Hej. No wlaśnie, czy ktoś przeszedł takie przebranżowanie ?
Od zawsze ciągneło mnie do deweloperki ale jakos los sie tak potoczyl ze zahaczylem o QA i tak juz zostalo.
W pracy zajmuje sie analiza testow automatycznych, pisaniem nowych, rozwijaniem frameworow testowych i ogolnie utrzymaniem srodowika testerskiego. Zaczynam byc coraz bardziej wypalony, zastanawiam sie co dalej ?
Umiem jako tako jave, troche "frameworkow aktualnych" jakis Spring, JPA itp. (nauka po pracy, mini projekciki + to co z uczelni z kiedys tam zostalo).
Jednak czuje ze mam zakorzenione nawyki QA jesli mozna to tak powiedziec, tzn. wiem ze bylbym w stanie sie douczyc tego co mi brakuje juz w pracy na biezaca, ale ciezko powiedziec ze ktos temu na rozmowie rekrutacyjnej zaufa.
Ogolnie w pracy (stolica jak cos) atmosfera jest okey, raczej mnie chwala zwlaszcza jesli chodzi o ulepszenia frameworkow itp.
Finansowo jestem bardzo dobrze doceniany, stawka mam na poziomie developerskim.
Jak byscie patrzyli na QA ktory przychodzi z 3 letnim doswiadczeniem i mowi ze chce byc programista rowniez na poziomie regular ? Smiech ?
Jest na to szansa, czy raczej musze sie spinac od nowa od juniora w drabince, liczac sie ze znacznym spadkiem zarobkow ?