Pierwsza podwyżka

0

Dokładnie, wg mnie zmiana pracy to najlepsza okazja do zapewnienia sobie podwyżki o te 10-30-50%. Ale to nie jest powód, żeby sobie nie poćwiczyć zdolności negocjacji z managerem. Wg mnie to jest bardzo pouczające, a gdy trafi się do wymarzonej roboty, będzie można skilla wcielić w zycie :) Argumenty powinny "zniszczyć" osobę po drugiej stronie (być obiektywne i konkretne - tu liczby i jakiś ew. raport z narzędzia do raportowania tasków nie zaszkodzi), a scenariusz rozmowy powinien być tak kierowany, żeby wyszło na to co ma wyjść. Kwestia wprawy :D

0

Praca w jednej robocie więcej niż 2 lata to rzadkość - zazwyczaj rok, półtora to max. Lepiej więc zawsze po prostu zmieniać robotę.

Ja chyba żyję w innym świecie :) U mnie mało kto siedzi krócej niż dwa lata. Są ludzie pracujący już paręnaście lat, a średnia to coś koło 5 będzie pewnie. Chociaż trudno powiedzieć, bo cały czas młodzi przychodzą i zaniżają statystyki pod tym względem.

Są małe firmy stosujące proste taktyki: Tworzymy projekt, zajmie to od roku do dwóch, a potem... się zobaczy. Zazwyczaj wtedy taka firma prowadzi kolejny projekt, ale stara ekipa jest zwalniana. Wtedy praca dwu-letnia jest przymusem. Natomiast zwalnianie się samemu po dwóch latach, bez żadnego konkretnego powodu? Ja się z czymś takim nie spotkałem.
Owszem powodem może być chęć większych zarobków i wtedy to rozumiem. Ale, żeby stwierdzić, że to rzadkość by ktoś pracował dłużej niż 2 lata w jednej firmie? Zabawne stwierdzenie naprawdę. Może zacznijcie rozglądać się z anormalnymi firmami? Bo z tego co piszecie to:

  • Firmy nie chcą dawać podwyżek
  • Szefostwo jest złe
  • W pracy brakuje seniorów pracujących wieloletnio lub też jest ich bardzo mało.

Ja z niczym takim się jeszcze nie spotkałem. Tzn owszem miałem do czynienia ze złymi szefami na rozmowach kwalifikacyjnych, ale po prostu takiej pracy nie przyjąłem - trzeba mieć jakąś godność ludzie.

1

To nie jest zabawne, to jest najlepsze rozwiązanie. Bo czego możesz się nauczyć siedząc w tej samej robocie 10 lat? Od razu powiem, że mniej niż zmieniając technologie itp na swoich warunkach. Pewnie są tam gdzieś firmy, które dają wolną rękę przy wyborze technologii, narzędzi itp. ale to rzadkość.

Rzadkością są też projekty, w których istnieje jako taki proces uczenia przez powiedzmy 5 lat. Mnie zmiana pracy niesamowicie stymuluje, jest ten początkowy power, masz to czego chcesz (zarobki i technologie). Jeśli obecna praca zapewnia Ci to wszystko, to jeszcze pozostaje poznanie procesów wewnętrznych/metodyki pracy w innej firmie. Poznasz innych "rozkminiaczy", ktorzy mają swoje patenty na różne rzeczy (nie koniecznie związane stricte z programowaniem).

Moja rada jest taka - jeśli nie rozważałeś zmiany pracy, to czas zacząć to robić :P Jeśli uważasz, że lojalność przez 10 lat jest w cenie, albo nie wypada zmieniac roboty po 2 latach to jest to w moim odczuciu brak zrozumienia relacji pracownik - pracodawca. Pracodawca nie będzie się zastanawiał 2x przy zwalnianiu pracownika, jeśli okaże się, że przynosi to straty. Więc jeśli aktualna praca nie przynosi Ci wymiernych zysków (ciągłe parcie na zdobywanie skilli i poprawa procesów dot. sposobu pracy, kasa itp.) - tracisz na tym, a więc czas na zmiane. Proste :P

2
Zimny szczur napisał(a):

Może zacznijcie rozglądać się z anormalnymi firmami? Bo z tego co piszecie to:

  • Firmy nie chcą dawać podwyżek
  • Szefostwo jest złe
  • W pracy brakuje seniorów pracujących wieloletnio lub też jest ich bardzo mało.

Nie. Czysta, chłodna kalkulacja - po prostu zmieniając firmę możesz zyskać zdecydowanie więcej niż siedząc w jednej firmie przez 5 lat i dostając 5-10% podwyżki co roku.
Do tego zmiana pracy często jest awansem (aplikowanie na wyższe stanowisko, niż jesteś teraz) + bonus/premia jako wabik za sam fakt, że dołączasz do firmy.
Na zachodzie ludzie często zmieniają firmy. Ja wiem, że u nas jeszcze często jest mentalność PRL'owska, gdzie w jednym zakładzie połowe albo i całe życie się siedziało. Nie wiem gdzie pracujesz ale u mnie w firmie ciągle ludzie się zmieniają (ktoś odchodzi, ktoś przychodzi).

Od siebie dodam: Korzystajcie z tego, że w tej branży jest rynek pracownika. Taka sytuacja może nie trwać wiecznie, a potem będziecie żałować.

1

Bo czego możesz się nauczyć siedząc w tej samej robocie 10 lat? Od razu powiem, że mniej niż zmieniając technologie itp na swoich warunkach. Pewnie są tam gdzieś firmy, które dają wolną rękę przy wyborze technologii, narzędzi itp. ale to rzadkość.

To co napisałeś nie jest do końca prawdą. Zauważ, że jeśli firma wytwarza oprogramowanie przez np. przykładowe 10 lat, to podczas rozwijania programu / programów przewinęło się w tym czasie mnóstwo różnych technologii.
To nie jest tak, że piszesz aplikację w jednej i tej samej technologii do końca życia projektu. Często zmieniasz narzędzia, poznajesz je, a wszystko to na przełomie tych 10 lat.

Poza tym napisałeś, że nauczysz się mniej przez 10 lat niż zmieniając technologię (w domyśle co 2 lata). Nie zgodzę się z tym, gdyż przez 2 lata jaką technologię można dobrze poznać? Żadną. Bycie specem w danej dziedzinie wymaga dużo więcej czasu niż 2 lata.

Co za tym idzie? Zmieniając pracę i technologię co dwa lata, wcale nie stajesz się lepszy, tylko zdobywasz szersze horyzonty. To oczywiście nic złego - czasami nawet jest to bardzo dobre, ale to samo można robić w jednej i tej samej firmie z kilkoma założeniami:

  • Firma się rozwija
  • Pracownik lubi się uczyć
  • Oprogramowanie dostosowywuje się do nowych technologii.

gdy te cechy są zachowane - według mnie, zmiana pracy i technologii co 2 lata wcale nie jest czymś dobrym.
Przedstawię sytuację z drugiej strony by to zobrazować:

  • Siedzimy w firmie 2 lata. Przez ten czas poznaliśmy technologię WinFormsów i DevExpresów
  • Siedzimy w firmie kolejny rok i jesteśmy dobrze obeznani w bazie Oracle.
  • Siedzimy w firmie kolejne dwa lata i poznaliśmy technologię WebServiców.
  • Kolejny rok wprowadził nas w zaawansowaną wiedzę o bazach MS-SQL, MySQL, PostgreSQL
  • Siedzimy w firmie kolejne dwa lata i poznaliśmy WCF,
  • Kolejne dwa lata zdobywamy na wiedzę inną, np. niskopoziomowe programowanie lub też typowo webowe.

Co więcej, w tym czasie staliśmy się prawdziwym znawcą systemu nad którym pracujemy (jeśli to wszystko jeden program) lub też znawcą wielu programów, które w tym czasie się przewinęło. To czyni z nas niesamowitego seniora z ogromną wiedzą - nie tylko firmową - ale także techniczną.
Jako taki pracownik wiemy o napisanych przez nasze zespoły aplikacjach wszystko co możliwe, nowi pracownicy pytają nas o pewne szczegóły, a my jako ludzie z taką wiedzą zarabiamy bardzo dobrze*.

  • tak, tutaj jest gwiazda. Trzeba wyjaśnić, iż wychodzę z założenia, że osoba, która tak wykonała swoją pracę i ma tak dużą wiedzę będzie sowicie wynagrodzona. Jeśli tak nie będzie (co przecież wyjdzie na jaw, już po krótkim czasie przebywania w takiej firmie) to jasne jest, że zmiana praca jest naturalną koleją rzeczy.

Ważne jednak jest, że argumentem tutaj nie jest chęć zdobycia wiedzy, a po prostu zdobycia więcej kasy. Zdobyć wiedzę i umiejętności można w każdej firmie niezależnie od długości przebywania tam. Oczywiście biorąc pod uwagę, że firma się rozwija jak wspomniałem wcześniej.

Rzadkością są też projekty, w których istnieje jako taki proces uczenia przez powiedzmy 5 lat. Mnie zmiana pracy niesamowicie stymuluje, jest ten początkowy power,

Pomijasz firmy, które tworzą wiele projektów w przeciągu tych 5 lat. Takich firm jest sporo i każdy projekt to coś nowego.

Nie. Czysta, chłodna kalkulacja - po prostu zmieniając firmę możesz zyskać zdecydowanie więcej niż siedząc w jednej firmie przez 5 lat i dostając 5-10% podwyżki co roku.

Oczywiście, że tak. Ja pisząc o tym, nie mam na myśli podwyżek zbyt małych, a jedynie takie jakie nas satysfakcjonują. Jeśli pieniądze zarabiane w aktualnej firmie nas nie satysfakcjonują i nie ma szans na więcej oraz rozwój w tej firmie nie jest już możliwy, to oczywiste jest, że czas na zmianę pracodawcy.

Do tego zmiana pracy często jest awansem (aplikowanie na wyższe stanowisko, niż jesteś teraz) + bonus/premia jako wabik za sam fakt, że dołączasz do firmy.

Zdecydowanie. Zgadzam się i jeszcze raz podkreślę by było jasne, że ja mam na myśli sytuację w której nasza obecna firma oferuje nam konkurencyjne stawki (plus - minus 500 zł tyle co konkurencja).

Jednak chciałbym podkreślić jeszcze jedną rzecz - komunikatywność. nie każdy lubi zmianę otoczenia - ja np. nie lubię. Jestem małomówny i raczej skupiam się na pracy a nie na znajomościach. Zmiana pracy to zmiana otoczenia, a co za tym idzie - nie wiadomo co nas czeka. Może Ci ludzie nie będą zbyt fajni? Np. w obecnej firmie mam cudowny zespół, świetnych ludzi z niesamowitym poczuciem humoru. jest to dla mnie bardzo ważne i jestem w stanie ze sporej sumy pieniędzy zrezygnować tylko po to by z takim własnie zespołem pracować.

Wiecie zapewne o co chodzi - nie tylko wynagrodzenie za pracę jest ważne w pracy. Równie ważny jest wspomniany przez Was rozwój, satysfakcja (np. praca nad rakietami, sztuczną inteligencją lub czymkolwiek co nas jeszcze bardziej kręci od klepania kolejnej aplikacji dla księgowego), znajomi, otoczenie, bliskość dojazdu (bo przecież, gdy mam pracę naprzeciwko domu, a konkurencja jest 1.5 godziny w jedną stronę to tracę w ciągu dnia 3 godziny na dojazdy - czas to pieniądz), prywatna opieka medyczna, która jest na każde moje zawołanie, wyjazdy zagraniczne, premie, doświadczeni koledzy no i na końcu to nieszczęsne wynagrodzenie :)

Także nad zmianą pracy według mnie warto się zastanowić. Aktualnie w moim życiu miałem dwie prace. Pierwszą rzuciłem nie mając jeszcze alternatywy - sam nie wiedziałem, czy chcę tam być czy też nie, ale skoro nie byłem pewien to uznałem, że nie chcę - swoją drogą wtedy też kombinowałem ze straszeniem pracodawcy tym, że odejdę i faktycznie proponował podwyżkę, ale bardzo małą. Inna sprawa, że pracowałem tam tylko 2 miesiące :D
Potem zmiana pracy i się nagle okazuje, że bardzo mi się podoba tutaj i wynagrodzenie i żądza zysku ( :) ) jest zdecydowanie mniejsza, gdyż ewentualna mniejsza podwyżka jest wynagradzana w inny sposób.

I tak to wygląda.

3
Zimny szczur napisał(a):

Nie zgodzę się z tym, gdyż przez 2 lata jaką technologię można dobrze poznać? Żadną. Bycie specem w danej dziedzinie wymaga dużo więcej czasu niż 2 lata.

W dwa lata można dobrze poznać każdą technologię. Zależy to tylko od tego, czy robi się w niej coś samemu, czy tylko powiela czyjeś rozwiązania (np. tworząc kolejne formatki na wzór jednej zrobionej przez architekta).

Przedstawię sytuację z drugiej strony by to zobrazować:

  • Siedzimy w firmie 2 lata. Przez ten czas poznaliśmy technologię WinFormsów i DevExpresów
  • Siedzimy w firmie kolejny rok i jesteśmy dobrze obeznani w bazie Oracle.
  • Siedzimy w firmie kolejne dwa lata i poznaliśmy technologię WebServiców.
  • Kolejny rok wprowadził nas w zaawansowaną wiedzę o bazach MS-SQL, MySQL, PostgreSQL
  • Siedzimy w firmie kolejne dwa lata i poznaliśmy WCF,
  • Kolejne dwa lata zdobywamy na wiedzę inną, np. niskopoziomowe programowanie lub też typowo webowe.

Co więcej, w tym czasie staliśmy się prawdziwym znawcą systemu nad którym pracujemy (jeśli to wszystko jeden program) lub też znawcą wielu programów, które w tym czasie się przewinęło. To czyni z nas niesamowitego seniora z ogromną wiedzą - nie tylko firmową - ale także techniczną.

To samo można osiągnąć zarówno pracując w jednej firmie 10 lat, jak i zmieniając pracę co roku, więc za czym to właściwie argument?
No chyba, że chciałeś w ten sposób obalić swój argument o tym, że w 2 lata nie da się poznać żadnej technologii.

0

Także nad zmianą pracy według mnie warto się zastanowić. Aktualnie w moim życiu miałem dwie prace. Pierwszą rzuciłem nie mając jeszcze alternatywy - sam nie wiedziałem, czy chcę tam być czy też nie, ale skoro nie byłem pewien to uznałem, że nie chcę - swoją drogą wtedy też kombinowałem ze straszeniem pracodawcy tym, że odejdę i faktycznie proponował podwyżkę, ale bardzo małą. Inna sprawa, że pracowałem tam tylko 2 miesiące :D

Czyli tak, masz doświadczenie w ogóle w życiu z dwoma firmami, w jednej 2 miesiące, w drugiej mniej niż 3.
IMHO jest to zdecydowanie za mało doświadczenia, by dawać jakiekolwiek rady na temat podwyżek i zmiany pracy. Taka ściana tekstu, a wszystko oparte o twoje wyobrażenia i fantazje.

Na przykład to:

Nie zgodzę się z tym, gdyż przez 2 lata jaką technologię można dobrze poznać? Żadną. Bycie specem w danej dziedzinie wymaga dużo więcej czasu niż 2 lata.

Weź popracuj chociaż te 2 lata, zanim będziesz stawiać takie tezy...

Dodatkowo pozwolę sobie zauważyć, że wcześniej dość ostro krytykowałeś zachowanie, które sam zastosowałeś. To nie jest tak, że pracodawców straszą tylko słabi i nic nie umiejący?

3

Nie zgodzę się z tym, gdyż przez 2 lata jaką technologię można dobrze poznać? Żadną. Bycie specem w danej dziedzinie wymaga dużo więcej czasu niż 2 lata.

hahaha :D :D Po 2 latach to niektóre technologie przechodzą rewolucje takie że są nie do poznania. A z moich obserwacji to w dużych projektach z wielkim bólem wychodzą migracje do nowych wersji. W efekcie jak sobie siedzisz w projekcie 10 lat to pewnie śmiga tam java 1.4 i Spring 1.0 bo migracja setek tysięcy linii kodu byłaby zbyt kosztowna. Zresztą o czym my tu mówimy? Projekt który ma 10 lat jest już od dawna w fazie maintenance i 90% pracy nad nim to bugfixing i dodawanie kolorowych guziczków. Nuda.

  • Siedzimy w firmie kolejny rok i jesteśmy dobrze obeznani w bazie Oracle.
  • Siedzimy w firmie kolejne dwa lata i poznaliśmy technologię WebServiców.

Potrzebujesz rok żeby ogarnąć Oracle? Potrzebujesz dwa lata żeby ogarniąć WebServices? Współczuje...

Co więcej, w tym czasie staliśmy się prawdziwym znawcą systemu nad którym pracujemy (jeśli to wszystko jeden program) lub też znawcą wielu programów, które w tym czasie się przewinęło. To czyni z nas niesamowitego seniora z ogromną wiedzą - nie tylko firmową - ale także techniczną.

Patrz na pogrubienie. To jest spory problem. Po tych 10 latach w firmie X przy projekcie Y będziesz miał wielki problem ze zmianą roboty. Bo technologie może i znasz, ale stare, już od kilku lat są inne. A wiedza na temat systemu nad którym kiedyś pracowałeś jest niewiele warta w nowej firmie. W efekcie wcale nie będziesz tak bardzo "w cenie" jak ci sie wydaje.

Pomijasz firmy, które tworzą wiele projektów w przeciągu tych 5 lat. Takich firm jest sporo i każdy projekt to coś nowego.

To fakt ale zmiana projektu to prawie jak zmiana firmy, bo zmieniasz managera i zespół.

wtedy też kombinowałem ze straszeniem pracodawcy tym, że odejdę i faktycznie proponował podwyżkę, ale bardzo małą. Inna sprawa, że pracowałem tam tylko 2 miesiące

Jakby w Coyote było wydzielanie postów to bym to wydzielił i przeniósł do perełek :D :D :D

0

@somekind no własnie chciałem udowodnić, że można to samo zrobić w jednej firmie jak i we wielu. Nie ma to znaczenia, więc jeśli zarobki się zgadzają to po co zmieniać pracę.

Czyli tak, masz doświadczenie w ogóle w życiu z dwoma firmami, w jednej 2 miesiące, w drugiej mniej niż 3.
IMHO jest to zdecydowanie za mało doświadczenia, by dawać jakiekolwiek rady na temat podwyżek i zmiany pracy. Taka ściana tekstu, a wszystko oparte o twoje wyobrażenia i fantazje.

Eeee... w drugiej firmie kilka lat :) Skąd te 3 miesiące wzięłaś?

Dodatkowo pozwolę sobie zauważyć, że wcześniej dość ostro krytykowałeś zachowanie, które sam zastosowałeś. To nie jest tak, że pracodawców straszą tylko słabi i nic nie umiejący?

hmmm widzisz to nie tak wyglądało, a ja wtedy umyślnie uogólniłem. Akurat na tamtej pracy mi nie zależało - podałem kwotę z kosmosu i jak się zgodziliby to byłoby ok, a jak nie to nic straconego. Tamta firma była tą złą. Ja pisząc o negocjacjach itd miałem cały czas na myśli firmy porządne

2

Eeee... w drugiej firmie kilka lat :) Skąd te 3 miesiące wzięłaś?

Hm, wygląda na to, że wyciągnęłam błędne wnioski z tych dwóch cytatów:

Aktualnie zarabiam 2500 netto, ale neidługo chcę powiedzieć 3500 do 4500 netto.

No cóż nie chcę się wymądrzać - wszak to ja zadałem pytanie,ale Wasze rady raczej nijak mają się do rzeczywistości.

Drugi zasugerował mi, że to ty założyłeś ten wątek, a tam anonim podał, że pracuje mniej niż 3 miesiące. Pasowało to do wypłaty, którą podałeś.

Jeśli masz kilka lat doświadczenia i zarabiasz 2500 netto, to tym bardziej twoje rady co do podwyżek należy puścić mimo uszu.

1

3 lata doświadczenia i 2,5 netto? I jeszcze daje rady o podwyżkach? o_O To jest jakaś farsa? Trolling? Przecież 2,5 netto to dostają studenci na praktykach po drugim roku w średnich firmach. Znam ludzi który po studiach, z 3 latami doświadczenia dostają 5 cyfrowe wypłaty... :D :D Ale oni potrafili iść i o tą kasę powalczyć, potrafili też po prostu zmienić firmę na taką która ich doceniła. Ale nic to! @Zimny szczur powodzenia w przyszłym tygodniu z czekoladą i tabliczką "dla zasłużonego kodera". Pochwal sie potem na forum, fotkę wrzuć czy coś :)

0

MAm znajomych, którzy potrafią na rozmowie o podwyżkę/o pracę pytani o zarobki powiedzieć coś w stylu "chciałbym zarabiać między 6 a 8 tys." - nie wiem czy śmiać się z tego czy płakać, bo co to mówi pracodawcy? Ano, że:

  • dać mu 5500 max
  • koleś nie wie ile jest wart i wali kwotami jakie zasłyszał w WC (robiąc siku) w poprzedniej firmie - przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie :P
  • nie jest profesjonalistą, idzie na rozmowę bez planu "jak wydoić pracodawcę", czyli nie zna realiów - wiele zniesie i będzie wartościowym "niewolnikiem" :P
2

@członek zarządu szef który przy takiej odpowiedzi dałby 5,5 byłby słabym negocjatorem. Tak mnie przynajmniej uczyli ;) Każdy musi wyjść zadowolony z negocjacji. Jak dasz gościowi mniej niż to co wymienił jako "minimum" to nawet jeśli się zgodzi to będzie już szukal nowej roboty, choćby ze względu na takie "upokorzenie". Z drugiej strony jak dasz gościowi więcej niż jego "max" to też niedobrze bo znaczy że powiedział za mało. Należy się potargować trochę tak żeby pracownik czuł że "wywalczył".

0

good point

0
Shalom napisał(a):

W efekcie jak sobie siedzisz w projekcie 10 lat to pewnie śmiga tam java 1.4 i Spring 1.0 bo migracja setek tysięcy linii kodu byłaby zbyt kosztowna. Zresztą o czym my tu mówimy? Projekt który ma 10 lat jest już od dawna w fazie maintenance i 90% pracy nad nim to bugfixing i dodawanie kolorowych guziczków. Nuda.

To maintentace może polegać na profilowaniu, wyszukiwaniu wąskich gardeł i tuningu wydajnościowym systemu.
Co do upgradowania technologii - to też zależy. Rozsądne firmy to robią.

To fakt ale zmiana projektu to prawie jak zmiana firmy, bo zmieniasz managera i zespół.

Jeśli zespół jest dobry, to nie rozbija się go tylko daje mu następny projekt.

Zimny szczur napisał(a):

@somekind no własnie chciałem udowodnić, że można to samo zrobić w jednej firmie jak i we wielu. Nie ma to znaczenia, więc jeśli zarobki się zgadzają to po co zmieniać pracę.

Nie wiem, ja w takiej sytuacji bym nie zmieniał.

W ogóle nie rozumiem w jakim sensie w tej dyskusji używane jest słowo "straszenie". Nikogo się odejściem nie "straszy", po prostu stwierdza się fakt, że się odchodzi.

0

Cześć,

Jak sądzicie - lepiej udać się po podwyżkę w grudniu, czy od nowego roku, w styczniu?
Z jednej strony boję się, że w Grudniu firma będzie miała koszta większe i podwyżki dać nie będzie chciała, a z drugiej strony od stycznia może coś im odbije i sami dadzą podwyżkę - tak śmieszną, że szkoda gadać - ale będą mieli argument, że przed chwilą dali więcej kasy.

Jak sądzicie, lepiej przed nowym rokiem, czy po nowym roku udać się z prośbą o podwyżkę?

Pozdrawiam.

0

Jak sądzicie - lepiej udać się po podwyżkę w grudniu, czy od nowego roku, w styczniu?

IMHO lepiej w grudniu, bo w grudniu niektóre firmy zamykają budżet. Jeśli nie przewidzą w nim kasy na podwyżki, to w styczniu będzie "po ptokach". I to, że w grudniu poprosisz o podwyżkę, nie musi oznaczać, że w grudniu ją dostaniesz - raczej dostaniesz ją od miesiąca następnego (czyli stycznia).

0
sdadsada napisał(a):

Na szczęście pracuję w korporacji, gdzie mam stałą podwyżkę oraz premię - owszem jest to około 5-10% w skali roku, ale jest to zapewnione.

Z 1500 na 1750? :D

0

Im wcześniej tym lepiej. Przeciez zawsze mozesz wytargować w grudniu podwyżke od nowego roku ;]

oraz

MHO lepiej w grudniu, bo w grudniu niektóre firmy zamykają budżet. Jeśli nie przewidzą w nim kasy na podwyżki, to w styczniu będzie "po ptokach".

To, że podwyżka będzie miała miejsce od stycznia, gdy pójdę w grudniu to ja wiem - jestem pewien, że tak własnie będzie bo już raz otrzymałem podwyżkę.
Jednak teraz okazuje się, że czas najwyższy bym dostał większe wynagrodzenie, jednak mam dylemat:

  • Iść w styczniu, czy iść w grudniu poprosić.

Dlaczego się nad tym zastanawiam?
Problem z grudniem:

  • Koniec roku i firma ma różne ostatnie wydatki - zamknięcie roku itp.
  • Premie dla pracowników
  • Jakieś dodatkowe wydatki z okazji końca roku

Problem ze styczniem:

  • Może będzie podwyżka w grudniu automatyczna, i będę miał usta zamknięte przez to.
  • Nowy rok, nowe plany i nowy harmnogram na którym na pewno widnieje dużo wydatków.

Po prostu trudno mi powiedzieć, czy lepiej iść w styczniu prosić, czy też w grudniu, by zmaksymalizować moje szanse. Tym bardziej, że podwyżka o której mówię będzie wynosić 60% (jestem młodym pracownikiem i duże procenty niekoniecznie oznaczają wielki skok w kasie - ot około 1500 zł).

Na razie skłaniacie się do grudnia, jak dla mnie bomba. Może ktoś jeszcze się wypowie lub może coś dodacie?

0

Dlaczego się nad tym zastanawiam?
Problem z grudniem:

  • Koniec roku i firma ma różne ostatnie wydatki - zamknięcie roku itp.
  • Premie dla pracowników
  • Jakieś dodatkowe wydatki z okazji końca roku

To szefem czy pracownikiem jesteś? Tym się masz nie przejmować, to nie jest Twoje zmartwienie. Jeżeli pracodawca widzi, że pracownik tak mocno "troszczy się" o finanse firmy to często kończy się to wykorzystywaniem naiwności.

0

Już Ci Aurel napisała
Idz w grudniu.
Najwyżej Ci powiedzą żebyś przyszedł w styczniu. W międzyczasie, co też padło tutaj, cóż do innych firm na rozmowy i encased rynek ile tam byś dostał.

0

Jako że mój post zaginął w feworze dyskusji o zarobkach 2500 mając pare lat doświadczenia, wkleję go ponownie, ponieważ chciałbym poznać zdanie innych osób na ten temat:

Dużo osób mówi o szantażu (czy też nie szantażu, nieważne jak to nazwiemy), żeby wymagać/oczekiwać podwyżki i dać do zrozumienia (powiedzieć wprost), że ma się lepszą ofertę z innej firmy.
A nie zdarza się tak, że manager/czyKtoTamRządzi zgodzi się na podwyżkę tylko dlatego by nie stracić osoby w środku projektu i nie będzie od razu szukał nowej osoby by zastąpić pracownika, który zarabia za dużo w porównaniu do reszty (i szantażuje firmę / błyskawicznie odejdzie jak dostanie dobrą ofertę z jakiegoś banku, nie to co inni "przyzwyczajeni" do miejsca pracy)?
No chyba że ta "oferta porównawcza", którą dostaliśmy od innej firmy, jest "co najwyżej dobra", wtedy dużo nie stracimy, gdy dostaniemy wypowiedzenie po 2-4 miesiącach.
Problem pojawiłby się, gdybyśmy dostali ofertę z firmy, która bardzo nam dopowiada. Wtedy chyba lepiej po prostu się zwolnić, niż ryzykować bycie zwolnionym po paru miesiącach i "przepadek" dobrej oferty (jeżeli faktycznie jest wyjątkowa na rynek / na skill osoby).

Ktoś w ogóle został zatrzymany przez firmę w takiej sytuacji podwyżką i zwolniony gdy skończył "swoją część" systemu / zrefaktorował system / przekazał w jakiś sposób wiedzę (a raczej wystarczającą jej część) etc?

Oczywiście nie mówię o Seniorach z głęboką wiedzą o systemie (którą zawsze można (a nawet powinno się) jakoś transferować) czy o Leadach, którzy faktycznie mogą nie zostać wyrzuceni przez firmę, nawet gdy są sporo overpaid w porównaniu do rynku.

Najbezpieczniej wydaje się po prostu porównać wynagrodzenia jakie dostalibyśmy w innych firmach i iść po podwyżkę bez szantażu ale z zaznaczeniem, że inna firma proponuje dużo wyższe wynagrodzenie i czujemy się niedoceniani przez firmę i w ogóle nam smutno z tego powodu (nie znaczy to, że już się pakujesz, ale że masz rozterki i może lepiej Ci dać podwyżkę, żeby nie mieć potem problemu) :P. Jeżeli firma się nie zgodzi (albo podwyżka jest mniejsza niż chcemy), przyjmujemy ofertę innej firmy i nie przyjmujemy kontrpropozycji (jaka by ona nie była).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1