Miałem trochę podobne dylematy (w sumie dalej mam), obok informatyki skończyłem też prawo i właściwie zawsze myślałem, że będę biegał w garniaku - jednak lubię styczność z kodem, projektowanie aplikacji i dostarczanie czegoś namacalnego i to chyba na zawsze zdeterminowało moją karierę.
Żeby nie zaśmiecać wątku powtórzeniami, dorzucę coś, co jest moim osobistym doświadczeniem i być może warto się tym podzielić - od tego, jaką karteczkę sobie nalepisz na czole ("programista", "product owner", "menedżer projektów IT"), będą zależały oferty, jakie otrzymasz i stanowiska, jakie zajmiesz.
Mówi się o tym, że warto być wszechstronnym itp, ale praktyka pokazuje, że świat (vel biznes) nie wie co ma zrobić z ludźmi stojącymi w rozkroku. Jeśli korpo szuka developera do projektu, to będą Ciebie weryfikować pod kątem umiejętności potrzebnych na to konkretne stanowisko. Rozliczać będą Ciebie z efektów związanych z obowiązkami na tym konkretnym stanowisku. Miło (albo i nie), że potrafisz poprawić PM'a, że znasz lepiej Jirę, że on się doucza angola, a Ty już masz dawno poziom C1. Masz zamykać taski. To jest ich kariera, Ty masz swoje zadania do wykonania.
Czyli podsumowując - to, jaką ścieżką pójdzie Twoja kariera w firmie jest bardzo zależne od tego, jakimi drzwiami wejdziesz i na które piętro trafisz (ale mi metafora wyszła). Teoretycznie ktoś może dostrzec Twój ukryty sprzedażowy albo menedżerski talent, ale to się może nigdy nie zdarzyć. Jeśli czujesz, że to jest to, to musisz w okół tego działać.