Rozwijanie projektu o którym nie wiemy nic

0

Witam
Ostatnio podjąłem pracę w nowej firmie. Przedsiębiorstwo stosunkowo niewielkie niezajmujące się wytwarzaniem dużych systemów informatycznych podjęło się wyzwania rozwijania projektu.Mamy dość duży projekt, który powstawał X lat temu. Rozwijało go X zespołów. W efekcie mamy coś co jest wdrożone w dużym przedsiębiorstwie produkcyjnym i działa, jednakże klient pragnie to rozwijać. Jest to oprogramowanie dość specjalistyczne na potrzeby produkcyjne. Jest tak niedbale napisane, że mamy mieszankę angielskiego-norweskiego i czegoś tam jeszcze. Nazwy wykorzystywane w programie jak i bazie danych (np. specyficzne typy maszyn) są często tak specyficzne, że wyrażeń nie ma w słownikach norweskich, tak więc w efekcie zamiast pracować nad kodem obecnie uprawiamy coś takiego - rozkminiamy czy ten element odnosi się do tego czy owego ? Architektura systemu jak i kod (mimo burdelu) jest stosunkowo prosta i do ogarnięcia, problemem jest zrozumienie po co to się robi.

Projekt nie miał żadnej dokumentacji, żadnych instrukcji... niczego, jakieś fragmenty informacji (to że przez kilka miesięcy nie potrafili nam wysłać wszelkich kodów źródłowych też za dobrze nie świadczy).

Klient nie naciska nakazał nam zabawę póki co i zaznajomienie się z systemem. Martwi mnie trochę to, ponieważ moja wiedza po krótkim czasie jest na podobnym poziomie co osób w tym projekcie. Tak więc niczego więcej przed się nie dowiedzieli, a to wierzchołek góry lodowej.

Martwi mnie, że w przyszłości po prostu nie poradzimy sobie z danym taskiem. Po przejściu do zespołu zaczynam pełnić rolę ciężko to nazwać trochę menadżera projektu. Próbuje dłubać, wymusić jakby spędzenie czasu u klienta i zaznajomienie się z procesami wewnątrz przedsiębiorstwa. Wymuszam wymianę zdań, kombinowanie.

W efekcie zamiast programować obecnie staram się znaleźć jakąś drogę w którą możemy podążać. Piszę tak z ciekawości czy ktoś miał do czynienia z takimi sytuacjami ? Jak sobie poradziliście ?

Jednakże podsumowując ta cała sytuacja co dziwne... podoba mi się. Być może to moje zamiłowanie do chaosu :)

0

Jest tak niedbale napisane, że mamy mieszankę angielskiego-norweskiego i czegoś tam jeszcze

Ale znasz ogólnie norweski czy ni w ząb?

2

Na miejscu kadry menadżerskiej, jeśli w ogóle podjąłbym się realizacji tego projektu, to zatrudniłbym co najmniej jednego kogoś kto rozwijał ten projekt (bardzo trudne), deva z norweskim (rzadkość), scrum-mastera (też rzadkie), lektora norweskiego (doable).

0

Wyluzuj, norweski klient to wyrozumiały klient. Byle podchodzić do sprawy uczciwie i wszystko będzie ok :)

0

Jestem devem z norweskim :P Najprościej będzie IMO zatrudnić kogoś zaznajomionego z tym językiem. Dużo młodych Polaków wychowało się w Norwegii i wcale nie jest tak trudno znaleźć kogoś, kto włada tym językiem.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1