Praca w nadgodzinach

0

Cześć. Podejmuję pracę w charakterze programisty, z której na rozmowie kwalifikacyjnej dowiedziałem się do szefa, że:

  • normalnie pracuje się 8h, ale jak jest zadanie to wiadomo że trzeba je skończyć
  • u nich nikt nie pracuje 8h (powiedziane z ironicznym uśmieszkiem)

Sprawa wygląda tak, że pracodawca oferuje godne warunki finansowe, własny sprzęt do domu itp. Ale dla mnie nie to jest najważniejsze. Ważniejsze od wszelkich dóbr materialnych jest dla mnie balans work-life, to znaczy, że po pracy chcę odpoczywać. Jak myślicie, czy zdołam dojść z tym pracodawcą do porozumienia czy na wstepie sobie odpuścić?

0

Nie wiem. Sprawdź.

Edit: Tak na poważnie to co Ci szkodzi sprawdzić? Nie spodoba się to zawsze możesz poszukać innej pracy.

2

Ewidentnie Janusz, więc uciekaj.
A oferowanie sprzętu do zabrania do domu to żaden przywilej. Wręcz przeciwnie. Tak samo jak służbowy telefon na przykład. To jest właśnie sposób na to żebyś nie miał wymówki jak szef zadzwoni w niedziele rano że na poniedziałek coś musi być zrobione.

1

u nich nikt nie pracuje 8h (powiedziane z ironicznym uśmieszkiem)

To też może być rozpatrywane w kategorii że programista nie pracuje 8h a np tylko 4h bo meeting, kawa, duperele :D

3

Ciekawe jak tego typu siedzenie po godzinach przekłada się na jakość oprogramowania? Bo nie trzeba chyba tłumaczyć, że praca w zmęczeniu = potencjalnie większe ryzyko błędów w takim oprogramowaniu albo co bardziej prawdopodobne praca na zasadzie Ctrl+C Ctrl+V żeby tylko jak najszybciej skończyć :-) Resztę (mówię o dobrych praktykach i wzorcach projektowych) można mieć w głębokim poważaniu :-)

1

A może miał akurat na myśli tą dobrą stronę? Sam tak pracuję, że jak zostanie 30 minut dłużej w pracy pozwoli mi zamknąć taska to to robię, ale jak mam np. 30 minut do wyjścia i nie ma sensu zaczynać taska, bo jutro i tak od nowa trzeba będzie się w niego wprowadzić, to wychodzę 30 minut wcześniej. Elastyczność.

3
  • u nich nikt nie pracuje 8h (powiedziane z ironicznym uśmieszkiem)

Masakra, uciekaj !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

1

dobre :) to juz czysta bezczelnosc i wiocha^2 w takiej sytuacji jedynym rozsadnym wyjsciem jest powiedzenie 'dziekuje, zastanowie sie' (bo jestesmy dobrze wychowani(

0
Shalom napisał(a):

Ewidentnie Janusz, więc uciekaj.
A oferowanie sprzętu do zabrania do domu to żaden przywilej. Wręcz przeciwnie. Tak samo jak służbowy telefon na przykład. To jest właśnie sposób na to żebyś nie miał wymówki jak szef zadzwoni w niedziele rano że na poniedziałek coś musi być zrobione.

Dobrą stroną tego rozwiązania jest to, że mogę pracować zdalnie, a to mi pasuje, gdyż studiuję i nie będę musiał dojeżdżać z miejsca na miejsce jak głupi.

0

@Webowiec jeśli jesteś juniorem / masz mało doświadczenia to odradzam zdalną pracę, szczególnie u takiego Janusza. Bo skończy się tak że będziesz pracował po 12h i w weekendy a to wszystko za miskę ryżu.

1
Webowiec napisał(a):

Ale dla mnie nie to jest najważniejsze. Ważniejsze od wszelkich dóbr materialnych jest dla mnie balans work-life, to znaczy, że po pracy chcę odpoczywać.

Skoro chcesz odpoczywać, to może w ogóle nie szukaj pracy tylko się opierdzielaj?
Praca programisty to nie jest praca dla ciebie. Bo nie rozumiesz jednej ważnej rzeczy, którą powinien zrozumieć każdy programista, który wiąże z tym zawodem swoją przyszłośc i chce mieć pewność zatrudnienia: sensem życia jest rozwój.
Więc to, o co pytasz pracodawce przede wszystkim, to nie, ile godzin trzeba pracować, ale ile się w tym czasie nauczysz. A przy ciekawych projektach nauczysz się dużo więcej, niż w domu przy jakiś swoich małych projekcikach i co najważniejsze - jeszcze ci za to zapłacą!
W ogóle nie wiem skąd w tej Europie taka presja żeby odpoczywać i dzielenie życia na work-life. Nie tylko w krajach azjatyckich, ale nawet w takim USA, powszechne jest zostawanie w pracy "po godzinach" i to nie przez wyrobników, ale pracowników wykwalifikowanych, takich jak prawnicy, menadżerowie, lekarze (zwłaszcza przyjmujący prywatnie), i ogólnej maści pracownicy korporacji czyli też informatycy. Nikogo tam nie dziwi, że przychodzisz do pracy na 8 i wychodzisz o 21. Ale przez to nikt cię nie pogania, nie ma pretensji, jak na godzinę wyjdziesz coś załatwić czy np. czytasz czasopisma branżowe bo po prostu wiedzą, że interesujesz się życiem firmy i jesteś nastawiony na rozwój, a nie odwalenie swojego najmniejszym kosztem. No i z tym wiążą się dobre zarobki i prestiż.
Ale co kto woli. Jesli ty wolisz odbębnić 8h no to przykro mi, ale jesteś zwykłym klepaczem - masz do tego prawo, ale polecam autorefleksję.

8
Krzywy Lew napisał(a):

Jesli ty wolisz odbębnić 8h no to przykro mi, ale jesteś zwykłym klepaczem - masz do tego prawo, ale polecam autorefleksję.

Rotfl. :D

Sam się lepiej autoreflektuj aż zrozumiesz, że są ciekawsze sposoby rozwoju niż nadgodziny w JanuszSofcie.

0

W takiej sytuacji z ironicznym uśmieszkiem pomnożyłbym sumę wypłaty conajmniej 10 krotnie.

8

@Krzywy Lew kto cie skrzywdził, że takie bzdury wypisujesz? To, ze ktoś lubi programowac, nie oznacza, że ma to robic dla każdego i za darmo, to że lubisz uprawiać seks, nie znaczy że masz swiadczyć kazdemu takie usługi. Szanuj się trochę.

4
Krzywy Lew napisał(a):

W ogóle nie wiem skąd w tej Europie taka presja żeby odpoczywać i dzielenie życia na work-life. Nie tylko w krajach azjatyckich, ale nawet w takim USA, powszechne jest zostawanie w pracy "po godzinach" i to nie przez wyrobników, ale pracowników wykwalifikowanych, takich jak prawnicy, menadżerowie, lekarze (zwłaszcza przyjmujący prywatnie), i ogólnej maści pracownicy korporacji czyli też informatycy. Nikogo tam nie dziwi, że przychodzisz do pracy na 8 i wychodzisz o 21.

Ty w ogóle masz pojęcie o czym piszesz? Piszesz to tylko po to żeby się przylizać pracodawcom czy coś w tym stylu? Zostawanie w firmie od 8 do 21? To jest aż 15 godzin w ciągu doby!!! Zostaje Ci 9 godzin, ile z tego czasu zamierzasz przeznaczać w ogóle na odpoczynek (no przecież nie jesteś maszyną :-) ), ile dla rodziny, ile wreszcie na sen?

Już 8h przed komputerem (nawet z przerwami wynikającymi z BHP) potrafi skutecznie zmęczyć a co dopiero 12 czy 15? Co jest ważniejsze, kasa czy Twoje zdrowie? Bo jak wylądujesz w szpitalu z przemęczenia do możesz sobie wsadzić w buty te swoje zarobione choć co prawda większe pieniądze. Warto?

O jakim rozwoju Ty piszesz? Zakładając dla przykładu że zamierzasz się specjalizować w technologiach korporacyjnych (dajmy na to ta JAVA EE) a Ty zamierzasz się jeszcze rozwijać np. w kierunku .NET czy tam PHP bo to by było mile widziane przez pracodawców? Jeśli już to może przede wszystkim dlatego, że takie poznawanie nowych technologii to prawdę mówiąc dość ciekawe i nowe doświadczenia, bo zamykając się w takiej jednej może Ci się znudzić ale nie pisz mi tu o perspektywach związanych z gwarancją zatrudnienia czy coś takiego bo takich nie masz.

0

zależy czy te nadgodziny to powiedzmy w wyjątkowych sytuacjach 1-2 razy w miesiącu, czyli właściwie tak jak jest ustawowo (chociaż u januszy ustawowo nie istnieje) czy faktycznie codzienna orka
też jestem za tym aby prócz pracy mieć czas na własne życie, czasami rozmawiam z osobami starszymi to w podsumowaniu zgodnie twierdzą, że pewnych osobistych wydarzeń i czasu z bliskimi nie da sie zrekompensować pieniędzmi, no ale każdy żyje jak lubi ... najgorsze może jest to że tacy pracodawcy przyzwyczajają sie do tego i potem jest płacz
ja dla mnie jak już musisz to podejmij na kilka miechów żeby mieć wpis w cv, a potem szukaj innej i goodbye

0
drorat1 napisał(a):

Ty w ogóle masz pojęcie o czym piszesz? Piszesz to tylko po to żeby się przylizać pracodawcom czy coś w tym stylu? Zostawanie w firmie od 8 do 21? To jest aż 15 godzin w ciągu doby!!! Zostaje Ci 9 godzin, ile z tego czasu zamierzasz przeznaczać w ogóle na odpoczynek (no przecież nie jesteś maszyną :-) ), ile dla rodziny, ile wreszcie na sen?

Po pracy idę na basen / pobiegać na godzinę, w domu coś poczytam/obejrzę i idę spać. Cały rozwój robię w biurze, więc nie muszę robić tego w domu.
Jeśli chodzi o rodzinę, to jeszcze przyjdzie na to czas :] Na razie robię karierę.

drorat1 napisał(a):

Już 8h przed komputerem (nawet z przerwami wynikającymi z BHP) potrafi skutecznie zmęczyć a co dopiero 12 czy 15? Co jest ważniejsze, kasa czy Twoje zdrowie? Bo jak wylądujesz w szpitalu z przemęczenia do możesz sobie wsadzić w buty te swoje zarobione choć co prawda większe pieniądze. Warto?

Ale kto ci każe podczas nadgodzin klepać kod? Ja siedzę w biurze i:

  • projektuje architekture aplikacji i dyskutuje o niej
  • jestem na bieżąco z technologiami
  • uczestniczę w sprawach firmy (co owocuje premią)
  • pomagam rozwijać się innym, przez co rozwijam się też sam.
    Klepania w klawiaturę jest parę godzin.
drorat1 napisał(a):

O jakim rozwoju Ty piszesz? Zakładając dla przykładu że zamierzasz się specjalizować w technologiach korporacyjnych (dajmy na to ta JAVA EE) a Ty zamierzasz się jeszcze rozwijać np. w kierunku .NET czy tam PHP bo to by było mile widziane przez pracodawców? Jeśli już to może przede wszystkim dlatego, że takie poznawanie nowych technologii to prawdę mówiąc dość ciekawe i nowe doświadczenia, bo zamykając się w takiej jednej może Ci się znudzić ale nie pisz mi tu o perspektywach związanych z gwarancją zatrudnienia czy coś takiego bo takich nie masz.

Serio? Co to za rozwój poznawać .NET robiąc w Javie, skoro tak wiele elementów się pokrywa? Mnie chodzi o faktyczny rozwój, czyli poznawanie i wymyślanie nowych rzeczy.
Tyle że ja nie klepię po prostu tasków :) Interesuje się domeną biznesową firmy, i wymyślam różne innowacje, więc mój rozwój jest ponad-programistyczny.

kaczus napisał(a):

@Krzywy Lew kto cie skrzywdził, że takie bzdury wypisujesz? To, ze ktoś lubi programowac, nie oznacza, że ma to robic dla każdego i za darmo, to że lubisz uprawiać seks, nie znaczy że masz swiadczyć kazdemu takie usługi. Szanuj się trochę.

A kto mówi, że robię to za darmo :)

0

@Krzywy Lew, więc jaki te Twoje płatne nadgodziny polegające na samorozwoju i dzieleniu się wiedzą, mają związek z tym, o co pytał autor wątku?

2

Nigdy w życiu nie chciałbym służbowego telefonu czy laptopa.
Naprawdę kogoś rajcuje kaganiec na mordę?*
Przecież dziś każdego stać na tel/lapka, więc to może tylko i wyłącznie wam zaszkodzić.
Jedynymi pytaniami, zamiast "i co, przydał się w twoim prywatnym życiu?" będzie "dlaczego tego nie dokończyłeś? Dlaczego nie odebrałeś telefonu?".

*mocne słowo użyte z premedytacją.

0

Ostatnio szef poprosił żebym przyszedł w sobotę do pracy z powodu ważnego kamienia milowego projektu automatycznie, mówiąc, że zapłaci nadgodziny. W zeszłym roku zdarzało się dwa razy sprawa postawiona uczciwie, więc nie widzę problemu.

Jeśli nadgodziny byłyby regularnie to szukałbym innej pracy. Tak samo jakby nie były uczciwie rozliczane.

Kodeks pracy mówi, że nadgodziny MUSZĄ być odebrane w bieżącym okresie rozliczeniowym. W przypadku niemożliwości odebrania nadgodzin (np przejście na chorobowe, koniec okresu rozliczeniowego), należy się ekwiwalent jak za niewykorzystany urlop (czyli +100% ekstra).

2
docxxx napisał(a):

Nigdy w życiu nie chciałbym służbowego telefonu czy laptopa.
Naprawdę kogoś rajcuje kaganiec na mordę?*
Przecież dziś każdego stać na tel/lapka, więc to może tylko i wyłącznie wam zaszkodzić.
Jedynymi pytaniami, zamiast "i co, przydał się w twoim prywatnym życiu?" będzie "dlaczego tego nie dokończyłeś? Dlaczego nie odebrałeś telefonu?".

*mocne słowo użyte z premedytacją.

Jasne, że na laptopa i telefon każdego stać, tylko czemu z własnych pieniędzy mam finansować czyjś biznes? To jest dość oczywiste, że jeśli ktoś mnie zatrudnia, to ma mi dostarczyć narzędzia do wykonywania zadań, w tym laptopa i telefon. To, czy szef telefonu używa do gnębienia pracowników nie jest winą telefonu tylko tego kogoś. Jeśli szef ma takie zapędy, to i bez telefonu będzie gnębił.

0
somekind napisał(a):

Jasne, że na laptopa i telefon każdego stać, tylko czemu z własnych pieniędzy mam finansować czyjś biznes? To jest dość oczywiste, że jeśli ktoś mnie zatrudnia, to ma mi dostarczyć narzędzia do wykonywania zadań, w tym laptopa i telefon. To, czy szef telefonu używa do gnębienia pracowników nie jest winą telefonu tylko tego kogoś. Jeśli szef ma takie zapędy, to i bez telefonu będzie gnębił.

Nie wiem jak ty, ale ja pracodawcę, który nie może zapewnić **laptopa **programiście/informatykowi, omijałbym z daleka.

2
drorat1 napisał(a):
Krzywy Lew napisał(a):

W ogóle nie wiem skąd w tej Europie taka presja żeby odpoczywać i dzielenie życia na work-life. Nie tylko w krajach azjatyckich, ale nawet w takim USA, powszechne jest zostawanie w pracy "po godzinach" i to nie przez wyrobników, ale pracowników wykwalifikowanych, takich jak prawnicy, menadżerowie, lekarze (zwłaszcza przyjmujący prywatnie), i ogólnej maści pracownicy korporacji czyli też informatycy. Nikogo tam nie dziwi, że przychodzisz do pracy na 8 i wychodzisz o 21.

Ty w ogóle masz pojęcie o czym piszesz?

Daj spokój, nie ma. Jak będzie takim 15-godzinnym kozakiem, to za kilka lat moze go spotkać to: Szanujcie swoje zdrowie!

1

.

3

Z perspektywy tych kilku lat doświadczenia w IT:
Fakt istnienia nadgodzin oznacza, że coś ewidentnie nie trybi. Czasami rzeczywiście zdarzają się sytuacje wyjątkowe i warto (jeśli się nie ma jakichś większych planów) zostać te dwie-trzy godziny dłużej, by klient był zadowolony i firma nie musiała się tłumaczyć. Sam nie pamiętam już, kiedy ostatnio nie miałem nadgodzin w miesiącu, przy czym nie są to porażające liczby - np. w listopadzie overtime'u było w sumie 4h, natomiast w nadmiarowym czasie przepracowałem ok. 12h (te 8h po prostu odebrałem).

Problemy zaczynają się, gdy nadgodziny są nagminne, a wysiadywanie ich jest uznawane za coś normalnego. Taka sytuacja to ewidentna permanentna patologia, a takie "u nas nikt nie pracuje 8h dziennie, hehe" na rozmowie kwalifikacyjnej kojarzy mi się z rzuceniem takiego tekstu "każda kobieta musi przecież od czasu do czasu oberwać, hehe" przed ślubem :)

3

Zieff... U mnie w projekcie tez jest tak ze jak jest jakies szczegolne zadanie to trzeba je skonczyc. Dzien roboczy wg umowy trwa 8.5h. Dodatkowo nikt nie pracuje 8h. W 90% pracuje sie 5-6h. W dni ktore pracowalem 7h czulem sie jak zombii. Ciekawe ilu z Was pracuje 8h - czy chocby pelne 7 (obiad i pisanie postow to nie praca:))...

No ale na podstawie wpisu, z ktorego nic nie mozna powiedziec na pewno mozna pojechac po pracodawcy. W koncu tradycja do czegos zobowiazuje :)

A dla autora - Ty byles na rozmowie. Nie dopytales i teraz sie zastanawiasz. Jesli wazne jest dla Ciebie czas wolny i jestes pewny ze to co napisales oznacza nadgodziny to odpusc. Jesli pieniadze sa dla Ciebie wazniejsze to idz. Te decyzje nie wplyna na zniszczenie swita/pojawienie sie smokow/wyginiecie fok. Prace zawsze mozesz zmienic.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1