Dobrego złe początki w pierwszej pracy czy wtf?

0

Nie tak to sobie wyobrażałem. Myślałem, że najpierw będę miał jakieś szkolenia, okres wdrożeniowy, wystarczająco dużo czasu na skonfigurowanie swojego środowiska, a tu od drugiego (a normalnego to pierwszego) dnia ciśnienie co ma być gotowe. To już na call center miałem jakieś wdrożenie, wstępne szkolenie czy co tam, potem jeden dzień na zapoznanie się z platformą. To moja pierwsza praca z programowaniem, poprzednio zajmowałem się projektami sanitarnymi w CADzie, nie mam wykształcenia informatycznego. Czy to normalne, od początku na żywca dłubanie w kodzie i wrzucenie na głęboką wodę? Boję się, że nie podołam chociaż sprawdziany wiedzy technicznej przeszedłem bardzo dobrze.

1

Pracodawcy mają różne podejście i sytuacje.

Jeśli pracodawca nie dysponuje zapasem gotówki, to jego pracownicy muszą od początku na siebie zarabiać.

0

Mam dosyć małe doświadczenie ale u mnie nigdy nie było tak że od razu masz miałem robić nie wiadomo co - na początku był okres to wdrożenia.

0

Czy masz w pracy kogoś, kogo możesz zapytać o potrzebne rzeczy? Pracujesz w ogóle w zespole czy jesteś jedynym programistą?

2

Nie panikuj, co za różnica jak sobie wyobrażałeś.
Takie wrzucenie na głęboka wodę ma swoje plusy, jak przetrwasz to każda inna praca to będzie bułka z masłem, no i masz szansę się uczyć, chłonąć jak gąbka.

Jak źle się czujesz, to po prostu szukaj innej pracy, gdzie nie będą od ciebie tyle wymagać.

Z twojego opisu nie wynika czy wymagają od ciebie tego do czego zostałeś zatrudniony czy cudów wianków z terminem wykonania na wczoraj.

A co do szkolenia, to nie słyszałam o tym, żeby firma zatrudniała świeżaka i go szkoliła. To polega raczej na tym, że nowa osoba dostaje na początek jakieś łatwe zadanie, które ma pozwolić mu się zapoznać z projektem/technologią i wyznaczonego programistę, którego może dopytać jeśli czegoś nie wie. Natomiast nikt nad nim nie stoi i go nie szkoli.

P.S.: Nie mam jednak dużego doświadczenia w tej materii, może gdzie indziej jest inaczej?

0

Jest jeszcze trzech programistów. Mała firma w mieście średniej wielkości. Nie wiem o jakie rzeczy do zapytania chodzi.

Chodzi o to, że dostaję ogólne wytyczne na dłuższy czas na większym poziomie abstracji, a nie konkretne taski.

0

Z reguły wejście od razu na głęboką wodę daje dobre rezultaty i dużo się nauczysz. Przede wszystkim się nie stresuj, bo jak jednak tutaj nie będzie zbyt kolorowo, to znajdziesz inną pracę. Staraj się i powodzenia!

0

Moim zdaniem wrzucenie na glęboką wodę jest spoko.
Ale jak nad Tobą stoją jacyś seniorzy, którzy zrobią code review itp. a w środowisku w którym pracujesz jest dużo testów. itp.
Z tym, że nikt nie powinien stwarzać atmosfery ciśnienia, to wedlug mnie jest ok.

ogolnie learning by doing > słuchanie o teorii.

I najważniejsze, nie bój się pytać innych o pomoc.

0

najwyżej sobie nie poradzisz i tyle, przecież to tylko praca, ważne jest spróbować, też nie bój się porażek one też czegoś uczą, sam musisz umieć ocenić czy to janusz soft czy faktycznie musisz sie podszkolić

0

Najważniejsze to się nie poddawać. Z tego co można wyczytać na forum - co firma to inny świat.

2
Złoty Pomidor napisał(a):

Czy to normalne, od początku na żywca dłubanie w kodzie i wrzucenie na głęboką wodę? Boję się, że nie podołam chociaż sprawdziany wiedzy technicznej przeszedłem bardzo dobrze.

Zależy o którą definicję normalności Ci chodzi. Ogólnie to się często zdarza, chociaż świadczy tylko o braku profesjonalizmu pracodawcy.

szarotka napisał(a):

Takie wrzucenie na głęboka wodę ma swoje plusy, jak przetrwasz to każda inna praca to będzie bułka z masłem, no i masz szansę się uczyć, chłonąć jak gąbka.

To może szef powinien jeszcze nad nim stać i bić go miednicą w głowę, żeby go jeszcze bardziej zahartować?

A co do szkolenia, to nie słyszałam o tym, żeby firma zatrudniała świeżaka i go szkoliła. To polega raczej na tym, że nowa osoba dostaje na początek jakieś łatwe zadanie, które ma pozwolić mu się zapoznać z projektem/technologią i wyznaczonego programistę, którego może dopytać jeśli czegoś nie wie. Natomiast nikt nad nim nie stoi i go nie szkoli.

Porządne firmy po przyjęciu człowieka do projektu, najpierw robią szkolenia biznesowe i architektoniczne, a potem dopiero dają zadania do wykonania. W przeciwnym razie działania takiego świeżego pracownika są bardzo nieefektywne.

2

@szarotka, takie podejście, że "gdzieś może jest lepiej, ale generalnie w branży to każdy sobie rzepkę skrobie", prowadzi właśnie do patologii. Napatrzyłem się na sposoby wdrażania mojej osoby i innych.

Ja nie uważam się za geniusza, ale też tępakiem nie jestem..., ale jak ktoś ma podejście "rób zadanie, jak zrobisz to się okaże czy coś ogarniasz" to jest ch** podejście. Człowiek zamiast zacząć od poznania biznesu i technicznych aspektów swojego pracodawcy, zostaje od początku skazany na orkę bez konkretnego celu. Tzn celem jest dobicie programisty na początku. Jeśli masz <5 lat expa w czymkolwiek i posiadasz standardowy poziom inteligencji, to może to spowodować niepotrzebny stres.

A wystarczyłoby trochę czasu (pare dni) edukacji nowej soby, co dałoby jej poczucie bezpieczeństwa, zyskałaby ona wiedzę na temat systemu itp...

0

A co to za "trudne zadania" jesli mozna wiedziec? Bo moze przesadzasz i to co wg Ciebie jest trudne to zwykle zadania wprowadzajace... Wiem ze mlodzi czesto uwazaja innych za idiotow ale jakos nie chce mi sie wierzyc, iz doswiadczeni programisci i szefostwo daloby trudne kluczowe zadania juniorowi... A opisales ich postepowanie jakby byli idiotami...

0

Powinieneś się cieszyć. Naturalnie taka sytuacja powoduje nawet i silny stres ale pamiętaj, że człowiek bez trudności nie uczy się. Im głębiej zanurkujesz tym wyżej potem będziesz latał. Wolisz mieć rok doświadczenia przez wielkie D czy 3 lata klepaniny? Nie ważne czy to januszsoft czy nie, nie idź na łatwiznę, nie szukaj takiego wytłumaczenia, nie staraj się zwalić winy na coś innego. Powinieneś zagryźć zęby i dać z siebie 100%. Popatrz, nawet jak cię wywalą to będziesz miał raz, że wyrobiony charakter, a dwa, że znaczące doświadczenie. Będzie ci po prostu łatwiej w przyszłości. Tak to zawsze działa. Weź się w garść i daj z siebie wszystko, a wtedy w każdym przypadku zyskasz. No ale jeśli nie jesteś na tyle ambitny by powyższe argumenty cię przekonały to może zajmij się czymś innym. Sam powiedziałeś, że idiotą nie jesteś, więc dasz radę. Pamiętaj, że mogło być gorzej: sytuacja typu 3 letnia odgrzewana kobyła, 0 seniorów i funkcjonalności na wczoraj.

4

Problem w tym, że najlepiej doświadczenie zdobywa się mając dwustronny dialog z doświadczonymi ludźmi, a nie poprzez samodzielne odwalanie gruzu

0

@somekind dobry pracownik/specjalista/programista to nie tylko ten, który szybko i właściwie rozwiąże problem/taska ale też ten, kto się szybko wdroży się do projektu, zaadaptuje do kodu itd. to też są ważne umiejętności, szczególnie z punktu widzenia pracodawcy, a właśnie co najmniej takie umiejętności ma szanse nabyć autor tematu.

Najlepiej jakiekolwiek doświadczenie zdobywa się całkowicie samemu, sytuacja, którą opisujesz nie jest najlepsza, a jedynie najprzyjemniejsza, stąd dobrą praktyką kierownictwa jest takie podejście by nowego najpierw oświecić (szkolenia/opieka itd.) bo zadziała na każdego. Widać twoi przełożeni zgadzają się z twoimi przemyśleniami na temat twoich możliwości i nie traktują cię jak przeciętniaka, bo doskonale wiedzą, że bardziej rozwiniesz się w trudniejszym środowisku.
Ja trochę nie rozumiem czemu szedłeś do programowania, kiedy masz takie typowe "proceduralne" podejście, czyli chcesz mieć wszystko jasno określone, bezproblemowo. Chcesz być tak jak inni, sam tak piszesz. Wybacz ale mi to przypomina zachowanie urzędnika, a nie twórcy. Wiesz, zawsze człowiek się trochę boi, że nie da rady ale to właśnie jest często źródłem dobrego wyniku.

0
somekind napisał(a):

Porządne firmy po przyjęciu człowieka do projektu, najpierw robią szkolenia biznesowe i architektoniczne, a potem dopiero dają zadania do wykonania. W przeciwnym razie działania takiego świeżego pracownika są bardzo nieefektywne.

OK, załóżmy że jesteś właścicielem małej firmy, masz ograniczony budżet. Stać Cię na organizowanie takich szkoleń? A jeśli nawet, to jaką masz pewność że:

  1. szkolenie da jakieś satysfakcjonujące rezultaty?
  2. świeżak po jakimś czasie nie ucieknie do konkurencji (która ma większą kasę)?

Nawet z lojalkami sprawa chyba nie jest taka prosta, bo skąd masz pewność że w razie czego skutecznie wyegzekwujesz te kilka tys. które wydałeś na szkolenie, tu chodzi mi o takie warianty, kiedy to by się okazało, że świeżak niczego się nie nauczył albo nie rokuje i musisz go zwolnić. Naślesz na niego komornika, celem odzyskania straconych pieniędzy bo ten podpisał lojalkę a tu się okaże że nie ma z czego ściągnąć kasy i co wtedy?

Trochę nie rozumiem zresztą całej sytuacji. Testy były zdane a świeżak się boi że się nie nada? Od czego do diabła są okresy próbne? Co to za testy kompetencyjne, po których wychodzi, że świeżak nie czuje się jednak na siłach?

0

To chyba też zależy czy firma klepie małe/średnie projekty czy ma swój produkt. Dodatkowy temat to wiedza domenowa, czasami nie ma jej wcale, czasami trzeba się dowiedzieć czegoś o ubezpieczeniach, przelewach, prawie itp.

U mnie jest duży projekt, w miarę spójny architektonicznie, ale poziom skomplikowania jest taki, że programista po 3 miesiącach bierze małe i średnio trudne rzeczy a dopiero po roku można stwierdzić czy ogarnia wszystko. Do wdrożenia jest trochę inne podejście, każda nowa osoba ma wyznaczoną osobę która pomaga się wdrożyć. Mamy dokumentację na wiki i zrobiony tutorial dla nowych osób, każda nowa osoba coś do niego dopisuje, poprawia kroki dla nowych wersji itp. Dzięki temu nad nikim nie trzeba stać, a nowe osoby mają co robić przez miesiąc. Firma musi ponieść ten koszt bo nie może sobie pozwolić na jakiś bałagan w systemie który ma kilka mln linii kodu.

3
drorat1 napisał(a):

Trochę nie rozumiem zresztą całej sytuacji. Testy były zdane a świeżak się boi że się nie nada? Od czego do diabła są okresy próbne? Co to za testy kompetencyjne, po których wychodzi, że świeżak nie czuje się jednak na siłach?

Bo testy kompetencyjne były na poziom juniora, a obecne zadania na poziomie regulara. Nie można oczekiwać pełnej samodzielności od kogoś, kto nie dość,że jest nowy w firmie, to jeszcze jest kompletnie bez doświadczenia. Choć faktem jest, że znam przypadki młodych programistów, którym odpowiada taka sytuacja.Tylko, że wszyscy tacy mi znani, to typ indywidualisty, wszechstronnego geeka, który programować zaczął pod koniec podstawówki i sam uważa, że "każdy sobie rzepkę skrobie", więc go nie razi ta sytuacja.

A ze strony firmy nie należy się dopatrywać się w tym, jakieś głębszej intencji. Oni po prostu potrzebują regulara, ale nie stać ich finansowo lub nie są wystarczająco atrakcyjni, by kogoś takiego ściągnąć do siebie. Więc wybierają juniora, nic nie inwestują, i zakładają, że może jednak się uda.
Błędem takiej firmy jest przede wszystkim brak umiejętnego zarządzania i brak jakieś myśli organizacyjnej, bo bardziej doświadczonego programistę w firmie "namaścić" na przełożonego świeżaka, dorzucić mu jakąś niewielką podwyżkę i problem by się rozwiązał.

Osoba, która zaczyna, przede wszystkim potrzebuje mieć team leadera, który stworzy jakieś ogólne ramy pracy i którego w razie co, można poprosić o pomoc.
Ja nie zazdroszczę autorowi, bo sama byłam w podobnej sytuacji i niektórzy moi koledzy również.
Zawsze kończyło się podobnie. Przez kilka pierwszych tygodni ogromny wysiłek by się wyrobić z zadaniami i mega stres, a po 3 miesiącach decyzja o nie kontynuowaniu pracy w tym miejscu. W IT jest na tyle dużo pracy, że nie trzeba się zgadzać na pracę na takich warunkach.

Ja bym ci radziła byś wyluzował, starał się jak najwięcej nauczyć i w międzyczasie rozglądał się za jakimś lepszym miejscem.
W każdym razie dla Ciebie to cenne doświadczenie, bo w następnej firmie będziesz wiedział o co pytać na rozmowie kwalifikacyjnej jeśli chodzi o organizację pracy i zadania.

0

Problem jest pewnie taki, że to nie jest typowa firma programistyczna z całą swoją rozbudowaną informatyczną czy biurową kulturą pracy, prowadzi ją małżeństwo, Polska B czy tam C, a do Stolicy czy miasta wojewódzkiego nie mogę się przeprowadzić z innych powodów, konkurencyjnych firm nie ma za dużo w regionie, więc jak nie tu to raczej inna praca w regionie niezwiązana z IT. Najlepsza byłaby praca zdalna, ale tutaj wymagają potwierdzonego doświadczenia. Ja jako osoba bez komercyjnego doświadczenia tłumaczyłem (może nieumiejętnie, ale chociaż bardziej byłem osłuchany od "szefa") o testach, dokumentacji czy metodykach programowania, pewnie januszsoft na 100%, zamiast biura projektowego mogliby prowadzić kiosk.

2
Joe8888 napisał(a):

@somekind dobry pracownik/specjalista/programista to nie tylko ten, który szybko i właściwie rozwiąże problem/taska ale też ten, kto się szybko wdroży się do projektu, zaadaptuje do kodu itd. to też są ważne umiejętności, szczególnie z punktu widzenia pracodawcy, a właśnie co najmniej takie umiejętności ma szanse nabyć autor tematu.

Chętnie bym zobaczył Ciebie po ściągnięciu 5GB repo systemu, składającego się z kilkuset projektów, napisanego w wewnętrznym firmowym frameworku, którego nigdy wcześniej nie miałeś szansy nawet zobaczyć na oczy, składającego się z pluginów do cmsa, o którym pierwsze słyszysz, który ma kilkanaście warstw, a pełen deploy całości zajmuje godzinę. Uruchomienie go na świeżej maszynie zajmuje 2-3 dni i wymaga kilkudziesięciostronicowej instrukcji, a zazwyczaj dodatkowo pomocy kolegów z zespołu, no ale Ty tego nie potrzebujesz - bo jesteś dobrym pracownikiem i szybko wdrażasz się do projektów.

drorat1 napisał(a):

OK, załóżmy że jesteś właścicielem małej firmy, masz ograniczony budżet. Stać Cię na organizowanie takich szkoleń? A jeśli nawet, to jaką masz pewność że:

  1. szkolenie da jakieś satysfakcjonujące rezultaty?
  2. świeżak po jakimś czasie nie ucieknie do konkurencji (która ma większą kasę)?
  1. Jak nie będzie znał projektu, architektury, kodu, to nie będzie w stanie pisać kodu we właściwy sposób. Będzie wynajdował koło na nowo, tworzył kod niespójny z resztą projektu. Jak nie będzie znał biznesu, to nie będzie w stanie prawidłowo wykonać swoich zadań, albo wręcz wykonując swoje zadanie zepsuje jakiś inny proces biznesowy.
  2. A co mu po takiej wiedzy u konkurencji? :|

Nawet z lojalkami sprawa chyba nie jest taka prosta, bo skąd masz pewność że w razie czego skutecznie wyegzekwujesz te kilka tys. które wydałeś na szkolenie, tu chodzi mi o takie warianty, kiedy to by się okazało, że świeżak niczego się nie nauczył albo nie rokuje i musisz go zwolnić. Naślesz na niego komornika, celem odzyskania straconych pieniędzy bo ten podpisał lojalkę a tu się okaże że nie ma z czego ściągnąć kasy i co wtedy?

WTF? Jakie tysiące na szkolenie? Jaki komornik? :D Za dużo filmów chyba...
Szkolenie z firmowego projektu wykonują inni pracownicy firmy w swoim czasie pracy.

Po prostu, nowych pracowników wdraża się do pracy, żeby mogli pracować. To smutne, że muszę tłumaczyć takie truizmy.

0
Złoty Pomidor napisał(a):

Problem jest pewnie taki, że to nie jest typowa firma programistyczna z całą swoją rozbudowaną informatyczną czy biurową kulturą pracy, prowadzi ją małżeństwo, Polska B czy tam C, a do Stolicy czy miasta wojewódzkiego nie mogę się przeprowadzić z innych powodów, konkurencyjnych firm nie ma za dużo w regionie, więc jak nie tu to raczej inna praca w regionie niezwiązana z IT. Najlepsza byłaby praca zdalna, ale tutaj wymagają potwierdzonego doświadczenia.

Jeśli mieszkasz w Polsce C i nie zamierzasz się przeprowadzić do ITPolski A, to faktycznie najlepiej się nastawić na pracę zdalną,żeby nie skończyć jako zgryźliwy programista-frustrat,wypisujący na forum, że wcale nie ma dobrej pracy/płacy dla programistów.

A w tym wypadku najlepiej się nastawić, według mnie, na technologie mocno rozwojowe,gdzie jest duży deficyt programistów na rynku, a w których jest dosyć częste akceptowanie tego rodzaju pracy. Osobiście obstawiałabym na twoim miejscu javascript lub aplikacje mobilne(iOS i Android).

W kwestii doświadczenia przy pracy zdalnej, to faktycznie zwykle taką pracę oferuje się osobom doświadczonym. Jednak, jak wiemy, na rynku osób doświadczonych brakuje i wtedy się bierze to co zaaplikowało, ma już jakieś umiejętności, sensowne portfolio, adekwatne oczekiwania finansowe i jest chętne do pracy.

Zakładam się, że z niezłym portfolio, z którąś z tych technologii znalazłbyś pracę zdalną we Wroclawiu, Krakowie,Warszawie czy Łodzi.
Szczególnie, że deficyt programistów z roku na rok będzie coraz większy i firmy, na pracę zdalną, będą przystawać coraz częściej, bo skoro ma się wakat,którego nie ma kim obsadzić na miejscu, a w Pcimiu Dolnym jest ktoś bez fochów, kto potencjalnie może się nadać, to czemu nie skorzystać z takiej formy?

W IT jest tak, że jeśli masz umiejętności, na których ktoś może zarobić, to znalezienie kogoś kto je kupi, jest tylko kwestią inicjatywy i przeanalizowania różnych możliwości.

0
sqlka napisał(a):

W kwestii doświadczenia przy pracy zdalnej, to faktycznie zwykle taką pracę oferuje się osobom doświadczonym. Jednak, jak wiemy, na rynku osób doświadczonych brakuje i wtedy się bierze to co zaaplikowało, ma już jakieś umiejętności, sensowne portfolio, adekwatne oczekiwania finansowe i jest chętne do pracy.

A masz jakiś pomysł jak w sensowny sposób rozwiązać problem związany z zarządzaniem czasem pracy w takim przypadku? Bo o ile wiem, to wiele firm które coś tam zlecało pracownikom zdalnym na takich się przejechało, stąd też brak zaufania. Jakie masz gwarancje że Twój pracownik będzie siedział przed komputerem w określonych godzinach? Wreszcie jak to rozwiązać w przypadku umowy o pracę, bo nie każdy będzie chętny do założenia własnej działalności. No jest wprawdzie rozwiązanie: umowa o dzieło i ściśle ustalone terminy, to by rozwiązało ten problem o którym piszę, tu chodzi mi o projekty fixed-price. Tylko czy w SCRUM-owych zespołach takie coś jest w ogóle możliwe?

Nie wierzę żeby w takich miastach jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań (i z terenu okolicznych miejscowości) nie dało się znaleźć przynajmniej jednej osoby która miałaby na tyle blisko żeby mogła pracować na miejscu, więc po co ryzykować zatrudnienie pracowników zdalnych? Bo chyba nie wszyscy dobrzy programiści wyemigrowali za granicę :-)

0
drorat1 napisał(a):

A masz jakiś pomysł jak w sensowny sposób rozwiązać problem związany z zarządzaniem czasem pracy w takim przypadku? Bo o ile wiem, to wiele firm które coś tam zlecało pracownikom zdalnym na takich się przejechało, stąd też brak zaufania. Jakie masz gwarancje że Twój pracownik będzie siedział przed komputerem w określonych godzinach?

W określonych konkretnych godzinach typu 9-17?
Gwarancja jest bardzo prosta - w umowie jest zapis, że siedzi, a jak nie, to nie dostaje kasy. Lepszej gwarancji mieć nie można. :) Weryfikować można programem mierzącym aktywność użytkownika na komputerze.
Tylko w przypadku pracy zdalnej, ustalanie sztywnych godzin ma zazwyczaj mały sens, no ale to oczywiście zależy od charakteru pracy.

Nie wierzę żeby w takich miastach jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań (i z terenu okolicznych miejscowości) nie dało się znaleźć przynajmniej jednej osoby która miałaby na tyle blisko żeby mogła pracować na miejscu, więc po co ryzykować zatrudnienie pracowników zdalnych? Bo chyba nie wszyscy dobrzy programiści wyemigrowali za granicę :-)

Dlatego zdalnie chyba się opłaca szukać raczej za granicą, wtedy obie strony coś zyskują.
Słyszałem tylko o jednej polskiej firmie zatrudniającej zdalnie bez problemu, jest z Trójmiasta i pisze w tym języku, którego Javowcy się tak bardzo boją w jednym z niedawnych wątków. ;)

0

Opuść tą firmę...

0
drorat1 napisał(a):

Nie wierzę żeby w takich miastach jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań (i z terenu okolicznych miejscowości) nie dało się znaleźć przynajmniej jednej osoby która miałaby na tyle blisko żeby mogła pracować na miejscu, więc po co ryzykować zatrudnienie pracowników zdalnych? Bo chyba nie wszyscy dobrzy programiści wyemigrowali za granicę :-)

Poznań nie powinien znaleźć się w tej wyliczance.
I tak, w pewnych technologiach, mniejsze firmy, bez znanej marki, nie są wstanie znaleźć pracowników, albo ich na dłużej utrzymać.
Jeśli obecnie w miarę ogarnięty student III roku,programujący w mainstreamowej technologii znajduje pracę wysyłając średnio 3 "gołe" CV(bez żadnego doświadczenia komercyjnego), to nie dlatego, że można przebierać w kandydatach.
Poza tym jest coraz więcej rozproszonych starupów, które w ogóle nie mają stacjonarnej siedziby. Statystycznie to nie są częste formy pracy, ale istnieją.

Zanim napisałam poprzedni post pogooglowałam przez kilka minut i znalazłam, przynajmniej kilka ofert pracy zdalnej, dopuszczającej współpracę z ludźmi bez doświadczenia. Oczywiście akceptowalnym kandydatem na taką pracę nie może być sierotka Marysia, oczekująca, że jej ktoś przez większość czasu będzie pokazywał palcem co ma robić. Na pewno żeby tak pracować trzeba najpierw mieć portfolio z własnymi projektami,by kogoś zainteresować, odpowiednie predyspozycje osobowościowe i czuć się komfortowo w swojej technologii.

0

no opuszcze ta firme jak nie mowiac nic szefostwu znajde inna prace w branzy jakos w regionie
mam nadzieje ze potem firma nie bedzie dzwonila do aktualnej mojej firmy pytajac o pracownika i tym samym zdradzajac moje zawodowe plany zmiany pracy
nie wiem jak beda patrzeli na kogos kto w tak szybkim tempie zmienia prace, moze jeszcze przemecze sie trzy miesiace, mam zlecenie, uplynie termin kar umownych czy tam zwrotow kosztow na skutek rozwiazania umowy przez zleceniobiorce (mnie).
dzieki za wpisy w temacie

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1