Witam
Moja sytuacja jest następująca:
Jestem studentem czwartego roku informatyki. Od roku pracuję w pewnej firmie (korporacja) na 3/5 etatu. Jest to moja pierwsza praca i zaczynając ją moja wiedza i umiejętności nie były zbyt duże. Znałem Jave SE, ale jeśli chodzi o Web to moim jedynym doświadczeniem były wtedy studenckie projekty. W przeciągu tego roku zrobiłem spore postępy. Poznałem Springa i napisałem w nim projekt (CRUD), który jest wykorzystywany "produkcyjnie" (wiadomo, że nie jest to super projekt, ale robiłem go, aby nauczyć się programowania aplikacji webowych, a osoba z rodziny potrzebowała czegoś takiego). Problem jest taki, że żadnej z tych rzeczy nie nauczyłem się w pracy, lecz w czasie wolnym.
No właśnie moja praca polega przede wszystkim na poprawie kodu, ale tak na dobrą sprawę to nie mam dostępu do całego kodu aplikacji, a poprawki polegają głównie na drobnych poprawkach, najczęściej po otrzymani stacku błędu, jak np. zmiana warunku pętli, zmiana == na equals przy porównaniu BigDecimali itp. Ostatnio coraz częściej zajmuje się robieniem updatów na bazie danych, albo wskazywaniu klientowi, że źle wykonał jakąś czynność w systemie. Mówiąc wprost - wydaje mi się, że moja praca nie ma zbyt wiele wspólnego z programowaniem.
Naturalnym w mojej sytuacji wydaje się zwolnienie z obecnej pracy i znalezienie innej, w której na prawdę mógł bym się rozwinąć. Obiektywnie oceniając swoje umiejętności miałbym większą szansę na załapanie się na Junior Deva niż rok temu.
Ale obecnie (od ok. 2 miesięcy) jestem jedyną osobą znającą system i go utrzymującą. Zespół który to tworzył albo zajmuje się innym projektem, albo już nie pracuje. I tak naprawdę to dopiero od 2 miesięcy pracuję, bo wcześniej byłem cały czas pod okiem developerów, tworzących system i "uczyłem się i poznawałem system".
Jestem na umowie zlecenie, więc teoretycznie zwolnienie nie powinno być żadnym problemem, ale mam wątpliwości moralne. Skoro obecnie tylko ja zajmuje się systemem to moje zwolnienie będzie wiązało się z kosztami dla firmy. Konieczne będzie przyuczenie nowego pracownika (które w moim przypadku tak naprawdę trwało 10 miesięcy) i zaangażowanie ludzi, którzy robią już inne projekty.
Zastanawiam się co zrobić w tej sytuacji. Jedną z opcji jet wysłanie listem poleconym wypowiedzenia umowy, ale - w mojej opinii - (przepraszam za mocne słowo) zachował bym się jak ostatni ch*j, bo mimo że w ciągu tego roku w firmie nie rozwinęłem się, to jednak przyjęli mnie (pomimo braku doświadczenia).
Wyszedł mi całkiem długi post, ale jeśli ktoś go przeczytał to dziękuje mu za to i proszę o opinię jak zachować się w tej sytuacji. Wiem, że to moje życie i nikt za mnie nie będzie decydować, ale mimo wszystko proszę Was o opinię. Wiem, że w korporacjach nie ma ludzi niezastąpionych, a rynek IT jest rynkiem pracownika a nie pracodawcy, ale mimo wszystko chciałbym być człowiekiem.
Pozdrawiam