rozmowa rekrutacyjna - dziwne podejście.

0

Witam serdecznie.

Witam serdecznie.

Złożyłem cv w jednej z topowych łódzkich firm -tak mi się wydaje, na stanowisko programisty java.
Dostałem zaproszenie na pierwszy etap rekrutacyjny. W mailu jeszcze poprosiłem potwierdzenie stanowiska na , które się zgłosiłem. Pierwszy etap przeszedłem pozytywnie.
Zostałem zaproszony na 2 etap rozmowy rekrutacyjnej. W mailu zostałem poinformowany, że drugi etap to test z javy oraz pytania miękkie typu czemu akurat ta firma.
Drugi etap trwał 4 godziny. Tutaj zostałem zaskoczony, dostałem środowisko c++, wszelkie moje przekonywania o tym iż nie znam c++ spełzły na niczym. Pani rekruterka
zgodziła się na to żebym mimo środowiska c napisał jak ta funkcja ma działać w języku java. Pozostałe pytani też nie były związane z javą tylko z ich językiem wewnętrznym, w którym pracują, z testami jednostkowymi i pokryciem testów oraz czytaniem dokumentacji technicznej.
Czy to normalne zachowanie ? Jak to rozumieć ?

Pozdrawiam

2

Pani rekruterka zgodziła się na to żebym mimo środowiska c napisał jak ta funkcja ma działać w języku java.

tzn. to była programistka czy HRka?

Drugi etap trwał 4 godziny.

Firmy mają za dużo pieniędzy. Policz sobie sumę stawek godzinowych każdego pracownika, który bierze udział w rekrutacji i pomnóż przez 4. Tyle kosztowała firmę ta rozmowa rekrutacyjna.

I za dużo czasu. 4 godziny to jest pół dnia roboczego. Jeśli kandydatów jest kilka to ileś dni roboczych zostanie zmarnowanych na rekrutację. Nie mówiąc już o wyższych kosztach.

No ale firmy stać (co dobrze, bo może i pensje są wysokie, jak lubią szastać kasą).

4

To była pani z hr-u, potem przyszedł pan techniczny. Przykra sprawa. W sumie powinienem żądać zwrotu pieniędzy za te 4h:)

3

Jak była z HRu to nie powinna cię pytać o języki programowania... Chociaż techniczni czasami też nie powinni. Miałem tak już kiedyś, że aplikuję na JavaScriptowca a przepytuje mnie Pythonowiec nie znający tego języka. Rózne rzeczy odchodzą. Raz na rozmowie musiałem negocjować zakup biurka (firma nie miała pieniędzy na biurko dla mnie i chciała potrącić mi z przyszłej pensji, gdybym się zgodził u nich pracować)

W ogóle w takich sytuacjach powinno się podziękować i wyjść z sali. Ja nigdy nie wyszedłem, co uważam za swój błąd (bo na dobrą sprawę to jest strata czasu - sam powiedz czy warto poświęcać 4 godziny na pierdoły?).

Jak chcesz to możesz zajrzeć na mojego bloga, bo tam nasmarowałem kilka wpisów o tym:
http://13zmiennych.blogspot.com/2015/07/zenujace-rozmowy-o-prace-moze-lepiej-z.html
nie będę wklejał więcej linków, żeby nie robić spamu, ale napisałem całą serię o tym (ostatni odcinek serii jest pozytywny i mówi jak powinna wyglądać idealna rozmowa, żeby nie było siary)

1

Heh , też żałuję, że nie wyszedłem. Ale czasu już nie cofnę. Oczywiście to jest moja i ich strata czasu, dodatkowo uważam , że ich renoma przynajmniej w moich oczach spadła.

0

Powinieneś taką sprawę wyjaśnić z rekruterem który był odpowiedzialny za komunikację z Tobą, zamiast myśleć, lepiej po prostu zapytać :)

3

Starałem się kiedyś o pracę w PGS Software w Rzeszowie.

Pokazałem kody źródłowe projektów, które robiłem na własną rękę.
Powiedzieli, że kod jest czytelny i ogólnie ładne projekty.
Test codility zdany na 96%.
No i po namyśle dostałem odpowiedź, że proponują 3 miesięczne bezpłatne praktyki ze względu na brak doświadczenia komercyjnego.
Trzy dni siedziałem na praktykach bez komputera. Cały czas tłumaczyli, że już zamówiony.
Wreszcie komputer jest.
Dostałem jakiś wewnętrzny niekomercyjny projekt w ASP.NET WebForms mimo, że w planie praktyk było ASP.NET MVC, którego się cały miesiąc uczyłem specjalnie na praktyki.
Wróciłem na mieszkanie. Wydrukowałem wypowiedzenie umowy o praktyki.
Zdenerwowana pani HR zaczęła pytać co się stało.
No to mówię, że miało być MVC, a nie jakieś przestarzałe WebForms.
I ogólnie z takim podejściem do ludzi to nie chcę tutaj być ani chwili dłużej.

Cała ta impreza kosztowała mnie: koszty mieszkania + kaucja mieszkania + paliwo + zdrowie.

Takie firmy należy - jak to mawiał pewien Albańczyk - j*bać.

0
Recenzent Firm napisał(a):

Starałem się kiedyś o pracę w PGS Software w Rzeszowie.

Pokazałem kody źródłowe projektów, które robiłem na własną rękę.
Powiedzieli, że kod jest czytelny i ogólnie ładne projekty.
Test codility zdany na 96%.
No i po namyśle dostałem odpowiedź, że proponują 3 miesięczne bezpłatne praktyki ze względu na brak doświadczenia komercyjnego.
Trzy dni siedziałem na praktykach bez komputera. Cały czas tłumaczyli, że już zamówiony.

Codility na 96% i bezpłatne praktyki? Są dwa poziomy codility, łatwiejsze i cięższe, bardziej elitarne firmy (takie, które wybrzydzają) mają cięższe zadanka. Te łatwiejsze zestawy można poznać po większej ilości zadań (5 szt.), z czego jedno jest na znajomość SQL. Cięższe po BST, dynamic programming, bitwise operations itp., max 3 zadania. Jeżeli miałeś cięższe, to nie wiem czy wiesz, ale taki wynik jak 96% otwiera bardzo dużo drzwi.

5

Przecież to jest po prostu chore. Rozumiem że każdy kto ma jakieś niewielkie (albo i nawet nie tak wcale małe) doświadczenie na jakichś fajnych własnych projektach albo zleceniach (tu już raczej powinna być robota komercyjna) ma być potencjalnie "skazany" na pracę za darmo w ramach jakichś kilkumiesięcznych praktyk? Firmy mają mieć absolutną pewność że osoba ubiegająca się o pracę poradzi sobie komercyjnie?

Jak dla mnie sprawa jest jasna i oczywista. Dopóki będzie darmowa siła robocza (a chętnych zdaje się nie brakuje), dopóty Janusze biznesu jak również pewnie i duże firmy dobrze prosperujące będą zatrudniać jeleni za darmo albo za jakieś śmieszne pieniądze a jakość projektów będzie do bani, bo słabo opłacany pracownik albo pracujący za darmo będzie miał to wszystko gdzieś i mogę być absolutnie pewien że straci motywację do pracy.

Jak dużo jest potencjalnie takich cwaniaków zatrudniających ludzi z pasją (bo tacy mają jakieś swoje fajne prace) za darmo w ramach jakiegoś stażu?

Co do rekrutacji, co to ma być? Kilka godzin maglowania jakimiś debilnymi pytaniami i zadaniami które mają sprawdzić czy kandydat orientuje się w sprawach technicznych i ma miękkie skille pozwalające na łatwą komunikację, potrafi odnaleźć się w trudnych sytuacjach i pracować w stresie? I tak się zastanawiam na ile pytań na 100 takich jest w stanie odpowiedzieć kandydat?

1

Ludzie, jak się można dawać dymać na jakiś darmowych praktykach? Ręce opadają...

2

Bo po pierwsze, wmówiono wszystkim że doświadczenie gdzieś trzeba zdobyć i to niestety darmową pracą. Firmy wymagają doświadczenia komercyjnego a jest duża przepaść między takim a jakąś własną dłubaniną, w dodatku samodzielną.

Po drugie, dopóki chętnych na taką robotę nie brakuje (a nie brakuje), to też będzie darmowa robota bo po jakiego grzyba płacić za coś co można mieć za darmo?

Po trzecie, wydaje mi się że nie chodzi w ogóle o sprawdzenie tylko o darmową siłę roboczą. Bo od czego jest 3 miesięczny okres próbny na umowie o pracę? Poza tym sama rozmowa wystarczy żeby odsiać ziarno od plew.

I po czwarte, to niemal oczywiste, że cwaniaki będąc stroną ekonomicznie silniejszą przerzucają ryzyko na stronę ekonomicznie słabszą. I to jest zasadnicza sprawa, bo który student, ekonomicznie silniejszy (mający sporo kasy na koncie) zgodziłby się jeszcze na taką robotę? Prędzej założyłby własny biznes.

1

Bo po pierwsze, wmówiono wszystkim że doświadczenie gdzieś trzeba zdobyć i to niestety darmową pracą. Firmy wymagają doświadczenia komercyjnego a jest duża przepaść między takim a jakąś własną dłubaniną, w dodatku samodzielną.

Oj, różnie to bywa. Zależy gdzie się trafi. Obawiam się, że masz dość idealistyczne wyobrażenie na temat jakości kodu komercyjnego.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1