REKRUTERZE!

0

Ludziom raczej chodzi o to, ze mogli by dostawac wiecej (bo jak widac firmy na to maja skoro sa w stanie zaplacic 50% rekruterowi). Mi to raczej rybka juz sie przyzwyczailem, ze nie wszystko jest sprawiedliwe.
Bardziej boli mnie fakt, ze rekrutacja (czyli de facto wladza skoro od tak mozna decydowac o losach ludzi) jest w rekach ludzi czesto niekompetetnych i nie majacych pojecia o stanowiskach, na ktore rekrutuja. A do tego headhunterzy kojarza mi sie z sutenerami, a w takim scenariuszu ja jestem dziwka.

0

Niekompetencja to częsta praktyka w większości zawodów. "Specjaliści", "fachowcy", "będzie Pan zadowolony" to nie tylko HR-y.

2

Ludziom raczej chodzi o to, ze mogli by dostawac wiecej (bo jak widac firmy na to maja skoro sa w stanie zaplacic 50% rekruterowi)

@0x200x20 tylko że cały myk polega na tym, że nie mogliby bo to jest kasa za zupełnie inne usługi i na inne cele. To tak jakby sugerować żeby sprzątaczki przychodziły co drugi dzień bo ja mogę kodować równie dobrze jak jest trochę brudno a zaoszczędzoną kasę płacić koderowi. Albo obciąć połowę budżetu dla działu Sprzedaży i Marketingu i kasę płacić koderom. Że produkt przestanie się sprzedawać? A kogo to obchodzi!

4

Powiem wam jak to wygląda to ze strony klienta dowolnej usługi. Robię teraz remont i wybrałem sklep Leroy Merlin. Kupiłem tam płytki, klej do nich + wiele innych rzeczy. Załóżmy że za worek kleju zapłaciłem 30 zł. W małym sklepie gdzie mają tylko glazurę + rzeczy powiązane zapłaciłbym za niego 20 zł. Bezpośrednio u producenta za to 10 zł za worek. Jestem świadomy że wybrałem najdroższą opcję. Czemu tak?

Jazda wiele kilometrów do producenta kosztowałaby mnie sporo pieniędzy. A że przy remoncie potrzeba z 40 różnych produktów to nie chcę jeździć do każdego z osobna.

Mały sklepik miałby więcej rzeczy, ale jednak musiałbym jeździć po całym mieście, a mój czas kosztuje.

Tak więc zapłaciłem więcej za ten sam towar, ale mam go naraz w jednym miejscu i to z dodatkowymi zaletami, takimi jak zwrot niewykorzystanych produktów. Tak naprawdę nie straciłem na worku 20 zł, tylko mniej o paliwo/zyskany czas/zaoszczędzone nerwy.
I pytanie bonusowe. Skoro tak sobie szastam, to czy mógłbym zapłacić za worek 500 zł? Z technicznego punktu widzenia mógłbym. Stać mnie. Z praktycznego punktu widzenia stwierdziłbym że skoro mam wydać 2000zł na klej, to obecne płytki są w porządku. Chociaż tak naprawdę taka sytuacja się nie zdaży, bo znajdzie się ktoś kto sprzeda mi ten klej taniej tak czy siak.

Osoby które tak strasznie uważają że firmy stać na płacenie więcej, zastanówcie się proszę jak następnym razem będziecie płącić kebaba, czy nie stać by was było zapłacić za niego 100 zł i jeżeli tak, to zapłąćcie za niego tyle.

1

Shalom, nie chcę implikować rozmówcy poglądów, co do których nie mam pewności że je podziela. Dlatego tylko przedstawię tezę i napisz proszę czy się z nią zgadzasz:
Gdyby w magiczny sposób zdmuchnięto te wszystkie pośrednictwa, outscoringi, headhuntering itd to firmy / działy programistyczne musiałyby zainwestować w rozbudowę / utworzenie własnych działów HR co pochłonęłoby tyle środków i energii (*więcej jak w przypadku sumy opłacenia kosztów działania firmy zewnętrznej, kosztu ryzyka, którego podmiot się podejmuje w ramach usługi i jeszcze zysku dla siebie), że firmy i tak nie byłoby stać na lepsze pensje dla programistów (ogólnie pracowników).

Otóż "*" jest właśnie kwestią sporną, nie wiem co potwierdza empiria.

2

Najlepiej zwolnijmy wszystkich pośredników, po co nam szef, analityk, tester, po co nam w ogóle firmy, dogadujmy się bezpośrednio z klientami końcowymi, to takie proste :D

0

Jako autor wątku bardzo dziękuję za interesująca dyskusję. Jak widzę wielu z nas podziela pogląd, że rektuterzy
jadący na marży za konsultanta co miesiąc są pijawkami.
Widać siłe naszej grupy, że jakbyśmy wspólnie zadziałali to można by polepszyć naszą sytuację na rynku.

Firmy hr'owe są bardzi niekompetentne. Pracuję jako kontraktor w warszawie od ponad 10 lat i trochę zobaczyłem.
Zaczynając od tego że nawet nie umieją poprawnie napisac,powiedzieć co konsultant ma umieć, o czym jest projekt.
Jednej rektuterce kiedyś na jej prośbę poprawiałem treść ogłoszenia. Innej opowiadałem o pracy w firmie X, jakie technolgie bo akurat tam tez rekrutowali a nie mieli tych informacji !!
Wysyłają cię na rozmowę sami w ogóle nie weryfikując - ostatnio zaczeli i zadają idiotyczne pytania na które możesz odpowiedzieć lub nie niezależnie od kwalifikacji.
Na odpowiedź częśto czekasz miesiącami, nawet czasem zero feedbacku np. jak klient wsztrzyma rekrutację.
Nic nie dostajesz od takiej firmy: szkolenia - prawie zero, wsparcie jak jest problem z klientem - zawsze wezmą stronę klienta, nauczanie jezyków, kompetencji miękkich - zero.
Jedyne co dostaniesz to luxmed i multisporta.

Pracujesz na nich a nic nie dostajesz w zamian, nie czujesz sie z nimi związany.

Ostatnio [...] mnie rekruterka z firmy outsourcingowej na literę H.
Nie zapisałem rozmowy ale wyglądała tak:

ja:dzien dobry, umiem to i to, tyle lat dosw, biegly angielski. czy cos macie ciekawego gdyz rozgladam sie?
pani: wszytsko jest na stronie www
ja: a nie moze mi pani podac zadnej oferty?
pani: nie zajmujemy sie wyszukiwaniem ofert ani doradzaniem
ja(w szoku!!!!!): to ja mam sobie sam wyszukac?
pani: tak.
ja: ok, a widelki finansowe ofert?
pani: tak, tam tez sa. moze pan sobie widelki sprawdzic tez w naszym raporcie i tu link
ja(po otwarciu raportu i przejzeniu juz wczesnej ofert na www): ale stawki w raporcie (min, max) sa inne w raporcie niz na www.
pani: niemozliwe
ja(podaje przyklad): tu pani ma
pani: cos tam zamuliła
ja: to w koncu jaki sa zakesy stawek waszych ofert, bo sporo nie ma nic podane
pani: nie moge podac

cos tam dalej było. Ale we mnie juz bomba wybuchła jak pani mi mowi ze ONI NIE ZAJMUJA SIE WYSZUKIWANIEM OFERT ANI DORADZTWEM

WTF? To co oni robią? Moze niedlugo sam znajdziesz oferte w jakiejsc firmie, przyjdziesz do posrednika z nią zeby on łaskawie dogadal sie z ta firma i bral prowizje za oferte ktora sam na rynku znalazles?
SZOK

1
Wielki Kaczor napisał(a):

Najlepiej zwolnijmy wszystkich pośredników, po co nam szef, analityk, tester, po co nam w ogóle firmy, dogadujmy się bezpośrednio z klientami końcowymi, to takie proste :D

W ogole po co pracować w zespolach? Najlepiej samemu robic systemy to nie zmarnujesz kasy na placenie wspolpracownikom.

0

Panowie, nie zaśmiecajmy rozmowy absurdami w rodzaju nie pracujmy z nikim czy wywalmy zespół.
dyskusja jest o tym, że za dużo biorą dla siebie pośrednicy nic nie oferując.
Ja pracuje przez pośrednika, dlatego, że daje mi więcej kasy niż bezpośrednio.
Wolałbym zakotwiczyć w jakiejś firmie i awansować, oddać im swoje doświadczenie.
Ale jak mówię 130/h to oczy jak 5 zł i nie ma dlaszej rozmowy. HR'y szukają miesiącami - to kupę kasy kosztuje- i nie znajdują chetnych bo za mała oferują.Na koniec i tak biorą od pośrednika i płacą jeszcze więcej + koszt pracy własnych HR.

6
trasor napisał(a):

dyskusja jest o tym, że za dużo biorą dla siebie pośrednicy nic nie oferując.
Ja **pracuje przez pośrednika, dlatego, że daje mi więcej kasy **niż bezpośrednio.

Pogrubienia moje.

2

Nie no to jest dla mnie jakis mindfuck :D Z jednej strony jakieś żale że pośrednicy biorą tyle kasy za nic ale jednak:

  1. Kasa dla pracownika u nich większa. Ba, jak biorą % od stawki to im jeszcze bardziej zależy na tym żeby pracownik dostał jak najwięcej.
  2. Jak się kończy projekt / firma zrezygnuje z pracownika to zasypują ofertami, bo znów jest to w ich interesie żebyśmy pracowali.
  3. Można pracować b2b albo na dowolnej innej umowie jaka się komuś zamarzy, bo dla nich pracownik to zysk więc pójdą na rękę co sobie ktoś nie wymyśli. Dla nich to najwyżej dodatkowy narzut księgowy, ale i tak wyjdą na plus.
    Czyli dla pracownika generalnie plusy.
    Z drugiej strony:
  4. Firma może elastycznie zmieniać zapotrzebowanie kadrowe bez problemów ze zwolnieniami i okresami wypowiedzenia.
  5. Ktoś im szuka dobrych pracowników (płacą tylko za zatrudnionych, więc siłą rzeczy pośrednikowi opłaca się zajmować tylko tymi dobrze rokującymi)
  6. Jak nagle zniknie z projektu 5 seniorów bo ich podkupiła konkurencja to pośrednik jest zobowiązany dostarczyć nowych w bardzo krótkim czasie albo zapłaci bardzo duże odszkodowanie. Normalnie firma taki brak uzupełniałaby wiele tygodni i poniosła przy tym spore straty. A tak albo brak będzie uzupełniony szybko, albo przynajmniej finansowo firma nie straci.
    No to dla pracodawcy też plusy.

Ja matematykiem nie jestem, ale jak z obu stron są plusy to chyba się to wszystkim opłaca?

I może mi ktoś wyjaśnić w jaki sposób przelanie tej kasy z pośrednika na pracownika mialoby pomóc w realizacji tego drugiego zestawu punktów? @trasor @belzek ? Chętnie posłucham :D Serio, jak dla mnie to jest porównywalne z postulatem żeby zwolnić w firmie sprzątaczki a tą kasę płacić koderom zamiast tego. Bo przecież mogą równie dobrze klepać kod kiedy korytarze, biura czy toalety są brudne ;]

0
somekind napisał(a):
trasor napisał(a):

dyskusja jest o tym, że za dużo biorą dla siebie pośrednicy nic nie oferując.
Ja **pracuje przez pośrednika, dlatego, że daje mi więcej kasy **niż bezpośrednio.

Pogrubienia moje.

odpowiedz moja: bo tak jest popsuty rynek,dlatego to koniecznosc.

0
Shalom napisał(a):

Nie no to jest dla mnie jakis mindfuck :D Z jednej strony jakieś żale że pośrednicy biorą tyle kasy za nic ale jednak:

  1. Kasa dla pracownika u nich większa. Ba, jak biorą % od stawki to im jeszcze bardziej zależy na tym żeby pracownik dostał jak najwięcej.
  2. Jak się kończy projekt / firma zrezygnuje z pracownika to zasypują ofertami, bo znów jest to w ich interesie żebyśmy pracowali.
  3. Można pracować b2b albo na dowolnej innej umowie jaka się komuś zamarzy, bo dla nich pracownik to zysk więc pójdą na rękę co sobie ktoś nie wymyśli. Dla nich to najwyżej dodatkowy narzut księgowy, ale i tak wyjdą na plus.
    Czyli dla pracownika generalnie plusy.
    Z drugiej strony:
  4. Firma może elastycznie zmieniać zapotrzebowanie kadrowe bez problemów ze zwolnieniami i okresami wypowiedzenia.
  5. Ktoś im szuka dobrych pracowników (płacą tylko za zatrudnionych, więc siłą rzeczy pośrednikowi opłaca się zajmować tylko tymi dobrze rokującymi)
  6. Jak nagle zniknie z projektu 5 seniorów bo ich podkupiła konkurencja to pośrednik jest zobowiązany dostarczyć nowych w bardzo krótkim czasie albo zapłaci bardzo duże odszkodowanie. Normalnie firma taki brak uzupełniałaby wiele tygodni i poniosła przy tym spore straty. A tak albo brak będzie uzupełniony szybko, albo przynajmniej finansowo firma nie straci.
    No to dla pracodawcy też plusy.

Ja matematykiem nie jestem, ale jak z obu stron są plusy to chyba się to wszystkim opłaca?

I może mi ktoś wyjaśnić w jaki sposób przelanie tej kasy z pośrednika na pracownika mialoby pomóc w realizacji tego drugiego zestawu punktów? @trasor @belzek ? Chętnie posłucham :D Serio, jak dla mnie to jest porównywalne z postulatem żeby zwolnić w firmie sprzątaczki a tą kasę płacić koderom zamiast tego. Bo przecież mogą równie dobrze klepać kod kiedy korytarze, biura czy toalety są brudne ;]

dokłądnie, ich działanie ogranicza się tylko do wystawienia faktury klientowmi i przelaniu części środków kontraktorowi. W istocie nie robią tego sami tylko zew. firma księgowa. Czyli od chwili znalezienia konsultanta(poprzez wysyłanie(automatem)) tysięcy maili do tysięcy konsultantów z ich bazy albo znalezionych(automatem) na linked in nie robią już nic.

1

@Shalom: daj sobie spokój, szkoda nerwów. Logicznie myślący ludzie już przyznali Ci rację, z resztą nie warto walczyć, bo i tak wiedzą swoje i szerzą tylko głupotę wokół.

3

To się nazywa łapczywość. Chce się zarabiać jeszcze więcej, ale zamiast coś wnieść, coś zrobić, zwalamy na pośrednika, bo on "nas okrada"....

0

Pracując wytwarzamy usługi, które przynoszą dochód pracodawcy. Gdyby było inaczej pracodawca by nas nie zatrudniał. Dlaczego skupiacie się na jakichś pośrednikach, a nie np. na tym, że projekt, który piszecie do banku spowodował wzrost przychodów o miliony, z których nie zobaczyliście na oczy ani grosza?

0

ja pitole, co za grupa ludzi. Zamiast wykombinować jak więcej mieć dla siebie to jeden na drugiego wylewa pomyje.
Daleko nam do górników, lekarzy, kolejarzy,...

Jesteśmy od nich 10x mądrzejsi a nie umiemy walczyc o swoje, zjednoczyc sie. Przeciez zycie to nie idealistyczna praca na chwałe firmy.
Jak ktos z was tak mysli to widac połknął bełkot firmowy, żeby za jakąś tam kasę oddawać całe swoje życie firmie i pośrednikowi oczywiście

0
traser napisał(a):

ja pitole, co za grupa ludzi. Zamiast wykombinować jak więcej mieć dla siebie to jeden na drugiego wylewa pomyje.
Daleko nam do górników, lekarzy, kolejarzy,...

Jesteś już pod kancelarią PRM jak oni?

Przeciez zycie to nie idealistyczna praca na chwałe firmy.

A ktoś tak twierdzi?

Jak ktos z was tak mysli to widac połknął bełkot firmowy, żeby za jakąś tam kasę oddawać całe swoje życie firmie i pośrednikowi oczywiście

A ktoś tak twierdzi?

Chyba zaraz tu zaczniesz walkę klas, między tym, który skończył 4 klasy, a całą resztą. :D

11

Jesteśmy od nich 10x mądrzejsi

Widać tutaj jak niektórym woda sodowa uderzyła do głowy a słoma z butów wystaje. Bo przecież programista to najmądrzejszy i w ogóle tylko on coś pracuje a reszta to się obija i kasę bierze za pierdzenie w stołek :D Biedny programista klika cały dzień a jakiś outsourcer czy rekruter, pewnie głupek z iq < 50 to sobie tylko piją kawę i jeszcze 50% marży zdzierają! A do tego programista jeszcze sie nie umie zjednoczyć jak ci 10 razy głupsi górnicy czy lekarze.

Aż mi się żal robi, bo to wszystko przecież przypadkiem, bo akurat tak sie złożyło że na programistów teraz popyt a stawki wyższe bo od firm zagranicznych. A taki inżynier mechanik czy elektronik wcale głupsi nie są, ani mniej pracowici, ale niestety kasę dostają mniejszą. I sie niektórym ubzdurało że Pana Boga za nogi złapali i to wszystko dlatego ze są tacy zajebiści i inteligentni a inni to idioci :D Ale spokojnie, powoli Polska wyrówna się z krajami na zachodzie i nagle się okaże że inni zaczną zarabiać tyle samo. Już czuje jaki będzie wtedy popyt na maść na ból d**y :D

0

oczywiście dobry rekruter "robi robotę" i jest takim pomostem pomiędzy pracodawcą, a programistą który często nie ma super umiejętności interpersonalnych aby sie dobrze sprzedać, zaprezentować, przedstawić swoje skille
to definicja dobrego rekrutera, pytanie czy wszystkie "świeże" panie z HRu je posiadają?
uważam, że nie, bo zwykle (cięcia kosztów) są zatrudniane studentki bądź osoby świeżo po szkole, które często bardziej przeszkadzają niż pomagają

0

Troche duzo 8 stron czytac, jakies sreszczenie o co chodzi?

0

@filemonczyk pośrednicy są dobrzy, lub nie :D

2

Załóżcie Komitet Obrony Programistów....

0

taka ciekawostka:
Wymagania:

  • co najmniej 3+ lata doświadczenia

  • projektowanie systemów w architekturze lekkich kontenerów (mikroserwisy): SpringBoot, Kubernetes

  • programowanie systemów typu frontend: z wykorzystaniem Java, AngularJS, WebServices (REST)

  • projektowanie i implementacja relacyjnych baz danych (Oracle).

  • dobra znajomość j. angielskiego
    15 000 - 16 000 zł netto

    Polska • Warszawa

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Zespół Programistów Java (Warszawa- Centrum)
Opis stanowiska:

  • Projektowanie oraz programowanie systemów w architekturze lekkich kontenerów (mikroserwisy): Spring Boot, Kubernetes
  • Rozwój aplikacji przy wykorzystaniu technologii: AngularJS, Java, WebServices (REST)
  • Dbanie o jakość kodu w tworzonych rozwiązaniach
  • Współpraca z członkami zespołu projektowego
  1. Czy macie min. 2-letnie doświadczenie komercyjne w programowaniu w języku Java?
  2. Macie doświadczenie w pracy z AngularJS?
  3. Znacie bazy danych Oracle?

Widełki dla Specjalisty: do 18000netto +VAT (w zależności od doświadczenia i kompetencji)

1

Pomyśleć że propozycja układu z jasno odpalonym % została uznana za roszczeniowość i cebulactwo :D Partnerstwo i transparentność że ja p***dole.

0
JrQ- napisał(a):

Załóżcie Komitet Obrony Programistów....

Szkoda, że jesteśmy nolifami bez znajomych, bo mogliby założyć Polską Partię Przyjaciół Programistów. :D

1

Chleb też kupujecie u piekarza, bo pani ekspedientka ze sklepu piekarni ma większą marżę niż 25%?

0
loza_szydercow napisał(a):

Pomyśleć że propozycja układu z jasno odpalonym % została uznana za roszczeniowość i cebulactwo :D Partnerstwo i transparentność że ja p***dole.

To ja dołoże do powyższego. Można powiedzieć, że podawanie widełek to też nie jest rozsądne, bo po co programiście wiedzieć jaki jest budzet na stanowisko. Jeśli chciał 5000zł netto na B2B, a stanowisko przewiduje 4000-12000 to chyba w porządku? No ale jednak firmy zaczęły podawać widełki. Dotarliśmy do miejsca, gdzie na 4pogrammers połowa albo i więcej ofert na podane widełki.

Czy ktoś chce z tej (jako takiej) transparentności rezygnować? Jestem przekonany, że z jawnymi marżami rynek sam by się wyregulował. Nie przekonują mnie argumenty typu "co nas obchodzi stawka za kontraktora, i tak byśmy tych pieniędzy nie zobaczyli". RLY? Myślę, że byśmy zobaczyli dość szybko, a co najważniejsze obie strony zaczęły by się traktować bardziej jak partnerzy niż gracze w ciuciubabkę :)

Porównania handlem są nietrafione, bo tam jest (prawie zawsze) pełna transparentność między np. producentem półproduktów, producentem gotowego produktu, handlowcem. Troche gorzej z odbiorcą, ale tu wkracza cała paleta produktów i każdy wybiera coś na jego kieszeń, więc porównując to samo w biedronce i w jakims ekskluzywnym markecie widać +- ile ździera pośrednik i (to kluczowe) mamy możliwość decyzji czy się na to godzimy. w IT takiej informacji brak (poza paroma wyjątkami).

Zaraz mnie ktoś mnie znowu opier* :D, że:

  1. Gadaniem niczego sie nie ustali - jednak można poczytać sobie opinie innych i może zmienić swoje nastawienie/życie :) (tak chodzi o strajki pod sejmem huehue)
  2. Nie zdaje sobie sprawy z trudności biznesu jaki robią pośrednicy - to prawda, ale nie wiem czemu mieliby się wstydzić marży - to jest zwykła zagrywka bzinesowa i my jesteśmy na z góry gorszej pozycji. Czemu nie możemy wyrównać szans?
2

@członek zarządu

To ja dołoże do powyższego. Można powiedzieć, że podawanie widełek to też nie jest rozsądne, bo po co programiście wiedzieć jaki jest budzet na stanowisko. Jeśli chciał 5000zł netto na B2B, a stanowisko przewiduje 4000-12000 to chyba w porządku? No ale jednak firmy zaczęły podawać widełki. Dotarliśmy do miejsca, gdzie na 4pogrammers połowa albo i więcej ofert na podane widełki.

Podawanie widełek ma zupełnie inny cel. Guzik cię powinno obchodzić jaki jest budżet na daną pozycje albo ile twój pracodawca na tobie zarabia. Ty się umawiasz pracować za kwotę X i koniec. Idea widełek jest związana z jasnym określeniem tego co ktoś oferuje, tak zeby nie marnować czasu rekruterów i rekrutowanych, kiedy oczekiwania rozmijają się z ofertą.

Co cię obchodzi za ile jakaś firma świadczy usługi innej firmie? O to ile zarabia firma czyszcząca toalety też będziesz dopytywał? Albo co cię obchodzi ile zarabia jakiś inny pracownik? Ty podpisałeś swoją umowę za kwotę X i tyle dostajesz. Nie podoba ci się to negocjuj więcej. Ale zaglądanie komus innemu do portfela to zwykłe prostactwo i słoma z butów. A już w ogóle jest dla mnie nie do pomyślenia prostackie gadanie że taka czy inna osoba, o której pracy guzik wiem, nie zasługuje na to ile zarabia i zamiast tego część tej kasy powinna iść do mnie (cholera wie z jakiego powodu skoro ja świadcze zupełnie inne usługi)
Jest takie powiedzenie że nie powinieneś zaglądać drugiej osobie do miski, chyba że chcesz się upewnić że ma wystarczająco dużo.

0

Nie chcę wchodzić w rozwadniającą clou tematu polemikę, niezbyt zabawne (czyt. słaby z Ciebie zabawiacz :D), ale że nie umiem nic zrobić tylko gadać to podejme wyzwanie :D

Shalom napisał(a):

O to ile zarabia firma czyszcząca toalety też będziesz dopytywał?

Nie śmiałbym :D Co mnie obchodzi ile mi brakuje do (umownego) maksimum mojego stanowiska. Nic, a poza tym:

  1. Może mam jakieś pole do negocjacji, jesli wiem, że budżet na to pozwala, nawet jak palnąłem głupote na początku, bo nie znam rynku za bardzo?
  2. Pojawiają się nieraz oferty dość egzotyczne w polskich warunkach np. widełki 20-30 tys. na FVAT i dobrze jest wiedzieć, ze takie firmy istnieją i jak się nazywają.

O i jeszcze jedno. Przypuśćmy, że firma daje "opcje na akcje", ale nie mówi ile ich daje i przychodzi kandydat i dostaję taką marketingową informację. Rekruter mówi - proszę powiedzieć ile akcji Pan chce? Kandydat: no nie wiem, 5%? Rekruter odpowiada - za dużo, NARA.

Troche to śmieszne, ale tak wygląda wiele rozmów z niepoważnymi firmami typu pośrednik, ale i bezposrednio (jest ich od groma). Sam byłem na może 50 rozmowach przez pare lat mojego istnienia w IT i człowiek sie uczy, na podstawie różnych patologii, zachowań obronnych. Serio tego chcemy?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1