Najgorsze firmy w jakich pracowaliście?

0

Tak jak w temacie, jakich pracodawców nie polecacie ?

0

I myślisz, że ktoś Ci odpowie tak po prostu na to pytanie? :-D

1

CA :P

0

@Peres955 jakbyś zrobił chociaż anonimową ankietę to może, ale tak to ludzie będą niechętni bo jeszcze ktoś pozwie o niszczenie wizerunku...

0

To może bez nazw, ale co was najbardziej irytowało i na co zwracać uwagę by spróbować uniknąć odpowiednio wcześnie podpisania cyrografu?

0

Jeżeli firma jest zła to i tak ukryje to na rozmowach. Wiele kwiatków wyjdzie dopiero na okresie próbnym, ale on przecież został stworzony dla obu stron.

1

Ciężko zamieścić jest ankietę na taki temat, musiałbym to po omacku wpisywać wszystko. Jakie procesy za szkalowanie firmy ? Serio przecież to tylko forum a swoje zdanie każdy może wypowiadać, że ta i ta rzecz mi się nie podoba.

0

Przy ostatniej zmianie pracy przy rozmowie kwalifikacyjnej widziałem firmę w której od razu było widać jak bardzo jest tam źle:
powierzchnia biura dla +10 developerów była równa powierzchni biura dla dwóch szefów. Biurka u developerów stały ciasno z ewidentnym naruszeniem przepisów BHP.
Już po tym podejrzewałem, że to co mi zaoferują będzie żałosne, a po rozmowie to już było pewne (60% co dostałem w innej firmie).

24

To ja opiszę z czym się spotkałem:

Rozpocząłem pracę jako programista C#.
Zostałem zatrudniony na okres próbny. Zarobki - nawet niezłe. Tzn bez szału, ale dali tyle ile chciałem, a stawki dobrze znałem. Zakładając, iż była to moja pierwsza firma to ta kwestia mnie zadowoliła, a szef wyglądał na normalnego miłego człowieka.

Pierwszy WTF:
Spotkał mnie na rozmowie kwalifikacyjnej. Rozmowa miała dwa etapy:

  • Rozmowa techniczna i testy
  • Rozmowa z szefem.

Na technicznej rozmowie wszystko było ok, chociaż... trwała aż 2 lub 3 godziny (już nie pamiętam dokładnie), czyli raczej dość długo (nigdy nie spotkałem się z tak długimi rozmowami). Zadania były ok i sprawdzały wiedzę faktycznie przydatną poza może jednym zadaniem: FizzBuzz. Wiecie... byłem nieco zażenowany, że dostałem takie proste zadanie i chyba to zauważyli bo potem już było normalnie.

Problem pojawił się na rozmowie z szefem, bo o ile on był w miarę w porządku (przynajmniej wtedy), to była tam też pewna piękna pani Blondi. Pani blondi tylko przysłuchiwała się naszej rozmowie, gdyż była tam przypadkiem - była pracownicą, która układała jakieś papierki itd. Wygląd i zachowanie miała jak z dowcipów o sekretarkach - mini, którą można pomylić z majtkami, wyeksponowany biust i piękny uśmiech. Na oko IQ 80-90 i 30-35 lat.
Rozmowa z szefem o tym co wszędzie, a Pani blondi siedzi cicho. W końcu chyba zirytowała szefa tym milczeniem i ten mówi: "Kasiu, a może Ty masz jakieś pytania do Pana?". Pani Kasia dostała wytrzeszczu oczu i złapała karpia niczym na wigilijny stół.
Głowę bym dał sobie uciąć, że nawet jej dym z uszu poszedł tak zaczęła intensywnie myśleć nad zadaniem mi pytania. Pani Kasia wdzięcznie chwyciła moje CV i niczym orzeł zaczęła szukać punktu zaczepienia. Oczy jej zabłysły i już wiedziałem, że Pani Kasia znalazła pytanie w swojej pięknej głowie. Wiecie o co zapytała programistę, mając jego CV przed sobą?

"Jaki jest Pana znak z zodiaku?".

Drugi WTF
Jak wspomniałem - brałem udział w rekrutacji na programistę C#. Pierwszy dzień pracy - idę dumny i szczęśliwy. Przez pierwsze 30 minut nikt nawet nie powiedział mi co mam robić. Ot tak po prostu siedziałem i ... patrzyłem. Czas ten przeznaczyłem na zorientowanie się co mam w komputerze, ale... chyba ktoś powinien jednak do mnie podejść i coś zrobić prawda?

Trzeci WTF
Po 30 minutach czekania sam podszedłem do jednego z ... dwóch programistów. Tego, który wydawał się kimś w rodzaju kierownika. Bo kierownika jako takiego nie było. Pytam się co mam robić. Facet drapie się po głowie i mimo, że to on mnie rekrutował to w zasadzie "nie ma co mi dać do zrobienia". To po co oni szukali programisty?
W końcu znalazł zadanie - wewnętrzny system dla firmy. W ASP.NET. Przypominam, że miałem pisać w C#.

No ale przebolałem to, bo dla mnie nauka nowych rzeczy jest fajna poza tym nie będę wybrzydzał...

Czwarty WTF
Niemiła atmosfera w pracy.
O ile do mnie nikt nic nie odważył się źle powiedzieć, to niestety dialogi w firmie były dość jasne - atmosfera i koleżeństwo tam leżały.

  • Facet odbiera telefon od żony i puszcza tekst: "Ale mnie ona wuk...", a drugi by mu zaimponować mówi: "Mnie moja też..."
  • Znów telefon od żony: "Czego chcesz?", "Dobra! nie mam teraz czasu!", "Pogadamy w domu! <i bum komórką>".
  • Docinki do koleżanki.
  • Ciche obgadywanie innych.

Piąty WTF
Godziny pracy: Jak jeden mąż wszyscy na 8 i jak jeden mąż - niczym kaczki - o 16 gęsiego z firmy.

Szósty WTF
Pisany kod przez tych dwóch programistów był w większości - static. Pisali w C#, ale serio wszystko prawie pisali statycznie.
Napomniałem im o tym, że to dziwne i czy ma to jakiś głębszy sens o którym może nie wiem?
Powiedzieli, że tak jest łatwiej...

Siódmy WTF
Gdy zorientowali się, że jednak co nieco umiem, dali mi zadanie z cyklu "nie wiadomo o co chodzi". Po analizie okazało się, że kod w aplikacji do której pisaliśmy dodatki,miał puszczony wewnętrzny wątek. Wątek ten był skopany i blokował aplikację. Oczywiście z powodu tego, że to nie był nasz kod nie mieliśmy jak tego poprawić. Zgłosiłem to temu "kierownikowi", po czym powiedział: "No ale może jednak dasz radę?". Zdziwiłem się i powiedziałem, że mogę jedynie sprawdzić raz jeszcze czy czegoś nie pomyliłem.

Oczywiście okazało się, że mam rację, ale... kierownik nie przyjmował tego do wiadomości. Zagadał mnie tez w między czasie "A kiedy podpisujesz z nami umowę na stałe?". Ja... cóż jestem bardzo szczery - powiedziałem, że "Termin mam za 2 tygodnie, ale jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji, gdyż mam też propozycje z innych firm".
No i się zaczęło - jakby faceta piorun trafił. "Ty nie mów takich rzeczy!", "To znaczy, że Ty tu nie chcesz pracować!", "Posłuchaj mojej rady i nigdy więcej nie mów, że nie wiesz czy chcesz tu pracować!". Itd. A ja tylko postawiłem sprawę jasno - mam wiele ofert i mam prawo je brać pod uwagę. Chciałem też być szczery wobec aktualnego pracodawcy.

Kierownik poszedł do szefa - pomyślałem sobie: oho zaraz się zacznie.
I wiecie co... nie zaczęło się. Baaa kierownik przyszedł i mówi: "Ale masz farta. Wiesz co już nie musisz robić tego dziwnego zadania z wątkami." Ucieszyło mnie to, ale też nieco się zdziwiłem skąd taka nagła decyzja.

minęły dwa tygodnie - czas podpisania umowy na czas nieokreślony. Niestety firma wisi mi wynagrodzenie za miesiąc i to od jakiegoś już czasu.

Szef dzwoni do mnie abym przyszedł do pracy, ale go nie ma w firmie, więc umowę podpiszemy jutro. Ok spoko, dla mnie to nie był problem, chociaż nadal pozostawała kwestia negocjacji i zaległej wypłaty.
Przychodzę do firmy, a tam kierownik z uśmiechem - zapewne myśląc, że już podpisałem cyrograf - "Wiesz jednak musisz zrobić to zadanie z wątkiem". Na moje ponowne wyjaśnienie, że problem jest niemożliwy do rozwiązania bez dostępu do kodu i tym powinna się zając "tamta" firma, facet nie reaguje. Mówi tylko, że musi być zrobione i koniec.

Wkurzyłem się i zacząłem myśleć. Coś mi tu nie gra. Czyżby próbowano na mnie przenieść zadanie niemożliwe do wykonania i próbowano mnie tym obarczać?

Do tego wszystkiego firma wisiała mi wynagrodzenie za miesiąc. Przesiedziałem tak 3 godziny myśląc nad tą sytuacją. Była ona dziwna i nieco chora. Po kolejnej godzinie dzwonię do szefa, że umowę podpiszę, ale po tym jak uregulujemy aktualny miesiąc.
Szef nieco zdziwiony, ale ok. Nie ma sprawy. Wcześniej od dwóch tygodni zapewniał mnie, że pieniądze wysyłał na konto - jak się okazało kłamał. Pieniądze odebrałem od niego osobiście od ręki i wiecie co powiedział? "Jakby jednak przelew doszedł to mi zwróć pieniądze". WTF po dwóch tygodniach nagle przelew miał dojść i facet ot tak daje mi pieniądz do ręki?

Pieniądze odebrałem i jednocześnie uświadomiłem szefa, że o żadnej dalszej współpracy mowy nie ma. Bardzo dziękuję i do widzenia.

Z firmy odszedłem.

No i zaczęło się szukanie pracy.

WTF z szukania pracy numer 1
Dzwoni facet. "Dzień dobry tutaj ten i ten, czy Pan taki i tak. Dzwonię, aby bliżej Pana poznać, czy jest Pan odpowiednim kandydatek, jakie są Pana oczekiwania, co Pan potrafi itd. Ma to na celu zaoszczędzenie Pana jak i mojego czasu."
Super. Facet mówi mądrze - po co iść na rozmowę, gdzie oczekiwania pracownika z oczekiwaniami pracodawcy mijają się i nie mają szans dojść do porozumienia. Zacząłem o sobie opowiadać, co robię, czym się zajmuję dokładnie, jakie języki, technologie itd.
Facet zadowolony, ale widać było, że zaczyna czekać aż skończę by zadać mi pytanie. Więc skończyłem.
Facet korzysta z okazji i zadaje pytanie: "Proszę Pana, a czy ma Pan problemy finansowe?"
Zaśmiałem się do telefonu, gdyż takie pytanie jest bardzo niestosowne, ale nie mam tez czego ukrywać, powiedziałem zgodnie z prawdą "Nie, finansowo układa mi się bardzo dobrze". I wiecie co facet na to? Jedno słowo: "Szkoda".
W tym momencie totalnie się zdziwiłem zaśmiałem się po raz drugi i zapytałem, "A czy może Pan powiedzieć czemu szkoda?"
Facet wyjaśnił...: "Wie Pan, bo ludzie z długami i problemami finansowymi mają więcej motywacji do pracy."
W tym momencie nie było o czym mówić. Powiedziałem tylko facetowi, że moja motywacja do pracy wynika z pasji do tego co robię i zaangażowania w projekt.
Cóż facet szukał taniej siły roboczej, która będzie mu podległa z powodów kłopotów finansowych...

WTF z szukania pracy numer 2
Dzwoni babka i mói, że jej firma zainteresowana jest moją osobą. Jednak aktualnie nie może podać terminu rozmowy, gdyż szef jest na szkoleniu w Warszawie. Ok spoko mówię, że nie ma problemu. Umówiliśmy się, że za tydzień da znać. Nie dała. Dzwonię, więc sam po tygodniu i trzech dniach, o co chodzi. Pani mówi, że pamięta ale nie dzwoniła, bo szef nie ma tymczasowo czasu. Ok.
Po kolejnym tygodniu dzwonię znów, a Pani mówi, iż "tak, tak pamięta". Ok w tym momencie zrezygnowałem, chciałem jedynie dowiedzieć się czy ta firma jest poważna. Zadałem pytanie: "Czy może Pani udzielić mi informacji jak duża jest Pani firma? Jak wielu pracowników w niej pracuje?". Pani nieco oburzona: "A po co to Panu wiedzieć?". No cóż: "Chcę wiedzieć, do jakiej firmy i jak dużej firmy kandyduję". powiedziała tylko: "No korporacja to, to nie jest". Później dowiedziałem się, że pracuje tam tylko ona i ... jej mąż - szef.

WTF z szukania pracy numer 3
Rozmowa w korporacji nie typowo programistycznej jak się okazało, ale szukali programisty C#. Na rozmowie jednak okazało się, że nie c#, a ASP.NET. No dobra mniejsza o to. Rozmawiam z dwoma szefami. Obaj z wielkimi brzuszyskami i... nie wiedza o co mnie pytać. No to sam zaczynam im o sobie mówić i to dość obficie. W końcu faceci mówią, że ok, super, ale...

  • jeden facet zachwycony. Zachowywał się tak jakby miał zaraz mi dać umowę do podpisania
  • drugi facet go uspokajał i mówi, że najpierw test techniczny i rozmowa z innym programistą.

Ok. wezwali programistę i... tutaj coś zauważyłem. Facet, który wszedł do pokoju był przerażony. Do pokoju pukał i czekał aż nie krzyknie się do niego "wejść!". gdy wchodził miał oczy jak pięciozłotówki i pełen strachu pyta "Czy mogę? Miałem przyjść?" Facet wyglądał jakby go tam bili.
Rozmowa była żenująca. Ot pytanie czy znam MVC. Powiedziałem "Tak", a oni "OK". Koniec rozmowy technicznej.

Miałem czekać do tygodnia na telefon z zadaniem testowym. W tym czasie oczywiście cały czas szukałem pracy.
Facet w końcu dzwoni i mówi, że jeśli zrobię to zadanie, to mogę zaczynać u nich pracę. Zadanie jednak nie było testem, ani sprawdzianem umiejętności. Nie... to było typowe zadanie dla ich firmy. Miałem im napisać program dla ich firmy za darmo, a oni na tej podstawie może mnie zatrudnią może nie :)
Uśmiałem się i podziękowałem.

WTF z szukania pracy numer 4
Firma w której jak się okazało pracował mój kolega ze studiów.
Rozmowa techniczna i test poszedł tak dobrze, że facet który mnie rekrutował nie krył swej radości tak bardzo, że dało mi to do myślenia co do mojego wynagrodzenia, którego oczekuję. Co więcej okazało się, że moje umiejętności okazały się lepsze niż kilku dużo starszych programistów. Spoko.
Zaproszenie na rozmowę do szefa - a tam facet i piękna miła Pani. (ta Pani naprawdę była miła i piękna :) )
Rozmowa z szefem wyglądała ok... tylko przez pierwsze dwie minuty. Potem facet zaczął zadawać mi pytania masowo:

  • "Jak widzę siebie za 10 lat?"
  • "Co chcę robić za 10 lat?"
  • "Jak pracować chcę za 10 lat?"

No zirytował mnie facet, bo pracujemy w branży IT. 10 lat to jak rok świetlny w tej branży i jak można ocenić co będzie za 10 lat w ten sposób? Powiedziałem wyraźnie facetowi, że to jest niemożliwe do oceny i "jedynie mogę powiedzieć, iż w przeciągu 5 najbliższych lat chcę być starszym programistą i zebrać bogaty bagaż doswiadczeń na temat programowania. Co więcej moim marzeniem jest spotkać się z nietrywialnymi problemami oraz pisać ciekawe projekty. Mam nadzieję, że w 5 lat osiągnę to i wiele więcej. 10 lat jednak to zdecydowanie za długi okres do oszacowania."
Wiecie co powiedział na to facet?
Normalnie to olał i zadał dokładnie te same pytania co na poczatku. Skoro on tak to i ja go olałem i powiedziałem w słowo w słowo to samo co przed chwilą.

Chyba zrozumiał aluzję i przeszedł do finansów. Podałem stawkę i ... dobrze, że facet nic nie pił bo by chyba się udusił, a co najmniej zakrztusił. Stawka była naprawde normalna, powiedziałbym nawet, że niespecjalnie wygórowana, chociaż swoją cenę znam i za małe pieniądze pracowac nie będę.

To, że facet się zdziwił i zrobił oczy niczym smok to by mnie nie zdziwiło, ale powiedział coś co mnie zirytowało:
"Tyle? No wiem Pan, tyle to zarabiają PRAWDZIWI programiści. Wie Pan, tacy z doświadczeniem".

Tym samym przegrał możliwość zatrudnienia mnie :) Ani nie jestem zielony w tym co robię, ani też nie jestem słaby.
Trudno firmy nie stać na mnie to nie.

Zakończenie
Wychodząc z tej firmy dzwoni mój telefon. Inna firma zaprasza na rozmowę. Firma w której do teraz pracuję i jest naprawdę super.
No i tak znalazłem pracę w 2 tygodnie po rzuceniu starej, mając po drodze takie oto przypadki.

Chyba są one świadectwem bycia słabych firm, których należy unikać prawda?
Opisałem też w większości przypadki z rozmów, no ale po takich rozmowach raczej nie liczyłbym iż praca tam byłaby fajna.

1

Historia zabawna, ale:

Świetny Młot napisał(a):

W końcu znalazł zadanie - wewnętrzny system dla firmy. W ASP.NET. Przypominam, że miałem pisać w C#.

Na rozmowie jednak okazało się, że nie c#, a ASP.NET.

Jedno drugiego nie wyklucza, a wręcz przeciwnie.
Jeśli chcesz być programistą czystego C# i pisać tylko instrukcje warunkowe i pętle, to faktycznie doświadczenia Ci brakuje.

1

Ja byłem ostatnio na jednej rozmowie i niezbyt dobrze pamiętam jej zakończenie.

Firma około 30-osobowa. Teoretycznie ok, Java webowa, fajne technologie, ciekawe projekty etc.
Rozmowa poszła ok, dostałem test- na cztery zadania rozwiązałem 3 i pół, więc raczej ogólnie powinni być zadowoleni. Powiedzieli, że odezwą się w ciągu tygodnia. Problem w tym, że się nie odezwali, więc z ciekawości wysłałem maila z zapytaniem o wynik rekrutacji. Nikt nie odpisał, więc napisałem po dwóch tygodniach, że to trochę niepoważne abym poświęcał swój czas na rozmowę, a oni nawet nie raczą odpisać na moją wiadomość.

Od tamtego czasu minęło już kilka miesięcy. Zaraz po romowie u nich dostałem pracę w lepszej firmie i na razie jestem zadowolony.

Wiem, już przynajmniej, że tamtą firmę należy omijać szerokim łukiem skoro tak traktują swoich kandydatów.

3 x NIE dla pewnej firmy ;)

0

Co do mojej historii i pewnych wątpliwości co do ASP.NET i C#.
Wiecie facet zapewnia mnie, że piszą aplikację biznesową w C# itd. Po czym po chwili okazuje się, że właściwie to strona internetowa w ASP.NET. Mam prawo raczej być zaskoczony w takiej sytuacji. Oczywiście nic na to nie powiedziałem, gdyż nie ma to takiego dużego znaczenia, a poza tym - bez przesady. Raz miałem sytuację, że firma odezwała się do mnie wiedząc, że programuję w C# itp. Po przybyciu do firmy okazuje się, że jednak szukają programisty... C. Tak - czystego C. I zaproszenie na rozmowę nie dostałem od Pani HR, której można by to wybaczyć, ale od osoby technicznej. Jednak nie opisałem tej historii bo cała reszta w tej firmie była bardzo ok i nie pracuję tam tylko z powodu innej specjalizacji.

A co do historii kolegi wyżej to mam tylko miły komentarz.
Kiedyś wysłałem maila do pewnej firmy z ofertą pracy jako programista dla nich. Pani z ich działu oddzwoniła po 10 minutach, że najprawdopodobniej pomyliłem firmy bo są bardzo zbieżne nazwy i często jest taka pomyłka. Podała dobre namiary i wszystko to z mega miłym głosem :) Nie dość, że nie ta firma, którą to powinno obchodzić to jeszcze Pani sama zdecydowała o tym by mnie naprowadzić na właściwą drogę. Są jednak firmy, gdzie pracują miłe osoby :)

0

To ja też coś dodam :) Szukałem pracy jako student w niepełnym wymiarze godzin. Wysłałem CV do pewnej firmy, która jest kojarzona bardziej jako firma ochroniarska. Dostałem telefon. Najpierw rozmowa z managerem a potem z programistą. Z managerem raczej podstawowe HRowe pytania, programista też standard czym się różni klasa abstrakcyjna od interfejsu itp. Ale nie tak, że gość chce się dowiedzieć ile umiem a tak, że stara się na siłę mi pokazać że niewiele umiem. Było dosłownie czuć wrogość przez telefon. Programista skończył pytania to manager poinformował, że skontaktują się mailowo. Byłem pewien, że się nie odezwą ale odezwali się dali do wypełnienia cv w ich szablonie i zaproszenie na rozmowe - szablon zawierał sto tysięcy różnych opisów technologii, wzorców i cholera wie jeszcze czego z archaizmami włącznie. Wypełniłem. Już wtedy wiedziałem, że nie chce tam pracować ale poszedłem na spotkanie bo zawsze to jakieś doświadczenie.

Na spotkaniu już po przywitaniu miałem ochotę wyjść, przywiązuję dosyć sporą uwagę do kultury etc. Chwila rozmowy z managerem i potem przyszło dwóch programistów. Jeden niewiele się odzywał ale drugi od razu zaczął cwaniacko i już skojarzyłem, że to z nim też rozmawiałem przez telefon bo tego się nie da podrobić. No i pytanie do mnie: "Dlaczego uważa Pan, że w Javie nie ma zmiennych globalnych?" No to mu mowię jak to jest z tymi zmiennymi ale stwierdził, że powinienem bardziej to porównać do C++ - niezadowolony. Potem kilka innych pytań i zadanie do rozwiązania na kartce. Coś z listami i na początku któryś z nich powiedział, że mam nie używać " **gotowych implementacji list z java API ** "(na kartce haha). No to elgancko rozpisuję, tworzę własną klasę działającą jak ArrayList bo kiedyś coś takiego robiłem na uczelnie. No i chwilę mi to zajęło ale zrobiłem 80% zadania po czym ten mniej odzywający się programista "Dlaczego nie użył Pan po prostu ArrayList? Nie zna Pan takiej klasy?" - niezadowoleni.
Opowiadałem im wcześniej o moich drobnych projektach no i nie znam ArrayList? Dobre...

Firma dramat totalny, ucieszyłem się wychodząc, wyszedłem z uśmiechem.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1