Czesc. Mam to Was takie pytanie. Studiowalam infe na jednym z polskich uniwerkow. To co kazali to robilam czasem ponad program. Nawet mi sie to podobalo. Oceny super, mgr na bdb. Ale troche strachliwa jestem i nie podejmowalam zadnych innych wyzwan. Kolo .NET nie, programowanie z kumplami, nie bo moze nie wyjdzie i sie zblaznie... takie tam. Ale nic. Teraz poszlam do pierwszej pracy w branzy. Ucze sie Androida bo tego wymagaja. Wrzucaja mnie na dosc samodzielny projekt i moge sie spokojnie uczyc, choc latwo nie bedzie. Bardzo chce umiec programowac, zdobywac wiedze, wzkorzystywac ja, tworzyc. Sukces w tej dziedzinie daje mi gigantyczna satysfakcje. Ale zastanawia mnie pare rzeczy:
-
Jak patrze na ludzi w firmie to widze ze maja ogromna wiedze, ze nic przy nich nie znacze, ze nigdy sie nie naucze tak jak oni. Mieliscie cos takiego w pierwszej pracy?
-
Mieliscie tak, ze uczac sie jakiejs technologii pierwszy raz, przez np. tydzien nie mogliscie napisac jakiejs prostej rzeczy?
Czasem mysle, ze programowanie jest tylko dla jakichs nielicznych geniuszy ktorzy ucza sie w tempie ponaddzwiekowym. Jest tak? -
Mozna byc programistka bez znajomosci takich rzeczy jak Asembler, C, C++ Unixa i masy innych podstaw? Skupic sie tylko na np. Androidzie, iOSie tak jak ja teraz??? Pytam, bo czasem jak ludzie opowiadaja czego to nie robili, w czym to nie pisali to mija mi chec na nauke myslac ze i tak tego nie nadgonie... Kiedy oni to robia, zaczeli w przedszkolu, zlobku czy jak????!!!
Milego weekendu!