Jak widać średnia pensja w PL to już ok. 4000 zł BRUTTO.
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/srednia-pensja-w-polsce-to-ponad-4-1-tys-zl,32,0,1803808.html
:-D
W sumie im więcej "propaganda" poda to lepiej dla Nas.... bo wtedy i w IT wzrosną stawki. Chociaż, może się mylę.
Patrząc na komentarze na dole, to mam wrażenie, że połowa ludzi nie rozróżnia średniej od mediany czy dominanty...
Tym gorzej dla nas, bo wzrost średniej pensji oznacza wzrost ZUSu dla DG :)
tak naprawdę ta średnia jest trochę większa - dużo kasy przechodzi pod stołem przez podatki
ale uważasz że to dużo? yay, jeszcze 3500 zł brutto i dobijemy średnią do zarobków na zmywaku w anglii ;)
LOSMARCELOS napisał(a):
W sumie im więcej "propaganda" poda to lepiej dla Nas.... bo wtedy i w IT wzrosną stawki. Chociaż, może się mylę.
Wydaje mi się, że nasze stawki zależą bardziej od średniej zarobków programistów w krajach, do których eksportujemy usługi IT niż od naszej średniej krajowej.
@Świetny Mleczarz Rzeczywista średnia jest niższa, większość osób pracuje w firmach mniejszych niż 10 osób zatrudnionych, a te nie są brane pod uwagę przy liczeniu... W firmach mniejszych często zarabia się mniej.
Nawet jeśli uwzględni się tylko tych ludzi których liczy GUS to i tak mediana jest sporo niższa niż średnia:
Średnia pensja na poziomie 4123 zł brutto oznacza, że średnio "na rękę" Polacy dostają niecałe 2940 zł miesięcznie. Warto jednak pamiętać o tym, że w rzeczywistości większość zarabia mniej.
Szczegółowe dane na ten temat GUS publikuje jednak raz na dwa lata. Z ostatniego wyliczenia za 2012 rok wynika, że mediana wynagrodzeń w Polsce wyniosła 3115 zł brutto miesięcznie.
Szczegółowe dane na ten temat GUS publikuje jednak raz na dwa lata. Z ostatniego wyliczenia za 2012 rok wynika, że mediana wynagrodzeń w Polsce wyniosła 3115 zł brutto miesięcznie.
2 lata już minęły, jeśli dobrze rozumiem, za rok 2014 mogły by i powinny już zostać opublikowane? Pół roku po "zamknięciu" roku chyba powinno na to wystarczyć?
Trochę na marginesie. Nie wiem skąd maniera na różnych forach czy portalach związanych z pracą, biznesem, branżowych na bezpośrednie zestawianie zarobków z różnych krajów po przeliczeniu po kursie. 1600 zł w markecie w Polsce to nie 400 euro w Niemczech, a 2000 euro na budowie na zachodzie to nie 8000 zł w PL.
novpet napisał(a):
Trochę na marginesie. Nie wiem skąd maniera na różnych forach czy portalach związanych z pracą, biznesem, branżowych na bezpośrednie zestawianie zarobków z różnych krajów po przeliczeniu po kursie. 1600 zł w markecie w Polsce to nie 400 euro w Niemczech, a 2000 euro na budowie na zachodzie to nie 8000 zł w PL.
Tak się składa że za 400 Eur więcej kupisz w markecie w Niemczech niż w Polsce za 1600 zł. Opowieści o wyższych cenach na zachodzie należy włożyć między bajki. Pomijam ekstramalne kraje jak na przykład kraje skandynawskie, albo ceny za usługi specjalistyczne jak naprawa kranu czy samochodu, z których prawie nigdy się nie korzysta.
To, ze w niemczech kupisz wiecej za 400e niz w polsce za 1600zl mozesz poprzec czyms (pytam z ciekawosci)? Wg tego w polsce te same produkty podstawowe co w niemczech kupimy za 2/3 niemieckiej ceny:
http://www.cenynaswiecie.pl/porownanie-cen-w-niemczech-i-w-polsce,144,250/
Nie ma wielkich różnic w cenach towarów między Polską a Zachodem, bo i tak większość z nich pochodzi z Chin. Różnice w kosztach życia tkwią w cenach usług - od taksówki po wynajem mieszkania.
Chemia, słodycze, altkochol czy ubrania w niemczech faktycznie są tańsze niż w Polsce. Ale podczas całych zakupów wyjdzie raczej drożej. A jak jeszcze przed zakupami chcesz wyjść do kina i na obiad to na bank zostawisz dużo więcej niż w Polsce.
1/ Jeżeli już przeliczać po jednolitym kursie to niektóre produkty w Niemczech są nawet tańsze jak w Polsce. Alkohol, słodycze, chemia. Niektóre znacznie droższe: fryzjer, gotowe dania, treningi różnych sportów (wyjątkiem są baseny czy fitnessy), komunikacja, fajki. Niektóre ceny są globalne czy kontynentalne jak paliwo, większość elektroniki.
2/ Zgadzam się, że ogólny poziom życia w Niemczech jest wyższy. Szeregowy pracownik w swojej branży podejmując podobny trud pracy i dostając średnie dla swojego stanowiska wynagrodzenie w Niemczech będzie mógł sobie pozwolić na bardziej komfortowe życie jak nad Wisłą. Przynajmniej w zdecydowanej większości przypadków. Tu nie odkryłem Ameryki.
3/ Kajając manierę przeliczania ciągle zarobków z różnych krajów na jedną modłę nie tyle chodziło mi o coś takiego: "Ale popatrzcie, w Niemczech / Anglii / Skandynawii / Luksemburgu wcale nie żyje się tak kolorowo ponieważ koszty życia są wyższe, a jakby chleb kosztował 40 groszy, litr benzyny 1,50 zł, a dobre buty 40 zł to i mógłbym zarabiać spokojnie 1400 zł u siebie", a chodziło mi ogółem o samą filozofię liniowego porównywania dochodów - bez nawet kontekstu koszyka konsumpcyjnego.
4/ Pracuje się w stałej pracy w kraju X to tam się ma centrum życiowe (przynajmniej na okres kilku lat), żyje się tamtejszym życiem, tam się zarabia i tam się wydaje (przynajmniej większość), więc istotne są tylko i wyłącznie realia kraju X, bez porównywania samych cen, zarobków, a nawet stosunku zarobków do cen w kraju Y czy Z. Oczywiście są wyjątki, rodzina chce wakacje na innych kontynencie, jakąś większą wycieczkę, wtedy istotne mogą być ceny globalne takich usług i wtedy może być istotne czy za hotel na Kanarach lub Malediwach zapłaci równowartość 40 godzin swojej pracy w Niemczech czy 200 w Polsce. To jednak pewne wyjątki, a nie istota rzeczy.
5/ Są też sytuacje, że jedzie się gdzieś tymczasowo na jakąś fuchę, nie jest się zainteresowanym życiem w kraju tymczasowej pracy, nie zależy na komforcie życia w kraju tymczasowej pracy, istotne jest tylko to ile pieniędzy przyniesie się do siebie, do kraju, czy starczy na pokrycie długów, kupno nowego samochodu, alimenty, remont / wybudowanie domu itd. Wtedy najważniejsze jest ile przy skromnym funkcjonowaniu w kraju tymczasowej pracy można wywieźć po wszystkim do domu, przelać rodzinie. Owszem, wtedy liniowe przeliczanie zarobków ma sens.
6/ Pisząc poprzedniego posta kluczowe dla mnie były punkty 3 i 4. Oczywiście to tylko moje zdanie poparte moimi doświadczeniami, obserwacjami czy opiniami innych, każdy może się nie zgodzić. Znowu się rozpisałem na tematy poza-programistyczne :) Mam nadzieję, że dobrze ująłem to o co mi chodziło.
@novpet a masz jakąś propozycje na lepszy sposób porównywania?
Czemu zakładasz, że ludzie przygotowujący i czytający te porównania nie wiedzą o tym, że koszty życia są różne? Trzeba za każdym razem opisywać kontekst, żeby wiedzieć, że on jest?
Zakładam, że większość lub wszyscy wypowiadający się w tym temacie wiedzą, że koszty życia są różne. Chodziło mi o samą manierę porównania. W rodzinie, u znajomych jak ktoś zarabia lub tylko mówi się o kimś kto zarabia w Rublach, Dolarach, Euro, Funtach, Koronach itd to zaraz pada pytanie, a ile to z złotówkach i albo "o, dużo" albo "a, to mało" albo ile kosztuje piwo w pubie w Anglii i dlaczego tyle zł, ile chleb w Norwegii. Nie koniecznie chodziło mi ściśle o to forum czy ogółem społeczność programistyczną, ale takie moje ogólne doświadczenia z rozmów z różnymi ludźmi. Dotyczy to też części krzykliwych artykułów w prasie przy rubrykach gospodarka, analizy, biznes itd, bardziej na portalach, w prasie ogólnej, a nie specjalistycznych, fachowych. Wielu znajomych co wyjechali za granicę chwali się ile to zarabia w złotówkach albo jechali na czarno na sady na wakacje za granicę by było na cały rok na paliwo do 20 letniego bmw. Samo w sobie mnie to nie razi, życzę im jak najlepiej, ale mnie irytuje bardziej pewnego rodzaju mentalność, postawa związana z takim przeliczaniem.
Przedwczoraj przeczytałem 3 pierwsze posty. Dzisiaj tu wchodzę i co widzę: "Chemia, słodycze, altkochol czy ubrania w niemczech faktycznie są tańsze niż w Polsce. " Eee, co to ma do tematu, przypominam: "Średnia pensja i zarobki w IT"? Czy każda rozmowa musi schodzić na emigrację?