Wieloetapowe rozmowy kwalifikacyjne.

0

A pracę to można znaleźć dopiero po kilku miesiącach szukania, co też potrafi skutecznie zniechęcić, jeśli nie latach (niebezpieczeństwo popadnięcia w pułapkę długotrwałego bezrobocia).

ups...to az tak zle, a wszedzie pisza, ze potrzebuja programistow..itd. itp.

0

Zapotrzebowanie jest na ludzi z doświadczeniem których podkupuje się z innych firm. W dodatku musisz założyć działalność bo to jest na kontraktach. Sam wielokrotnie próbowałem się dostać do pracy w jednej z firm, jednak nie na kontrakt i jak dotąd bezskutecznie. Uczestniczyłem w rekrutacji na juniora w PHP i nawet tam wymagania są już na dzień dzisiejszy bardzo wysokie.

2

Ja zapytałem tych którzy już gdzieś pracują jako programiści i dobrze zarabiają. Chodziło o zmianę pracy. W tym sensie czy w ogóle warto sobie zawracać głowę tego typu rekrutacjami.

Takie rekrutacje uwlaczaja godnosci czlowieka. Ginie w tym czlowiek, jego potencjal, bo taki wieloetapowy proces wcale nie wydobedzie nawybitniejszego, ale nabardziej miekkiego, czyli takiego ktory bedzie dobrze wspolpracowal z reszta grupy i takiego ktory nie bedzie wymyslal zaawansowanych rozwiazan, ale dlubal w projektach na poziomie juniora.

0

Sam wielokrotnie próbowałem się dostać do pracy w jednej z firm, jednak nie na kontrakt i jak dotąd bezskutecznie. Uczestniczyłem w rekrutacji na juniora w PHP i nawet tam wymagania są już na dzień dzisiejszy bardzo wysokie.

Mnie jak do tej pory proponowali tylko umowy o prace, a bylem juz na trzech rozmowach-testach..Wcale nie uwazam, ze mam za niski poziom wiedzy, bo to czego nie umiem, moge sie latwo i szyko nauczyc juz w pracy...

0
Lolek Andaluzyjski napisał(a):

W sumie to mi nie przeszkadza byle nie korzystali z codility bo kur**** można dostać rozwiązując po raz 50 to same zadanie :)

To ile juz miales rekrutacji...i czy wreszcie gdzies cie przyjeli

Miałem 3 z czego 2 dalej się ciągną tzn mam umówioną rozmowę ale jako że jest w innym mieście to musiałem znaleźć wolne terminy ( co do codelity dla mnie to jest dramat bo ciezko jest znaleŹĆ optymalne rozwiazanie problemu w 30 minut szczegolnie gdy jeszcze trzeba zrozumiec tresc zadania itd.) Ogólnie odradzam firmy które przez takie coś robią przesiew wolę pogadać z kimś bezpośrednio lub napisać jakiś program niż rozwiązywać wyszukane problemy w 30 minut :)

0

w bananowej RP jest zapotrzebowanie na pracowników IT? Świtny żart xD W bananowej to co najwyżej jest zapotrzebowanie na karpia w wigilie...

0
Lolek Andaluzyjski napisał(a):

takiego ktory bedzie dobrze wspolpracowal z reszta grupy i takiego ktory nie bedzie wymyslal zaawansowanych rozwiazan, ale dlubal w projektach na poziomie juniora.

O to chodzi z punktu widzenia dobrze płacącego klienta za dobrze wykonaną pracę. Jak chcesz hiper super duper ultra aplikuj do Google. Ale czy cię przyjmą? Sorry

1

W końcu... rynek się normalizuje :)

Wieloetapowa rozmowa, to standard, ponieważ inaczej się nie da :) Serio:

  • Na początek trzeba sprawdzić twoje umiejętności komunikacji w języku angielskim...
  • Oraz szybko zweryfikować jak mocno nakłamałeś w CV w temacie technologii.

Następnie jak już zobaczą, że jednak nie kłamałeś, to:

  • rozmawiasz z człowiekiem, z którego budżetu będzie ci dane,
  • po czym trafiasz do zespołu, gdzie w praktyce sprawdzane są twoje umiejętności z zakresu używania metodyk i narzędzi. Poza tym sprawdzają, czy dobrze się z tobą dogadują.
  • następnie rozmowa z twoim bezpośrednim przełożonym, to on będzie się z tobą użerać na co dzień,
  • a na koniec jeszcze kilka pytań o algorytmy itp.

Potem jest oferta.

I to jest bardzo dobra ścieżka, bo pozwala na odsianie miszczów i różnych ninja-kodełów.

1

Jak do tej pory mam niewielkie doswiadczenie w rekrutacjach, ale w wiekszosci przypadkow rekrutacja jest 2-etapowa.

  1. Rozmowa z Pania z HR. Sprawdzenie rowniez angielskiego.
  2. Rozmowa techniczna lub test w siedzibie firmy.

Dezyzja o zatrudnieniu w przeciagu 2 tygodni, lub juz w dniu rozmowy technicznej. Tyle i tak powinno byc w przewazajacej wiekszosci firm, bo trwa to znacznie krocej i nie trzeba tygodniami czekac na oferte koncowa. Ludzie ktorzy pracuja i szukaja innej pracy, moga sobie pozwolic na wielomiesieczna rekrutacje..

0

Przeszedłem już trochę rozmów, nie miały one za dużo etapów. Najlepiej wspominam rozmowę do firmy w której obecnie pracuję. Pierwsza rozmowa o tym co robiłem, doświadczeniu, technologiach jakie znam - w całości po angielsku. Po niej dostałem zadanie do domu które było maksymalnie podobne do tego co teraz robię więc traktuje to jako bardzo duży plus. Potem obrona zadania i negocjacje. Nie było za dużo pytań teoretycznych, jak już to pytania dotyczące tego zadania co jak działa etc. Uważam, że w porównaniu do suchych testów, pytań o teorie czy codility takie zadanie i potem pytania do niego to najlepsza forma rekrutacji.

0

Faktem, jest, że jak rekrutacja miała więcej niż 3 etapy to dziękowałem. Najdłużej rekrutacja trwała ponad pół roku, ale to w pewnej spółce państwowej, jednak podziękowałem po drodze - nie było sensu, iść w lata rekrutacji ;) Sam uważam, że warto parę etapów przejść. Programiści rekrutować powinni etapy techniczne, psychologowie etapy HR. Niby to miękkie gadanie to nie warte, a zawsze ich uwagi były trafne. Zdarzają się ludzie ogarnięci ale nie da się z nimi pracować. Często przyjmuje się na 1 dzień próbny, wcześniej ileś godzin rozmów - co na bardziej ważne stanowiska to zaczyna się płacić za rekrutacje, bo jednak to stracony czas dla osoby.

1

@bofort: dokładnie takie samo mam zdanie.
W mojej firmie rekrutacja wygląda identycznie i jak do tej pory mamy bardzo mocne zespoły, gdzie ludzie znają algorytmy, wzorce projektowe, mamy ludzi z wielkim zapałem do designu mimo że designerami nie są, itd. I o żadne algorytmy, wzorce, itp. nie pytamy. A zamiast tego o projekty, przykładowy kod, potem zadanie, które odpowiednio skonstruowane potrafi zweryfikować masę umiejętności. Po wykonaniu zadania rozmawiamy o zastosowanych technologiach, wzorcach, podejściu do testów, itd oraz ogólnie o technologiach (np. GraphQL w porównaniu do REST). Jeśli błędy mieszczą się w przyzwoitym zakresie i byłyby łatwe do wychwycenia na CR lub ostatecznie przez testy/testerów, to leci oferta. I nie myślcie, że jest tak łatwo, bo zadanie jest trudne (ale zarazem praktyczne) i kończy je ok. 20% kandydatów, a mniej niż 10% jest w stanie się wybronić. :)

2

Z tego co widze przynajmniej jedno zmienia sie na plus - firmy odchodza od codility i teoretycznych testów na rzecz bardziej praktycznych zadan. Mam nadzieje ze codility umrze smiercia naturalna.

0
Lolek Andaluzyjski napisał(a):
  1. Rozmowa z Pania z HR. Sprawdzenie rowniez angielskiego.
  2. Rozmowa techniczna lub test w siedzibie firmy.

Wszystkie wielogodzinne rozmowy, w języku angielskim, co najmniej 2 rozmowy z ludźmi nieznającymi polskiego.
W korporacji musisz posługiwać się językiem w taki sposób żebyś się nie męczył, nie stękał, jąkał, zacinał. Nie musisz mówić literkackim językiem, masz mówić poprawnie. Ludzie z którymi pracujesz, dla których pracujesz nie znają polskiego.

0

Wszystkie wielogodzinne rozmowy, w języku angielskim, co najmniej 2 rozmowy z ludźmi nieznającymi polskiego.
W korporacji musisz posługiwać się językiem w taki sposób żebyś się nie męczył, nie stękał, jąkał, zacinał. Nie musisz mówić literkackim językiem, masz mówić poprawnie. Ludzie z którymi pracujesz, dla których pracujesz nie znają polskiego.

To znaczy,ze to biegla znajomosc angielskiego jest najwazniejsza??..Jeszcze nie aplikowalem do takiej korpo. Aplikowalem do firmy, gdzie angielski jest potrzebny do rozmow z zagranicznymi klientami..

0

Moj najkrotszy proces rekrutacji byl jednoetapowy, godzinna rozmowa z managerem. Najdluzszy trwal prawie 2 miesiace i bylo 5 etapow. 1 etap - panienka z HR, 2 - rozmowa w siedzibie firmy i jakis test techniczny, 3 oraz 4 - rozmowa telefoniczna z dyrektorem z USA, 5- ponowna wizyta w siedzibie i rozmowa z kolejnym dyrektorem z USA, ktory akurat przyjechal do Polski. Zadnej odpowiedzi sie nie doczekalem, nawet zwyklego maila.

0

To znaczy,ze to biegla znajomosc angielskiego jest najwazniejsza??..Jeszcze nie aplikowalem do takiej korpo. Aplikowalem do firmy, gdzie angielski jest potrzebny do rozmow z zagranicznymi klientami..

Tym bardziej język jest ważny. Paradoksalne w korpo można dużo czasu nie używać języka innego niż polski, bo to line manager Polak, team sami Polacy (choć to się zmienia), a i kontakt z klientem ograniczony. Jeżeli jednak masz dać twarz i spotykać się z klientami to musisz potrafić się porozumieć. Innej drogi nie ma :)

0

Ostatnio miałem rozmowę w jednym z zagranicznych molochów, cała rozmowa po angielsku bo team leader nie jest polakiem, powiedział że angielski to w zasadzie kolejne narzędzie którego się używa w pracy, w każdym razie jakby na to nie patrzeć do większych firm język to podstawa. Moim zdaniem takie procesy rekrutacyjne i tak nie są takie złe jakby mogły być, z drugiej strony bieguna mamy firmy Januszów gdzie jest jeden etap i najczęściej test na karteczce, nie raz się nadziałem na to że nie pamiętałem jakie sygnatury metod były w jakiś tam interfejsach z SDK, nie wiem skąd się to bierze, może w regulaminach takich firm jest zakaz korzystania z dokumentacji

0

Januszów gdzie jest jeden etap i najczęściej test na karteczce, nie raz się nadziałem na to że nie pamiętałem jakie sygnatury metod były w jakiś tam interfejsach z SDK, nie wiem skąd się to bierze, może w regulaminach takich firm jest zakaz korzystania z dokumentacji

W Sii dwa razy mialem taki motyw na rozmowie technicznej...To jest ok, jesli w ten sposob sprawdza sie jakies podstawowe struktury jezyka, ale kiedy trzeba szybko zaimplementowac dosyc zlozony algorytm. Normalnie potrzeba na to duzo wiecej czasu, wiec wole zadania na Codility, lub zadania do domu do zrobienia np. na drugi dzien czy w innym wyznaczonym czasie...

A na h. sprawdzać 'wiedzę' jeśli jest ona na wyciągnięcie ręki w google, i pracownik w pkt 4 potwierdził że ma niezbędne umiejętności twarde oraz miękkie ? Widzę tutaj kolejny przejaw problemu polegającego na tym że nerdy na rozmowach kwalifikacyjnych poszukują kandydatów którzy życia nie mają poza programowaniem, każdą wolną chwilę poświęcają na poszerzanie wiedzy i znają wszystko na pamięć. A takich pasjonatów po prostu w 90% nie potrzeba do realnych projektów i skutki tego są potem takie że firmy miesiącami desperacko szukają programistów do zrobienia zwykłego cruda - Czulu 51 minut temu

Popieram, ale w takim razie wiekszosc rekrutacji jest bez sensu..., ale zeby dostac prace, trzeba sie dostosowac do tych wymagan.

0

A na h. sprawdzać 'wiedzę' jeśli jest ona na wyciągnięcie ręki w google, i pracownik w pkt 4 potwierdził że ma niezbędne umiejętności twarde oraz miękkie ? Widzę tutaj kolejny przejaw problemu polegającego na tym że nerdy na rozmowach kwalifikacyjnych poszukują kandydatów którzy życia nie mają poza programowaniem, każdą wolną chwilę poświęcają na poszerzanie wiedzy i znają wszystko na pamięć. A takich pasjonatów po prostu w 90% nie potrzeba do realnych projektów i skutki tego są potem takie że firmy miesiącami desperacko szukają programistów do zrobienia zwykłego cruda - Czulu 51 minut temu

Popieram, ale w takim razie wiekszosc rekrutacji jest bez sensu..., ale zeby dostac prace, trzeba sie dostosowac do tych wymagan.

0
Koziołek napisał(a):

Tym bardziej język jest ważny. Paradoksalne w korpo można dużo czasu nie używać języka innego niż polski, bo to line manager Polak, team sami Polacy (choć to się zmienia), a i kontakt z klientem ograniczony. Jeżeli jednak masz dać twarz i spotykać się z klientami to musisz potrafić się porozumieć. Innej drogi nie ma :)

Teraz masz dużą szansę siedzieć w projekcie na open space obok Ukrainca, Białorosina. Nie tylko bezpośredni przełożony będzie z Frankfurtu albo Zurychu, Musisz się dogadać. Nie chodzi o biegłą znajomość ze szkoły czyli zaawansowana gramatyka, jednak masz komunikować się w angielskim swobodnie. Nad Odrą i Wisłą programista w korporacjach idzie do baru na obiad z kolegami i mówi po angielsku dlatego że koledzy polskiego nie znają.

Nadęty buc z Zurichu wpada raz na miesiąc a dogadać się z ludźmi trzeba codziennie 8 h dziennie. To też zdolność odnalezienia się w pracy zaspołowej.

0
Ale w sumie to nie ma na co narzekać, o ile ktoś umie się dostosować do gustu 'konsumentów' (rekruterów technicznych) to może spijać soki sytuacji która sztucznie pogłębia problem z brakiem programistów na rynku. 

Brak programistow na rynku jest problemem sztucznym. Taki problem nie istnieje.

1

„Sztuczny problem” – brak jakiś 50 tys. programistów... ale spoko w Niemczech brakuje około 70-100 tys.

1

Przestańcie powtarzać te brednie o braku programistów na rynku!!! Problem wytworzony sztucznie tak jak tu zostało napisane. Brakuje specjalistów? A czy ktoś w ogóle wziął pod uwagę rotację i to podkupowanie i wyrywanie specjalistów przez HH z innych firm? Naturalnie zwolni się tam miejsce w firmie, co nie znaczy że miejsc przybywa bo z innej firmy ktoś się akurat zwolnił i postanowił pracować akurat w tej. Bilans równa się zero. Czyli miejsc ani ubyło, ani nie przybyło.

Może warto byłoby przeanalizować sytuację młodych po studiach, którzy próbują wejść, bo skoro miejsc rzekomo brakuje, to teoretycznie powinni mieć szanse, dlaczego więc się tak męczą? No bo jeżeli chodzi tylko o specjalistów to coś tu jest nie tak.

2

To znaczy, że np. budynek na 5 tys. ludzi we Wrocławiu (GreenDay 2), to taka wyimaginowana budowla.

Co do młodych na rynku to problem leży gdzieś indziej. „Senior Java Developer, co najmniej 2 lata doświadczenia” – znajdź sprzeczność w tym zdaniu to zrozumiesz na czym polega problem.

1

Generalnie firma oplaca sie wspieranie mitu o braku wykwalfikowanej kadry:

  • wiecej kandydatow -> mozna bardziej przebierac i placic mniej
  • w krajach jak USA mozna wymusic na rzadzie wiecej wiz dla zagranicznych, ktorzy godza sie na nizsze stawki

To znaczy, że np. budynek na 5 tys. ludzi we Wrocławiu (GreenDay 2), to taka wyimaginowana budowla.

Nie wszystkie inwestycje sa oplacalne i maja sens.

Firmy w IT zachowuja sie jak kobiety "gdzie sie podziali wszyscy dobrzy faceci" :D

3

Rozmowa HR/ang - tel - 1h.

lol, to jest typowe, HR musi pokazac, ze tez jest potrzebny.

Skan techniczny - skype -1h.

Powiedzmy.

On-side:
Rozmowa z jakimś kierownikiem - 1h.

lol.

Pair programming - hacker rank - 2h.
Super pomysl, ktos patrzy Ci na rece jak robisz Hacker Rank.lol.

Rozmowa z jakimś innym kierownikiem/leadem czy jak to zwał.
lol.

Rozmowa techniczna, algorytmy, zagadanienia ogólne jak i szczególne. Wszystkiego po trochu.
lol.

Dla mnie to jest tragedia.Jakby mi powiedzieli ile to ma etapow to bym ich wysmial.

1

Uwielbiam takich, ktorzy ciagle by tylko wysmiewali i wychodzili z rozmow, a pozniej sie okazuje ze wielcy specialisci umieja tylko klepac biedastronki i ewentualnie rzucac sie na kazdy famework bez opamietania.

0

Nie widzę nic dziwnego w takim procesie rekrutacji.
To chyba normalne, że firma, która będzie Cię zatrudniać chce Cię jak najlepiej poznać.

Oczywiście im firma bardziej prestiżowa, tym bardziej może sobie pozwolić na długotrwałe procesy rekrutacyjne.
W Google jest jeszcze 3x gorzej niż napisałeś.
Firma, w której pracowałem w wakacje ściągała studentów na całodniowe onsite'y z całej europy, a chodziło tylko o 3 miesięczny staż.

Jedyne co wydaje się bez sensu to przeprowadzanie tych rozmów z menadżerami przed rozmowami technicznymi, bo przecież to na nich odpada najwięcej osób (przynajmniej powinno).

0

@Mikajlo8: widać, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Swoją droga zastanawia mnie, czy ludzie mają pojęcie o pracy działów rekrutacji (nie HR, bo to inna rzeczy).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1