Niedawno brałem udział w procesie rekrutacyjnym, który ma 6 etapów (niestety brak oferty).
No tak, powinni zatrudniać za samo zaszczycenie ich wzięciem udziału w rekrutacji.
Prawdopodobnie gdybym dostał ofertę, to byłaby rozmowa o wynagrodzeniu, ale tego już nie zaliczam.
W sensie wziąłeś udział w SZEŚCIU etapach nie rozmawiając wcześniej o kasie? Jak dla mnie, jesteś mistrzem cierpliwości, ja bym nie był w stanie.
Niedługo od razu po rozpoczęciu pracy będę musiał zaczynać "na zaś" kolejny proces rekrutacji, co by nie zapomnieć materiału.
Nie lepiej od razu zrobić ściągi? Rozwiążesz problem na zawsze.
Wieloetapowe rekrutacje to w moim odczuciu domena:
- korporacji, w których na wszystko musi być wieloetapowy i skomplikowany proces z 10 etapami zatwierdzania każdego kroku;
- firm, które chcą zatrudnić kogoś dobrego i traktują takie osoby poważnie.
Pierwszy przypadek jest beznadziejny, więc nie ma sensu go omawiać. A co do drugiego...
Zapewne jakichś klepaczy Springa, który nie rozróżniają kwantyfikatorów i nie mają pojęcia o wpływie kontrprzykładu na twierdzenie mogłaby rekrutować nawet stara cyganka w byłybm toi-toiu przerobionym na objazdową budkę rekrutacyjną. Rozumiem, że ktoś chce być trybikiem maszyny/komórką w Excelu i zostać zatrudnionym w ramach hurtowej rekrutacji tylko na podstawie testu ze znajomości API do obsługi plików XML na pamięć. Są firmy, w których idzie się na ilość i taki sposób rekrutacji pewno się sprawdza, a jak rekrutowanemu jest wszystko jedno z kim będzie pracował, co robił, w czym pisał, czy siedział na recepcji czy pod schodami, to czemu nie. Win-win, wilk syty i owca cała, chcącemu nie dzieje się krzywda, po prostu sielanka.
Tyle, że normalna rekrutacja to proces dwustronny. Firma poznaje kandydata, a kandydat firmę. Dla mnie oczywiste jest, że w trakcie rekrutacji muszę poznać ludzi, z którymi będę pracował, przynajmniej PMa i lidera (albo odpowiadające stawnowiska). Chcę wiedzieć, czy ci ludzie mają wiedzę i umiejętności wystarczające do pracy ze mną (po co mam iśc do pracy, w której programiści nie są ode mnie lepsi, przecież nie będę się tam rozwijał). Chcę wiedzieć czy review kodu z nimi będzie sensowny czy będzie polegał na "dodaj więcej interfejsów, bo w książce X jest napisane, że mają stanowić 60% wszystkich typów". No, a niestety bez długiej rozmowy i pair programmingu nie da się tych rzeczy sprawdzić.
Oczywiste jest też, że od początku jasno komunikuję jakie projekty i technologie mnie interesują, a jakie nie. Od początku mówię, jaką planuję ścieżkę kariery. I HR jest od tego, żeby to sobie spisać.
A, że rekrutacja zajmuje czas? Jest to po prostu inwestycja w siebie (w końcu zmieniamy pracę, żeby było nam lepiej, czyż nie?), a inwestycje kosztują. Nic nadzwyczajnego.