Przestrzegam przed obozem pracy zwanym „wasko”- Gliwice.
Ten prywatny obóz pracy zbudował kapitał właśnie na wyzysku studentów, zasilanie w żywy towar jest po sąsiedzku Politechnika Śląska. Masa studentów daje się tak właśnie frajerować (ja też się tak wrobiłem). Płacą śmiesznie małe pieniądze i oczywiście nie ze swojej kasy tylko krętacze biorą forsę z urzędu pracy + jakieś dofinansowania z UE. Niby staż a zadania jak dla starszego programisty w pełnym wymiarze godzin. Przez cykliczną wymianę „starzysto-koderów” ich systemy to typowe g**no-code.
Przyznam się że wybrałem ten obóz pracy tylko dlatego że miałem blisko a nie posiadam własnego środka transportu a na dojazdy komunikacją miejską żal mi było czasu.
Myślałem to ty tylko staż jakoś przemęczę.
Studenci nie dajcie się wykorzystywać za przysłowiową miskę ryżu.
Powiem tak, że zgadzam się jedynie po części.
Po pierwsze moim zdaniem nie ma nic złego, że firma korzysta z dofinansowania z UE czy urzędu pracy. To wcale nie znaczy, że firma to Janusz biznesu.
Po drugie wszystko zależy od sytuacji i warunków pracy. Zgadzam się, że jest sporo przedsiębiorców, którzy studentów wykorzystują jako tanią siłę roboczą. Niestety tak było i pewnie jeszcze długo będzie. Ale i tak nie jest tak źle jak za moich studenckich czasach, kiedy to nie było szans na jakiekolwiek pieniądze za staż.
Z drugiej zaś strony przyznam się szczerze, że sam będąc studentem przez prawie rok pracowałem za darmo na takim stażu. Faktem jest, że wtedy nie musiałem się utrzymywać, ale pozytywnym elementem tego było to, że sporo się wtedy nauczyłem. Oficjalnie byłem kimś niżej niż junior a zadania miałem takie jak regular. Tak więc też nie jest tak, że ten czas uważam za kompletnie stracony.