Hej,
mam taką nietypową sytuację.
Do końca miesiąca (31.10) zatrudniony jestem na podstawie umowy zlecenie w firmie, w której pracuje od ponad 2 lat.
Od początku pracy w tej firmie miałem krótkie umowy, 6 miesięczne, przez ten okres czasu były one po prostu prolongowane.
Często było tak, że kierownik ostatniego dnia trwania kontraktu ją przedłużał, pisząc mi jedynie e-maila, że przedłużył na takich samych zasadach i warunkach jak obecnie. Jako, że nie chciałem zmieniać pracy, to mi to odpowiadało. Oczywiście jestem przekonany, że robione to było celowo, by nie dawać żadnych podwyżek, ani nie mieć możliwości negocjacji. Oczywiście taka umowa przychodziła do mnie do podpisania z kadr (co czyniłem, bo jak wcześniej wspomniałem, nie chciałem zmieniać pracy - ciekawe co by było, gdybym nie podpisał, ale nieważne).
Jednak teraz, po wygaśnięciu umowy-zlecenia (od 01.11), będę zmuszony podpisać tam umowę o pracę. Do tej pory kierownik tylko raz lakonicznie zapytał, czy jestem zainteresowany przejściem na umowę o pracę (jakiś miesiąc temu), odpowiedziałem, że tak. Nie ustalaliśmy żadnych warunków tej umowy, zapowiadał, że będzie jeszcze spotkanie, na którym to omówimy. Do tej pory go nie było. W związku z tym pytanie czy może on mi w takim razie automatycznie taką umowę przedłużyć? Mam na myśli, czy moje stwierdzenie, że jestem zainteresowany (nie znając żadnych warunków) może być traktowane jako ustne zawarcie umowy (jakiegoś zobowiązania)? Umowę do podpisania dostanę prawdopodobnie za tydzień/dwa. Dodam, że nie chce tu żadnej umowy podpisywać, gdyż mam zamiar zmienić pracę. Pytanie czy od 01.11 będę sobie mógł sobie bez przeszkód odejść. Oczywiście mam zamiar o tym w tym tygodniu kierownika poinformować.