więcej przerw (często razem z kimś przy kawie) i czasem zagadam o problemie, z którym aktualnie walczę, zdarza się, że razem wpadniemy na jakiś fajny pomysł - zupełnie przypadkiem.

0

U mnie też różnie, głównie zależy to od samopoczucia i ilości zadań. Zwykle mam 1-2 większe rzeczy do zrobienia i wtedy pracuję około 6,5h(włącznie z buszowaniem po internetach i dokumentacjach jak mam z czymś problem). Bardzo rzadko ale zdarzało się, że w todo mam 5+ całkiem odrębnych pierdołowatych tasków do zrobienia i czasem miałem problem z wybraniem za który się zabrac i kończyło się na tym, że nie robiłem nic i pracy w ciągu dnia było może 2-3 godziny. Ale bywało także nadrabianie zadań w domu w nocy kiedy już czułem, że o wiele za mało zrobiłem niż mogłem/powinienem.

8

Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.
To moje opowieści z pracy.

Dzień pierwszy
~ kobieta prosi mnie o zainstalowanie najnowszego adobe readera
~ spoko, mam to
~ ściągam program
~ "Wow, jesteś w tym ekspertem"
~ "No cóż..."
~ komputer prosi o wpisanie hasła admina
~ zapomniałem hasła admina
~ próbuje: hasło
~ nope.jpg
~ "ehh... emm... cholera, chyba coś jest z serwerem, zaraz wracam"
~ 3 miesiące później, ona wciąż nie ma adobe readera

Dzień drugi
~ [CIACH!] koleś do mnie dzwoni, pyta o coś w programie domowym
~ nie mam pojęcia co mówi
~ pauza
~ koleś czeka na odpowiedź
~ przypominam sobie "IT Crowd"
~ "Próbował pan wyłączyć go i włączyć na nowo?
~ Zresetować znaczy się?"
~ "Moment..."
~ zadziałało

Dzień trzeci
~ laska ze sprzedaży przychodzi z laptopem, jakiś problem
~ kocica 9/10
~ flirtuje ze mną
~ mówi, że potrzebuje ściągnąć jakąś aktualizacje
~ jedyne co słyszę to jej cycki
~ jej laptop pachnie truskawkami
~ ściągam adobre reaera i oddaję jej laptopa

Dzień czwarty
~ nauczyłem się wyłączać serwery
~ ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni
~ wyłączam serwery
~ wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera
~ w końcu ludzie zaczynają się drzeć
~ STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!
~ "biore się za to!"
~ biegnę do serwerowni
~ gram w Hotline Miami przez kilka godzin
~ włączam serwery pod koniec dnia
~ wychodzę z serwerowni
~ wycieram pot z czoła
~ "dałem rade..."
~ ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę
~ tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM

Dzień piąty
~ spotykam kocicę przy ekspresie do kawy
~ zapytałem się co u niej, proste pytanie
~ zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem
~ nie widzi we mnie człowieka
~ widzi we mnie IT
~ mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa
~ robi to
~ upgrade'uję jej IE
~ instaluje adobe reareda
~ resetuje komputer
~ wszystko śmiga
~ zanoszę go jej
~ poprawiam fryzurę
~ sprawdzam oddech
~ zachowuje się jak bym ją ocalił
~ siedzi w swoim biurze, gada przez telefon
~ ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko
~ robię to, i trochę się ociągam
~ "To wszystko skarbie?"
~ wychodzę
~ słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"
~ tylko IT
~ teraz jestem tylko tym

Dzień szósty
~ cholernie się nudzę
~ postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony
~ filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry
~ uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa
~ używam konta admina, bo w końcu znam hasło
~ wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze
~ ściągnąłem emulator i pokemony
~ gram sobie
~ koleś przychodzi do mojego biura
~ "chyba mam wirusa"
~ ja: "złap je wszystkie"
~ do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy

Dzień siódmy
~ ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze
~ nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu
~ "wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"
~ idę do domu

Dzień ósmy
~ koleś z siódmego dnia znowu dzwoni
~ jest [CIACH!]
~ mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta
~ "zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"
~ "o czym ty prostytutka mówisz?"
~ click

Dzień dziewiąty
~ jedna z drukarek zużyła cały toner
~ jakiś grubas każe mi go zmienić
~ "to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"
~ tak serio to ściągam steama
~ "to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"
~ wzdycham i idę to zrobić
~ nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera
~ zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"
~ mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje
~ musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda
~ wracam do sprawy z serwerem
~ pół godziny później grubas wchodzi do biura
~ "ćoś ty prostytutka zrobił z drukarką?"
~ "zmieniłem tusz"
~ zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem
~ idziemy do drukarki
~ opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje
~ drukarka nawet się nie zamknie
~ są czarne ślady dłoni na całej drukarce
~ czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam
~ "chyba jest coś nie tak z siecią"
~ drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP

Dzień dziesiąty
~ muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji
~ nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu
~ nie mam nawet karty firmowej
~ mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem
~ może użyć della kogoś innego
~ pliki z maca nie działają na dellu
~ zadzwonili do mnie w trakcie zebrania
~ wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę
~ ściągam adobe readera
~ otwieram plik
~ działa
~ "Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"

Dzień jedenasty
~ nowy pracownik w firmie
~ nikt mnie nie poinformował
~ opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby
~ idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś
~ jest kilka sztuk
~ ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych
~ odpalam
~ działa
~ ustawiam go dla nowego kolesia
~ wszystko laguje
~ odpalasz adobe readera? masywny lag
~ odsyłam komputer
~ "sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"
~ koleś ciągle prosi mnie o pomoc
~ jest beznadziejny
~ po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach

Dzień dwunasty
~ czyiś komputer się spieprzył
~ kurrrrr
~ ustawiam
~ przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci
~ idę do serwerowni
~ patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa
~ wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić
~ "a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."
~ "sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"
~ gram sobie w sim theme park przez resztę dnia

Dzień trzynasty
~ przychodzę do pracy godzinę spóźniony
~ całe biuro w chaosie
~ upadekrzymu.jpg
~ "JEST TUTAJ!"
~ odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila
~ dziesiątki mailu w stylu:
~ "coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."
~ "wiesz czemu strona nie działa?"
~ serwer faktycznie nie działa
~ adobe reader mnie teraz nie ocali
~ "po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"
~ wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić
~ roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić
~ ucinam sobie drzemkę przez cały dzień
~ ludzie są wkurwieni, walą w drzwi do serwerowni
~ terminy minięte
~ wychodzę o 18:30
~ manager widzi mnie na parkingu
~ był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem
~ "wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"

Dzień czternasty
~ serwery dalej nie działają
~ wszyscy wkurwieni
~ idę na wczesny lunch
~ słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura
~ dziekibogu.jpg
~ "Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"
~ zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię
~ "też jestem IT"
~ pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni
~ obaj kiwają głową
~ "co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"
~ "próbowałeś go zrestartować?"
~ wracam i restartuje serwer
~ prostytutka, działa!

Dzień piętnasty
~ kocica chodzi po biurze poddenerwowana
~ "Wszystko ok?"
~ "Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"
~ "Spoko"
~ biorę laptopa
~ reinstaluje office'a
~ outlook znowu działa
~ przeglądam maile, żeby upewnić się że działają
~ wysyłam testowego maila
~ czytam tytuły jej nowych maili
~ "Rozwód"
~ oddaje jej laptopa
~ "Wygląda na to, że działa"
~ "Dzięki..."
~ "Wszystko ok?"
~ "Cóż..."
~ tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!
~ "Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"

Dzień szesnasty
~ jeden z monitorów upośledzonego nie działa
~ wyświetla się całkowicie na zielono
~ na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak
~ jedyne co robi to przegląda tapety na msn
~ i używa jakiegoś programu fedexa
~ jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić
~ nic nie działa
~ to nie sterownik
~ to nie ustawienia
~ to chyba coś z samym montorem
~ cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"
~ po dwóch godzinach koleś mówi
~ "może wtyczka jest zepsuta?"
~ zmieniłem kabel hdmi na nowy
~ zadziałało
~ oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś

Dzień siedemnasty
~ miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura
~ jest najstarszą osobą w biurze
~ stara jak dinozaury
~ mówię, że coś dla niej mam
~ wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów
~ zanoszę ją jej
~ "jesteś taki pomocny"
~ sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę
~ podnoszę się i otrzepuję spodnie
~ staruszka wygląda jakby miała zawał
~ patrze na ekran
~ czarny
~ wstając nacisnąłem przycisk power
~ straciła 3 godziny pracy
~ 3 godziny których nigdy nie odzyska

Dzień osiemnasty
~ firmowe spotkanie
~ przekroczyliśmy budżet
~ było dużo wydatków
~ straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc
~ dzień 18
~ prawie cały miesiąc
~ wylecę na zbity pysk
~ budżet departamentu IT zostaje poruszony
~ są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu
~ "Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"
~ pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą
~ "Niezbyt..."
~ "Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"
~ g**no prawda
~ dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"
~ nie wiem czy będzie seks
~ kupuje gumki
~ nie jest taka ładna 6/10 góra
~ nie będę kłamał
~ mocno średnia
~ podjeżdżam do jej domu
~ dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko
~ mąż otwiera drzwi
~ pokazuje mi konputer
~ instaluje najnowszego adobe readera
~ zarabiam 20$
~ jadę do domu

Dzień dziewiętnasty
~ jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo
~ sprawdzam ustawienia
~ po dwóch godzinach
~ "zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"
~ wtf
~ nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie
~ [CIACH!] wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone
~ pukanie do drzwi
~ to ten koleś
~ "hej, dzięki za naprawienie tego"
~ "czego?"
~ "mojego usb"
~ nic nie zrobiłem
~ "a, to... spoko"

Dzień dwudziesty
~ spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię
~ wygląda całkiem nieźle
~ odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami
~ ludzie tracą swoje projekty
~ losowo są wywalani z serwera
~ mówię, że są problemy z isp
~ staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię
~ pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie
~ niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci
~ mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu

Dzień dwudziesty pierwszy
~ teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki
~ 8 komputerów podpiętych do jednej sieci
~ próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć
~ to są stare monitory i nie można tego zrobić
~ wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów
~ ustawiłem wszystko do południa
~ po lunchu zaczynam kopanie
~ okropnie powoli, ale zaczynam
~ ludzie narzekają na lagi serwera
~ obwiniam olimpiadę za lagi
~ mówię, że całe buro musi je streamować
~ banuję olimpiadę na filtrze systemowym
~ biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu
~ ludzie wkurwieni, że nie mogą oglądać igrzysk
~ i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa
~ oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi
~ "To jest koleś którego ta firma potrzebowała"

Dzień dwudziesty drugi
~ dzień urodzin
~ całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu
~ biorę ciasto
~ podpinam n64 w jednym z biur
~ wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye
~ mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"
~ skopałem im wszystkim d**y
~ zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta
~ nikt nie zauważył

Dzień dwudziesty trzeci
~ kocica dzwoni z trasy
~ ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie
~ mówi nazwę tej apki
~ nie mam pojęcia co to jest
~ staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko
~ pytam, czy używa WIFI czy 3G
~ "jak to sprawdzam?"
~ "nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"
~ googluję apke, ale nic się nie pojawia
~ pytam kogoś ze sprzedaży
~ "oh, to tylko infografika z naszej strony"
~ mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada
~ jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej

Dzień dwudziesty czwarty
~ 45 latka wygadała się, że robię też poza pracą
~ teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne
~ mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże
~ większość to proste naprawy
~ aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia
~ ale wtedy trafił mi się on
~ laptop z piekła rodem
~ gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce
~ "co z nim nie tak?"
~ "ty mi powiedz, geniuszu"
~ odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu
~ klikam enter
~ naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?
~ wydaje mi się, że to coś z napędem cd
~ otwieram napęd
~ jest tam gruba warstwa okruchów
~ przechylam laptopa na bok
~ pieprzone okruchy wysypują się z laptopa
~ resetuję laptopa
~ wczytuje się bez problemu
~ okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki
~ pieprzone laptopy

#pasta

0

Takie bzdury piszesz, że pewnie nawet gimby nie uwierzą, ale zawsze pośmiać się można :p

0

generalizujac azjaci sa akurat mistrzami w siedzeniu w pracy 12h+ i robieniu czegos produktywnego przez 10% tego czasu. nadzieja na co? - katelx wczoraj, 10:43

@katelx to co oni robią przez pozostałe 90%? Ceremonię parzenia herbaty? O.o

0

Mi wychodzi ok 2h przerwy wliczając w to wszystkie nawet najmniejsze przerwy, jedzenia, kibelki itp. Więc chyba nie jest tak źle :D

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1