Zmierzch ery etatów?

0

http://coaching.focus.pl/2012/10/25/zmierzch-ery-etatow/

Nie chce reklamować jakiejkolwiek strony ale dziś na "fejsie" walnął na tablicy taki o to link. Z ciekawości wszedłem, przeczytałem i zdumiałem. Czy faktycznie za kilka-kilkanaście lat praca na etacie przejdzie do lamusa?

Część z tekstu:

Menedżer przyszłości będzie musiał znać biegle kilka języków obcych, być elastyczny, możliwe, że będzie musiał stale podróżować na duże odległości i podejmować decyzje związane z dużym ryzykiem. Jedno z większych wyzwań to także zdolność do współpracy z ludźmi należącymi do odmiennych kultur i wypracowanie metod motywowania i nagradzania pracowników w różnych rejonach świata.

Tomasz Lechowicz pracował dla amerykańskiego koncernu Guardian Industries Corporation, budował hutę szkła pod Moskwą i usprawniał działanie linii produkcyjnej szkła w Teksasie. „W Rosji moi koledzy mieli największe trudności z wykonywaniem wielu zadań równolegle i z wielotorowym myśleniem. Musiałem też im wyjaśniać, co to znaczy, że coś jest czyste, i że coś jest dokładnie zrobione. Z kolei w Stanach Zjednoczonych, gdzie w ciągu trzech miesięcy miałem doprowadzić do zwiększenia wydajności linii produkcyjnej o 75 proc., największym problemem było przekonanie Amerykanów, że istnieją w innych krajach lepsze metody od tych, które znają z własnego podwórka. Niezależnie od miejsca, w którym pracowałem, największym wyzwaniem byli ludzie, a nie sprzęt” – opowiada Lechowicz.

Nowy lider to nie tylko specjalista od zarządzania i organizowania działań firmy czy budowania sieci relacji. To także błyskotliwy pomysłodawca, który dzięki wiedzy będzie umiał wypracować sobie autorytet. „Kończą się czasy, w których lider korzysta ze statusu wynikającego ze stanowiska” – mówi Joanna Pommersbach. Znacznie mu pomoże stała współpraca z mentorem i coachem, doświadczonym, emerytowanym liderem biznesu.

Kluczem do kariery stanie się kreatywność i wiedza niezbędna w rozwiązywaniu problemów. Zawody inżynierskie z Europy przeniosą się do Azji, gdzie nadal nie będzie brakować młodej i taniej siły roboczej. Techniczne umiejętności staną się mniej ważne, bo ich łatwiej można się nauczyć.

Znikną zawody wymagające powtarzalnych, rutynowych czynności, przestaną być potrzebni kasjerzy, recepcjoniści, bibliotekarze czy osoby przetwarzające dane. Za to zwiększy się zapotrzebowanie na pracę wymagającą bezpośredniego kontaktu w służbie zdrowia i w edukacji. Tych ludzi komputery i roboty nie zastąpią. A w każdym razie nie w ciągu najbliższych dwóch dekad.

0

Akurat w przypadku tego kraju problemem jest raczej co innego. Mieszkam obecnie w Polsce i wsrod ludzi 25~35 lat znam pojedyncze osoby pracujace na etacie, wiekszosc to ludzie potrafiacy myslec i liczyc i wiedza, ze nie maja jakichkolwiek szans na zwrot pieniedzy zainwestowanych w istniejacy tu system. W szerszej skali moze to byc pozytywny symptom zmierzchu socjalizmu, coraz wiecej ludzi nie boi sie wziecia odpowiedzialnosci za swoje zycie, nie potrzebuja chronienia sie za jakimis kodeksami pracy, zwiazkami zawodowymi (ktore chronia pracownikow, hehe...) i innymi bzdurami.

3

Kodeks cywilny ma 59 stron (1088 artykułów).
Kodeks pracy ma 29 stron (305 artykułów).

Innymi słowy, na regulacje dotyczące pracy poświęcono połowę tego, co na wszystko co dotyczy postępowania cywilnego. IMHO to jest chore.

Mnie tam etat brzydzi, z niewolnictwem mi się kojarzy. Oddaję swą dusze i ciało w ręce mego Pana, który powie mi, w jakich godzinach, gdzie i co mam z tym ciałem robić. W zamian dostaję tzw. "gwarancję stabilności zatrudnienia" :D Ha ha, dobre :D

Etatowość jest jak poddawanie się w opiekę. Praca na etacie to oddawanie swoich pieniędzy ZUSowi i Funduszowi Pracy. Jeśli nie wynika to ze świadomego przeświadczenia, że ZUS lepiej zaopiekuje się moimi pieniążkami niż ja (lepiej mi emeryturę zorganizuje np.), to musi wynikać z czystej głupoty. Albo lenistwa. Albo konformizmu. W każdym razie - z niczego dobrego.
(Jeśli jest to świadoma decyzja - tymbardziej świadczy o głupocie).

2

Menedżer przyszłości będzie musiał znać biegle kilka języków obcych, być elastyczny, możliwe, że będzie musiał stale podróżować na duże odległości i podejmować decyzje związane z dużym ryzykiem

A teraz niby nie musi tego wszystkiego robic?

Kluczem do kariery stanie się kreatywność i wiedza niezbędna w rozwiązywaniu problemów

Puste haselka HRowcow.

Niezależnie od miejsca, w którym pracowałem, największym wyzwaniem byli ludzie, a nie sprzęt

No kurfa jak koles byl managerem to chyba oczywiste ze mial wiekszy kontakt ze ludzmi a nie "sprzetem".

Techniczne umiejętności staną się mniej ważne, bo ich łatwiej można się nauczyć.

Tak tak, niedlugo wszyscy beda tylko uczyli sie zarzadzac i wspolpracowac w zespole bo to jest takie trudne...
Przypomnial mi sie taki cytat: "Kto potrafi robic - robi. Kto nie potrafi robic - naucza. Kto nie potrafi nauczac - zarzadza"...

Znikną zawody wymagające powtarzalnych, rutynowych czynności, przestaną być potrzebni kasjerzy, recepcjoniści, bibliotekarze czy osoby przetwarzające dane

Tak jak ktos w koncu wynajdzie sensownie dzialajaca Sztuczna Inteligencje to moze i znikna ale jak na razie sie na to nie zanosi.

Jezeli chodzi o sam etat to bardzo mnie to ucieszy jesli ta PRLowska pozostalosc zniknie ale do tego potrzeba maase czasu.

1

@autor: jedna jaskółka wiosny nie czyni.

@aurel: niektórzy nie mają komfortu wyboru, niektórzy mogą świadomie płacić zus w patriotycznym odruchu bo wiedzą, że jeśli tego nie zrobią, to albo zus pieprznie, albo państwo będzie z naszych podatków go sponsorować. inna sprawa, że nasz zus "pieprzł" ładnych kilka lat temu i co roku kilkadziesiąt miliardów złotych podatków i tak ląduje w kasie zusu. a w międzyczasie te sku*wiele budują sobie placówki za dziesiątki, a nawet setki milionów złotych!!! i zwiększają zatrudnienie, bo przecież przyrost ludności w Polsce jest tak duży, że dotychczasowa armia urzędasów nie wystarcza. a na wyższych stanowiskach panuje nepotyzm, zaś w zarządzie siedzą panowie i panie, którzy znają się z wielu innych zarządów państwowych firm.
ehh... frustracja wyłazi ze mnie.

0

Dodam tylko, ze dzieki takim artykulom jak ten, ktory przedstawia pracownika wykonywujacego faktyczna prace (niewazne czy to robotnik fizyczny, czy programista) jako frajera, ktorego mozna outsourcowac z azji za marna kase mamy w dziale Praca wysyp "gejzerow pomyslow", ktorzy mysla ze mozna rzucic czarnuchowi programiscie marny ochlap za faktyczna prace podczas gdy wielki pomyslodawca bedzie zajmowal sie wielce trudnym "zarzadzaniem projektem".

0
Darek z Warszawy napisał(a):

Część z tekstu:

Kluczem do kariery stanie się kreatywność i wiedza niezbędna w rozwiązywaniu problemów. Zawody inżynierskie z Europy przeniosą się do Azji, gdzie nadal nie będzie brakować młodej i taniej siły roboczej. Techniczne umiejętności staną się mniej ważne, bo ich łatwiej można się nauczyć.

W tym miejscu autor trochę się pomylił. Powinien napisać:
"Zawody inżynierskie z Europy Zachodniej przeniosą się do Europy Wschodniej i Azji, gdzie nadal nie będzie brakować młodej i taniej siły roboczej."

Tak więc w Polsce zawody inżynierskie wciąż będą w modzie, a zarząd firm będzie w Europie Zachodniej (Niemcy, Francja, WB).

0
0x200x20 napisał(a):

Jezeli chodzi o sam etat to bardzo mnie to ucieszy jesli ta PRLowska pozostalosc zniknie ale do tego potrzeba maase czasu.

Że niby w innych krajach nie ma etatów?

3
_ktos napisał(a):

Akurat w przypadku tego kraju problemem jest raczej co innego. Mieszkam obecnie w Polsce i wsrod ludzi 25~35 lat znam pojedyncze osoby pracujace na etacie, wiekszosc to ludzie potrafiacy myslec i liczyc i wiedza, ze nie maja jakichkolwiek szans na zwrot pieniedzy zainwestowanych w istniejacy tu system. W szerszej skali moze to byc pozytywny symptom zmierzchu socjalizmu, coraz wiecej ludzi nie boi sie wziecia odpowiedzialnosci za swoje zycie, nie potrzebuja chronienia sie za jakimis kodeksami pracy, zwiazkami zawodowymi (ktore chronia pracownikow, hehe...) i innymi bzdurami.

Trochę czuć korwinizmem... Pomieszkaj trochę w Azji, a zobaczysz jak wygląda życie bez bzdur w rodzaju kodeksów pracy czy związków zawodowych. Etat jest pożądany o tyle, że daje stabilizację. Nie każdego interesuje zmiana pracy co 2 lata, ciągła relokacja w poszukiwaniu zatrudnienia, związane z tym kłopoty rodzinne (rozwody) i towarzyskie (zrywanie kontaktów z przyjaciółmi, anonimowość i poczucie wyobcowania w nowym miejscu zamieszkania etc.).

0

To samo Gazeto-Wyborcze pieprzenie od 20 lat. Już 10 lat temu wmawiali, że "flexi jest sexi" i że to pracownicy musza się dostosowywać do rynku i nie stawiać swoich wymagań. A kto tworzy rynek pracy, jeśli nie pracownicy?

0

Ale że niby osoby na etacie nie da się zwolnic, czy co?

Okresy wypowiedzenia:
2 tygodnie, gdy pracownik był zatrudniony krócej niż 6 miesięcy,
1 miesiąc, gdy pracownik był zatrudniony co najmniej 6 miesięcy,
3 miesiące, gdy pracownik był zatrudniony co najmniej 3 lata.

Czy 3 miesiące okresu wypowiedzenia to naprawdę, aż taka stabilność, żeby sobie ograniczać dochód?

3

Etat jest pożądany o tyle, że daje stabilizację. Nie każdego interesuje zmiana pracy co 2 lata, ciągła relokacja w poszukiwaniu zatrudnienia, związane z tym kłopoty rodzinne (rozwody) i towarzyskie (zrywanie kontaktów z przyjaciółmi, anonimowość i poczucie wyobcowania w nowym miejscu zamieszkania etc.).

Tja kolega siedział w poprzedniej robocie (jako tester softu) 9 lat, przez ten czas nie dostal zadnej podwyzki, odszedl w koncu gdy nowy kierownik ch*j zaczal wszystkich dookoła obrzucać mięsem (on przynajmniej znalazl w sobie jakies resztki godnosci zeby rzucic taka robote, nie wszyscy byli w stanie). Mówił mi że po 5 latach człowiek zaczyna sobie wkręcać, że nie poradzi sobie bez swojej firmy. Po 9 latach przeprowadził się najpierw do Wroclawia z rodziną, na 2 lata potem wyjechał do UK (też z rodziną). Małżeństwo mu się nie rozpadło, z kolegami z Polski utrzymuje kontakty, przy okazji zdobył nowe znajomości. I na pewno czuje sie znacznie bardziej niezalezny niz po tych latach w jednej firmie.
Ja wiem ze to milo i wygodnie jest sobie stworzyc swoja strefe gdzie wszystko jest znane i przyjemne ale czy na prawde o to w zyciu chodzi? Ludzie w USA znacznie częściej zmieniają pracę i miejsce zamieszkania niż ludzie w Polsce i nie są chyba z tego powodu jakoś bardzo nieszczęśliwi, więc to tylko kwestia podejścia do zmian.

7

To samo Gazeto-Wyborcze pieprzenie od 20 lat. Już 10 lat temu wmawiali, że "flexi jest sexi" i że to pracownicy musza się dostosowywać do rynku i nie stawiać swoich wymagań. A kto tworzy rynek pracy, jeśli nie pracownicy?

Lol, no to niech sobie ci pracownicy tworzą ten rynek i pracują na nim! Problem bezrobocia rozwiązany! :|

Flexi jest sexi.
Ja wiem, że większość Polaków ma mentalność chłopów pańszczyźnianych i najchętniej sprzedała by duszę i ciało w zamian za święty spokój i stałą pensję co miesiąc. Byle wypracować 20 lat składkowych i jazda na emeryturę, jak szybko się da.
Wiem też, że taki święty spokój to jest pewna wartość i wcale mnie to nie dziwi, że ludzie go chcą. Zadokować się w jakiejś firmie na etat i oh oh, już do końca życia się nie uczyć! Po 15 latach firma upada i jest płacz, bo tymczasem na rynku pojawili się ci przebrzydli młodzi, elastyczni, dostosowujący się do rynku...

Problem polega na tym, że te marzenia o etacie to jest zwykłe podejście roszczeniowe. Miej sobie ten upragniony etat, jak cię on podnieca, ale nie zdziw się, gdy nie ochroni cię on przed zwolnieniami grupowymi czy bankructwem firmy.

Jasne, nie każdy chce się przeprowadzać, doszkalać, dostosowywać. No ale to potem proszę nie płakać, że zasiłek dla bezrobotnych taki niski... Czy wy naprawdę nie widzicie, co się dzieje na świecie? Czy wy nie widzicie, jaki jest poziom bezrobocia, jaki jest wzrost wynagrodzeń w stosunku do inflacji? Czy myślicie, że to bezrobocie, to wina Tuska, i wystarczy, że Tusk sypnie etatami z rękawa, by gospodarka została uzdrowiona?

Dostosowywani się do rynku pracy nie oznacza, że nie stawiasz wymagań. Ale wymagania może mieć ten, co ma coś do zaoferowania. Gdy w mojej firmie dobrzy programiści chcieli odejść, zostali przekonani, że lepiej zostać (odpowiednim wynagrodzeniem). Gdy słabi programiści chcieli odejść, machnięto za nimi ręką.

Tymczasem "etatowcy" wywodzą się z gatunku "czy się stoi, czy się leży". Ileż to komentarzy w necie się przewija na temat tego, jak to taki Polak nic więcej nie chce, jak tylko godnie żyć. A godne życie, to wiadomo: własne mieszkanie, samochód, dochód przynajmniej na poziomie średniej krajowej. To jest "godne życie". W dupach się poprzewracało -- Własne mieszkanie i samochód to wg Polaka coś, co się należy, nawet niewykształconemu robolowi i kasjerce na biedronce. Bo każdemu należy się godne życie. Ludzie nie wyrwali się jeszcze z mentalności PRL --'

Kto ma choć minimum oleju w głowie, minimum umiejętności planowania przyszłości, nie lamentuje jaki to śmieciowy rynek pracy obecnie mamy - tylko dostosowuje się.
A debile będą czekać, aż świat dostosuje się do nich. Powodzenia.

0

Etat to nie tylko czas wypowiedzenia, to także prawo do urlopu, którego nie chce się brać, gdy trzeba za niego płacić samemu. ;)

Ale ja nie o tym chciałem. To całkiem śmiesznie wygląda, gdy etatowców za niesamodzielność krytykują ludzie, którzy sami na etatach siedzą. :)

0

Etat to nie tylko czas wypowiedzenia, to także prawo do urlopu, którego nie chce się brać, gdy trzeba za niego płacić samemu.

Łał. Czyli urlop bierzesz tylko wtedy, kiedy ktoś cię do tego zmusza? Poza tym, wcale nie trzeba brać całego urlopu, pracodawca może wypłacić ekwiwalent pieniężny.

0

Czy wy nie widzicie, jaki jest poziom bezrobocia,

Z tym bezrobociem to śmieszna sytuacja.
Bo niby jest i to bardzo duży poziom bezrobocia, a z drugiej strony mam aktualnie blisko 10 ofert, z których ja sam czystą ręką od tak sobie wywaliłem 3 z nich, a kolejne dzielą się na 4 większe firmy, które mnie chcą i kolejne 3 firmy, które wręcz mi liżą zad bym do nich poszedł.

Gdzie tu bezrobocie ja się pytam :)?
Nie, nie mam doświadczenia 10-letniego. Mam 2-miesięczne doświadczenie zawodowe, ale... blisko 10-letnie doświadczenie domowe.

Poza tym dla nie-programistów zobaczcie ile jest ofert dla sprzątaczek itp ludzi. Mnóstwo. Tylko wiecie, Polak ma tak, że do takiej pracy nie pójdzie bo woli poczekać pół roku bo "może trafi się jakaś lepsza fucha", przez ten czas ponarzeka na brak pracy, a po pół roku znów oleje kolejne oferty.

Albo narzekanie, że ma się za małą pensję, po czym okazuje się, że dana osoba skończyła zawodówę i tyle z jej kształcenia. (a poza szkołą zero rozwijania).

Tacy są Polacy moi drodzy, stąd to bezrobocie.

1

Ok, ale nie każdy lubi się uczyć i co wtedy? Gorszy jest? Poza tym gdyby się wszyscy tak uczyli, to kto pracował by fizycznie? Mam wrażenie, że wiele osób tutaj czuje się lepsza od innych bo ma prace umysłową. Ja tam też uważam, że nie każdy musi być wielkim fanem wiecznego rozwijania się, pracowania, rozwijania się, pracowania itd. Każdy ma inne priorytety i o ile zgadzam się, że normlane jest to, zę ten kto ciężko pracuje i się rozwija zarabia więcej, ale to nie znaczy, że pracownik fizyczny ma żyć jak śmieć. Ja osobiście w przeciwieństwie do aurel uważam, że to własnie coś normalnego, że każdego pracującego powinno być stać na mieszkanie i samochód, bo to nie są żadne dobra luksusowe. Poza tym aurel, żebyś się na tych swoich dość radykalnych poglądach nie przejechała. Teraz jesteś młoda, masz ochote, siły i czas na uczenie sie, zwiedzanie świata. Ale pamiętaj, że Ty też sie zestarzejesz. Myślisz, że jak będziesz po 40 to nadal będziesz miała tyle sił? Pamiętaj, światopogląd może CI sie zmienić. Wiem, że za młodu można odłożyć pieniądze i potem zainwestować w jakiś choćby mały biznes, który z powodzeniem zastąpi emeryture, ale należy pamiętać, żę nie każdy ma predyspozycje do prowadzenia firmy, nie każdy ma pomył na biznes. Poza tym co by było, gdyby nagle wszyscy firmy pozakladali?
Państwo potrzebuje każego rodzaju ludzi, i tych wykszałconych naukowców, ale i tych po zawodówce. To dzięki współpracy wielu ludzi technologia się rozwija. Jedni opracowywują jakieś pomyły, ale ktoś musi to też wykonać/zbudować.

0

Ok, ale nie każdy lubi się uczyć i co wtedy? Gorszy jest? Poza tym gdyby się wszyscy tak uczyli, to kto pracował by fizycznie?

Ok, ale niech potem nie narzekają, że mają niskie płace. Jest się leniem i brak chęci do nauki skutkuje marnymi zarobkami. Live is brutal.

ale to nie znaczy, że pracownik fizyczny ma żyć jak śmieć.

A żyje? Nie sądzę, by nawet bezrobotny w naszym kraju miał gorzej niż ludzie w Ugandzie.

że każdego pracującego powinno być stać na mieszkanie i samochód, bo to nie są żadne dobra luksusowe.

Niekoniecznie. Na wynajem mieszkania jak najbardziej. Na samochód... zależy jaki

nie każdy ma predyspozycje do prowadzenia firmy, nie każdy ma pomył na biznes.

Tylko o to zmienia? Czyj to problem, że tamci nie mają na siebie pomysłu i konkretnych planów na przyszłość?
To ich problem.

0

Ok, ale niech potem nie narzekają, że mają niskie płace. Jest się leniem i brak chęci do nauki skutkuje marnymi zarobkami. Live is brutal.

Może zacznijmy od tego, że pracownicy fizyczni wcale nie mają niskich płac...

0

No wiesz, są tacy co mają niezłe zarobki, a są tacy co mają nawet nie najniższe krajowe. Pani sprzedawczyni w sklepie kokosów nie ma na przykład.

0

Jeśli Polacy będą się puszyć i nie będzie im się chciało układać kostki brukowej za np 1,5k netto, no to cóż, znajdą się jacyś Ukraińcy czy Chińczycy, którzy zrobią to z pocałowaniem ręki.

0

@Wibowit, uważasz, że to będzie dobre zjawisko? A pomyślałeś np co się stanie z tymi ludźmi, którzy pracować nie bedą? Albo co się stanie z tymi Ukraincami czy CHińczykami, gdy w końcu i oni będą chcieli zarabiać więcej? Przyjadą następi? A co z tymi co tu zostaną? I nie chodzi mi nawet o troskę o życie innych, ale przecież tam gdzie bezrobocie wzrasta chociażby przestępczość.

0

Uważam, że to jest bardzo dobre zjawisko. Dzięki temu (tzn migracjom) poziom płac na świecie się wyrównuje. Dobitnie widać to dzisiaj, kiedy kraje tzw rozwinięte praktycznie nie mają wzrostu gospodarczego, a im biedniejsze kraje, tym szybciej się rozwijają.

0

Hmm, może też bo części dlatego, że cieżko się rowijać w nieskonczoność? Zawsze przychodzi okres zahamowania. Poza tym im bardziej kraj jest rozwinięty to też droższy w utrzymaniu. Poza tym fajnie że niektóre kraje szybko sie rozwijają, tylko tak na pradwę ich rozwój to gonienie krajó wysokorozwiniętych, a nie przodowanie na rynku światowym. Te szybkoroziwajace sie pańśtwa zwyczajnie nadrabiają "zaległości" a nie stają sie nowymi imperiami (Chiny to inna bajka).

0

Ciężko się rozwijać w nieskończoność? Hmm, na stronie http://measuringworth.com/usgdp/ wygenerowałem wykres i wygląda on tak: Bez nazwy.png

Jak widać jest ten tzw nieskończony, stały wzrost, oprócz oczywiście tzw Wielkiego Kryzysu.

Wzrost zależy od rozwoju infrastruktury, zwiększania efektywności pracy. Do tego potrzeba postępującej automatyzacji, coraz więcej rodzajów robót fizycznych musi być wykonywanych przez maszyny, zamiast ręcznie. Bardzo możliwe że za kilkadziesiąt lat całe budynki czy drogi będą stawiane automatycznie przez roboty, a obecni drogowcy czy budowlańcy będą musieli się do tego dostosować.

Roboty nie domagają się podwyżek, przywilejów pracowniczych, nie oszukują i nie są nielojalne. Tymczasem w tzw krajach rozwiniętych pracownicy właśnie domagali się podwyżek, przywilejów i oszukiwali (lojalni być może byli, bo i tak było to wygodne) bez zwiększania produktywności. I dokładnie w tym jest problem.

Oczywiście można powiedzieć stop automatyzacji i wrócić do czasów średniowiecza, kiedy ubrania prało się w rzece, a mleko piło się prosto od krowy. Na pewno było to dość spokojne życie, o ile ktoś robił zapasy jedzenia w spichlerzu, żeby przetrwać ewentualną suszę czy powódź. Ale myślę, że mało kto chce wracać do takiej rzeczywistości.

Stojąc w miejscu cofamy się do tyłu, bo inni nas wyprzedzają. Dlatego trzeba zadecydować: czy dać się wyprzedzić i być krajem tzw Trzeciego Świata, czy może też wziąć dupę w troki i iść do przodu z postępem?

2

Ok, ale nie każdy lubi się uczyć i co wtedy? Gorszy jest? Poza tym gdyby się wszyscy tak uczyli, to kto pracował by fizycznie? Mam wrażenie, że wiele osób tutaj czuje się lepsza od innych bo ma prace umysłową. Ja tam też uważam, że nie każdy musi być wielkim fanem wiecznego rozwijania się, pracowania, rozwijania się, pracowania itd. Każdy ma inne priorytety i o ile zgadzam się, że normlane jest to, zę ten kto ciężko pracuje i się rozwija zarabia więcej, ale to nie znaczy, że pracownik fizyczny ma żyć jak śmieć. Ja osobiście w przeciwieństwie do aurel uważam, że to własnie coś normalnego, że każdego pracującego powinno być stać na mieszkanie i samochód, bo to nie są żadne dobra luksusowe.

Absolutnie nie uważam, by pracownik fizyczny był gorszy. Mieszasz jednak dwa pojęcia - chęć uczenia się nie koniecznie musi oznaczać pracę umysłową. Chodzi o to, że na kasie w Biedronce to i małpę można posadzić. Ale gdyby ta małpa zechciała łaskawie nauczyć się choćby kłaść kafelki - przecież nie mówię, że ma się uczyć programowania! - to miałaby pracę zapewnioną i wypłatę na przyzwoitym poziomie.
Niektórzy jednak tak bardzo nie lubią się uczyć, że wolą dalej nic nie umieć, co nie przeszkadza im sądzić, że mieszkanie i samochód się należy.

A pracownicy fizyczni są bardzo potrzebni! Tylko tych, co potrafią kasę obsługiwać to mamy nadmiar, a tych, co potrafią obsłużyć spawarkę - niedomiar. Nie ma chęci przekwalifikowania? To gnij sobie na kasie i nie zawracaj głowy :| Będzie więcej dla tych, którym się chce.

A co do tego, że mieszkanie + samochód się należy - matko jedyna, naprawdę? I etat też każdemu się należy zapewne? Czyli co, wracamy do PRL? Bo tam właśnie tak było - mieszkanie z przydziału, samochód z przydziału i praca też. Fajnie było, nie?
...dziwne tylko, że od samego tego, że Rząd kazał, nie pojawiły się magicznie mieszkania dla wszystkich o.O

Każdy powinien mieć gdzie mieszkać - to prawda. Ale z jakiej paki niby miałoby to być koniecznie mieszkanie własnościowe? To by oznaczało, że na rodzinę 2+1 powinny przypadać 3 mieszkania. Bo przecież mąż przed ożenkiem też musiał gdzieś mieszkać (we własnościowym oczywiście) i żona też i dziecko gdy 18 dobije też będzie chciało własne mieszkanie. Dopiero wtedy każdy Polak będzie mógł godnie żyć -_-

A co takiego niegodnego jest w wynajętym mieszkaniu albo w czynszowym? W innych krajach czynszówki są bardzo popularne, ludzie i całe życie mieszkają w czynszowym mieszkaniu i jakoś mniej godne to życie jest? Lepiej pewnie tak jak w Polsce - nie stać mnie na mieszkanie, to wezmę kredyt! Teraz nie stać mnie na życie, wpadam w spiralę długów, z której nigdy nie wyjdę, ale przynajmniej godnie jest -_- A nie, będzie dopiero za chwilę, jak wezmę jeszcze kredyt na samochód.

@anonim1, godność nie ma nic wspólnego ze stanem posiadanie, to po pierwsze (można nie mieć nic, a godność zachować: ). Samochód JEST luksusem, a kto tego nie wie, ten chyba dawno na stacji benzynowej nie był -_- Samochód jest dla ludzi, których stać na jego utrzymanie, a to jest kilkaset złotych miesięcznie. Własnościowe mieszkanie JEST luksusem, spójrz na jego cenę! Ja nie wiem, ale nawet zarabiając jak programista nie zwykłam wydawać od tak 200 tys. zł. Planuję akurat kupić mieszkanie, ale dla mnie to jest kilkuletni plan. A pani na kasie w Biedronce też by chciała, ale najlepiej już zaraz, bez żadnego planu, bez żadnego odkładania - bo mi się należy. Pewnie, po to oszczędzam, kombinuję, dokształcam się, żeby ktoś inny dostał rodzinę na swoim...

edit:
Na marginesie dodam, że mam świadomość tego, że jestem młoda. Nic na to nie poradzę niestety. Wiem, że poglądy mogą mi się zmienić, ale ważniejsze jest to, że może się zmienić mój poziom życia - niechby wszystkie komputery padły, koniec pracy dla mnie :(
Uwierz mi, najbardziej tego się boję, żebym przestała się rozwijać i wtedy dopadła mnie taka sytuacja (np. upadła by moja firma, po tym jak 10 lat programuję dla nich tylko w VBA). Bo to by było najgorsze. Dlatego staram się rozwijać non stop, i nie zamierzam przestawać. W razie kryzysu na rynku IT, przenoszę się do gastronomii (gotowanie to moja pasja). A gdyby było naprawdę źle, to jestem skłonna i nauczyć się spawać. Serio, wolę nauczyć się spawać, niż siedzieć i narzekać, i to mi z wiekiem - mam nadzieję - nie przejdzie, bo by to oznaczało, że z wiekiem się durnieje.

0
0x200x20 napisał(a):

Ja wiem ze to milo i wygodnie jest sobie stworzyc swoja strefe gdzie wszystko jest znane i przyjemne ale czy na prawde o to w zyciu chodzi? Ludzie w USA znacznie częściej zmieniają pracę i miejsce zamieszkania niż ludzie w Polsce i nie są chyba z tego powodu jakoś bardzo nieszczęśliwi, więc to tylko kwestia podejścia do zmian.

Ktoś kiedyś powiedział, że Amerykanie żyją po to, by pracować, a Europejczycy pracują po to, by żyć. Wątpię, by kultura znana z "American Psycho" była tym, do czego powinniśmy dążyć. Podporządkowanie życia człowieka jego karierze to najgorsze, co może się przydarzyć - wystarczy wspomnieć o dzieciach, które muszą zmieniać szkołę przy każdej przeprowadzce rodziców za pracą. Nie chcę za bardzo wchodzić w filozofię, gdyż to forum programistyczne, ale myśliciele różnych opcji światopoglądowych zużyli już hektolitry atramentu, pisząc na temat patologii związanych z omawianym tematem. Przykład pierwszy z brzegu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Alienacja

aurel napisał(a):

Kto ma choć minimum oleju w głowie, minimum umiejętności planowania przyszłości, nie lamentuje jaki to śmieciowy rynek pracy obecnie mamy - tylko dostosowuje się. A debile będą czekać, aż świat dostosuje się do nich. Powodzenia.

Twój długi post to manifest "przodownika pracy". Zapomniałaś o jednym - człowiek nie żyje po to, by pracować. Praca nie powinna kolidować z życiem osobistym, gdyż to ono jest ważniejsze. Praca (po rosyjsku "trud" - ciekawe dlaczego?) jest po to, by nie zdechnąć z głodu, dorabianie ideologii o "wielkiej pasji" w przypadku ludzi, spośród których 90% dłubie w starym kodzie "spagetti" jest śmieszne. Faktem jest - co potwierdzają socjologowie - że częsta zmiana pracy, przeprowadzki, konieczność ciągłego dokształcania się nie są pozytywnym zjawiskiem. Szczególnie, gdy pojawia się rodzina, trzeba zająć się dzieckiem, a Ty musisz zapoznawać się z nową technologią, by być na bieżąco. Spośród wszystkich znanych mi "młodych wilczków kapitalizmu" wszyscy są ludźmi o bardzo wąskich horyzontach. Świetnie znają swoją dziedzinę zawodową, ale gdy otworzą gębę na inne tematy, to wychodzi z nich ignorancja. Z drugiej strony czytałem o bezdomnych, którzy całymi dniami przesiadywali w bibliotekach publicznych. Żyli w nędzy, ale zostali mędrcami, o czym "karierowicz" może tylko pomarzyć. Oczywiście jest to przegięcie w drugą stronę, gdyż społeczeństwo nie może składać się z samych kloszardów-bibliofilów, ale ważne jest, by znaleźć złoty środek. Jeśli zatem chcesz być człowiekiem świadomym, musisz postawić grubą kreskę między pracą i życiem prywatnym. Żadnej nauki zawodu w domu! Wtedy jednak Twoja pozycja na rynku pracy się raptownie pogarsza, bo konkurencja nie śpi. I to już nie jest normalna sytuacja.

p.s.

Pełne poparcie dla anonim1, mądrze piszesz.

0

Czy zmiana pracy musi wiązać się z przeprowadzką? Czy ktoś żyjący np w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu, etc musi przenosić się do innego miasta, żeby znaleźć pracę?

Żadnej nauki zawodu w domu!

Tzn chcesz tego zabronić?

Kurs na spawacza to 7-14 dni, z tego co wyszukałem w Google. Czy to naprawdę tak wielki wysiłek? Czy też może lepiej, żeby tabuny humanistów siedziały w domu i czekały na mannę z nieba?

Zauważ też, że wszelakie "osłony socjalne" drastycznie zwiększają koszty pracy. Dodając do tego jakieś pozwolenia, rejestracje, czekanie na świstki z urzędów, to tworzy się spora bariera także przy startowaniu własnego biznesu. Takie działania zdecydowanie pogarszają rynek pracy, coraz więcej zajęć staje się nieopłacalnych.

Poza tym, jeśli chodzi o alienację, to masa Polaków wyjeżdża za granicę i już stamtąd nie wraca. Czyżby jednak alienacja nie była tak częsta?

Na koniec dodam, że IT to chyba najbardziej dynamicznie rozwijająca się branża. O ile np kucharz nie musi się ciągle doszkalać i wystarczy jak będzie robił te same dania przez 50 lat, to jeśli programista zatrzyma się na 10 lat w rozwoju, to jest strasznie do tyłu.

Założę się, że szamasz takie same potrawy jakie podawano i 50 lat temu, ale zdecydowanie z 50-letnich komputerów nie korzystasz.

1

Jeżeli czerpiesz wiedze na temat amerykanskiego spoleczenstwa z filmow typu American Psycho to nic dziwnego, że masz takie poglądy a nie inne. :)

Żadnej nauki zawodu w domu!

Do tego zabronmy być komukolwiek lepszym niz ty bo to przeciez godzi w twoje poczucie bezpieczenstwa i sprawia ze mniej zarabiasz.

0

Jeśli zatem chcesz być człowiekiem świadomym, musisz postawić grubą kreskę między pracą i życiem prywatnym. Żadnej nauki zawodu w domu! Wtedy jednak Twoja pozycja na rynku pracy się raptownie pogarsza, bo konkurencja nie śpi. I to już nie jest normalna sytuacja.

Co jest nienormalną sytuacją? Że konkurencja nie śpi..? No nie wiem, dla mnie to właśnie normalne jest...

@eind, ja naprawdę doskonale rozumiem, że ci się nie chce. No to masz problem. A wiesz czemu masz problem? Bo rzeczywistość jest jaka jest. Możemy sobie dywagować, na temat tego, jak być powinno, co to jest normalność, co to jest godne życie, jak byśmy chcieli sobie czas przyjemnie spędzać i nie martwić się przyszłością. I te dywagacje ani o krztynę nie zmienią rzeczywistości. Dobrze radzę - zaakceptuj tą rzeczywistość i się dostosuj. Dla własnego dobra.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1