Wątek przeniesiony 2021-04-27 13:37 z Kariera przez Shalom.

Opinia o Grape Up

0

Cześć,
czy pracuje ktoś w Grape Up lub pracował? Zastanawiam się nad propozycją pracy u nich. Interesuje mnie czy jest to typowa mała firma w której jest czterech prezesów i ciężko im się dogadać - w obecnej mam trzech szefów na firmę około 40 osob i komunikacja jest fatalna między nimi.
Jeśli ktoś coś wie proszę o info dzięki pozdro 600
http://grapeup.com/

1

Pracuję u nich w Krakowie (zatrudniają jeszcze w Białystoku), zanim jeszcze się zrestrukturyzowali (nowy inwestor, nowa nazwa, lepsze kontrakty)
Tak mają 4 "prezesów" :P, ale mają dokładnie określone kompetencje i nie deputacją sobie po stopach (zwykle). Da się z nimi pogadać, ale obecnie nie mają czasu na zajmowanie się deweloperką (kiedyś to robili). Bagna decyzyjnego w samej firmie nie ma.
Firma zatrudnia około 60 ludzi, a planują jeszcze urosnąć.
Od jednego klienta dostali kawałek wielkiego projektu, nad którym pracują też inni z 6 krajów (3 wyraźnie inne strefy czasowe), wiec niestety dochodzi korporacyjny narzut (meetingi, długie wątki email, długi czas ustalania jak coś ma wyglądać, VPN).
Firma bardzo dobrze traktuje pracowników:

  • Intersport
  • Luxmed
  • piłkarzyki
  • dobra kawa (ekspres full automat)
  • imprezy firmowe co najmniej dwa razy w roku
  • biuro, w żadnej innej polskiej firmie nie widziałem lepszych foteli. Biurko ok. Dostępna przestrzeń zmienia się zależnie od aktualnego stanu zatrudnienia (od średnio do super).
  • owoce dwa razy w tygodniu

Gdybyś był zalogowany i bym cię kojarzył, to mógłbyś się na mnie powołać to dostałbym premię.

0

A jak wyglądają widełki płacowe :)?
Znalazłem tam taką ofertę, czym ten admin może się u Was zajmować?
http://www.pracuj.pl/praca/it-administrator-krakow,oferta,3984870

0

Już dawno upominałem się o widełki by puścić tu przyzwoite ogłoszenie. Skończyło się na stwierdzeniu "dobry pomysł".
Wiem, że najwięcej są gotowi zapłacić ekspertowi od OS X i iOS, by został team leadem i szkolił innych (ma być to prawdziwy wymiatacz), nie podali orientacyjne kwoty, ale nie zdziwiłbym się gdyby miałyby to być okolice 20k brutto.

0

a jak wygląda praca adminów? Typowi administratorzy czy raczej devopsi ?

4

Historia z Grape up
Z samego początku firma wydawała się jak marzenie. Nienajgorsza pensja, dobry sprzęt, biuro w dobrej lokalizacji, obowiązki i sposób prowadzenia projektu super.
Podczas rozmów rekrutacyjnych (lipiec 2015) była informacja, ze automatyzacja testów zostanie wprowadzona i będziemy mieć możliwość rozwoju w tym zakresie. To był jeden z głównych powodów dlaczego zdecydowałam się na tę a nie inną firmę.
Jednak powoli zaczynały się małe zgrzyty.
Pensje przychodziły niższe niż umówione. Po konsultacji z HR okazało się, że benefity są płatne. Niewiele, ale jednak. Czemu pracownik nie jest o tym informowany przed podpisaniem umowy?
Następna rzecz pit-2. Informacja od HR – zamiast zwrotu corocznego z PIT będziecie dostawać miesięcznie fragment tego zwrotu. Ok, brzmi fajnie. Tylko czemu nie zobaczymy tego na oczy? Bo firma wyliczając ustaloną w trakcie rozmowy stawkę z góry uznaje, że pracownik będzie podpisywał pit-2. Jeśli nie podpiszesz, otrzymasz stawkę niższą niż ustaloną w trakcie rozmów rekrutacyjnych. Tej informacji również nikt nie udziela wcześniej, trzeba się dopytywać, dogrzebywać, za język ciągnąć.
Zbieranie pieniędzy na Świąteczną paczkę – „dobrowolne”, po 50zl. Osoby, które chcą wspomóc mają dać znać. I wszystko byłoby wspaniałe, jakby nie to, że później HR zaczyna nagabywać każdego pracownika, który nie chce wpłacić bo podobno „z góry założyli pieniądze za wszystkich z własnych (nie firmowych)”. Ostatecznie firma nie płaci ani grosza. Całość jest sponsorowana z prywatnych pieniędzy pracowników.
W międzyczasie dopytywałam się o automatyzację – zatrudniono kogoś z doświadczeniem, kto ma odnaleźć właściwe narzędzia i rozpocząć proces.
Pierwsza rozmowa okresowa z przełożonym oraz z wiceprezesem odpowiedzialnym za zarobki.
Przełożony stwierdził problemy ze skupieniem w trakcie „DS” – ok będę nad tym pracować. Reszta rzeczy bardzo dobrze. Podobno jest pracownik, który zgłasza, że jestem zbyt bezpośrednia. No dobrze, nad tym również popracuję, ideałem nie jestem, ale będę się starać.
Wiceprezes rozpoczyna rozmowę od przeprosin, że „jeszcze nie ma automatyzacji, ale jak najbardziej będzie. Firma chce prowadzić automatyzację również w Białymstoku”. Ok, rozumiem, zdarzają się opóźnienia. Jaki otrzymuję pierwszy argument kontra w sprawie podwyżki? „Przecież Ty nie automatyzujesz!”. A jaki drugi? „Chyba nie wyobrażasz sobie, że pracownicy Białegostoku będą zarabiali tyle samo co pracownicy w Krakowie?” No cóż… rozumiem podejście firmy, jednak tego typu argument powinien zostać zachowany w tajemnicy. W końcu jest sprzeczny z równym traktowaniem pracowników, co jest określone przez kodeks pracy. Zarząd sam zresztą zrozumiał błąd, bo w konwersacji e-mail wyparli się tego argumentu.
Praca trwa dalej. Wskazane uwagi poprawiłam.
Większość współpracowników jest super. Są natomiast osoby, które notorycznie sprawiają problemy. Programista iOS, który uważa, że Acceptance criteria w Story są zrobione o tak sobie i nie trzeba się ich trzymać. Testerka, która uważa, że zwalanie na innych swojej pracy jest jak najbardziej na w porządku, a pracę którą wykonuje robi niechlujnie i non stop trzeba poprawiać po niej błędy. Wielokrotnie przyłapana na tym, że nie ma pojęcia o temacie, którym podobno się zajmowała. Inny programista iOS, który nie naprawia błędów, tylko zgłasza je do retestów na nowych wersjach, bo a nuż ktoś inny naprawił w innym tasku. Zdarza się, są ludzie którzy lubią pracować, są tacy którzy jak widać nie lubią.
W międzyczasie dopytuję o automatyzację – zazwyczaj jestem spławiana słowami „praca w toku, powiadomimy jak coś będzie”. Minęło ponad pół roku, podobno wystartowała automatyzacja. Zajmuje się tym jedna osoba. Kiedy my będziemy mieć dostęp? Niedługo będą informacje. Niestety, straciłam cierpliwość, zapytałam jednego z wiceprezesów. A on na to: „przecież to tylko jedna osoba ma się zajmować. Nigdy nie będzie tak, że kilka osób będzie automatyzować. A kto dostanie przydział, to zależy od Twojego przełożonego.” A kim jest mój przełożony? To ta osoba, mówiąca o tym, że nas poinformuje o wszystkim. Po konfrontacji na DS, podobno wiceprezes nie ma racji. A po DS prywatna wiadomość z pretensjami, że co mi przychodzi do głowy żeby pytać wiceprezesa o takie tematy. No cóż… nie dostaję informacji gdzie powinnam, to szukam jej z innych źródeł. Ręce opadają.
I teraz zaczynają się problemy.
Kolejna rozmowa „okresowa” (chociaż podobno to nie była rozmowa okresowa, zresztą nie jest to istotne). W jaki sposób została przeprowadzona? Jak atak, nieprzyjemnie, oskarżając mnie o wszystko. W wielkim skrócie:

  • Są problemy komunikacyjne
  • Jakie?
  • Nie wiemy.
  • Co mogę zmienić?
  • Nie wiemy.
  • Ale co jest nie tak?
  • Są osoby zgłaszające problemy.
  • Jakie osoby?
  • Nie powiemy.
  • Jakie problemy?
  • Komunikacyjne.
  • Ale co dokładnie?
  • Nie powiemy.
  • To co mogę zmienić jeśli nie wiem o co chodzi?
  • Nie wiemy, zmień się, programiści się ciebie boją.
  • Może jakaś sytuacja przykładowa, która pomogłaby mi zrozumieć gdzie leży problem?
  • Nie. Nie będziemy rozmawiać o konkretnych sprawach.

Przez pół godziny próbowałam wyciągnąć informację co jest nie tak, lecz bezowocnie. Powiedziałam, że nie jestem wróżką, jednak spróbuję uważać.
Nie czułam się dobrze w tym środowisku. Nie czułam się dobrze z tym, że moja praca nie jest oceniana w profesjonalny sposób, a wyszukiwane są powody, żeby…? No właśnie, żeby co? Obniżyć moje poczucie wartości? Uważałam na każde słowo, które piszę lub mówię. Kosztuje mnie to coraz więcej nerwów i wysiłku. Otrzymałam ciekawą ofertę od innej firmy. Dużo lepsze warunki, nie tylko pieniężne, ale też dostęp do automatyzacji testów.
Poprosiłam HR o rozpiskę moich obowiązków oraz regulamin zakładu pracy. Chciałam porównać sobie z otrzymaną ofertą. Nie otrzymałam żadnej dokumentacji, bo „nie jest aktualna. Zaktualizujemy to ci damy”. Ależ mi aktualna niepotrzebna, jak najbardziej może być ta, która obowiązuje w danym momencie. „nie, aktualna jak będzie to dostaniesz”. Hmm... No dobrze…
Rozważałam ofertę innej firmy. Nie bardzo chcę przechodzić. Jednak związałam się z ludźmi z białostockiego oddziału grape i chiałabym z nimi zostać. Ale różnica w warunkach jest tak znacząca, że postanowiłam napisać do wiceprezesa. Napisałam o ofercie i o tym, że wolałabym zostać. Dostałam pytanie o szczegóły, odpowiedziałam. Mam poczekać kilka dni. Czekam, czekam…2 dni, 3 dni… czwartego dnia napisałam, czy coś może wiadomo. „nie zmienimy warunków umowy. Uważasz że jest lepsza to przechodź. Nie będziemy cie blokować, podpiszemy porozumienie”. No cóż… bywa… rozumiem. Spytałam czy ewentualny termin do końca miesiąca by pasował – „tak jak najbardziej”. Poprosiłam o parę dni do namysłu. I jednak w mojej głowie (na nieszczęście) wygrało grape. Mimo nieprzyjaznego nastawienia przełożonego i mimo osób donoszących. W pewien piątek napisałam, że zdecydowałam się zostać. A w poniedziałek wiceprezes z HR przyjechali z porozumieniem stron i z tekstem:

  • źle się z tobą pracuje, nie chcemy cie tu.
  • No dobrze, ale dlaczego?
  • Bo źle się z tobą pracuje, nie rozumiesz?
  • Niestety nie rozumiem, w czym jest problem?
  • O jezu, tyle razy już było mówione, są problemy komunikacyjne, nie chcemy cie tu i tyle. Nie pasujesz tutaj.
  • Dobrze, mi również nie współpracuje się super, ale jednak chciałabym wiedzieć czym dokładnie są problemy komunikacyjne?
  • Tyle razy już mówiliśmy, ty nie rozumiesz albo nie chcesz rozumieć.
  • Ale jak mam zrozumieć, jeśli nie chcecie mi nic powiedzieć? O jakie problemy chodzi?
  • Nie wiem, nie będziemy tu wchodzić w szczegóły, może to z tobą jest coś nie tak. Pewnie to jaka jesteś.

Nie byłam pewna czy chce podpisywać porozumienie, jednak stres sprawił, że podpisałam. Za późno zrozumiałam swój błąd. Dostałam 10 minut na wyniesienie się z biura. Chciałam napisać maila pożegnalnego – nie pozwolono mi. Przynajmniej udało mi się pożegnać z współpracownikami.
Z relacji współpracowników wiem, że po moim wyjściu cały oddział został zwołany i wiceprezes wyjaśnił przyczyny zwolnienia, podobno używając słów: „nie ważne są kompetencje, ani jak kto pracuje. Jak uznam ze nie pasujesz do zespołu to wylatujesz. Jak ktoś się nie umie komunikować…”. Ehhh ręce opadają po raz kolejny.
Niektórzy współpracownicy chcieli dowiedzieć się czegoś więcej. Odpowiedzi jakie otrzymywali:
„Ona wie o co chodzi”.
„Prezes wam wyjaśni”.
„Było dużo osób zgłaszających problemy komunikacyjne”.
Najczęściej byli albo olewani, albo zbywani. Zwłaszcza jeśli chodzi o pytania dotyczące „problemów z komunikacją”, czyli czym dokładnie te problemy są oraz jak była weryfikowana prawdziwość zgłoszeń problemów.
Po dwóch dniach przyjechał prezes, również zwołał oddział w Białymstoku. Stwierdził, że podobno szantażowałam firmę… „A zresztą ona sama nie chciałam już współpracować”. Niestety nic nie wiedział o tym, że ostatecznie zdecydowałam się zostać w firmie, a kolejność zdarzeń znał zupełnie inną.
Ja również pisałam do kilku osób z prośbą o wyjaśnienie, żebym chociaż na przyszłość wiedziała jakie ewentualne błędy popełniam, nad czym mogłabym popracować. Niestety albo nie otrzymywałam żadnych odpowiedzi, albo byłam spławiana. Natomiast inny wiceprezes napisał wprost: „nie przychodzi się z ofertą innej firmy do pracodawcy. Żaden normalny pracodawca nie będzie chciał zatrzymać takiego pracownika, więc czego się spodziewałaś”. Pisałam również wielokrotnie do HR z prośbą o dokumenty, o które prosiłam wcześniej oraz z prośbą o udostępnienie akt osobowych. Myślałam, że może tam znajdę jakieś zapiski z rozmów, cokolwiek, co pozwoliłoby mi poznać prawdę na temat tej nieszczęsnej „komunikacji”. HR przestał do mnie odpisywać w ogóle.
Poprosiłam o radę PIP. Doradzono mi zgłoszenie tego, tak więc i zrobiłam. Firma miała kontrolę wstępną, po kilku dniach kontrolę generalną. W przed dzień kontroli generalnej duża ilość pracowników miała szkolenia BHP .
Napisałam również do prezesa, z kilkoma pytaniami i prośbą o odniesienie się do nich. A także prośbą, aby zakończyć naszą współpracę w bardziej normalny sposób.
Po kontroli odnalazł się regulamin zakładu. Został mi wysłany nie przez pracownika, lecz przez radcę prawnego. Napisał również, że mogę otrzymać dostęp do akt osobowych – w Krakowie. Spisu obowiązków nie ma, bo pracodawca nie ma takiego obowiązku. A wszelka ocena mojej pracy nie ma podstaw do dyskusji.
Odpisałam z podziękowaniami za dokumentację, którą nareszcie udało mi się uzyskać. Napisałam, iż wiem że pracodawca nie ma obowiązku wykonywania spisu obowiązków, jednak nie ma też zakazu sporządzania go, dlatego ponawiam prośbę o pisemny spis obowiązków. I rozumiem, że porozumienie stron zwalnia pracodawcę z podawania powodów zwolnienia, jednak nie zabrania ich podawania, dlatego proszę o odpowiedź na pytania, gdyż dla mnie one bardzo dużo znaczą.
Dziś otrzymałam odpowiedź odmowną.
Brak mi słów na tę firmę. Nigdy nie współpracowało mi się tak źle z nikim. Nie mówię tu oczywiście o pracownikach – programistach, testerach, analitykach itp. Zdecydowana większość z nich to wspaniali ludzie. Mówię o zarządzie i o HR. Sposób w jaki prowadzono ze mną rozmowy, był straszny. Byłam traktowana jak wróg, olewana, doprowadzana wielokrotnie do płaczu.
Mam nadzieję, że nikogo więcej to nie spotka.

0

Nie rozumiem czemu chciałaś zostać skoro było tak strasznie. Na jakim stanowisku pracowałaś?

Mam nadzieję, że udało się znaleźć coś lepszego ;)

0
MarekR22 napisał(a):

[...] w żadnej innej polskiej firmie nie widziałem lepszych foteli. Biurko ok.

Wybaczcie mały OT.

@MarekR22, możesz podesłać producenta/model foteli i biurka o których piszesz? Jeśli nie są oznaczone to może jakieś fotki mebli.

Wiele osób szuka wygodnego sprzętu biurowego, może to nie najlepszy wątek na takie reklamy, ale skoro tak bardzo chwalisz...

4

"Bazując na Twoim opisie jest w tej sytuacji dużo Twojej winy. Byłaś aż do bólu upierdliwym pracownikiem. W dodatku za bardzo się przejmujesz co wpływało na Twoje stosunki z przełożonymi. To, że pracodawca nie chciał kontynuować współpracy po szantażu - tak to był szantaż, dla mnie nic dziwnego. - grzgrzgrz3"

LOL. To nie był szantaż. To było calkowicie normalne zachowanie przy zmianie pracy w tej branży. Pokazujesz umowę i albo dajesz więcej albo żegnam.

2

A ja nie ogarniam tego problemu z automatyzacją. Ktoś zabronił ci zainstalować selenium? Albo oskryptować sobie jakieś operacje?
Poza tym faktycznie wygląda na to że byłaś upierdliwa i czepialska. To nie twoja sprawa czy ktoś słabo pracuje. To jest sprawa managera albo team leada. Jeśli im nie przeszkadza to jest ok. Jak ty z takimi problemami wyskakiwałaś na stand upach to ja się nie dziwię że cię tam nie chcieli.

A ta akcja z podwyżką to niezły wtf. Po czymś takim nie możesz jednak zostać. To tak nie działa. Albo przystają na twoje warunki i zostajesz albo nie i odchodzisz.

4

młodsze osoby bardzo często biorą dużo spraw do siebie i za nadto sie przejmują, pracując u rodzimych januszy trzeba mieć "grubszą skórę" i przyzwyczaić się do pewnej logiki (a raczej często jej braku)

0

Byłem raz u niech na rekrutacji w Krakowie.
Pani z HR miała głupkowate pytania i pierwszy raz mi się zdarzyło żeby ktoś mnie spytał o to ile aktualnie zarabiam.
Rozmowa techniczna była spoko fajnie się z gościem gadało. :)

2

Postaram się odpowiedź na poszczególne pytania:

Bazując na Twoim opisie jest w tej sytuacji dużo Twojej winy. Byłaś aż do bólu upierdliwym pracownikiem. W dodatku za bardzo się przejmujesz co wpływało na Twoje stosunki z przełożonymi. To, że pracodawca nie chciał kontynuować współpracy po szantażu - tak to był szantaż, dla mnie nic dziwnego.

Nie twierdzę, że mojej winy nie było. Zawsze na kogoś coś się znajdzie. Może byłam upierdliwa, ale wolę mieć wszystko jasno przedstawione, niż poukrywane.
Nie każda z rzeczy, o których pisałam, była przeze mnie dyskutowana z przełożonymi :). Są to po prostu pewne sytuacje, niektóre dotyczyły mnie, inne tylko poniekąd, a każda z nich miała wpływ na moją opinię.

Nie rozumiem czemu chciałaś zostać skoro było tak strasznie. Na jakim stanowisku pracowałaś?
Mam nadzieję, że udało się znaleźć coś lepszego ;)

Jako tester oprogramowania.
Tak, dostałam kilka ofert od tamtego czasu. Z tym nie ma problemu.

A ja nie ogarniam tego problemu z automatyzacją. Ktoś zabronił ci zainstalować selenium? Albo oskryptować sobie jakieś operacje?

Nie, dlatego też to co mogłam to oskryptowałam na własne potrzeby. Co nie zmienia faktu, że nie miałam tego w obowiązkach, więc w praktyce nie mogłabym mówić, że mam w tym doświadczenie, bo moje obowiązki tego nie potwierdzają.

Poza tym faktycznie wygląda na to że byłaś upierdliwa i czepialska. To nie twoja sprawa czy ktoś słabo pracuje. To jest sprawa managera albo team leada. Jeśli im nie przeszkadza to jest ok. Jak ty z takimi problemami wyskakiwałaś na stand upach to ja się nie dziwię że cię tam nie chcieli.

Możliwe że byłam czepialska :). To nie jest moja sprawa tak długo, jak to nie wpływa na moją pracę. A niestety tak było. Team lead miał sprawę gdzieś. A na DS nie podejmowałam tego tematu :).

A ta akcja z podwyżką to niezły wtf. Po czymś takim nie możesz jednak zostać. To tak nie działa. Albo przystają na twoje warunki i zostajesz albo nie i odchodzisz.

Hmm problem w tym, że mi nie chodziło o samą w sobie podwyżkę. Miałam nadzieję na jakąkolwiek rozmowę i zmianę warunków na lepsze, co nie oznacza od razu podwyżki.
Ale z odejściem się zgadzam. Powinnam to jednak wtedy zrobić.

Osobiście nie chcę dłużej zajmować się tym tematem. Chciałam tylko podzielić się spostrzeżeniami.
Pozdrawiam

0

Ale sama pisalas, ze nie chcieli Ci dac spisu obowiazkow wiec rownie dobrze mozesz mowic co chcesz o swoich obowiazkach i o tym co robilas;)

Co do odejscia to rozumiem Cie. U mnie kiedys tez przewazyl fakt, ze w pracy jest super klimat, ludzie itp. ale drugi raz bym tego nie zrobil.

2

Widać, że baba. Chce ale się boi. Koleżanki i koledzy najważniejsze.

Powinnaś przystać na ofertę konkurencji i już. Trafił się JanuszSoft to należy z niego uciec.

A nasyłanie PIPu też słabe.

1

Tak jest jak w firmie masz doczynienia bezpośrednio z włascicielami, z Twojego opisu wynika też, że był to klasyczny JanuszSoft - wszędzie oszczędności, kłamanie i oszukiwanie na każdym kroku. Do tego feedback powinnien być częstszy i precyzyjny, zauważ ty nie opisałaś tego co cię wkurza wcześniej przełożonemu/managerowi, to doniósł ktoś inny - pewnie IOSowiec którego ścigałaś za olewanie pracy.

0

Koleżanko-testerko.

Rozumiem Twój żal, niestety dobre poprowadzenie testów automatycznych wraz z spięciem ich w CI jest zadaniem często trudnym. Wykazałaś się pewnego rodzaju naiwnością wierząc w teksty typu "Jeszcze nie ma automatyzacji, ale będzie".

Aby skonstruować cały cykl produkcyjny oprogramowania z uwzględnieniem np. testów automatycznych UI, trzeba przemyśleć nie tylko strategię na najbliższe klika sprintów, ale również wykazać myślenie operacyjne od początku projektu.

Po Twojej wypowiedzi można osądzić (być może mylnie), że ciężko się z Tobą pracuje. Nie masz w sobie "luzu". Próbujesz zmieniać świat. Zadajesz przełożonym kłopotliwe pytania. Te cechy są super w pracy testera-detektora, ale mogą być prawdziwym kołkiem w pupie w komunikacji wewnętrznej.

Nie umniejszam umiejętności technicznych i doświadczenia zawodowego. Jednak osoba ze słabą "komunikacją" w czasach agilowych jest niepotrzebna. Czasy zamykania się 2 geeków w piwnicy i odbiór gotowego programu po 3 m-cach już przechodzi do lamusa. Dziś są spotkania, rozmowy itp. - ciągła komunikacja wykorzystująca szeroko techniki sprzężenie zwrotnego.

5
InterruptedException napisał(a):

Zadajesz przełożonym kłopotliwe pytania.

To są kłopotliwe pytania? Powiedziałbym, że bardzo konkretne pytania. Co jest złego w zadaniu wnikliwych pytań? No chyba, że ktoś nie chce na nie odpowiedzieć, albo nie mamy prawa do zadawania pytań, wtedy ok.

Naszej testerce powiedziano na rozmowie kwalifikacyjniej, że cośTamNiePamiętamCo zostanie wdrożone w firmie, więc ciągle pytała o to. Myślę, że to normalne. Może testerka wybierała między dwoma ofertami i zdecydowała się na tą "gorszą w tamtym momencie", ale która miała możliwość stania się lepszą po wdrożeniu czegośTamNiePamiętamCzego. Pewnie dlatego ciągle o to pytała. Jeżeli dla szefów są to niewygodne pytania, to nie jest to szczególnie przyjazne miejsce do pracy...

1
InterruptedException napisał(a):

Koleżanko-testerko.

Rozumiem Twój żal, niestety dobre poprowadzenie testów automatycznych wraz z spięciem ich w CI jest zadaniem często trudnym. Wykazałaś się pewnego rodzaju naiwnością wierząc w teksty typu "Jeszcze nie ma automatyzacji, ale będzie".

Aby skonstruować cały cykl produkcyjny oprogramowania z uwzględnieniem np. testów automatycznych UI, trzeba przemyśleć nie tylko strategię na najbliższe klika sprintów, ale również wykazać myślenie operacyjne od początku projektu.

Po Twojej wypowiedzi można osądzić (być może mylnie), że ciężko się z Tobą pracuje. Nie masz w sobie "luzu". Próbujesz zmieniać świat. Zadajesz przełożonym kłopotliwe pytania. Te cechy są super w pracy testera-detektora, ale mogą być prawdziwym kołkiem w pupie w komunikacji wewnętrznej.

Nie umniejszam umiejętności technicznych i doświadczenia zawodowego. Jednak osoba ze słabą "komunikacją" w czasach agilowych jest niepotrzebna. Czasy zamykania się 2 geeków w piwnicy i odbiór gotowego programu po 3 m-cach już przechodzi do lamusa. Dziś są spotkania, rozmowy itp. - ciągła komunikacja wykorzystująca szeroko techniki sprzężenie zwrotnego.

Sam sobie przeczysz. Najpierw piszesz, że była nadgorliwa i chciała o wszystkim rozmawiać, a potem, że w czasach AGILE komunikacja jest najważniejsza :D Nie wiem czy trollujesz czy po prostunie ogarniasz? A może jesteś jednym z tych ludzi, którzy są "Agileman" i wierzą w proces który wszystko załatwia? ;) To nie są czasy agile, agile jest od kilkudziesięciu lat. Doczytaj i doucz się jak masz pisać pierdoły.

0
huehuehue napisał(a):

To nie są czasy agile, agile jest od kilkudziesięciu lat.

:D :D :D

0
somekind napisał(a):
huehuehue napisał(a):

To nie są czasy agile, agile jest od kilkudziesięciu lat.

:D :D :D

Śmieskujesz, bo pewnie u janusza teraz jest moda. Prawda, że samo manifesto pojawiło się w 2001, ale sama idea była żywa już na początku lat 90-tych w wielu firmach w USA w tym w jednej z którą współpracuje od dłuższego czasu. Kiedy CTO słyszy o modzie na agile to sie tylko usmiecha i wspomina jak na początku lat 90-tych mieli już wdrożone te procesy ;)
Współczuję, że niektórzy brandzlują się, gdy janusz powie, że mamy agile :D

1

Te idee są znane z produkcji i logistyki nawet jeszcze dawniej.

1

To się nie brandziuj z tym swoim Januszem, skoro powoduje to u Ciebie jakieś dziwne frustracje. Historię agile znam począwszy od TPS i Deminga (naciąganie do tego Forda jakoś mnie nie przekonuje). Problem w tym, że połowa ludzi agile ignoruje, a druga połowa próbuje stosować na siłę, więc mówienie jakoby agile gdzieś było jest sporym nadużyciem. Nawet niektórzy twórcy manifestu się odcinają od tej cudownej idei.

0

Troszkę odkopię ;)
Długo szukałem, i nigdzie nie znalazłem - czy ktoś mógłby rzucić chociaż przybliżone info jakie są w tej firmie widełki? (Oddział w Krakowie).

0

Jest tak "pięknie" zarządzana, że pracownicy nawet po 2 latach nie wyrabiają się z robotą w sensownym czasie :D

0

Niestety w firmie jest bardzo dużo fałszu, kłamstw, niedomówień, negatywnych tajemnic no i związanych z nimi zwolnień.
Nigdy nie wiesz czy nie planują zwolnic właśnie Ciebie. Bez względu na to czy programujesz czy tylko sprzątasz.

Wprowadza to swoista nerwowość, wjeżdża na samoocenę własnej pracy, sprawia ze zaczynasz czuć ze trzeba siedzieć po godzinach żeby firma była zadowolona..
Wiec zaczynasz siedzieć i robić kolejne commity tylko po to żeby było widać Twoja efektywność. O nadgodzinach nikomu nie mowisz, bo nikt Ci nie kazał ich robić. Liczy się efekt..

Projekty są ciekawe, ale zmienic je trudno. Firma nastawia się na projekty wylotowe. Jeśli nie chcesz latac, zmuszają Cię dotego aby lecieć kolejny raz, stosując przy tym mobbing ze przecież w innych projektach nie ma dla ciebie miejsca. Wiec można wybrać bezrobocie lub USA.

W USA jest całkiem przyjemnie, dobre warunki i pieniądze nie najgorsze, bezstresowo. Tylko życie na walizkach nie jest tego warte, chyba ze ktoś bardzo lubi. Ja wole być tu i mieć znajomych, rodzine. Wyjechać jest fajnie ale na kilka miesięcy, nie na dłużej. Ale jak wyżej zależy co lubisz.

Długo już tu nie posiedzę, nie ma dla mnie miejsca.
Ale ja chyba sam tez nie chce być częścią tego fałszu.

1
MarekR22 napisał(a):

Już dawno upominałem się o widełki by puścić tu przyzwoite ogłoszenie. Skończyło się na stwierdzeniu "dobry pomysł".
Wiem, że najwięcej są gotowi zapłacić ekspertowi od OS X i iOS, by został team leadem i szkolił innych (ma być to prawdziwy wymiatacz), nie podali orientacyjne kwoty, ale nie zdziwiłbym się gdyby miałyby to być okolice 20k brutto.

Leader, wymiatacz, ma robic za nianke za 20k brutto? Ja pracuje jako zwykly senior developer i zarabiam 24k brutto

13

Dostaliśmy wiadomość od kancelarii reprezentującej firmę Grape Up, która żąda od nas usunięcia nieprzychylnych opinii użytkowników @Pijany Krawiec oraz @Trzeźwy Młot. Dość często dostajemy tego typu żądania, lecz zawsze zachęcamy firmy do publikacji sprostowania na łamach naszego forum oraz skonfrontowania się z opublikowanymi opiniami.

Nie jesteśmy stroną, która może oceniać, która ze stron ma rację w tym sporze. Nie jesteśmy również za cenzurą internetu ani też za łamaniem prawa, dlatego wobec żądań usunięcia postów, postawionych przez Grape Up, musimy zasięgnąć opinii prawnika.

10

Tymi prawnikami to firma na starcie robi sobie (anty)reklamę i potwierdza część opinii, przypomina to januszy żądających usunięcia negatywów z allegro :)

0
czysteskarpety napisał(a):

Tymi prawnikami to firma na starcie robi sobie (anty)reklamę i potwierdza część opinii, przypomina to januszy żądających usunięcia negatywów z allegro :)

Jakby tak kazdy mogl usuwac czyjes opinie z publicznych forów to by musieli wszystko wszedzie usunac. Nie wiem jak sie tam pracuje, ale bylem kiedys tam na rozmowie rekrutacyjnej i odnioslem wrazenie strasznie małej, amatorskiej, polskiej firemki.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1