Google - rekrutacja

25

Poniewaz w polskim internecie niewiele relacji z rekrutacji do Google'a postanowilam sie podzielic swoim doswiadczeniem. Gigant z Mountain View wydaje sie dla wielu polskich programistow nieosiagalnym celem, ale wyglada na to, ze tylko "sie wydaje". Warto probowac ;) Nie jestem, rzecz jasna, ekspertka "od Google'a", ale moze moje doswiadczenie cos komus podpowie.

Mniej wiecej w polowie lutego odezwala sie do mnie E., rekruterka. Zapytala czy jestem zainteresowana otwartymi pozycjami. Wedle jej slow znalazla mnie przez GitHuba (mam tam kilka swoich niewielkich projektow oraz kontrybucje do sporego Open Source) i,dalej, LinkedIna. Dwie rzeczy natomiast rzucily mi sie "w oczy" calkiem niezaleznie. 1: na coursera.org jest kurs z javy i oop wspoltworzony przez Google'a z informacja w opisie kursu, ze najbardziej aktywne osoby zostana zaproszone na "mock interview" z inzynierami Google. E. odezwala sie do mnie pod sam koniec kursu (a wlasciwie ostatniego z kilku kursow, bo mowie tu o specjalizacji). Byc moze to przypadek, ale zbieznosc czasowa jest tutaj zastanawiajaca. I 2: potem, na on site, okazalo sie, ze maja wydrukowane moje CV, o ktore mnie nie prosili :P Nie jestem pewna skad, ale podejrzewam, ze jest to CV, ktore im kiedys (okolo rok temu) wyslalam w ramach "normalnej" aplikacji. Podsumowujac: z mojego doswiadczenia wynika, ze oprocz aplikacji, ktora warto zlozyc ich oficjalnym kanalem, warto miec tez aktywne konto na GitHubie, LinkedInie i przegladac czasem nieoczywiste zrodla typu coursera wlasnie. Na pewno nie zaszkodzi ;) I jeszcze jedno: ja od razu wyslalam E. tez CV mojego meza. I on tez zalapal sie na rekrutacje. Jesli wiec znacie kogos komu sie juz udalo kontakt z rekruterem zlapac jest to jak najlepszy sposob. Bo tak naprawde ten punkt jest najtrudniejszy: JAKOS zalapac sie na rozmowe.

Ok. Jedziemy dalej. Proces jest dluuuugi, rozmow jest duzo. Mozna to zalatwic szybciutko - zazwyczaj min 6 tygodni schodzi, mozna wedle potrzeb rozwlec dowolnie robiac nawet 1-2 miesieczne przerwy miedzy rozmowami na przygotowanie. Pierwsza rozmowa jest telefoniczna, z rekruterem. Jest to omowienie stanowiska na ktore proponuja Ci kandydowac, rozmowa nt zainteresowan, doswiadczenia, planow, plus kilka bardzo podstawowych pytan w temacie (zazwyczaj struktury danych, algorytmy + wybrany (przez was) jezyk programowania). Mowimy o typowym "basics of basics" typu "jaka zlozonosc obliczeniowa ma quick sort". Tych pytan jest kilka i nie chodzi o to, zeby odpowiedziec na wszystkie, ale raczej zeby rekruter mial okazje stwierdzic gdzie sa Wasze mocne strony (algorytmy czy systemy? Networking czy zarzadzanie pamiecia?). I w zasadzie o ile nie sknocicie wszystkiego jak leci to ten etap nie ma za zadanie Was wyeliminowac.

Przychodzi czas na pierwsza rozmowe telefoniczna. Zacznijmy od tego, ze po tej rozmowie moga zdarzyc sie 3 rzeczy: podziekuja Wam, poprosza Was o 2 telefoniczna (wczesniej dostaniecie feedback co poszlo ok a co poprawic) lub zaprosza Was od razu na on site. Rozmowy telefoniczne odbywaja sie za pomoca telefonu/google hangouts i google docs. Dostajecie linka do czystego pliku tekstowego, ktory podczas rozmowy jest sharowany z interviewerem. I tam bedziecie pisac kod. Warto to sobie przecwiczyc, bo jest to bardzo rozne od pisania kodu w jakims IDE. Pytan nie moge Wam zdradzic jako, ze sa confidential. Ale moge Wam powiedziec, ze jest to poziom w zasadzie "Cracking the Coding Interview". Swietna ksiazka, polecam, bardzo pomaga wyrobic sobie opinie nt tego, czego sie spodziewac. Zazwyczaj zadania sa z drzew albo operowania na tablicach/stringach/listach. Wazny jest proces myslowy - najpierw trzeba uscislic problem, ktory zazwyczaj celowo jest postawiony niejasno. Upewnic sie, ze wiemy co rekruter mial na mysli, dogadac szczegoly. Potem warto powiedziec jaki sie ma plan na algorytm. Potem przemyslec ewentualne optymalizacje. Potem przychodzi czas na ocene zlozonosci. Kodowanie jest na koncu i tak naprawde zazwyczaj ma najmniejsze znaczenie. Bo nie chodzi o to, zeby pamietac na pamiec nazwy metod, ale by byc w stanie napisac funkcjonalny kod, ktory zrobi to co ma zrobic. Piszac kod trzeba mowic, mowic i mowic, tak, zeby interviewer wiedzial co robicie. I sluchajcie go uwaznie, bo byc moze bedzie chcial Wam cos podpowiedziec, a umiejetnosc korzystania z jego podpowiedzi tez jest istotna. Druga rozmowa jest w zasadzie identyczna.

Dalej nie mam czasu teraz pisac :P Dajcie znac czy chcecie wiedziec jak wyglada on site, ewentualne pytania i jutro tu zajrze i dopisze czesc druga ;)

0

Ale dostałaś tą robotę?

0

Temat bardzo ciekawy i z chęcią poczytam dalej ;)

Ale proszę - rozumiem korpo, wielki świat, angielski taki powszechny etc. ale zwroty typu "confidential", "on site" mają swoje odpowiedniki w języku ojczystym. Chociaż to i tak nic w porównaniu do rozmów konferencyjnych na projektach.

Tak, czepiam się, przepraszam, nie mogłem sie powstrzymać.
Czekam na ciąg dalszy.

0

Bardzo chętnie przeczytam więcej ;)

23

Nie chcę tutaj w żaden sposób deprecjonować koleżanki @Malvinka87 bo na pewno jest po prostu bardzo dobra programistką, niemniej dla wszystkich którym się oczki zaświeciły wspomnę tylko, że Google ma parytety i jeśli nie jesteście kobietami to wasze szanse spadają kilkukrotnie bo macie znacznie większą konkurencje do pokonania.

Na mnie osobiście rozmowy kwalifikacyjne do google zrobiły bardzo słabe wrażenie i skutecznie wyleczyły mnie z myślenia o pracy tam. Głównie dlatego, ze jak wspomniała koleżanka:

Ale moge Wam powiedziec, ze jest to poziom w zasadzie "Cracking the Coding Interview"

Bo uważam, że przygotowywanie się "pod interview" jest po prostu głupie, tak samo pytanie podczas takiej rozmowy o rzeczy nijak nie związane z faktyczną potencjalną pracą (jak np. 17 sposobów na liczenie fibonacciego ;]).

3

Takie dlugie procesy to robienie wody z mozgu kandydatom, to sztuczka psychologiczna w mysl ktorej osoba ktora zaangazuje swoj czas i sily bedzie bardziej zdeterminowana zeby oferte pracy przyjac, nawet jesli nie bedzie sama w sobie specjalnie sie wyrozniac od innych. Niewatpie ze Google reprezentuje wyzszy poziom kultury pracy i jakosci projektow niz januszsofty, ale bez przesady, z ofert ktore widzialem ich widelki cenowe nie sa wyjatkowe, a dobre projekty i mila atmosfere mozna znalezc w innych firmach, tyko trzeba dobrze sie zakrecic. Zreszta zwazywszy na podejscie innych firm it do polskiego rynku, to sadze ze i w polskim Google nie pisza oprogramwoanai do rakiet kosmicznych, tylko wlasnie jakies formatki, a ciekawe rzeczy o kluczowym znaczeniu pozostawiaja w centrali. poza tym jesli wziasc pod uwage takie poszanowanie dla czasu kandydata i parytety plciowe to raczej sugeruje obraz spier****nego korpo niz normalnej firmy.

0

Śmieszy mnie trochę podejście niektórych do rekrutacji w Google. Większość "janusz softow" nie pyta o 17 sposobów na Fibonacciego bo jedyne co potrzebują to kolejną osobę potrafiącą powtórzyć to co już umie np ze Springiem, tyle ze dla innego klienta. Wszystko jest kwestia ambicji i oczekiwań.

0

Pytanie o 17 sposobow na fibonacciego dowodzi tego samego co pytanie o 17 sposobow na stworzenie beana w springu. Jesli to jest domena twojego problemu, to chcesz wiedziec ze macie podobna wiedze razem z kandydatem.

5

@kr-asnal jeśli faktycznie jest to wiedza potrzeba mi tam w codziennej pracy to jasne, w takim wypadku pytanie jest zupełnie na miejscu, niemniej mam przeczucie że praca tam jednak wymagalaby więcej tworzenia beanów w springu a mnie liczenia fibonacciego za pomocą funkcji tworzącej ;) No ale jeśli masz rację i to była wiedza niezbędna na stanowisko programisty tam, to bardzo dobrze, bo dzięki temu wiem że nie chciałbym tam pracować.
Z ambicją chyba też niewiele ma to wspólnego bo rekrutowałem się do miejsc nie mniej ciekawych od Google a jednak nikt o takie dziwne rzeczy nie pytał. Nie musiałem też nigdy przerabiać ksiażek "pod rekrutacje" do jakiejś firmy. Zresztą w ogóle uważam to za dziwny pomysł. Ja zakładam ze na rozmowie padają pytania związane z tym, co będzie mi w pracy potrzebne i rekruter chce sprawdzić czy posiadam odpowiednie umiejętności i wiedzę. Więc jeśli bez przygotowywania się przechodzę taką rozmowę to znaczy że wymagania na dane stanowisko oraz moje umiejętności się pokrywają.
Jeśli specjalnie uczę się "pod rozmowę" to znaczy że albo na rozmowie padają pytania z dupy albo że mi brakuje wiedzy i umiejętności i próbuje to jakoś zamaskować.

Ale dobra koniec, bo robię offtop a @Malvinka87 chciała pisać o swojej rekrutacji :)

0

Wieloetapowe procesy rekrutacji sa norma w duzych firmach glownie ze wzgledu na przerost biurokracji i nierobstwo, w praktyce i tak nie da sie kandydata lepiej sprawdzic niz rozmowa + jakies zadanie domowe, ponad to pozostaje juz tylko okres probny. A co do poszanowania czasu u kandydata to nie jest wielka laska ze pozwalaja wybrac termin rozmowy (oczywiscie w godzinach ich pracy) bo po prostu i tak siedza w robocie i dostaja za to kase, kandydat natomiast nic z tego bezposrednio nie ma.

3

Dobra. On Site. Google stara sie do tego etapu kandydatow przygotowac. Czasami przez wyslanie po prostu materialow. A czasami, jak w moim przypadku, zaproponowana Wam zostaje rozmowa "przygotowawcza" z inzynierem. Warto z niej skorzystac i wypytac o wszystko - od czysto technicznych kwestii po ogolne rady.
Juz na miejscu: 5 rozmow w ciagu jednego dnia, kazda 45 minut plus godzinny obiad z inzynierem ze stanowiska na ktore sie aplikuje. Jedziemy po kolei. Z tego co czytalam 4 rozmowy sa z dziedzin: algorytmy+struktury danych+programowanie, networking, troubleshooting, systemy. W moim przypadku to byly 3 z algorytmow, a 4. pozwolili mi wybrac czy znow algorytmy czy jednak troubleshooting i postawilam na algorytmy, bo o troubleshootingu to ja pojecia nie mam. Wiec mialam 4 razy programowanie i o tym opowiadac moge, o reszcie nie mam pojecia ;) 5. rozmowa to zawsze tzw. Non Abstract Large Scale System Design. O tym za chwile zacznijmy od poczatku.

Jesli jestescie spoza danego miasta i potrzebujecie to oczywiscie zaplaca za Wasz dojazd/przelot i za hotel. Rano stawiacie sie tam na miejscu o konkretnej godzinie i witacie sie z umowionym hrowcem. On Was zaprowadza do pokoju, daje Wam co tam byscie chcieli do picia, jak jest czas to oprowadza po firmie, generalnie ma zadbac o to, zeby milo Was przywitac. Potem nastepuje pierwsza rozmowa. Ogolnie calosc idzie strasznie szybko - rozmowa za rozmowa, bez zbednych small talkow. Gdy jedna sie konczy nastepny interviewer stoi za drzwiami i w zasadzie po krotkim tylko przywitaniu od razu przechodzi sie "do rzeczy", zeby bylo jak najwiecej z tego czasu przeznaczonego na istote sprawy a nie na zbedne gadu gadu. Maraton. Zadania, znow, bardzo podobne do tych z ksiazki. Powiedzialabym, ze moze o pol stopnia trudniejsze z dodatkowym utrudnieniem pt pisanie kodu na whiteboardzie (dramat). Atmosfera generalnie bomba. Tak radza i tak rzeczywiscie najlepiej jest do sprawy podejsc: udawac, ze rozmawia sie o problemie z kolega z pracy. W ten sposob i najlepiej Wam pojdzie i najwieksza radocha z rozmowy.

Pomiedzy gdzies w polowie dnia jest godzinna przerwa na obiad z osoba ze tanowiska na ktore aplikujecie. Nie jest sie w tym czasie ocenianym - jest okazja odpoczac, pogadac jak naprawde zycie w google wyglada, zostaniecie oprowadzeni po firmie. Mi zostala przydzielona polka - odebralam to jako mily gest i dodatkowa probe sprawienia, bym poczula sie komfortowo.

Ostatnia rozmowa to wspomniane Non Abstract Large Scale System Design. Padaja tam pytania typu "Zaprojektuj Twittera". Jest troche materialow w sieci na ten temat. Chodzi oczywiscie o pokazanie swojego trybu myslenia, o umiejetnosc rozwiazywania calkiem nowych problemow w duzej skali i analize. Nikt oczywiscie nie oczekuje, ze bedziecie potrafili w 45 minut zaprojektowac drugiego facebooka ;)

Proces rekrutacyjny jest dlugi i skomplikowany. Ja osobiscie widze w tym raczej probe poradzenia sobie z nawalem kandydatow niz sztuczke psychologiczna i narzedzie opresji jak zostalo to ocenione wyzej ;) Fakt jest faktem, ze firma jest wyjatkowa - zarowno pod wzgledem skali problemow i typu zadan, jak i pod wzgledem traktowania pracownikow. Oczywiscie nie kazdy musi chciec tam pracowac, ale mam nadzieje, ze Ci, ktorym sie praca w takim gigancie marzy mogli sie z mojego wywodu czegos ciekawego dowiedziec.

Jesli macie pytania walcie smialo.

3

Wieloetapowe procesy rekrutacyjne spełniają swoją rolę również w ten sposób, że skutecznie odsiewają malkontentów i osoby niewiedzące czego chcą. Przypisywanie na podstawie wątpliwych przesłanek komukolwiek negatywnych cech takich jak nieróbstwo lub podważanie zasadności istnienia w organizacji określonych stanowisk administracyjnych również raczej nie wpisuje się pożądany profil osobowościowy kandydatów do pracy w Google.
Rzuca się w oczy fakt, że Malvinka87 jeszcze nie pracuje w Google, a broni praktyk przez nich stosowanych i tłumaczy racjonalność ich działania. Sądzę, że nie chodzi to o idealizowanie obrazu Google i przypisywanie firmie jedynie pozytywnych atrybutów, ale zwyczajnie o cechę polegającą na zdolności do obiektywnej oceny sytuacji i umiejętności spojrzenia na proces z perspektywy drugiej strony.
Zdecydowanie chciałbym, żeby pracował u mnie ktoś pokroju Malvinki87, a nie osoby szukające dziury w całym i z ego unoszącym ich niczym balon Phileasa Fogga lecący nad Bangalore. Znam osoby, które śmiecą na korytarzu i szczają po ścianach w trosce, żeby panie sprzątające nie straciły zatrudnienia i to jest podobna mentalność.

0

Złoty Lew - pełna zgoda!

Przeginają IMO.

1

To chyba kryptoreklama książki https://www.amazon.com/Cracking-Coding-Interview-Programming-Questions/dp/0984782850/ref=dp_ob_title_bk

Kupiłem! Dzięki Maliwinka. Do zobaczenia w Google! Dzięki wielkie za informacje.

0

Dobra ale konkretnie. Ile jest obecnie etapów rekrutacyjnych na stanowisko programisty i ile tak łącznie trwa cały ten proces rekrutacyjny? I jakim to trzeba być magikiem żeby ten proces przejść? Nie dość że udział w takich wieloetapowych i rozciągłych w czasie rekrutacjach będzie męczący (a kto ma w ogóle chęć czekać min. kilka miesięcy na to żeby w ogóle dostać gdzieś pracę), to jeszcze z psychologicznego punktu widzenia takie coś powinno skutecznie odstraszać (w sensie bardzo małe szanse = po co aplikować) więc aż tak bym się nie podniecał.

Idąc dalej, w o wiele krótszym czasie jakaś inna firma Was chętnie przyjmie za jakieś może nie tak duże ale jednak w miarę przyzwoite pieniądze. I co w tym przypadku wybierzecie? Pracę czy też może chcecie czekać dłużej z bardzo wątpliwą perspektywą na zatrudnienie ale za to za większą kasę?

0

Z widełkami nie jest tak do końca - pensja podstawowa może nie wygląda powalająco (zazwyczaj jest po prostu "bardzo dobra"), ale po doliczeniu bonusów, wyrównań, dodatków i - przede wszystkim - akcji, robi się jej prawie drugie tyle. A z tego co się orientuję, to wraz z awansami wynagrodzenie całkowite (głównie chodzi o akcje) rośnie wręcz wykładniczo.

Zdecydowanie zgadzam się z tym co wspomniałaś: LinkedIn i GitHub wpływają zdecydowanie pozytywnie na początkowym etapie rekrutacji, a aktywne uczestnictwo w jakimś większym projekcie open source to prawie jak bilet na rozmowę.

Z podsyłaniem CV znajomych jeszcze w trakcie rekrutacji bym się wstrzymał, bo za polecenie (jak już jesteś pracownikiem) płacą całkiem konkretne pieniądze ;).

0

Ogólnie muszę stwierdzić że pozostaje poza moim pojmowaniem jakim sposobem przypisywanie komukolwiek pozytywnych cech (w tym wypadku wielkiej międzynarodowej korporacji której jedynym celem istnienie jest zysk) na podstawie równie wątpliwych podstaw miałoby automatycznie wiązać się z obiektywizmem. Gdyby Google tonęło w aplikacjach które trzeba odsiać, to urządzałoby zbiorowe egzaminy jak niektóre firmy, zostawiając bezpośrednią rozmowę na sam koniec tak żeby nie tracić czasu na gadanie z plewami zamiast ziaren, zamiast ciągać kandydatów po 10 rozmowach. Możliwe że maglując praktycznie ze wszystkiego od 50 sposobów na ciąg Fibonacciego po zaprojektowanie facebooka chcą zgromadzić jak najwięcej informacji o kandydacie, ale to nie wyklucza robienia wody z mózgu. Zresztą podobne wrażenia mam po obejrzeniu ich filmików propagandowych przepelnionych chwaleniam się wszelkimi udogodnieniami w biurze które w rzeczywistości są obliczone na to że pracownicy będą po prostu jak najmniej czasu spędzali poza nim. Jak komuś pasuje takie podejście, i jest gotów poświęcić masę czasu na takie rozmowy i uczenie abstrakcyjnych zagadnień (które najwyraźniej nie są nikomu potrzebne skoro kompetentny programista kórego kandydaturę się poważnie rozpatruje musi dopiero się z nich "przygotowywać") to spoko, mnie nie odpowiada i dlatego nie zamierzam nawet wysyłać cv do googla ani jakiejkowliek innej firmy wymagająćej więcej niż pojedyńczej rozmowy technicznej, bo wolę konkrety a nie takie pajacowanie.

1

Dzięki Malvinka za info. W sumie to samo pewnie jest w necie na co 2. blogu osób z googla, no ale to nic. Co do bronienia procesu - tak jak napisał Wybitny Orzeł - pasujesz profilem do tego typu firm.

Jeśli chodzi o kompetencje - ja osobiście mam alergię na algorytmy. Nie żebym nic nie potrafił (robiłem ileś razy codility, chociaż tego nie nawidzę po prostu), ale w 99% firm korzysta się z gotowych rozwiązań, a wymyślanie czegoś to jest święto. Dałbym głowę, że ogromna większość ludzi w google też tego typu rzeczy nie robi. Czyli no... pytania raczej z d**y.

W sumie to dobrze, że Ci to pasuje, bo nie ma to jak złe nastawienie od początku. Co jednak przeraża, to znalezienie sobie miejsca w takim gigancie może być jak łażenie po polu minowym, no ale to tylko moja opinia na podstawie kilku zaliczonych korporacji wielkości XXL.

0
Shalom napisał(a):

wspomnę tylko, że Google ma parytety i jeśli nie jesteście kobietami to wasze szanse spadają kilkukrotnie
Szkoda że nie mają parytetów na dziadków. Wszedłbym w cuglach. ;P A właściwie to do nich bym nie chciał, ale jakby jakaś fajna firma, która nie jest słupem NSA, miała parytety na dziadków.

2
Malvinka87 napisał(a):

(...) warto miec tez aktywne konto na GitHubie, LinkedInie i przegladac czasem (...)

Ja natomiast dodam, ze ogólnie warto miec aktywne konto na GitHub. Napisało do mnie parę osób, były to konkretne maile (widać, ze przeglądneli to co opublikowałem). Tylko dlatego, bo jestem na GH.
Konkretne maile - a nie anonimowe - osoby te się przedstawiły, można było sprawdzić na Linkedin ich tożsamość.

No i np. ostatnio odpisałem, to babka do mnie (i to nie z HR, co ciekawe), że są zainteresowani + rozmowa telefoniczna + ma nawet kilka stanowisk do zaproponowania, np. w Niemczech/Monachium.

W tej chwili zawalony robotą jestem - i raczej GH martwy jest - ale liczę że w wolnym czasie dodam jakieś fajne commity u innych, rozwinę swoje projekty.

Ciekawe czy inni mają jakieś doświadczenia na tej linii (konto na GH + rekrutacja) ;)

1

Nie wiem, czy po prostu jestem już tak wyćwiczony realiami w Polsce czy po prostu przeczulony, ale ten wątek wygląda mi jak reklama Googla :) Ale może po prostu jestem zje..any.. :)

0
UncleBeans napisał(a):

Nie wiem, czy po prostu jestem już tak wyćwiczony realiami w Polsce czy po prostu przeczulony, ale ten wątek wygląda mi jak reklama Googla :) Ale może po prostu jestem zje..any.. :)

Jeśli to reklama to słaba. W opisach autorki wątku widzę mnóstwo negatywnych rzeczy. Mimo, że ona sama je chwali...

2
UncleBeans napisał(a):

Nie wiem, czy po prostu jestem już tak wyćwiczony realiami w Polsce czy po prostu przeczulony, ale ten wątek wygląda mi jak reklama Googla :) Ale może po prostu jestem zje..any.. :)

Też miałem trochę takie wrażenie, ale zauważ, że:

  1. Autorka wątku jest raczej nowa w IT (poprzednie posty) więc może być "oczarowana" korpokulturą (rzuca tekstami typu "interviewerzy", "confidental"), a nie mieć jej dosyć jak większość po trzech latach pracy w większej firmie :)
  2. Chwilowo jest moda na wrzucanie na Google, więc być może po prostu przeczulony jesteś na pochwały w tym kierunku.
  3. Google sporo kasy utopiło w kreowanie swojego wizerunku jako takiego "nie-korpo". Być może w niektórych kręgach przekaz się przebił.

Sam uważam, że takie "tasiemce" niczemu sensownemu nie służą, zwłaszcza jeśli rekrutuje się osoby na stanowiska operacyjne, a nie decyzyjne. I tak, to jest strata czasu bo w miarę ogarnięty człowiek mający pojęcie o programowaniu nie potrzebuje całego dnia, żeby zorientować się czy druga osoba też ma o nim pojęcie i czy jest wystarczająco komunikatywna.

Dodatkowo te "spotkania przygotowawcze" to szczyt absurdu. Z jednej strony chcesz odsiać słabych kandydatów, z drugiej strony - próbujesz ich w jakiś sposób "upchnąć" w swoje struktury. To chyba musi być jakiś wymysł ludzi z HRów, którzy chcą sobie zmaksymalizować wskaźnik skuteczności rekrutacji.

3

Stare przysłowie pszczół mówi:
"O atrakcyjności pracodawcy nie świadczy poziom trudności procesu rekrutacyjnego".

Dlatego jeśli chcecie dyskutować o wielkim G to znajdźcie kogoś kto tam pracował (czas przeszły nie przypadkowo).

2

wiecie co? pocalujcie sie w dupe. nie po to sie prodikowalam, zeby teraz czytac rozwazania nt czy jestem tylko naiwna czy moze mam wyprany mozg. Chcialam sie podzielic doswiadczeniem, bo wiem, ze sa osoby ktore moze to zainteresuje. i tyle.

Zastanawia mnie tylko jedno - skoro macie o tej firmie tak zle zdanie to po jaka cholere w ogole tu zagladacie.

Fakt jest faktem - tyle jadu co na tym forum to malo gdzie, serio.

2

To chyba pomyliłaś miejsca. To jest forum dyskusyjne i tu się na różne tematy dyskutuje. Podrzuciłaś temat rekrutacji do google to o tym dyskutujemy. A ty chyba chciałaś tylko trochę atencji zdobyć i pochwalić się jak to ci dobrze idzie na rekrutacji do google :D No cóż, atencja sie musi zgadzać...
#logikaróżowychpasków #atencja

0

Zdecydowanie - Twoja "atencja" to to, czego mi trzeba :D

1

Lejta się :O

0

Temat bardzo ciekawy, każdy myślał albo myśli o pracy dla wielkiego G i na pewno każdy się zgodzi ze wpisane doswiadczenie z googla wyglada dobrze w cv.
Chyba sporo zależy od oddziału google, z tego co czytam to rekrutacja może trwać 2 tygodnie jak i 6 tygodni albo faktycznie jeszcze dluzej...

Ciekaw jestem jak wygladaja kwestie $ w porownaniu do innych firm.
Dzieki Malvina za poswiecony czas i opis rekrutacji, daj znac jak poszlo :-)

0

No właśnie, google powinno dawac mozliwość certyfikatów "google ready". Wtedy wiele osob zobiloby certyfikat zamiast pchać się tam po wpis w CV czy tam po coś :P

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1