Przewartościowanie - zmiana zawodu w wieku 36 lat

0

Witam,

Może już było a może nie, przejrzałem forum i nie znalazłem wątku, który by mi dostarczył potrzebnych informacji.

Mianowicie, jestem w wieku 36 lat, życie zawodowe bogate i różnorodne, lecz mam jakby poczucie niespełnienia. Wynika to może z tego, że bardzo szybko wdrażałem się we wszystko co robiłem, i często szybko dobijałem do sufitu możliwości w danej organizacji.
Coraz częściej myśle o przebranżowieniu i wejście w IT. Niestety w tym temacie doświadczenia nie miałem poza uczelnią. Na uczelni (dwa kierunki: polibuda i SGH) miałem C++, C3, Assemblera, UMLa, BPMNa, Algorytmy i struktury danych itp. Stoję przed wyborem pomiędzy Analizą biznesową, lub developerką.
Zatem zwracam się do was jako do ludzi którzy znają branże od wewnątrz z prośbą o poradę, czy w moim wieku jest sens łapać się akurat za któryś z tych kierunków? Dodam że mam rodzinę i już jakiś status życiowy. Od siebie dodam że obawiam się, że nawet jeżeli bym się szybko wdrożył, to za 4-5 lat wypadnę z rynku jako dziadek, lub że w ogóle od początku będę dyskryminowany ze względu na wiek.
Przeglądając wasze raporty dochodowe, stwierdzam, że po 30 jest mało osób, a bliżej 40 to chyba nikogo nie zauważyłem.
Druga sprawa, jak wygląda wasze życie w pracy, czy po pracy można się spodziewać spranego łba, katorgi w nadgodzinach i pracy w weekendy?
Mam już pewne skrzywienia zawodowe za sobą, między innymi wypalenie zawodowe, walkę ze stresem i przyznam że bardzo zwracam uwagę na kulturę organizacyjną.
Inna sprawa to jak sami siebie widzicie w tej branży za kilka lat, czy jako ludzie którzy w tym siedzą po kilka lat widzicie siebie jako programiści w wieku po 40-tce lub nawet po 50-tce?

Będę wdzieczny za pomoc, i ukazanie rzeczywistości w IT.

0

Pracuje jako developer w teamie business intelligence. W większości są tu osoby po 30, parę po 40, także o wiek bym się nie martwił.

0

pytanie ile w tym masz ofert tym bardziej dla juniora, bo z tego co widzę to 2-5 years’ experience i wymagania są niemałe

0

często szybko dobijałem do sufitu możliwości w danej organizacji

Brzmi jakbys co najmniej exekiem zostawal. Chce Ci sie bawic w programowanie? Jezeli masz exp w innych dziedzinach to nie lepiej to zmonetyzowac w IT startujac Od razu na mid level management czy cos?

0

Ja znam czlowieka, ktory z zarzadzania sklepem z komputerami przeszedl w zarzadzanie projektu na duzym obieckie przemyslowym, gdzie wartosc tego projektu wynosila kilka MLN PLN. Oczywiscie ow "menadzer" nie mial absolutnie zadnego pojecia o inzynierii, procesach, i branzy. Skoro wiec takim ludziom sie pozwala tak o po prostu przejsc, to i ja chce w druga strone, OK ?
Z zarzadzania sklepem miesnym, albo zarzadzania szafa elektryczna w Scrum Mastera albo IT project managera. tylko maly problem. Mam papiery. Ale nie mam znajomosci.

Przez takich idiotow jak wyzej zawod Handlowca, Menadzera, itd. jest najbardziej znienawidzonym zawodem posrod pozostalych pracownikow. " Bo trzeba bylo miec dobra gadke. "

0

Przede wszystkim pierwsza kwestia:
1.) zarobki, ile zarabiasz obecnie, ile chcialbys zarabiac na starcie?
2.) masz rodzine, ile czasu po pracy jestes w stanie wygospodarowac na nauke?

0
hmhmhm napisał(a):

często szybko dobijałem do sufitu możliwości w danej organizacji

Brzmi jakbys co najmniej exekiem zostawal. Chce Ci sie bawic w programowanie? Jezeli masz exp w innych dziedzinach to nie lepiej to zmonetyzowac w IT startujac Od razu na mid level management czy cos?

W "executywe" nie wchodziłem, bardziej mam tu na myśli poziom operacyjny. Nie mam parcia na wspinanie się w strukturze funkcjonalnej (pionowej), gdyż dla mnie to taki pic na wodę (awans w zamian za oranie i podkładanie głowy). Napatrzyłem się na kierowników i "menagierów" którzy wypruwają sobie flaki za wątpliwej jakości przywileje, zdarzyło się że ludzie z którymi pracowałem schodzili z tego świata jako młodzi ludzie, bo nie wytrzymawli presji (ataki serca itp). Dla mnie zdrowie to najważniejsze aktywo i nie poświęcę go dla kariery. poza tym nie lubię odpowiadać za pracę zespołu, bierze się to z tego, że mam wysokie wymagania co do siebie i także do innych ludzi. Myślałem o zarządzaniu projektami, ale użeranie się z fochami, leserstwem itp chyba by mnie przerosło w momencie kiedy byłbym obarczony jakimś wykręconym deadlinem. Uważam, że posiadam bardzo dobre umiejętności organizacyjne i związane z zarządzaniem, gdyż nawet wiele razy pracodawcy mi to uświadamiali i miałem propozycje posad kierowniczych, ale za wzrostem odpowiedzialności i zaangażowania nie szło odpowiednie wynagrodzenie.

Startując na midlevel management raczej nie widze szans, nie mam się czym podeprzeć, wszak moje CV z IT ma mało wspólnego, może poza pracą w "Tepsie" ale też nie jako programista, a bardziej przy reingeenieringu procesów.

Interesuje mnie zawód specjalistyczny, w którym będę mógł odpowiadac tylko za siebie (a przynajmniej głownie za siebie), nie mam problemów z przyswajaniem wiedzy, nawet trudnej i specjalistycznej. Szukam zawodu w którym mógłbym zarobić dużą kasę, miałbym jakiś faktor niezależności i elastyczności, a po wykonanej robocie mógłbym trzasnąc drzwiami i w domu o tym nie myśleć.
Czytając raporty płacowe programistów, przyznam że 15k by mnie satysfakcjonowało.

Co do moich zarobków, obecnie mam ok. 6k brutto, branża techniczna, niestety to już sa wyzyny tego co można wycisnąc z branży, Inżynierowie sprzedaży mogą zarabiac więcej, ale stres i ciśnienie jaki trzeba ponieść są nieadkwatnie wieksze w stosunku do potencjalnych korzyści związanych z piastowaniem takiego stanowiska.

Po zmianie zawodu najlepiej chciałbym zacząc od pułapu na którym jestem, no może przez kilka miesięcy mogę zarabiać trochę mniej. Co do czasu do nauki, to jestem w stanie wygospodarowac na nią czas, wiadomo że nie będzie to 8 czy 10 godzin, ale dwie godziny dziennie dam radę.
Nie wiem co byłoby lepsze, czy odkurzać wiedzę z uczelni i wchodzić w programowanie, czy zająć się analizą biznesową-praca z modelowaniem mi się podoba, sprawnei poruszam się w środowiskach takich jak Visio czy Enteriprise Architect.

poza tym mam pewne cechy które utrudniają mi zycie, mianowice nie toleruję wyścigów szczurów, różnych świństewek, podpuch itp, cenię sobie lojalność, uprzejmość , szacunek, nie mam problemu z pomocą innym jeśli tego potrzebuję, i nie traktuję współpracowników jako konkurencję, co niestety zawsze spotykało mnie w każdej firmie, ze względu na to, że mam predyspozycję do szybkiego wdrażania się i przyswajania wiedzy. Ponadto, zawsze na początku mam problem z wycenianiem siebie, prawie zawsze wyceniam się na rozmowach w dolnych widełkach (chyba cierpię na efekt Krugera-Dunninga (: ), na szczęście pracodawcy szybko sami mi podnoszą kasę argumentując ze nie chcą żebym odszedł od nich, no ale niestety sufitu się nie przebije.

0
absurd goni absurd napisał(a):

Ja znam czlowieka, ktory z zarzadzania sklepem z komputerami przeszedl w zarzadzanie projektu na duzym obieckie przemyslowym, gdzie wartosc tego projektu wynosila kilka MLN PLN. Oczywiscie ow "menadzer" nie mial absolutnie zadnego pojecia o inzynierii, procesach, i branzy. Skoro wiec takim ludziom sie pozwala tak o po prostu przejsc, to i ja chce w druga strone, OK ?
Z zarzadzania sklepem miesnym, albo zarzadzania szafa elektryczna w Scrum Mastera albo IT project managera. tylko maly problem. Mam papiery. Ale nie mam znajomosci.

Przez takich idiotow jak wyzej zawod Handlowca, Menadzera, itd. jest najbardziej znienawidzonym zawodem posrod pozostalych pracownikow. " Bo trzeba bylo miec dobra gadke. "

Takie sytuacje to chyba przypadki, nie ma chyba czego zazdrościć. Pewnie to jakiś "Dyzma"

3

6k brutto
zacząc od pułapu na którym jestem, no może przez kilka miesięcy mogę zarabiać trochę mniej
ale dwie godziny dziennie dam radę

To sie nie kompiluje.
Da sie dostać tyle "na start" / dostać tyle po okresie próbnym, ale trzeba być dobrym koderem który od kilku lat klepie coś hobbystycznie / na studiach. Z twoimi 2h dziennie to może za 10 lat będziesz na tym poziomie.
Może lepiej uderzaj na analityka biznesowego związanego z twoją aktualną branżą?

0
animavilis napisał(a):

Inna sprawa to jak sami siebie widzicie w tej branży za kilka lat, czy jako ludzie którzy w tym siedzą po kilka lat widzicie siebie jako programiści w wieku po 40-tce lub nawet po 50-tce?

Oczywiście. Nawet znam paru takich...
Tyle że wejście w programowanie w wieku 36 lat musi się ocierać o nepotyzm, kolesiostwo lub własną firmę.
Pomyśl sobie że niektórzy w tym wieku programują od 20 lat. Jakie masz szanse na konkurencję z nimi?
Owszem, są ludzie którzy zaczynali programować na studiach, ale tacy zwykle pracują na bardziej miękkich stanowiskach (ZTCW).
A takich jest sporo - choćby Product Manager promowany przez niektórych Spartan...

1

Znam czlowieka ktory w wieku 40+ został programistą na 3 roku informatyki zaocznej na PW

Inna sprawa to jak sami siebie widzicie w tej branży za kilka lat, czy jako ludzie którzy w tym siedzą po kilka lat widzicie siebie jako programiści w wieku po 40-tce lub nawet po 50-tce?

W wieku 40 lat mam nadzieję że dzięki odpowiedniemu inwestowaniu nie będę siedział w pracy tylko miło spędzał czas z zacną 30-stką i wrzucał od czasu do czasu pull requesty na githuba. Bez programowania żyć nie mogę a czym dłużej programuje tym bardziej stan ten się umacnia :)

0
vpiotr napisał(a):
animavilis napisał(a):

Inna sprawa to jak sami siebie widzicie w tej branży za kilka lat, czy jako ludzie którzy w tym siedzą po kilka lat widzicie siebie jako programiści w wieku po 40-tce lub nawet po 50-tce?

Oczywiście. Nawet znam paru takich...
Tyle że wejście w programowanie w wieku 36 lat musi się ocierać o nepotyzm, kolesiostwo lub własną firmę.
Pomyśl sobie że niektórzy w tym wieku programują od 20 lat. Jakie masz szanse na konkurencję z nimi?
Owszem, są ludzie którzy zaczynali programować na studiach, ale tacy zwykle pracują na bardziej miękkich stanowiskach (ZTCW).
A takich jest sporo - choćby Product Manager promowany przez niektórych Spartan...

Myślisz że 20 lat? Myślę że to nie jest technologia "NASA" a ludzie w branży już siedzący chyba też nie siedzli klepiąc po 10 godzin dziennie? Obserwując wpisy wnioskuje, że skoro ludzie po 2 latach potrafią zarabiac powyżej 10k netto, to myślę, że dając sobie rok na naukę technologii, będe mógł się gdzieś zaczepić?

0
animavilis napisał(a):

Myślisz że 20 lat? Myślę że to nie jest technologia "NASA" a ludzie w branży już siedzący chyba też nie siedzli klepiąc po 10 godzin dziennie? Obserwując wpisy wnioskuje, że skoro ludzie po 2 latach potrafią zarabiac powyżej 10k netto, to myślę, że dając sobie rok na naukę technologii, będe mógł się gdzieś zaczepić?

Tzn. jestem tego pewien - programiści z powołania z mojego rocznika mieli mniej więcej 20 lat na programowanie.
Teraz wszyscy mają kompy i jest to dużo więcej lat - patrz Jestem młody, umiem programować, co z tym robić?
wg tego co napisał ten chłopak, w wieku 36 lat będzie miał za sobą 29 lat programowania.

10h dziennie to siedzisz jak masz stabilną i ciekawą pracę i nie masz dzieci. Jak masz dzieci to 8h.
Jak nie masz pracy, albo jesteś w liceum to siedzisz i 20h dziennie.

Nie wiem co to za ludzie po 2 latach (nauki od zera?). Trudno mi sobie wyobrazić co taki człowiek potrafi i gdzie może znaleźć pracę.
Ale skala trudności jest bardzo szeroka - od klikacza wordpressa przez korpo-javowca po szukacza flag siedzącego gdzieś w pobliżu cyklotronu. Pewnie dla 2-letniego programisty coś tam się znajdzie. Ale za 10k?
To byłby wyczyn.

0

jak dla mnie zacznij coś klepać po godzinach, zobacz jak ci będzie szło, jakie tempo osiągniesz i na tej podstawie zobaczysz czy to ma w ogóle sens, w najgorszym wypadku nauczysz się podstaw programowania

0
vpiotr napisał(a):
animavilis napisał(a):

Myślisz że 20 lat? Myślę że to nie jest technologia "NASA" a ludzie w branży już siedzący chyba też nie siedzli klepiąc po 10 godzin dziennie? Obserwując wpisy wnioskuje, że skoro ludzie po 2 latach potrafią zarabiac powyżej 10k netto, to myślę, że dając sobie rok na naukę technologii, będe mógł się gdzieś zaczepić?

Tzn. jestem tego pewien - programiści z powołania z mojego rocznika mieli mniej więcej 20 lat na programowanie.
Teraz wszyscy mają kompy i jest to dużo więcej lat - patrz Jestem młody, umiem programować, co z tym robić?
wg tego co napisał ten chłopak, w wieku 36 lat będzie miał za sobą 29 lat programowania.

10h dziennie to siedzisz jak masz stabilną i ciekawą pracę i nie masz dzieci. Jak masz dzieci to 8h.
Jak nie masz pracy, albo jesteś w liceum to siedzisz i 20h dziennie.

Nie wiem co to za ludzie po 2 latach (nauki od zera?). Trudno mi sobie wyobrazić co taki człowiek potrafi i gdzie może znaleźć pracę.
Ale skala trudności jest bardzo szeroka - od klikacza wordpressa przez korpo-javowca po szukacza flag siedzącego gdzieś w pobliżu cyklotronu. Pewnie dla 2-letniego programisty coś tam się znajdzie. Ale za 10k?
To byłby wyczyn.

Myślę że to raczej wyjątek niż reguła, często ludzie do 30 nie wiedzą co chcą w życiu robić. Inny przypadek to taki że ludzie nawet po 30 są rozczarowani swoją ścieżką którą wybrali i szukają sposobów na przebranżowienie.
Z Twojego posta wnioskuję (nie wiem czy słusznie) że jeżeli nie klepałem kodu w wieku conajmniej 10 lat, to już nie mam szans na przebranżowienie się na programistę.
Żeby dobrze wykonywac swoją pracę, to trzeba albo ją lubić, albo conajmniej się nią nie męczyć.

3

@animavilis tak jak myślałem, źle rozumiesz liczbę lat doświadczenia.

ludzie po 2 latach potrafią zarabiac powyżej 10k netto

To nie znaczy ze oni 2 lata temu zaczęli od zera uczyć się programowania :D To znaczy ze 2 lata temu poszli wreszcie do pracy. Ale wiele z tych osób gdzieś w okolicy liceum juz sobie cośtam klikała i potem jeszcze poszła na studia a do pracy dopiero na jakimś 3 czy 4 roku. W efekcie gość który pisze ze ma "2 lata doświadczenia" w rzeczywistości programuje od 8-9 lat, w tym te ostatnie kilka lat (studia i praca) po 8 i więcej godzin dziennie.

To jest trochę tak jakbyś zerknął że kardiochirurg albo neurochirurg "na start" na takiej pozycji ma kupę kasy i postanowiłbyś się przebranżowić, w ogóle nie biorąc pod uwagę tego że zanim ktoś zostanie tym kardiochirurgiem to jeszcze musiał studiować medycynę kilka lat a potem się specjalizować.

0
Shalom napisał(a):

@animavilis tak jak myślałem, źle rozumiesz liczbę lat doświadczenia.

ludzie po 2 latach potrafią zarabiac powyżej 10k netto

To nie znaczy ze oni 2 lata temu zaczęli od zera uczyć się programowania :D To znaczy ze 2 lata temu poszli wreszcie do pracy. Ale wiele z tych osób gdzieś w okolicy liceum juz sobie cośtam klikała i potem jeszcze poszła na studia a do pracy dopiero na jakimś 3 czy 4 roku. W efekcie gość który pisze ze ma "2 lata doświadczenia" w rzeczywistości programuje od 8-9 lat, w tym te ostatnie kilka lat (studia i praca) po 8 i więcej godzin dziennie.

To jest trochę tak jakbyś zerknął że kardiochirurg albo neurochirurg "na start" na takiej pozycji ma kupę kasy i postanowiłbyś się przebranżowić, w ogóle nie biorąc pod uwagę tego że zanim ktoś zostanie tym kardiochirurgiem to jeszcze musiał studiować medycynę kilka lat a potem się specjalizować.

Ok, dzięki za sprostowanie i wyprowadznie mnie z błędu.

1

albo własna działalność, na początek klepać goownostronki, z czasem do tego zatrudnić małe callcenter, juniora, a samemu robić grubsze projekty (na spółe z jakimś midem front/lub back) lub utrzymanie gdzie masz stałe faktury co miesiąc, czy zagraniczne projekty

5

Czesc,
osobiści znam bardzo dużo programistów czy system adminów 40 plus, i 50 plus. I choć nie wszyscy to część z nich wymiata (najlepiej widać którzy to po tym, do których nowi programiści, juniorzy albo studenci najchętniej wracają z nowymi pytaniami - jak ktoś jest w firmie "przez zasiedzenie" to od razu po pierwszym albo drugim problemie dają sobie spokój :)). Więc wiek nie musi byc przeszkodą - trzeba po prostu ciągle nową wiedzę przyjmować.
Sam sie przebranżowiłem mając 33\36 lat. Znaczy programowałem w technikum, ale potem pracowałem w DTP, prowadziłem szkolenia dla użytkowników jakiegoś tam produktu a potem miałem jakąś tam firmę całkowicie niezwiązaną z branżą IT. Pewnego dnia mając 32 lata stwierdziłem, że coś mi nie gra i chcę skończyć przerwane kiedyś studia. Poszedłem na zaoczną Informatykę. Tyle że te 4 lata poświęcałem programowaniu. Miałem już rodzinę i 2 dzieciaków, ale na programowanie, szukanie, naukę poświęcałem po nocach i w weekendy tak spokojnie po 35 godzin tygodniowo lub więcej. Drugi etat. Te dwie godziny o których mówisz to chyba takie komfortowe podejście, myślę że zbyt komfortowe,ale to moje zdanie. No i i tak skupiałem sie tylko na C#, WinForms i WPF. Nie mówię, że niczego innego nie czytałem czy nie próbowałem (nie da się tak całkiem), ale na tym sie skupiałem.
Dlaczego tak - bo sprawdzałem w jakiej technologii bedę mógł zarobić na otrzymanie w okolicach (do 80 km dojazdu) gdzie mieszkam. Jaki jest profil firm, ich IT, takie tam. Możliwe, że gdzie indziej byłbym bez szans.
Pierwsze rozmowy o pracę mnie rozśmieszały (tyle to zarabiałem 10 lat temu) albo dziwiły (ludzie po studiach za tyle pracują?!?? toż to w fabryce więcej płacą za pracę którą można wytłumaczyc w 20 minut...). W końcu znalazłem firme, będąc na ostatnim roku, z którą sie dogadałem. Mała, 6 programistów. Zarabiałem oczywiście mniej niż dotychczas, ale kto nie ryzykuje.... No tyle że musiałem sie dodatkowo z Delphi zaznajomić. Bo produkty były częściowo w delphi i częściowo w ASP.NET pisane lub w Widows Forms lub w WPF. Pierwsze 6 miesięcy mała masakra ale potem spoko. Po dwóch latach zmieniłem pracę i pracowałem w takiej większej firmie (4000+ ludzi), IT 80 osób, teamy po 6-8 osób. Pisałem tylko przy użyciu C# / WPF PowerShell EF. I zdałem sobie sprawę że trochę to ogranicza. Na forach chłopaki piszą o wszsytkim , a ja taki monotematyczny. I w sumie z prostymi rzeczami, ale z innej bajki, są nagle problemy. Więc.. teraz niedawno zmieniłem pracę, żeby było ciekawiej. Głównie .NET, ale różne zakątki, jest też i PERL, i Angular, nawet w COBOLU jeszcze śię coś uchowało.... Firmie średnia, kilkaset osób, IT malutkie ale ciekawiej. Zarobki już dawno przekroczyły te oczekiwane przy podjęciu decyzji.
Jeśli chcesz, da się, ale poświęć na to więcej pracy, załóż że przez jakiś czas trzeba będzie płacić frycowe za "widzimisię" i działaj. To nie wiek może być problemem, tylko podejście do tematu.

1
animavilis napisał(a):

obawiam się, że nawet jeżeli bym się szybko wdrożył, to za 4-5 lat wypadnę z rynku jako dziadek, lub że w ogóle od początku będę dyskryminowany ze względu na wiek.

będziesz, tu jest Polska, za mało jeszcze ludzi stąd wyjechało żeby dotarlo do polskiego buractwa biznesowego, że ich HRy mają w (..*..) ch poprzewracane

0
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):
animavilis napisał(a):

obawiam się, że nawet jeżeli bym się szybko wdrożył, to za 4-5 lat wypadnę z rynku jako dziadek, lub że w ogóle od początku będę dyskryminowany ze względu na wiek.

będziesz, tu jest Polska, za mało jeszcze ludzi stąd wyjechało żeby dotarlo do polskiego buractwa biznesowego, że ich HRy mają w (..*..) ch poprzewracane

Ageism nie jest zjawiskiem występującym tylko w Polsce (patrz: nazwa).

0

Przebranżowienie w większości przypadków jest bez sensu. Mając powiedzmy 10 lat doświadczenia w danej branży, trzeba cisnąć w tym samy kierunku, szukać innych możliwości gdzie zdobytą wiedzę i doświadczenie, albo próbować zakładać coś swojego.

0

Odświeżę temat. Nie wiem czy pisałem wcześniej. Mianowicie nie startowałbym zupełnie od 0. Co prawda zawodowo z programowaniem czy analizą nie miałem do czynienia, ale na studiach (automatyka i inzynieria komputerowa) miałem duzo programowania, algorytmy i struktury danych, do tego modelowanie UML. Na SGH (zarządzanie) miałem zarządzanie procesami, modelowanie i reinżynieria procesów biznesowych. Wczesniej mówiąc o przeznaczeniu czasu na naukę w ilości 2 godzin dziennie, brałem pod uwagę fakt, że nie startowałbym od 0, tylko juz z jakiegoś poziomu, biorac pod uwagę poziom wielu kursów oferowanych obecnie przez różne środowiska szkoleniowe, ty wydaje mi się, że wiedza którą posiadłem na studiach, daje naprawdę całkiem przyzwoity pułap startu.
Rozkminiając temat, jednak bardziej bym się skłaniał w stronę analizy biznesowej, jestem troche co prawda odludkiem, ale nie aż takim żeby siedzieć "zamknięty w boxie i klepać kod". Według wielu wymagań w ogłoszeniach, to nieformalnie naprawdę spełniam wiele większość wymagań do pracy w analizie biznesowej/systemowej, ale nikt nie chce zaryzykowac i zatrudnić mnie na próbę. Zdaję sobie sprawę, że ludzie się wypalają (naprawdę jest to powszechne zjawisko) i według mnie to że ktoś ileś lat pracuje jako ktoś tam, to nie znaczy, że jest wydajny. Naprawdę wiem po sobie, swoich doświadczeniach i z obserwacji, że ludzie z zupełnie "innej bajki" odpowiednio ogarnięci i zmotywowani potrafią działać cuda.
W związku z powyższym, czy ktoś może podzielić się informacjami, jak w praktyce wygląda praca analityka biznesowego? Z racje tego, ze głownie za taką posada trzeba się zakrecić koło korporacji, to zastanawia mnie, czy da się wytrzymać i przeżyć, czy ilość roboty i obowiązków nie jest tak spiętrzona, że po chwili z człowieka robi się truteń.

0
animavilis napisał(a):

Odświeżę temat. Nie wiem czy pisałem wcześniej. Mianowicie nie startowałbym zupełnie od 0. Co prawda zawodowo z programowaniem czy analizą nie miałem do czynienia, ale na studiach (automatyka i inzynieria komputerowa) miałem duzo programowania, algorytmy i struktury danych, do tego modelowanie UML. Na SGH (zarządzanie) miałem zarządzanie procesami, modelowanie i reinżynieria procesów biznesowych. Wczesniej mówiąc o przeznaczeniu czasu na naukę w ilości 2 godzin dziennie, brałem pod uwagę fakt, że nie startowałbym od 0, tylko juz z jakiegoś poziomu, biorac pod uwagę poziom wielu kursów oferowanych obecnie przez różne środowiska szkoleniowe, ty wydaje mi się, że wiedza którą posiadłem na studiach, daje naprawdę całkiem przyzwoity pułap startu.
Rozkminiając temat, jednak bardziej bym się skłaniał w stronę analizy biznesowej, jestem troche co prawda odludkiem, ale nie aż takim żeby siedzieć "zamknięty w boxie i klepać kod". Według wielu wymagań w ogłoszeniach, to nieformalnie naprawdę spełniam wiele większość wymagań do pracy w analizie biznesowej/systemowej, ale nikt nie chce zaryzykowac i zatrudnić mnie na próbę. Zdaję sobie sprawę, że ludzie się wypalają (naprawdę jest to powszechne zjawisko) i według mnie to że ktoś ileś lat pracuje jako ktoś tam, to nie znaczy, że jest wydajny. Naprawdę wiem po sobie, swoich doświadczeniach i z obserwacji, że ludzie z zupełnie "innej bajki" odpowiednio ogarnięci i zmotywowani potrafią działać cuda.
W związku z powyższym, czy ktoś może podzielić się informacjami, jak w praktyce wygląda praca analityka biznesowego? Z racje tego, ze głownie za taką posada trzeba się zakrecić koło korporacji, to zastanawia mnie, czy da się wytrzymać i przeżyć, czy ilość roboty i obowiązków nie jest tak spiętrzona, że po chwili z człowieka robi się truteń.

chlopie, ja powiem tyle, ze 4 lata temu bylo o wiele latwiej sie zalapac / zmienic branze, niz teraz. 10 lat temu to pewnie jeszcze bardziej brali wszystkich kumatych. teraz jest b. zle i nie wiem, czy nie bedzie gorzej w przyszlosci.
na pewno podstawa to siedziec i robic swoj zawod a po godzinach rzezbic jakis proj i wysylac cv do firm / szukac kolejne.

0

Za bardzo o tym myślisz, jeżeli Ci zależy to próbuj. Poświęcając trochę czasu na naukę są duże szanse, że Ci się uda. Ponadto poziom edukacji baaardzo spadł ostatnimi czasy i pewnie spada nadal. Myślę, że kiedyś programista to była rzeczywiście inteligentna osoba, dzisiaj niekoniecznie :) Piszę o tym dlatego, iż uważam że nie warto się spinać na myśl o rywalizacji z młodymi, gniewnymi zaraz po studiach :). Dodam, że ja sam zacząłem programowanie w wieku 33 la, już kilka lat i jakoś to idzie, ale cały czas lubię się uczyć.

0

Daj sobie spokój. Szkoda Twoich nerwów - przebranżowienie w 99% przypadków pozbawione jest jakiegokolwiek sensu.

0

Dorzucę coś od siebie. Przewidywalne zarobki, zgodne z najnowszym raportem X&Y, to zazwyczaj dotyczą bardzo konkretnie sparametryzowanych pracowników w IT (czyli kombinacji np. język programowania + środowisko + doświadczenie). Tacy to wiedzą, że powinni mieć tyle i tyle na rękę i mają prawo oczekiwać.

Stanowiska mniej technicznie to inna bajka, bardzo dużo zależy od indywidualnej charyzmy i tzw. self-marketingu, prowadzenia kariery i szczęścia (zresztą to dotyczy nawet programistów - wielu zarabia o 1/3 mniej, niż by mogło).

Często mam kontakt z ludźmi z branży, którzy programistami nie byli i raczej nie będą, coś tam czają, ale są odpowiedzialni za np. sprzedaż i 80% analizy wdrożenia (20% zostaje developerom, bo to szczegóły techniczne).

Znam też paru nazywających się "menedżerami IT", czyli ludzi od wszystkiego, co się głównie sprowadza do wiedzy na poziomie 5/10 z infrastruktury sieciowej, administrowania Azure i konkretnych produktów wdrożonych w firmie.

Poznałem też paru analityków biznesowych bez grubszych, technicznych podstaw.

Żaden z nich - o ile pracował w Polsce - nie miał pensji porównywalnej z pensją takiego Senior Java Dev w szanowanej firmie. Myślę, że główną przyczyną jest jednak bardzo duża migracja zarobkowa inżynierów (czyli ludzi którzy przylatują, poczytają, pogadają, po czym siadają i klepią), gdzie przedstawicielom zawodów takich jak właśnie analityk biznesowy jest o to zdecydowanie trudniej.

Piszę to, byś się aż tak nie napalał na 8/10/15k na rękę, może być bardzo różnie.

Moim zdaniem pracujesz dla jakiegoś JanuszPolu, w którym zadowoleni to są tylko Ci z zarządu i to dopiero po powrocie do domu swoim Q7. Pracowałem w firmach, gdzie atmosfera była zazwyczaj bardzo dobra, możliwości rozwoju spore, a kasa średnia. Zmieniło to się dopiero po 5 latach wspinania się po drabince w tych firmach i dzięki decyzjom o zmianie miejsca po drodze. Pomogło też łapanie dodatkowych zadań po pracy.

Nauka programowania będzie na pewno lepszą decyzją o zainwestowaniu czasu niż kolejny sezon czegoś tam na Netfliksie. Mimo wszystko rozważyłbym zwiększenie kwalifikacji w Twoim obszarze poprzez poznanie jakiegoś wiodącego produktu informatycznego, przeanalizuj swoje CV i je po prostu "zboostuj" :)

0

Gwoli sprawiedliwości dodam, że w dużych firmach z dużym produktem, konkretni sprzedawcy potrafili na premiach z wdrożeń kasować finansowo działy techniczne i byli pupilkami zarządu. Ale to raczej zrozumiałe. Tylko że to a) trzeba to lubić b) osobisty sukces mimo wszystko bardzo uzależniony od konkretnej firmy w której się pracuje

0
vpiotr napisał(a):

wg tego co napisał ten chłopak, w wieku 36 lat będzie miał za sobą 29 lat programowania.

Z tego może 9 lat będzie coś naprawdę warte.

0
Igne Ferroque napisał(a):
animavilis napisał(a):

Odświeżę temat. Nie wiem czy pisałem wcześniej. Mianowicie nie startowałbym zupełnie od 0. Co prawda zawodowo z programowaniem czy analizą nie miałem do czynienia, ale na studiach (automatyka i inzynieria komputerowa) miałem duzo programowania, algorytmy i struktury danych, do tego modelowanie UML. Na SGH (zarządzanie) miałem zarządzanie procesami, modelowanie i reinżynieria procesów biznesowych. Wczesniej mówiąc o przeznaczeniu czasu na naukę w ilości 2 godzin dziennie, brałem pod uwagę fakt, że nie startowałbym od 0, tylko juz z jakiegoś poziomu, biorac pod uwagę poziom wielu kursów oferowanych obecnie przez różne środowiska szkoleniowe, ty wydaje mi się, że wiedza którą posiadłem na studiach, daje naprawdę całkiem przyzwoity pułap startu.
Rozkminiając temat, jednak bardziej bym się skłaniał w stronę analizy biznesowej, jestem troche co prawda odludkiem, ale nie aż takim żeby siedzieć "zamknięty w boxie i klepać kod". Według wielu wymagań w ogłoszeniach, to nieformalnie naprawdę spełniam wiele większość wymagań do pracy w analizie biznesowej/systemowej, ale nikt nie chce zaryzykowac i zatrudnić mnie na próbę. Zdaję sobie sprawę, że ludzie się wypalają (naprawdę jest to powszechne zjawisko) i według mnie to że ktoś ileś lat pracuje jako ktoś tam, to nie znaczy, że jest wydajny. Naprawdę wiem po sobie, swoich doświadczeniach i z obserwacji, że ludzie z zupełnie "innej bajki" odpowiednio ogarnięci i zmotywowani potrafią działać cuda.
W związku z powyższym, czy ktoś może podzielić się informacjami, jak w praktyce wygląda praca analityka biznesowego? Z racje tego, ze głownie za taką posada trzeba się zakrecić koło korporacji, to zastanawia mnie, czy da się wytrzymać i przeżyć, czy ilość roboty i obowiązków nie jest tak spiętrzona, że po chwili z człowieka robi się truteń.

chlopie, ja powiem tyle, ze 4 lata temu bylo o wiele latwiej sie zalapac / zmienic branze, niz teraz. 10 lat temu to pewnie jeszcze bardziej brali wszystkich kumatych. teraz jest b. zle i nie wiem, czy nie bedzie gorzej w przyszlosci.
na pewno podstawa to siedziec i robic swoj zawod a po godzinach rzezbic jakis proj i wysylac cv do firm / szukac kolejne.

Dlaczego tak uważasz? po ogłoszeniach widzę, że na analityków biznesowych też zaczyna być coraz większy popyt. Chyba że się mylę?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1