Mam taki w sumie głupi problem - od jakiegoś czasu współpracuję zdalnie (pomijając sporadyczne spotkania) z pewną firmą, na tej współpracy mocno mi zależy ze względu na jeden produkt, który rozwijam - chcę jeszcze przez jakiś czas poobserwować od wewnątrz jak się rozwija. Niestety po raz kolejny namawiają mnie na pracę na miejscu, wcześniej jakoś się wymigiwałem, ale teraz już nie mam sensownej wymówki.
Normalnie nie byłoby problemu (nie pasują warunki - zmieniam firmę), ale bardzo mi zależy na dalszym dostępnie do tego produktu, niemniej jednak bez przesady, nie będę marnował życia na wegetację w Warszawie. Problem w tym, że ja mogę mieć milion powodów, dla których nie chcę tam mieszkać, ale z profesjonalnego punktu widzenia nie mają znaczenia, a obecnie wypunktowali moje wszystkie wcześniejsze zastrzeżenia - dostałem ofertę za stawkę lepszą niż rzuciłem kiedyś jako straszak, na moich warunkach, itd., generalnie nie mam do czego się już przyczepić. Jak przekazać, że po prostu nie pasuje mi praca na miejscu jednocześnie nie tracąc możliwości współpracy z firmą? Przecież nie powiem, że mogę pracować dla nich nawet za dotychczasową stawkę, byleby mieć dostęp do produktu, bo na dłuższą metę ta wiedza jest warta dla mnie więcej niż są w stanie mi zapłacić.
Firma generalnie nie 'prowadzi' pracy zdalniej, zrobili dla mnie kilkumiesięczny wyjątek, który chcą sprowadzić do ich normy.