Nie programujesz = nie żyjesz?

0

Witam,

przepraszam za formę i treść tej wypowiedzi, ale cierpię na autentyczny ból czterech liter związany z tym, że nie poszedłem na informatykę. I muszę się wyżalić.
Mam 3 lata stażu pracy, telekomunikacja. Z trudem wyciągam 3000 na rękę. Perspektyw na rozwój nie widzę, poza tym praca nie jest moim całym życiem i nie chcę walić nadgodzin korporacyjnych, więc i awansu nigdy nie dostanę.

Po czym dowiaduję się, że informatyka wciąż jest rewelacją, że 5000zł w Warszawie to taki entry-level, że z czasem można łatwo przejść na freelancerkę i mieć trochę więcej życia, niż typowy "szczur korporacyjny", który świata nie ma poza pracą.

Ależ ja wam zazdroszczę. Wiecie, co można w telekomunikacji? Można zostać szczurem korporacyjnym dla Samsunga albo załapać się na projekt do Orange. I tyle. Freelancerka? Wolny czas? dobre zarobki? Zapomnij. 6000zł to max, a musisz popylać w garniaku od 8 do 22 - bez życia.

Przepraszam, że temat o niczym, ale smutno mi, że tak to wygląda.
Pytanie więc - czy uważacie, że jest sens teraz uczyć się programowania? raczej nie mam szans z młodymi wygami po informatyce. Myślałem o Pythonie, bo łatwo to połaczyć z telekomunikacją (skrypty testowe), ale sam nie wiem, czy to w ogóle ma sens.

Pozdrawiam.

0

Były tutaj opisywane przypadki ludzi, którzy na programowanie połasili się w wieku 40 lat.

Co z nimi wyszło? Trzeba pytać opisujących :)

2

Takie to trochę naiwne moim zdaniem.
U sąsiada za płotem zawsze trawa jest bardziej zielona.
Ile pracy, czasu musisz wnieść żeby się nauczyć programowania, nie lepiej podnieść kwalifikacje we własnym zawodzie?

0

Ostatnio przyjmowalem CVki bo szukaliśmy ludzi do zespołu. Trafił się gościu który ma 39 lat. Fakt, nie dostał pracy bo był po prostu słaby. Nie zmienia to jednak faktu ze byliśmy zainteresowani współpraca z nim. Jeśli naprawdę chcesz to robić (Ale nie że względu na kasę) to nie trać czasu na zastanawianie tylko koduj!

0

A co w tej telekomunikacji niby robisz?

6

raczej nie mam szans z młodymi wygami po informatyce.

Masz rację, nie masz z nami szans, jeszcze będziesz robił nam konkurencję xD

A tak na serio, to informatyka to kierunek przereklamowany, a "młode wygi po informatyce" to często ludzie z niewielkim doświadczeniem, więc nie wiem czy jest czego się bać. Inna rzecz, że będziesz zaczynał od zera, więc pewnie i tak na początku nikt cię nie będzie chciał zatrudnić. Będziesz musiał przez nie wiadomo ile czasu po nocach pisać programy, żeby się nauczyć programować na tyle, żebyś się nadawał do pracy. Jeśli cię to nie przeraża - to bardzo proszę. Internet pełen jest świeżych tutoriali.

Pytanie więc - czy uważacie, że jest sens teraz uczyć się programowania? raczej nie mam szans z młodymi wygami po informatyce.

Pytanie i podejście typowo polskie. Dlatego tyle w Polsce sfrustrowanych ludzi, którzy nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem i zamiast zrobić coś, zastanawiają się czy warto podjąć ryzyko.

A Amerykanin pewnie by spytał "w jaki sposób mogę się uczyć programowania, żeby mieć przewagę nad młodymi wygami po informatyce"? ;) Akcja, ryzyko, sukces, pracowitość, optymizm. A nie jakieś polskie rozmemłanie.

5
Nieszczęśliwy napisał(a):

z czasem można łatwo przejść na freelancerkę i mieć trochę więcej życia, niż typowy "szczur korporacyjny", który świata nie ma poza pracą.

A mi się wydaję, że koderzy w korpo mają dużo więcej życia i mniej problemów niż freelancerzy, którzy często oprócz godzin pracy muszą dogadywać się z klientem i cały czas kombinować, żeby mieć zlecenia, żeby mieć hajc. Szczególnie zaczynający freelancerzy (:

4

@Nieszczęśliwy zawsze można za granicę. Ja mam znajomych po telekomunikacji którzy np. budują anteny i systemy dla satelitów telekomunikacyjnych. Inni pracują przy naziemnej obsłudzie satelitów. I na pieniądze też jakoś nie narzekają ;)

0

Jak patrzę na to wszystko to jedyne co ciśnie mi się na usta, to to, że pieniądze szczęścia nie dają. Kurcze, ludzie, 6 tysięcy w Polsce to całkiem przyzwoite pieniądze, oczywiście, że w tym fachu można więcej i więcej, ale jeżeli komuś na prawdę nie odpowiada ta kwota, to może warto zmienić swój system wartości, lub wyjechać za granicę, niż żalić się na forum. Jeżeli gdziekolwiek jest miejsce na to najwłaściwsze, to chyba jest to gabinet szefa - inaczej nie ma możliwości realnej zmiany. Bo w dyskusji wszyscy ujadają, a jak wchodzi szef, to wszyscy potulni jak baranki.

1

Inaczej. Robisz to co lubisz i dostajesz za to przyzwoitą kasę = żyjesz. :)

Pracowałem kiedyś w tzw. 'biznesie' i mysle, ze tam tez mozna sporą kasę wyciągnąc ale i tak wolalbym programowac, nawet za mniejsza kasę :)

0

A co to jest te 6K na łapkę biorąc pod uwagę 14h pracy jako freelancer? Zresztą to jest w Polsce nieopłacalna profesja i tyle, bo wydaje mi się że większy kawałek tortu jest zarezerwowany raczej nie dla samodzielnego freelancera tylko dla firm, które mają już swoje zespoły, gdzie za marketing, zarządzanie i programowanie, grafikę, zarządzanie ryzykiem odpowiedzialni są wyspecjalizowani ludzie a nie coś takiego, że samodzielny freelancer ma na łbie nie tylko programowanie ale i marketing, bo to jest raczej nieporozumienie. Można być bardzo dobrym koderem ale przy tym klepać biedę (nie mieć zleceń albo realizować jakieś ochłapy do 200 zł), bo albo jest się kiepskim handlowcem, albo się obrało niewłaściwy target :-)

Kasa 3K na łapkę a ludzie w Warszawie pewnie harują po połowę tego albo wyżalają się gdzieś na forach bo nie mogą znaleźć pracy, bo są cwaniacy co proponują robotę za ochłapy albo nawet za darmo? To niech się założyciel tego wątku cieszy że tyle zarabia. Jak dla mnie żenada.

1
LukeJL napisał(a):

raczej nie mam szans z młodymi wygami po informatyce.

A Amerykanin pewnie by spytał "w jaki sposób mogę się uczyć programowania, żeby mieć przewagę nad młodymi wygami po informatyce"? ;) Akcja, ryzyko, sukces, pracowitość, optymizm. A nie jakieś polskie rozmemłanie.

Idealna dewiza ! :)

Powinna się automatycznie pojawiać, w każdym wątku o treści "Mam 2x, 3x, 4x, czy nie jest za późno na programowanie? Czy ktoś przyjmie mnie do pracy?" Coś co nas ogranicza to tylko nasz własna psychika. Więc najpierw trzeba popracować nad nią, a później brać się za naukę programowania, czy czegoś tam innego :)

4
Nieszczęśliwy napisał(a):

Z trudem wyciągam 3000 na rękę. Perspektyw na rozwój nie widzę, poza tym praca nie jest moim całym życiem i nie chcę walić nadgodzin korporacyjnych, więc i awansu nigdy nie dostanę.
cos ci sie pomylilo, osobiscie nie zauwazylam korelacji miedzy nadgodzinami i tempem awansowania, a od wielu lat pracuje w korporacji.

Nieszczęśliwy napisał(a):

z czasem można łatwo przejść na freelancerkę i mieć trochę więcej życia, niż typowy "szczur korporacyjny", który świata nie ma poza pracą.
widac ze nie pracowales w korpo i na podstawie filmow czy tez wlasnej wyobrazni wnioskujesz ze w duzych firmach to sami pracocholicy klepiacy nadgodziny do poznej nocy, tymczasem z tego co udalo mi sie zauwazyc jest to raczej domena startupow i malych januszsoftow

Nieszczęśliwy napisał(a):

Wiecie, co można w telekomunikacji? Można zostać szczurem korporacyjnym dla Samsunga albo załapać się na projekt do Orange. I tyle. Freelancerka? Wolny czas? dobre zarobki? Zapomnij. 6000zł to max, a musisz popylać w garniaku od 8 do 22 - bez życia.
'delikatnie' przesadzasz. oczywiscie ze programisci maja lepiej, ale masz troche skrzywiony swiatopoglad, mam paru znajomych pracujacych w telekomunikacji i o dziwo maja zycie, nie chodza w garniaku a 6k zl to nie jest w polsce 'ledwe wiazanie konca z koncem'

nic nie stoi na przeszkodzie zebys nauczyl sie tego pythona czy czegokolwiek, ale wez pod uwage ze zwykle to nie jest tak ze ktos ci zaplaci kokosy za bycie kiepskim programista

0

Cały czas mnie ciekawi co robisz w tej telekomunikacji, bo znam kilka osób ze środowiska i wszyscy zarabiają przynajmniej tyle co programista Java zarabiałby z podobnym doświadczeniem. Z prostej przyczyny - bardzo mało ludzi się na tym zna :)

0

Hej :)

dzięki za odpowiedzi.

nawiązując do kilku kwestii:

  1. W telekomunikacji mam szeroką specjalizację jak na krótki staż, od testowania hardware po projektowanie i opiniowanie systemów telekomunikacyjnych. Niestety, większość ofert pracy telekomunikacyjnych (pracuj.pl) polegają na testowaniu softu telekomunikacyjnego poprzez tworzenie skryptów w np. pythonie. Byłem raz na takiej rozmowie, wypytywano mnie o definicje związane z siecią i informatyką - nie miałem o tym bladego pojęcia i zrobiłem z siebie idiotę z dyplomem :3

  2. Typowo polskie? Może, ale jestem typowym polakiem, a nie typowym amerykaniniem.:)

  3. Temat założyłem, bo zewsząd "znajomi" bombardują mnie informacjami, jak to informatyk po studiach "po czwórkę to się nie schyla", do tego 90% ogłoszeń na pracuj.pl to informatyka. Chciałem się bardziej was podpytać, jak to w rzeczywistości jest. I ponarzekać, oczywiście. Lubię narzekać, jakem janusz ;3

  4. U mnie nadgodziny (bezpłatne) to norma, więc obalam twierdzenie, że nie wiem, jak jest w korporacji, bo pracuję w korporacji właśnie :)

  5. Serdecznie dziękuje za wszystkie informacje :)

1

Ta czwórka to może jeszcze dla absolwenta bez doświadczenia? :P

Wykorzystaj swoją wiedze i doświadczenie z telekomunikacji w programowaniu. Np. jeśli znasz się na sieciach komórkowych, to naucz się C++ i idź do Nokii.

0

zamiast w programowanie możesz iść w grafikę, projektować layouty, lub pracować w drukarni, lub w jakieś firmie projektując grafikę produktową, lekka robota i przyjemna, mój znajomy zna ledwie podstawę photoshopa, kupił lustrzankę i strzela foty na weselach, imprezach, ma szóstkę na twarz za kilka weekendów, więcej mu się nie chce bo chce się wyspać :)
rynek IT jest ogromny i jest zapotrzebowanie w każdym kierunku

0

Byłem raz na takiej rozmowie,

Raz. Aha. Fajnie.

wypytywano mnie o definicje związane z siecią i informatyką - nie miałem o tym bladego pojęcia i zrobiłem z siebie idiotę z dyplomem :3

No i dobrze! Od tego są rozmowy kwalifikacyjne, że sprawdzać czy wie się wystarczająco dużo. Jeśli się nie wie i człowiek robi z siebie idiotę na rozmowie, to potem się idzie do domu, włącza komputer i się gogluje rzeczy, o które pytali rekruterzy, a których nie wiedzieliśmy. I potem się trzeba douczyć. W razie czego poświęcając całe dnie czy tygodnie na dokształcanie się tak, żeby już na kolejnej rozmowie wypaść lepiej.

Powiem tak. Zawód programisty jest bardzo opłacalny, to prawda. Ale żeby być dobrym programistą trzeba mieć przede wszystkim wewnętrznie motywowaną chęć do nauki i rozwoju. I umiejętność rozwiązywania problemów też jest ważna. Może się mylę, ale po tekstach, które piszesz w tym wątku jakoś tego nie widzę:

Byłem raz na takiej rozmowie (...) zrobiłem z siebie idiotę z dyplomem

brak odpowiedzialnośći: tj. stwierdzenie własnej porażki i poddanie się bez wyciągnięcia żadnych wniosków i bez chęci naprawy tego stanu (a jak będziesz programistą i napiszesz zabugowany program. Też schowasz głowę w piasek zamiast naprawić szkody?)

czy uważacie, że jest sens teraz uczyć się programowania?

to pytanie zdradza lęk przed działaniem, jeśli nie ma gwarancji, że nasze działanie ma sens (a praca programisty polega często na rzeźbieniu w gównie i robieniu rzeczy, które niekoniecznie sens mają)

raczej nie mam szans z młodymi wygami po informatyce.

brak ambicji

Myślałem o Pythonie, bo łatwo to połaczyć z telekomunikacją (skrypty testowe), ale sam nie wiem, czy to w ogóle ma sens.

brak chęci do eksperymentu i empirii (programowanie to często eksperymenty i próba weryfikacji czy mają sens. To o czym piszesz "myślałem o X, bo ma to zaletę Y, ale nie wiem czy to ma sens" to często codzienny chleb programisty. Wtedy programista albo robi testowe rozwiązanie albo robi research w necie. Tak samo jak ty mógłeś zrobić solidny research zeby sprawdzić czy nauka Pythona+telekomunkacja ma sens).

Próbować programistą zostać możesz, ale mam wrażenie, że główną przeszkodą na drodze do tego celu może stać się twoja własna psychika (a nie np. brak doświadczenia)

0

Ach, ci młodzi, ambitni, odpowiedzialni, zdecydowani. :)

Dobrej nocy :)

0

Ja pierwsze hello worldy pisalem 8 lat temu, a teraz zarabiam jako front-end 1000 zł miesięcznie. Nie każdy przeczyta Grębosza i zaraz zamawia Jacuzzi do domu.

0

Czesc gosciu, ja studiowalem elektronike i telekomune i pracuje jako java dev (i pracowalem juz na studiach) wiec o co Ci chodzi? W ogole nie przyszlo mi na mysl zeby tu cos mialo sie wykluczac, a to ze nie konczylem akurat doslownie informatyki nie mialo dla nikogo nigdy zadnego znaczenia. Czym zajmowales sie w czasie studiow? Widze, ze masz teraz ogromny bol d**y o zarobki.

1

Mam jakieś takie dziwne wrażenie, że albo ten wątek powinien trafić do działu "Flame". Albo też ktoś średniokompetentny żali się, że ludzie którzy przykładają się bardziej mają lepiej.

No bo tutaj mamy wszystko:

  1. Usprawiedliwienie w stylu "pociąg odjechał".
  2. "Szczur korporacyjny" wypowiadany jak mantra.
  3. "Tu gdzie jestem nic się nie da". Może i miałoby to sens, ale znam ludzi z branży telekomunikacyjnej i tam wcale tak źle nie jest.
  4. "Na start 5000 zł" - na rękę i na start? Tylko najlepsi tyle dostaną. To jest jakieś 40 zł/h na B2B, dobry junior może się do tego zbliżyć ale tego raczej nie osiągnie. Na UoP jest jeszcze trudniej, z wiadomych przyczyn.

Ktoś powinien założyć stronkę o mitach i faktach pracy w IT.

1

A ja odnoszę jeszcze wrażenie, że wiele osób (nie tylko w tym przypadku, ale i wielu podobnych) odrzuca czynnik losowy zwany fartem. ;) Bo w pierwszej robocie zarabiałem 1200 na uod i widoków na "lepiej" nie było. I nagle od czasu zaczepienia się w odpowiednim miejscu przybywa i doświadczenia i ofert pracy... Żeby nie było - szczęściu wręcz należy pomagać. Ale powiedzmy, że poczucie beznajdziejności obce mi nie było.

I jeszcze takie moje małe spostrzeżenie: nie do końca zawsze chodzi o umiejętności techniczne w konkretnej technologii, a bardziej o umiejętność "sprzedania się"+ogólny pomyślunek.
Osobiście polecałbym poszukać roboty jako tester - próg wejścia raczej niższy a przeskoczyć na developerkę potem łatwiej.

4

@alagner Szczęście to wypracowana gotowość, która w końcu daje okazję. Moim zdaniem umiejętnością bez której się w przyszłości nie obędziemy jest sprzedaż i to właśnie będzie odróżniało ludzi zarabiających gigantyczne pieniądze od całej reszty.

Ja tak samo na początku miałem być na bezpłatnym stażu, później dostawałem 1000/1500 na uod, później 2500, a teraz jak się odważyłem (i wkurwiłem, że mi podwyżki nie chcieli dać:D) zmienić pracę to zarabiam 5000 (tak, nagle 2.5 raza więcej - trzeba wierzyć w siebie, bo Polacy też mają skłonność do tego, że boją się iść po więcej!) z doświadczeniem niecały rok.

Jak się zaweźmiesz to dasz radę, ale musisz się pozbyć tego polskiego myślenia.

0

W IT da się zarobić kupę kasy. Ale to nie jest reguła, a 6k poza Warszawą i Krakowem w popularnej technologii to też jest sporo (nie liczę dziur po 100k mieszkańców, bo tam to już majątek).
Ale po drodze i tak każdy musi odrobić frycowe. Nie znam nikogo, kto by zaczął od 4k na rękę. Sam miałem przez rok 1200/1500 - i kurcze, to był najlepszy rok rozwoju osobistego w moim życiu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1