"Na zleceniach dwa razy więcej" - jak to rozumieć?

0

W dyskusjach na temat przewag pracy jako freelancer nad etatem często pojawia się informacja, że "dużo więcej można wyciągnąć". Pytanie, czy wynika to głównie z tego, że więcej się pracuje, czy stawka godzinowa wypada lepiej?

0

Głównie z tego, że więcej się pracuje. Drugim powodem jest to, że często wpadają zlecenia drobne, za które można zainkasować sporą ilość gotówki przy małym nakładzie pracy. Dużo zależy też od technologii i Twojej wiedzy. Przykładowo firmę stać na to żebyś się dokształcił, a pensję dostajesz zawsze bez względu na wydajność pracy na początku zatrudnienia. Jako freelancer możesz sporo przez niewiedzę/ brak doświadczenia sporo stracić (np. wkopując się w zlecenie, z którym sobie nie radzisz).

1

Jako freelancer dużo trudniej o ciągłość pracy. Ponosisz znacznie większe ryzyko, że będziesz mieć przestój i np. przez miesiąc nie wpadnie żadne większe zlecenie i przez jakiś czas po prostu nie będziesz zarabiał nic. Samo poszukiwanie zleceń, dogadywanie warunków itp. też zajmuje dużo czasu, a często jak negocjacje się nie powiodą nie dostaniesz za to nic (a naprawdę nie każdy kontrakt wypala). Dlatego freelancerzy odbijają to sobie znacznie wyższą stawką. Zleceniodawcom się opłaca, bo płacą tylko za to, co potrzebują - za konkretne zadanie i nie wiążą się z freelancerem na stałe. Natomiast pracownikowi na etacie trzeba płacić nawet jak nie ma dla niego roboty i nie jest wcale tak łatwo zwolnić.

0

Jako freelancer dużo trudniej o ciągłość pracy. Ponosisz znacznie większe ryzyko, że będziesz mieć przestój i np. przez miesiąc nie wpadnie żadne większe zlecenie i przez jakiś czas po prostu nie będziesz zarabiał nic.

Mamy bufor w postaci oszczędności oraz na tyle dużo samodyscypliny, że zaraz ich nie roztrwonimy.

Samo poszukiwanie zleceń, dogadywanie warunków itp. też zajmuje dużo czasu, a często jak negocjacje się nie powiodą nie dostaniesz za to nic (a naprawdę nie każdy kontrakt wypala).

Wszystko to wliczamy do godziny pracy.

Dodam, że świadom jestem istnienia wielu zmiennych, których wartość ma duży wpływ na końcowy wynik. Proponuję więc podstawić w ich miejsce dane statystyczne, bo interesuje mnie przeciętna. Nie wydaje mi się też, aby produkt takich kalkulacji był nic nie wart jako zbyt abstrakcyjny. W mojej ocenie, wbrew temu co reklamy mówią, statystyczny polak jak najbardziej istnieje i jest ich wielu. Jeśli założyć, że ** istotne** różnice między ludźmi zaczynają się
dopiero na dystansie jednego odchylenia standardowego (nawiązanie do rozkładu Gaussa), to jest ich aż 70% i o nich rozmawiajmy.

0
ludwig napisał(a):

Mamy bufor w postaci oszczędności oraz na tyle dużo samodyscypliny, że zaraz ich nie roztrwonimy.

No i co z tego? Nie mając zlecenia nie zarabiasz, jesteś więc finansowo do tyłu.

Wszystko to wliczamy do godziny pracy.

Oczywiście. Tylko do jakiej pracy wliczamy czas na rozmowy z klientem, które nie zaowocowały kontraktem? Chyba do charytatywnej.

0

No i co z tego? Nie mając zlecenia nie zarabiasz, jesteś więc finansowo do tyłu.

Nie chodziło mi o dochody w ogóle, lecz o ich rozłożenie w czasie. Bufor oczywiście nie sprawia, że w ogólnym bilansie zarabiasz więcej, ale unikasz sytuacji, w której wczoraj kupiłeś drogie wakacje, a dzisiaj nie masz za co chleba kupić, a takie właśnie ryzyko istnieje w przypadku nieregularnych dochodów.

Oczywiście. Tylko do jakiej pracy wliczamy czas na rozmowy z klientem, które nie zaowocowały kontraktem? Chyba do charytatywnej.

Nie rozumiem. To trochę jak z szukaniem ropy. Nie zawsze ze zrobionego przez Ciebie odwiertu ona wypłynie, ale kolejny, tym razem skuteczny z nawiązką Ci to wynagrodzi. Trudno wtedy powiedzieć, że w pierwszym przypadku "nie pracowałeś zawodowo". Oczywiście jeśli liczylibyśmy stawkę godzinową, to czas niejako stracony również liczymy, bo jest on składową procesu "prób i błędów" bez którego w ogóle kasy by nie było.

0

dzisiaj nie masz za co chleba kupić, a takie właśnie ryzyko istnieje w przypadku nieregularnych dochodów.

Takie ryzyko wystepuje tylko u osob szalonych.

0

Takie ryzyko wystepuje tylko u osob szalonych.

Jakby dosłownie traktować to, co napisałem, to rzeczywiście. To był skrajny przypadek.

0
ludwig napisał(a):

Nie chodziło mi o dochody w ogóle, lecz o ich rozłożenie w czasie. Bufor oczywiście nie sprawia, że w ogólnym bilansie zarabiasz więcej, ale unikasz sytuacji, w której wczoraj kupiłeś drogie wakacje, a dzisiaj nie masz za co chleba kupić, a takie właśnie ryzyko istnieje w przypadku nieregularnych dochodów.

Po prostu fakt posiadania oszczędności nie może być kontrargumentem przeciwko brakowi dochodów.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1