Wieloetapowe rozmowy kwalifikacyjne.

3

Słuchajcie! To jest prawdziwy hit, co to się dzieje na naszym rynku IT.

Niedawno brałem udział w procesie rekrutacyjnym, który ma 6 etapów (niestety brak oferty). Moim zdaniem to jest jakieś nieporozumienie.
On-line

  1. Rozmowa HR/ang - tel - 1h.
  2. Skan techniczny - skype -1h.
    On-side:
  3. Rozmowa z jakimś kierownikiem - 1h.
  4. Pair programming - hacker rank - 2h.
  5. Rozmowa z jakimś innym kierownikiem/leadem czy jak to zwał.
  6. Rozmowa techniczna, algorytmy, zagadanienia ogólne jak i szczególne. Wszystkiego po trochu.

Prawdopodobnie gdybym dostał ofertę, to byłaby rozmowa o wynagrodzeniu, ale tego już nie zaliczam. Czy to jest normalne zjawisko? Do czego to wszytsko zmierza? Niedługo od razu po rozpoczęciu pracy będę musiał zaczynać "na zaś" kolejny proces rekrutacji, co by nie zapomnieć materiału.

0

Zależy jaka firma. Kojarzę parę firm, które nie zatrudniają dużo osób, ale jak już kogoś zatrudniają to stawki są powyżej rynkowych. Takie firmy muszą mieć taki proces rekrutacji z prostego powodu - jak jesteś jednym pracownikiem z 1000, to źle zrobiona rekrutacja to nie jest tragedia. Jak jesteś jednym z 20, to stanowisz 5% firmy/oddziału.

1

W dolinie krzemowej normalnością są 1-3 rozmowy z HR'ami po czym udanie się on-site na serię rozmów 3-6h. Profesjonalny proces rekrutacji jest IMO plusem firmy.

Zaaplikuj sobie do Google'a to zobaczysz.

0

jaka firma
jaka technologia
zwykły programista czy mega prze zbój architekt
jesteś świeżakiem czy masz już doświadczenie (przepraszam za pytanie jeśli odpowiedź jest już w Twoim wcześniejszym poście)
jakie miasto

1

co by nie zapomnieć materiału

Jeśli to jest twój problem to robisz to źle. Bo co to niby znaczy? o_O Że normalnie czegoś nie umiesz i wkuwasz na blachę przed rozmową czy jak? Przecież od tego jest ta rekrutacja żeby stwierdzić czy ty pasujesz do firmy i czy firma pasuje do ciebie. Jeśli idę na rozmowę i nie umiem odpowiedzieć na pytania, to znaczy że z moim doświadczeniem i umiejętnościami nie pasuje do tej firmy. Co wiecej to najpewniej znaczy że firma nie pasuje też do mnie, skoro używają rzeczy których nie znam.
A co do etapów to nie widzę tam nic specjalnie dziwnego. Co byś z tej listy chciał niby usunąć? Jak inaczej mają stwierdzić czy sie nadajesz czy nie? Mają ci wierzyć na słowo? :D

2
Shalom napisał(a):

Co wiecej to najpewniej znaczy że firma nie pasuje też do mnie, skoro używają rzeczy których nie znam.

To akurat głupi argument, mało kto zawsze zna cały stack technologiczny projektu. Bardziej istotnte jest czy jesteś w stanie szybko się nauczyć i być produktywny, czy to, że znasz konkretny framework.

0

Powiem tak jeśli to robota za grube kafle i nie goni cię czas by znaleźć zatrudnienie to można się bawić w takie rekrutacje jeśli się lubi.

Jak, nie to się idzie do konkurencji która ma to lepiej zorganizowane.

Ja raz brałem udział w tego typu porytej wieloetapowej rekrutacji, aby na końcu się dowiedzieć, że dla człowieka z moim doświadczeniem na dane stanowisko naprawdę biedne wynagrodzenie ( akurat potrzebowałem szybko coś złapać ) to nie da rady i w ogóle mam z kosmosu wymagania, bo nie miałem styczność z blablabla technologią ( dla nich jakiś problem astronomicznych rozmiarow, a w świecie rzeczywistym kwestia przeczytania manuala ).

W następnej firmie uzyskanie posady za dużo wyższe wynagrodzenie ( za sam okres próbny, potem stawka wzrastała jeszcze wyżej ) to była kwestia jednego dnia w czasie którego wymieniliśmy się kilkoma mailami.

Z doświadczenia mojego i znajomych to rozbudowane wieloetapowe rekrutacje to jedna z oznak korpojanuszostwa i szukania potulnych frajerów. Że nie wspomnę o marnotrawieniu zasobów jeśli prowadzi ją jakaś mniejsza firma. Wtedy to już w ogóle jes jedna z oznak by ją obchodzić z daleko tak jako potencjalny pracownik jak i klient.

0

Jeżeli chodzi o zatrudnienie jakiegoś wypasionego programisty za tłustą kasę to wiele etapów ma jak najbardziej sens, ale w przypadku jakiegoś juniora to bym się poważnie zastanowił czy ktoś nie ma przerośniętego ego. Jak szukałem pierwszej "poważnej" roboty we front-endzie po stażu u Janusza (gdzie urządzili mi niezłą rekrutację - cały dzień siedzenia u nich. Nikt nie raczył mnie o tym poinformować a sam nie pytałem, bo do tej pory rekrutację załatwiałem 1-2 względnie krótkimi spotkaniami) to trafiłem na taką rozdmuchaną rekrutację - najpierw ~1,5 godzinny test na jakimś portalu, potem zadanie rekrutacyjne, rozmowa techniczna, po jakimś czasie rozmowa z kierownikiem i ostatecznie to olałem, bo nie dość, że całość trwała 5-6 tygodni, chodziło o klepanie szablonów do WP to jeszcze wynagrodzenie było płynne, zależne od tego co się wypracuje a zaczynało się i tak od kwot poniżej minimalnej krajowej (a praca na UoD). Zamiast tego poszedłem do firmy, która może nie zaoferowała kokosów, ale rekrutacja była szybka i konkretna - sensowne zadanie w JSie (jak na juniora), po kilku dniach rozmowa w trakcie której dowiedziałem się, że mogę zaczynać chociażby od jutra.

5

Swego czasu aplikowałem na stanowisko test automator w jednej z pomorskich korpo.
Proces rekruatacji trwał 1 miesiąc. Miałem rozmowę z native speaker'em po angielsku, kilka rozmów technicznych (bodajże 3), kodowanie w parze (zdalnie). W końcu przebrnąłem do ostatniego etapu - spotkanie z HR...wymarzona podróż do wielkiego miasta.... W pokoiku czekała na mnie rekruterka ...i pani psycholog. HR'ka wzięła moje CV i zrobiła wielkie oczy. Wyczytała że nie mam wykształcenia informatycznego (ani pokrewnego). Przeprosiła za zawracanie głowy, i 'wytłumaczyła' że u nich tylko z dyplomem, i żebym się nie martwił bo jak u nich dałem sobie radę to dam radę wszędzie... No i dałem ;)

0

wieloetapy tym bardziej bez konkretnej stawki końcowej przyciągają tylko zielonki

1
InterruptedException napisał(a):

Słuchajcie! To jest prawdziwy hit, co to się dzieje na naszym rynku IT.

generalnie ja nie rozumiem na jaki ciężki ch*j ludzie aplikują do jakiejkolwiek roboty w Polsce, zwłaszcza w takiej branży jak IT

1

Ja na rozmowy chodzę od niedawna. Wcześniej miałem spoko robotę. Teraz kończy mi się kontrakt. Ogólnie podobają mi się wieloetapowe rekrutacje, bo są starannie prowadzone. Jedyne co mnie irytuje, to że gdy chcę już iść do innej firmy np. od lutego to umiarkowanie mam czas czekać kolejne tygodnie na zakończenie przesadnie długiej rekrutacji. W takiej sytuacji niestety wezmę pewniejszą ofertę, gdy procesy rekrutacyjne są współbieżne.

Poza tym wydaje mi się, że wiele firm nie ma na tyle dużo aktywnych projektów i szukają tanich i dość dobrych ludzi "na przyszłość".

1

On-line

  1. Rozmowa HR/ang - tel - 1h.
  2. Skan techniczny - skype -1h.
    On-side:
  3. Rozmowa z jakimś kierownikiem - 1h.
  4. Pair programming - hacker rank - 2h.
  5. Rozmowa z jakimś innym kierownikiem/leadem czy jak to zwał.
  6. Rozmowa techniczna, algorytmy, zagadanienia ogólne jak i szczególne. Wszystkiego po trochu.

Czy to jest normalne zjawisko? Do czego to wszytsko zmierza?

Testy miały pokazać, czy nadajesz się do potulnego wmielenia w skomplikowane tryby korporacji.
1-5 to był HR

Dopiero pkt. 6 to rekrutacja odsianych kandydatów.
Scoring: 80% osobowości, 20% twardych umiejetności.

0

Jeśli firma ma zainwestować w Ciebie powiedzmy 200k (pół roku pensji zanim zacznieć być naprawdę produktywny, koszty sprzętu, licencji, wdrożeń, koszty stałe), to nic dziwnego, że chce minimalizować ryzyko, że się nie nadajesz. Czy kupujesz mieszkanie na drugiej rozmowie z właścicielem?

0

Jak zaczynalem w branzy byly tylko 2 etapy: rozmowa z HR + rozmowa onsite. Moze tylko 2 bo bylem wtedy juniorem, nie mam pojecia.
Teraz jest:

  1. Rozmowa z HR
  2. Test do domu (moze byc pol godzinny codility, moze byc zadanie na dwa dni albo i zadanie na tydzien)
  3. Rozmowa na Skype z managierem
  4. Rozmowa na Skype z ingynierami
  5. Inteview onsite, ktory potrafii trwac 4-6h (w tym znowu rozmowa z managierem, agile coachem, ingynierami, itd).

1-2 miesiace rekrutacji do jednej firmy to standard. IMHO to porazka.

0

To dla przeciwwagi opowiem swoje ostatnie doswiadczenie

Poniedzialek - rozmowa wstepna przez telefon
Wtorek - rozmowa na miejscu + pozniej wieczorem rozmowa z CTO
Sroda - powiedzieli mi oferte

0

W takim razie ilu informatykow z dyplomem nigdy nie dostanie pracy w IT? Czy to zapotrzebowanie na programistow, to sztucznie napedzany marketing?
Takie pytania...,bo co robic miedzyczasie, kiedy bierze sie udzial w kilkuetapowych, wielomiesiecznych rekrutacjach? Fizycznie tyrac ? bo nie wiem kogo stac na szukanie pracy, chodzenie na rozmowy i siedzenie w domu.

0
Master F1 napisał(a):

W takim razie ilu informatykow z dyplomem nigdy nie dostanie pracy w IT? Czy to zapotrzebowanie na programistow, to sztucznie napedzany marketing?
Takie pytania...,bo co robic miedzyczasie, kiedy bierze sie udzial w kilkuetapowych, wielomiesiecznych rekrutacjach? Fizycznie tyrac ? bo nie wiem kogo stac na szukanie pracy, chodzenie na rozmowy i siedzenie w domu.

Firmy robią wieloetapowe rekrutacje na EKSPERTÓW. Nikt nie weźmie na 7etapowy proces gościa prosto po studiach. Jak jesteś ekspertem to już masz pracę, tak?

0

Prace w IT dostaje sie po znajomosci, albo z tak zwanego polecenia.., to znaczy ze trzeba stworzyc sobie siec kontaktow. Trzeba miec znajomosci. Ludzi, ktorzy cie znaja, wiedza czym sie zajmujesz, w czy programujesz..., jakim jestes kolegom, znajomym, przyjacielem...itp. itd..i trzeba byc conajmniej dobrym w tym co sie robi...

0

Ilu ekspertów którzy mają pracę, na dodatek dobrze płatną i na dobrych warunkach ma w ogóle ochotę zawracać sobie głowę 6-atapowymi procesami rekrutacji? I nie rozumiem jak niektórym może się to podobać?

1
Ilu ekspertów którzy mają pracę, na dodatek dobrze płatną i na dobrych warunkach ma w ogóle ochotę zawracać sobie głowę 6-atapowymi procesami rekrutacji? I nie rozumiem jak niektórym może się to podobać?  

To sie podoba tylko samotnym masochistom, ktorzy nie maja nic innego do roboty, poza klepaniem kodu.

0

@drorat1 jeśli chcesz gdzieś pracować, szczególnie jest to jest bardzo dobra robota, to myśle że przebolejesz kilka etapów rekrutacji ;)

1
drorat1 napisał(a):

Ilu ekspertów którzy mają pracę, na dodatek dobrze płatną i na dobrych warunkach ma w ogóle ochotę zawracać sobie głowę 6-atapowymi procesami rekrutacji? I nie rozumiem jak niektórym może się to podobać?

Tylu ilu jest zainteresowanych prawdziwą pracą w nudnym korporacyjnym projekcie utrzymuwanym od 8 lat i który ma działać dla klienta tak jak sobie klient zażyczy jeszcze co najmniej 17 lat :)

Skoczki szukając sobie nowych wyzwań po roku zniechęcą się po pierwszym miesiącu i o to w rekrutacji chodzi.

W jednej z dużych firm z Wrocławia z klientem bankowym za referal płaci się 40 000 zł dla insidera (20 000 dla oplecającego spoza firmy) i 20 000 na relokację. Pierwszy miesiąc to 2 do 3 tygodni na szkolenie, zatwierdzenie poza Polską stanowiska żebyś mógł siedzieć przed komputerem i lologować się do repo pracy itp, itd, sprawdzenie 5 lat historii pracy, wycieczek do krajów niepewnych i tak dalej.
Pensja za pierwszy miesiąc w gwizdek.

Miesiąc zapoznajesz się z projektem albo dłużej.

Pracować efektywnie tak naprawdę zaczynasz pod koniec trzymiesięcznego okresu próbnego.

Wdrożenie i zrekrutowanie człowieka to 100 000 zł albo więcej.

0

Dla mnie wieloetapowy proces rekrutacyjny to plus. W takich firmach jest znacznie większa szansa na ciekawe projekty i świetną kulturę pracy. Do tego kumaci ludzie, którzy coś sobą reprezentują, a nie zbieranina klepaczy, którzy na słowo "testy" krzywią ryja.

0
 @drorat1 jeśli chcesz gdzieś pracować, szczególnie jest to jest bardzo dobra robota, to myśle że przebolejesz kilka etapów rekrutacji ;) 

tak...a w miedzyczasie przez te kilka miesiecy, ktore przeleca do ostatniego etapu, mozna zbierac puszki po piwie, zeby miec na chleb...;)

0

Jeżeli rekrutacja jest prowadzona uczciwie i rzetelnie to nie widzę nic złego w wieloetapowym procesie. Bardziej mnie irytują z doświadczenia niektóre rekrutacje na stanowiska od praktyk do powiedzmy juniora ~2 lata. Przykładowe scenariusze: maile, maile, rozmowa tel, zaproszenie do biura i rozmowa, zadanie do zrobienia online, telefon że się przedłuża i przepraszają, telefon że wszystko super i jeszcze kilka dni tylko do ostatecznej decyzji ale na 95% tak, po tygodniu telefon, że przepraszają ale cośtamcośtam i decyzja znacznie później, (tutaj już mam inną pracę), pytania przez maila i telefon, pytanie o wynagrodzenie, urwanie kontaktu z ich strony. Całość bardzo mocno rozciągnięta w czasie. Miałem też kilka sytuacji podobnych, ale nie aż tak "rozbudowanych".

0

Ja dwa tygodnie temu zaczalem na powaznie szukac pierwszej pracy w IT jako programista. Ciekawe jak dlugo bede szukal...

0

W sumie to mi nie przeszkadza byle nie korzystali z codility bo kur**** można dostać rozwiązując po raz 50 to same zadanie :)

0
W sumie to mi nie przeszkadza byle nie korzystali z codility bo kur**** można dostać rozwiązując po raz 50 to same zadanie :) 

To ile juz miales rekrutacji...i czy wreszcie gdzies cie przyjeli

0

Cidility ma to do siebie, że można na tym uwalić nawet i doświadczonych programistów :-) A co do wieloetapowych rekrutacji, obawiam się że takie mogą dość skutecznie zniechęcić tych którzy szukają i nie mogą znaleźć pracy a wręcz nawet skutecznie odstraszać. A pracę to można znaleźć dopiero po kilku miesiącach szukania, co też potrafi skutecznie zniechęcić, jeśli nie latach (niebezpieczeństwo popadnięcia w pułapkę długotrwałego bezrobocia).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1