Beznadziejnie mi poszła rozmowa kwalifikacyjna

0

Ale byłem na dziwnej rozmowie rekrutacyjnej w dużej firmie ubezpieczeniowej - na bank odpadłem. Była pani z HR i pan z IT. Najpierw mnie zapytali co mnie skłoniło do aplikowania do ich firmy to mówię, że ogłoszenie w Internecie, potem czego się nauczyłem na studiach, to mówię że niewiele (przecież nie będę ściemniać) i najwięcej to się nauczyłem sam, a oni wielkie oczy. Ponieważ pracowałem też jako freelancer przy tworzeniu stron to zapytali mnie czy były jakieś problemy z klientami i czy były umowy to mówię, że tak, to oni czego mnie to nauczyło przy sporządzaniu umów, to mówię, że niczego, bo tak czy siak to i tak klient zawsze widzi coś w inny sposób czy ma inne wyobrażenie i uwagi niezależnie od szczegółowości umowy. JEDYNE techniczne pytanie jakie usłyszałem to czy pisałem jakieś testy, nie pisałem testów jednostkowych itp. więc mówię nie. Jeszcze mnie pytali jak myślę jak wygląda praca na stanowisku programisty w ich firmie to mówię, że nie wiem. Pytali też jak wyobrażam sobie swoją ścieżkę kariery w ich firmie to mówię, że na stanowisku młodszego programisty a potem to nie wiem. Ogólnie to chyba przez swoje odpowiedzi nie wypadłem zbyt dobrze, na większość pytań odpowiadałem 'no' lub 'nie wiem'. :P

0

Heh, no rzeczywiscie - z tego co piszesz, to nie byla to najlepsza rozmowa kwalifikacyjna ;)

7

te pytania też trochę skojarzyły mi się z bezsensownym omawianiem lektur jak byłem w liceum. humanistyczne piedrolenie, że się tak wyrażę. chociaż dziwię się, że nie zdarzyło Ci się pisać testów.

0

Cóż, widocznie oczekiwali trochę lania wody i mówienia "by było ładnie".
Co to za pytanie, "jak myślisz jak wygląda praca na danym stanowisku"...

1

Na takich rozmowach nie mówi się prawdy tylko to co głupi HR chce usłyszeć.

1

No trudno, ale tak czy owak ta rozmowa rekrutacyjna była dla mnie niespotykana - zawsze do tej pory na rozmowach padało dużo pytań technicznych, a tu jakieś pierdoły. A ta firma to AXA DIRECT

2
ehah napisał(a):

Ale byłem na dziwnej rozmowie rekrutacyjnej w dużej firmie ubezpieczeniowej

Rozmowa jak w każdej lepszej firmie.

Najpierw mnie zapytali co mnie skłoniło do aplikowania do ich firmy to mówię, że ogłoszenie w Internecie

Znaczy, że jesteś kolesiem, który wysyła po 100 CV do różnych firm.

potem czego się nauczyłem na studiach, to mówię że niewiele (przecież nie będę ściemniać) i najwięcej to się nauczyłem sam, a oni wielkie oczy. Ponieważ pracowałem też jako freelancer przy tworzeniu stron to zapytali mnie czy były jakieś problemy z klientami i czy były umowy to mówię, że tak, to oni czego mnie to nauczyło przy sporządzaniu umów, to mówię, że niczego, bo tak czy siak to i tak klient zawsze widzi coś w inny sposób czy ma inne wyobrażenie i uwagi niezależnie od szczegółowości umowy.

To znaczy, że mieli przed sobą kogoś, kto być może potrafi wyciągać wnioski, ale na pewno nie ma inwencji twórczej i nie specjalnie idzie mu myślenie i rozwiązywanie zaistniałych problemów.

JEDYNE techniczne pytanie jakie usłyszałem to czy pisałem jakieś testy, nie pisałem testów jednostkowych itp. więc mówię nie.

Znaczy, że olewasz jakość oprogramowania i tworzysz strasznie zabugowane produkty. Po co komu taki programista?

Pytali też jak wyobrażam sobie swoją ścieżkę kariery w ich firmie to mówię, że na stanowisku młodszego programisty a potem to nie wiem.

To znaczy, że nie masz pomysłu na swoją przyszłość. Prawdopodobnie nie fascynuje Cię programowanie skoro nie wiesz w jakim kierunku chcesz się rozwijać i nie masz postawionych żadnych celów przed sobą. A to znaczy, że jak dostałbyś te stanowisko młodszego programisty, to nie rozwijałbyś się dalej tylko poprzestałbyś na tym co masz.
Po co komu taki programista?

10
Igor1981 napisał(a):

Rozmowa jak w każdej lepszej firmie.

Lepsze firmy, nie męczą blondynek z HRu rozmowami kwalifikacyjnymi z programistami, żeby im się czasem obwody nie przepaliły.
No chyba, że przypadkiem HR ma pojęcie o programowaniu i odróżnia np. jQuery od od Javy.

Znaczy, że jesteś kolesiem, który wysyła po 100 CV do różnych firm.

Ale co w tym złego? Jako programista chce znaleźć pracę, w znanym sobie języku i technologii. Ja mam głęboko gdzieś, czy to firma geologiczna, ubezpieczeniowa, bank, skup makulatury czy agencja towarzyska.
Niestety, panie z HR myślą, że ich firma jest wspaniała, wybitna i programista musi mieć jakąś specjalną motywację i zawsze marzyć o pracy akurat w tej firmie, żeby tam aplikować.

Znaczy, że olewasz jakość oprogramowania i tworzysz strasznie zabugowane produkty. Po co komu taki programista?

Albo, to znaczy, że szybko koduje, bo nie "traci czasu" na pisanie testów. Dla niektórych firm, to jest plus.

To znaczy, że nie masz pomysłu na swoją przyszłość. Prawdopodobnie nie fascynuje Cię programowanie skoro nie wiesz w jakim kierunku chcesz się rozwijać i nie masz postawionych żadnych celów przed sobą.

Albo po prostu jest jeszcze młody i niedoświadczony, więc jeszcze nie ma długoletniego planu kariery. Na razie chce po prostu popracować jako programista, a potem zobaczyć, w jakim kierunku się rozwijać.

A to znaczy, że jak dostałbyś te stanowisko młodszego programisty, to nie rozwijałbyś się dalej tylko poprzestałbyś na tym co masz.
Po co komu taki programista?

Ktoś, kto będzie 40 lat klepał w jednej technologii nie prosząc o podwyżkę? Korpo biorą takich na wagę.

1

Albo, to znaczy, że szybko koduje, bo nie "traci czasu" na pisanie testów. Dla niektórych firm, to jest plus.

Chyba dla tych, które nie dostały jeszcze w dupsko za olewanie testów.

0

Nie pisałem testów podobnie jak nie wiem w jakim konkretnym kierunku chcę iść, bo nie mam jeszcze dużego doświadczenia jak i nie uczestniczyłem jeszcze w dużych projektach, aplikowałem na stanowisko młodszego programisty - jestem na początku kariery.

2
somekind napisał(a):

Lepsze firmy, nie męczą blondynek z HRu rozmowami kwalifikacyjnymi z programistami, żeby im się czasem obwody nie przepaliły.
No chyba, że przypadkiem HR ma pojęcie o programowaniu i odróżnia np. jQuery od od Javy.

Umiejętności programistyczne to jedno, a osobowość, kultura osobista, zdolności interpersonalne, umiejętność zrozumiałego wypowiadania swoich myśli, itp. to druga rzecz. W lepszych firmach wymagają obu i to drugie jest sprawdzane przez HR. Żeby stworzyć zgrany zespół, to trzeba obie rzeczy brać pod uwagę. Jeśli programista ma mieć jakikolwiek kontakt z klientem - również. Jak programista ma pracować w pojedynkę i klepać co mu ktoś narysuje w jakimś UMLu lub opisze w Wordzie, to wtedy rzeczywiście rozmowa z HR jest niepotrzebna.

Znaczy, że jesteś kolesiem, który wysyła po 100 CV do różnych firm.

Ale co w tym złego? Jako programista chce znaleźć pracę, w znanym sobie języku i technologii. Ja mam głęboko gdzieś, czy to firma geologiczna, ubezpieczeniowa, bank, skup makulatury czy agencja towarzyska.

Jak przeglądasz ogłoszenia, to żadne nie przykuwa Twojej uwagi? Nigdy się nie zdarza, że np. jakieś ogłoszenie przykuje Twoją uwagę bo firma oferuje wyjazdy służbowe zagranicę, a Ty lubisz zwiedzać inne kraje? Albo firma wymaga od programistów tworzenia przejrzystego i dobrze udokumentowanego kodu, a Ty akurat siedzisz w projekcie w którym kod jest nieudokumentowany, funkcje mają po kilkadziesiąt tysięcy linijek, jak ruszysz cokolwiek, to program w 10 niespodziewanych miejscach się sypie i masz tego dość? Jak nic w ogłoszeniu nie przyciąga Cię, to po co aplikować to takiej firmy?

Znaczy, że olewasz jakość oprogramowania i tworzysz strasznie zabugowane produkty. Po co komu taki programista?

Albo, to znaczy, że szybko koduje, bo nie "traci czasu" na pisanie testów. Dla niektórych firm, to jest plus.

Jeśli firma ma własnych testerów, to może to być plus. Jeśli nie ma, to będzie to plusem póki klienci nie zrezygnują z usług takiej firmy z powodu kiepskiej jakości jej oprogramowania.

Albo po prostu jest jeszcze młody i niedoświadczony, więc jeszcze nie ma długoletniego planu kariery. Na razie chce po prostu popracować jako programista, a potem zobaczyć, w jakim kierunku się rozwijać.

Może i tak być. Firma może zainwestować w niego, a za rok może się okazać, że on już nie chce być programistą bo woli zostać strażakiem.

Ktoś, kto będzie 40 lat klepał w jednej technologii nie prosząc o podwyżkę? Korpo biorą takich na wagę.

Chyba jakieś strasznie kiepskie korpo. Po 10 latach dana technologia, albo się mocno rozwinie, albo jest nic niewarta i korpo odchodzi od niej. W jednym i drugim przypadku trzeba się rozwijać.

ehah napisał(a):

Nie pisałem testów podobnie jak nie wiem w jakim konkretnym kierunku chcę iść, bo nie mam jeszcze dużego doświadczenia jak i nie uczestniczyłem jeszcze w dużych projektach, aplikowałem na stanowisko młodszego programisty - jestem na początku kariery.

Gdybyś coś takiego powiedział, to byłoby to znacznie lepiej odebrane niż odpowiedź "nie wiem".

5
Igor1981 napisał(a):

Rozmowa jak w każdej lepszej firmie.

Jak w każdej firmie chyba chciałeś napisać...

Igor1981 napisał(a):

Najpierw mnie zapytali co mnie skłoniło do aplikowania do ich firmy to mówię, że ogłoszenie w Internecie

Znaczy, że jesteś kolesiem, który wysyła po 100 CV do różnych firm.

Niekoniecznie. Może znalazł jedno, które odpowiadało mu pod względem wymaganej wiedzy, wykonywanych obowiązków albo po prostu chodziło o to, że to prestiżowa firma. Nie widzę w tym nic złego, że ktoś na podstawie ogłoszenia zdecydował się kandydować. W końcu to właśnie ogłoszenie służy temu aby zainteresować kandydatów.

Igor1981 napisał(a):

potem czego się nauczyłem na studiach, to mówię że niewiele (przecież nie będę ściemniać) i najwięcej to się nauczyłem sam, a oni wielkie oczy. Ponieważ pracowałem też jako freelancer przy tworzeniu stron to zapytali mnie czy były jakieś problemy z klientami i czy były umowy to mówię, że tak, to oni czego mnie to nauczyło przy sporządzaniu umów, to mówię, że niczego, bo tak czy siak to i tak klient zawsze widzi coś w inny sposób czy ma inne wyobrażenie i uwagi niezależnie od szczegółowości umowy.

To znaczy, że mieli przed sobą kogoś, kto być może potrafi wyciągać wnioski, ale na pewno nie ma inwencji twórczej i nie specjalnie idzie mu myślenie i rozwiązywanie zaistniałych problemów.

Na jakiej podstawie takie wnioski? Czy sporządzanie umów albo studiowanie wymaga inwencji twórczej? Weź rozbieg i wyrżnij barana w ścianę, za wypisywanie tych głupot.

Igor1981 napisał(a):

JEDYNE techniczne pytanie jakie usłyszałem to czy pisałem jakieś testy, nie pisałem testów jednostkowych itp. więc mówię nie.

Znaczy, że olewasz jakość oprogramowania i tworzysz strasznie zabugowane produkty. Po co komu taki programista?

Ma prawo nie mieć praktyki w pisaniu testów jednostkowych, w końcu kandyduje na stanowisko "młodszego programisty".

Igor1981 napisał(a):

Pytali też jak wyobrażam sobie swoją ścieżkę kariery w ich firmie to mówię, że na stanowisku młodszego programisty a potem to nie wiem.

To znaczy, że nie masz pomysłu na swoją przyszłość. Prawdopodobnie nie fascynuje Cię programowanie skoro nie wiesz w jakim kierunku chcesz się rozwijać i nie masz postawionych żadnych celów przed sobą. A to znaczy, że jak dostałbyś te stanowisko młodszego programisty, to nie rozwijałbyś się dalej tylko poprzestałbyś na tym co masz.
Po co komu taki programista?

Skąd bierzesz te głupoty, w HR pracujesz? Jeżeli ktoś ruszył dupsko sprzed monitora i poszedł na studia, a następnie je ukończył, to z pewnością nie jest osobą, która nie chce się rozwijać, uczyć i zdobywać nowych kwalifikacji. Jeżeli przyszedł na rozmowę, to znaczy, że jednak ma jakiś cel w życiu, pomysł na siebie i swoją przyszłość. Przyszedł na rozmowę o pracę na stanowisku "młodszego programisty" i tak właśnie widzi swoją przyszłość w tej firmie. Ma opowiadać jakieś bujdy o tym jak to planuje zostać prezesem firmy i zwolnić ludzi, którzy zadawali mu głupie pytania na rozmowie kwalifikacyjnej? Młody człowiek ma prawo nie mieć sprecyzowanych planów na swoją karierę zawodową, w końcu nie ma doświadczenia i nie wie co mógłby jeszcze robić poza klepaniem kodu. Niech zadadzą mu te pytanie za 5 lat, to z pewnością powie coś sensownego na ten temat.

Rozmowy HR-owe uważam za stratę czasu. Jedyne co one badają, to znajomość odpowiedzi na typowe pytania HR-owców oraz pewność siebie ukrytą pod nazwą "umiejętności interpersonalne".

/edit: Jeszcze jedna sprawa: Z klientem to powinien rozmawiać Project Manager, a nie programista. Programista potrzebuje skupienia w swojej pracy, a nie telefonów co 5 minut z żalami, że coś nie działa albo działa inaczej niż się spodziewał.

3

"jak myślisz jak wygląda praca na danym stanowisku"
„to ja się Was pytam, bo jeszcze nie wiem czy mi się spodoba” :-D

Firma może zainwestować w niego, a za rok może się okazać, że on już nie chce być programistą bo woli zostać strażakiem.
Ale jaki może być „plan rozwoju” programisty? Zakładając że nie chce zostawać prezesem, tylko być programistą — co ma do wyboru? młodszego programistę, po prostu programistę, starszego programistę...
Taki chciałby zostać super-geniusz-programistą a tu się okazuje że w ten sposób nie ma do czego awansować — bo do wyboru ma tylko zostanie jakimś menedżerem, czy inne tego typu nudne stanowisko.
Ale to też trzeba umieć powiedzieć, a nie tylko: „nie wiem”...

Znaczy, że jesteś kolesiem, który wysyła po 100 CV do różnych firm.
Ale co w tym złego? Jako programista chce znaleźć pracę
Każda firma wyobraża sobie, że wszyscy już o niej słyszeli, i ktoś przysyła CV specjalnie do nich, bo to firma X. W praktyce takich powszechnie znanych firm jest mało, a przeważająca ilość CV jest wysyłana do firmy o której się nigdy wcześniej nie słyszało.

Jeśli firma ma własnych testerów, to może to być plus.
To firma mówi pracownikowi: nie piszesz testów, pisze je kto inny. Albo: piszesz program i od razu testy. A programista powinien umieć pisać to czego się od niego wymaga, dyskusję czy jest sens pisać testy czy nie niech sobie zachowa na forum, a w pracy ma się dostosować albo won :)

Rozmowa kwalifikacyjna to nie czas i miejsce na dyskusje flejmogenne, bo rekrutujący i tak będzie niewzruszony, a często nawet nie wie o czym mówi, tylko sobie zaznacza ptaszki w tabelce o tobie.

1
Igor1981 napisał(a):

Umiejętności programistyczne to jedno, a osobowość, kultura osobista, zdolności interpersonalne, umiejętność zrozumiałego wypowiadania swoich myśli, itp. to druga rzecz. W lepszych firmach wymagają obu i to drugie jest sprawdzane przez HR. Żeby stworzyć zgrany zespół, to trzeba obie rzeczy brać pod uwagę.

I programiści nie potrafią sprawdzić, czy kandydat do pracy ma te umiejętności? Nie potrafią sprawdzić, czy nadaje się do ICH zespołu, i czy ONI potrafią się z nim dogadać?
Sorry, ale jakbym miał takich głupich programistów w firmie, to bym ich zwolnił natychmiast. :)

Jeśli programista ma mieć jakikolwiek kontakt z klientem

Programista? A po co? To nie to stanowisko.

Jak przeglądasz ogłoszenia, to żadne nie przykuwa Twojej uwagi?

Nie, bo wszystkie są identyczne - wymaganie iluś technologii, iluś zdolności "miękkich" i "atrakcyjne wynagrodzenie".

Nigdy się nie zdarza, że np. jakieś ogłoszenie przykuje Twoją uwagę bo firma oferuje wyjazdy służbowe zagranicę, a Ty lubisz zwiedzać inne kraje?

Faktycznie, tu masz rację. Takie od razu odrzucam, nie lubię podróży. ;)

Albo firma wymaga od programistów tworzenia przejrzystego i dobrze udokumentowanego kodu, a Ty akurat siedzisz w projekcie w którym kod jest nieudokumentowany, funkcje mają po kilkadziesiąt tysięcy linijek, jak ruszysz cokolwiek, to program w 10 niespodziewanych miejscach się sypie i masz tego dość?

To piszą wszyscy, a w praktyce bywa z tym różnie. Za stary jestem, żeby się nabrać.

Jak nic w ogłoszeniu nie przyciąga Cię, to po co aplikować to takiej firmy?

Bo nie przeprowadzam fotosyntezy i zbieram na lepszy rower.

Serio, do pracy idzie się dla pieniędzy. Ładny kod i dobrą atmosferę robi się z kolegami, a rozwoju osobistego dokonuje się samemu.
Są może 2-3 lepsze firmy, do których chciałbym trafić, ale wiem, że mam za mało umiejętności i wiedzy. Dopóki ich nie zdobędę, mogę pracować gdziekolwiek w branży, bo różnic wielkich nie ma.

Może i tak być. Firma może zainwestować w niego, a za rok może się okazać, że on już nie chce być programistą bo woli zostać strażakiem.

Pisałem serio. Ktoś chce być programistą, ale nie wie jeszcze, czy będzie się ciągle rozwijał jako programista, czy chce zostać architektem, albo analitykiem biznesowym, czy wręcz przejść do marketingu. Trzeba trochę popracować, żeby to wiedzieć.

0
AdamPL napisał(a):
Igor1981 napisał(a):

Najpierw mnie zapytali co mnie skłoniło do aplikowania do ich firmy to mówię, że ogłoszenie w Internecie

Znaczy, że jesteś kolesiem, który wysyła po 100 CV do różnych firm.

Niekoniecznie. Może znalazł jedno, które odpowiadało mu pod względem wymaganej wiedzy, wykonywanych obowiązków albo po prostu chodziło o to, że to prestiżowa firma. Nie widzę w tym nic złego

Też nie widzę w tym nic złego, ale chyba lepiej by było gdyby podał jeden z powodów, które wymieniłeś zamiast mówić, że "ogłoszenie w Internecie". Powinien powiedzieć co w tym ogłoszeniu mu odpowiadało. Chyba to nie jest wysiłek ponad możliwości myślącej istoty?

Igor1981 napisał(a):

potem czego się nauczyłem na studiach, to mówię że niewiele (przecież nie będę ściemniać) i najwięcej to się nauczyłem sam, a oni wielkie oczy. Ponieważ pracowałem też jako freelancer przy tworzeniu stron to zapytali mnie czy były jakieś problemy z klientami i czy były umowy to mówię, że tak, to oni czego mnie to nauczyło przy sporządzaniu umów, to mówię, że niczego, bo tak czy siak to i tak klient zawsze widzi coś w inny sposób czy ma inne wyobrażenie i uwagi niezależnie od szczegółowości umowy.

To znaczy, że mieli przed sobą kogoś, kto być może potrafi wyciągać wnioski, ale na pewno nie ma inwencji twórczej i nie specjalnie idzie mu myślenie i rozwiązywanie zaistniałych problemów.

Na jakiej podstawie takie wnioski? Czy sporządzanie umów albo studiowanie wymaga inwencji twórczej?

Ileś lat studiował i niczego się nie nauczył. Współpracował z klientami i niczego się nie nauczył. Inteligentna osoba robi jakieś podsumowanie swojego życia. Zastanawia się co zrobiłem źle? Co mógłbym zrobić lepiej gdybym jeszcze raz znalazł się w podobnej sytuacji? Inteligentny człowiek uczy się czegoś, a nie przychodzi i mówi, że ostatnie 5 lat jego życia niczego go nie nauczyło.

Igor1981 napisał(a):

JEDYNE techniczne pytanie jakie usłyszałem to czy pisałem jakieś testy, nie pisałem testów jednostkowych itp. więc mówię nie.

Znaczy, że olewasz jakość oprogramowania i tworzysz strasznie zabugowane produkty. Po co komu taki programista?

Ma prawo nie mieć praktyki w pisaniu testów jednostkowych, w końcu kandyduje na stanowisko "młodszego programisty".

Ma prawo, ale kto powiedział, że chodzi o testy jednostkowe? Czy testy jednostkowe to jedyny rodzaj testów jakie się pisze? A po drugie, testy jednostkowe są opisane w wielu podręcznikach do programowania, więc jeśli nawet nigdy ich nie pisał, to wypadałoby żeby chociaż pochwalił się, że ma jakąś teoretyczną wiedzę w tym temacie.

Igor1981 napisał(a):

Pytali też jak wyobrażam sobie swoją ścieżkę kariery w ich firmie to mówię, że na stanowisku młodszego programisty a potem to nie wiem.

To znaczy, że nie masz pomysłu na swoją przyszłość. Prawdopodobnie nie fascynuje Cię programowanie skoro nie wiesz w jakim kierunku chcesz się rozwijać i nie masz postawionych żadnych celów przed sobą. A to znaczy, że jak dostałbyś te stanowisko młodszego programisty, to nie rozwijałbyś się dalej tylko poprzestałbyś na tym co masz.
Po co komu taki programista?

Skąd bierzesz te głupoty, w HR pracujesz? Jeżeli ktoś ruszył dupsko sprzed monitora i poszedł na studia, a następnie je ukończył, to z pewnością nie jest osobą, która nie chce się rozwijać, uczyć i zdobywać nowych kwalifikacji. Jeżeli przyszedł na rozmowę, to znaczy, że jednak ma jakiś cel w życiu, pomysł na siebie i swoją przyszłość.

Na studiach niczego się nie nauczył, miał kontakt z klientem i niczego go to nie nauczyło. Aplikuje na stanowisko do firmy i nawet nie ruszył dupska i nie sprawdził w internecie czym zajmuje się ta firma bo nawet nie potrafi sobie wyobrazić jak wygląda praca u nich. I twierdzisz, że ma pomysł na swoją przyszłość?

Igor1981 napisał(a):

Przyszedł na rozmowę o pracę na stanowisku "młodszego programisty" i tak właśnie widzi swoją przyszłość w tej firmie. Ma opowiadać jakieś bujdy o tym jak to planuje zostać prezesem firmy i zwolnić ludzi, którzy zadawali mu głupie pytania na rozmowie kwalifikacyjnej?

Może powiedzieć, że interesują go aplikacje webowe i chciałby je tworzyć przez kilka następnych lat. Może powiedzieć, że lubi tworzyć aplikacje desktopowe, ale chętnie też spróbowałby swoich sił w tworzeniu aplikacji mobilnych. Chyba coś konkretnego go interesuje i wie co chciałby robić przez kilka następnych lat?

somekind napisał(a):

I programiści nie potrafią sprawdzić, czy kandydat do pracy ma te umiejętności? Nie potrafią sprawdzić, czy nadaje się do ICH zespołu, i czy ONI potrafią się z nim dogadać?

Godzina pracy dobrego programisty kosztuje co najmniej 3 razy więcej niż godzina pracy pani z HR. Jak do firmy spływa ponad 100 CV, albo i więcej, gdzie większość jest od osób, które same nie wiedzą czego chcą, to chyba lepiej żeby HR odsiał cienkich kandydatów, a programista spotkał się 5-10, którzy zostaną?

Jak przeglądasz ogłoszenia, to żadne nie przykuwa Twojej uwagi?

Nie, bo wszystkie są identyczne - wymaganie iluś technologii, iluś zdolności "miękkich" i "atrakcyjne wynagrodzenie".

Sam sobie przeczysz pisząc poniżej, że odrzucasz ogłoszenia gdzie wymagane są podróże. Jednak nie wszystkie ogłoszenia są takie same.

2

Jak przeglądasz ogłoszenia, to żadne nie przykuwa Twojej uwagi? Nigdy się nie zdarza, że np. jakieś ogłoszenie przykuje Twoją uwagę bo firma oferuje wyjazdy służbowe zagranicę, a Ty lubisz zwiedzać inne kraje? Albo firma wymaga od programistów tworzenia przejrzystego i dobrze udokumentowanego kodu, a Ty akurat siedzisz w projekcie w którym kod jest nieudokumentowany, funkcje mają po kilkadziesiąt tysięcy linijek, jak ruszysz cokolwiek, to program w 10 niespodziewanych miejscach się sypie i masz tego dość? Jak nic w ogłoszeniu nie przyciąga Cię, to po co aplikować to takiej firmy?

Po pierwsze to co jest złego w rozsyłaniu 100 CV do różnych firm? Jak się szuka pracy to się w ten sposób robi, a Twoim zdaniem niby jak mam robić? Wysłać 1 CV i czekać do śmierci bo jak mnie oleją to nawet nie odpowiedzą (jak to zwykle bywa)? Kpina...
Teraz właściwe: ogłoszenie, które przykuwa uwagę? Proszę Cię... Najpierw to zacznijmy od tego, że nie zawsze jest taki komfort w wyborze ogłoszeń. Jeśli ktoś nie jest superhero i pro programistą, a chce w końcu zacząć pracę to będzie próbował się łapać czego się da. Z drugiej strony osoba, która uważa się za władcę kodu i ma szczególne (wysokie!) wymagania względem pracodawcy to nie będzie szukała pracy bo praca sama ją znajdzie lub zwyczajnie założy swój biznes, po co pracować dla kogoś?
Jak nic w ogłoszeniu nie przyciągnie to po co aplikować? No na przykład po to by zarobić, chleb przecież trzeba kupić, tak jak wspomniałem, jak ktoś za bardzo wybrzydza to niech założy swoją firmę albo idzie paść krowy. Może się komuś gdzieś nie podobać, to zrozumiałe i normalne, ale już nie przeginajmy ze skrajności w skrajność.

0
lolq napisał(a):

Po pierwsze to co jest złego w rozsyłaniu 100 CV do różnych firm?

Nic, ale to jest bardzo nieskuteczne.

Jak się szuka pracy to się w ten sposób robi, a Twoim zdaniem niby jak mam robić? Wysłać 1 CV i czekać do śmierci bo jak mnie oleją to nawet nie odpowiedzą (jak to zwykle bywa)?

Wysłać 5 CV do firm, których oferta pokrywa się choćby w 80 - 90% z Twoimi kwalifikacjami.
Gwarantuję sukces.

2

Dwie strony mają część racji, bo fakt - do pracy idzie się dla pieniędzy. Dlatego, że firma jest wyjątkowa, to ja moge aplikować do Googla, czy DreamWorks - w reszcie robót człowiek normalny chce uzyskać doświadczenie + fundusze. Nikt nie idzie do pracy, z nadzieją/celem, że pozna miłość swojego życia, albo najlepszych kumpli.
O pieniądzach jako o celu powiedzieć głupio, powiesz, że chcesz zyskać doświadczenie, to pomyślą, że nowicjusz, albo że szybko będzie myślał o zmianie pracy/posady.
W zasadzie nie ma co powiedzieć, a stwierdzenie "bo państwa firma jest wyjątkowa" nieszczerze brzmi. Najlepiej po prostu "wydaję mi się, że jestem dobrym kandydatem na to stanowisko, posiadam wymagane umiejętności, a pańska propozycja mi odpowiada".
Co do studiów, tu jest już troche większa okazja do zmyślania - mogły one nauczyć organizacji pracy, czasu (czego prawdopodobnie nauczyły, jeśli się jednocześnie robiło projekty/pracowało), umiejętności robienia czegoś na czas, dały ogólniejszy pogląd na informatykę.

5
ehah napisał(a):

Ale byłem na dziwnej rozmowie rekrutacyjnej w dużej firmie ubezpieczeniowej - na bank odpadłem. Była pani z HR i pan z IT. Najpierw mnie zapytali co mnie skłoniło do aplikowania do ich firmy to mówię, że ogłoszenie w Internecie, potem czego się nauczyłem na studiach, to mówię że niewiele (przecież nie będę ściemniać) i najwięcej to się nauczyłem sam, a oni wielkie oczy. Ponieważ pracowałem też jako freelancer przy tworzeniu stron to zapytali mnie czy były jakieś problemy z klientami i czy były umowy to mówię, że tak, to oni czego mnie to nauczyło przy sporządzaniu umów, to mówię, że niczego, bo tak czy siak to i tak klient zawsze widzi coś w inny sposób czy ma inne wyobrażenie i uwagi niezależnie od szczegółowości umowy. JEDYNE techniczne pytanie jakie usłyszałem to czy pisałem jakieś testy, nie pisałem testów jednostkowych itp. więc mówię nie. Jeszcze mnie pytali jak myślę jak wygląda praca na stanowisku programisty w ich firmie to mówię, że nie wiem. Pytali też jak wyobrażam sobie swoją ścieżkę kariery w ich firmie to mówię, że na stanowisku młodszego programisty a potem to nie wiem. Ogólnie to chyba przez swoje odpowiedzi nie wypadłem zbyt dobrze, na większość pytań odpowiadałem 'no' lub 'nie wiem'. :P

Zaznaczam, że nie czytałem całego wątku, więc może napiszę coś co już ktoś stwierdził.

Cały problem w twoich odpowiedziach to totalny brak zaangażowania i totalny brak pewności siebie. Za bardzo zgrywałeś małą myszkę i ofiarę zamiast każdą odpowiedzią udowadniać jaki jesteś dobry mimo, że ni wiesz wielu rzeczy. Ewidentnie babki próbowały coś z ciebie wycisnąć, bo nie poddały się po pierwszych "nie wiem", poza tym nie skreśliły cię po przejrzeniu CV czyli coś tam umiesz.
Nawet jeśli miałeś doświadczenie w zbieraniu truskawek: to nie mówisz, że nic cię to nie nauczyło, ale mówisz, że nauczyło cię radzić sobie ze żmudną pracą, albo nauczyło cię cierpliwości, albo że odkryłeś powołanie do pracy biurowej Haha.
Nawet twoja odpowiedź o kontakty z klientami była głupia. Zamiast mówić negatywnie trzeba było powiedzieć, że: odkryłeś jak trudna jest komunikacja z klientem, że w miarę rozwoju projektu musiałeś sobie wypracować sposób komunikacji z klientem by mieć pewność, że mówicie o tym samym. W ten sposób powiedziałbyś dokładnie to samo, ale efekt byłby o wiele lepszy.

Zasada podstawowa, na rozmowach zapomnij o wszystkich zaprzeczeniach i negacjach. Jeśli nie rozumiesz pytania to wyraźnie to mów i dopytuj się o co chodzi, po pierwsze może się okazać, że znasz odpowiedź (nie znasz tylko żargonu), a po drugi wykażesz się jakimiś zdolnościami do komunikacji międzyludzkiej.
Poczytaj artykuły i pooglądaj filmy na YouTube jak powinna wyglądać rozmowa kwalifikacyjna, wyraźnie tego potrzebujesz.

Na pociesznie dodam, że nie znam osoby, która po pierwszej rozmowie dostała pracę. Każda kolejna rozmowa czegoś cię nauczy i przygotuje do następnej.

3

@ehah:
"Najpierw mnie zapytali co mnie skłoniło do aplikowania do ich firmy to mówię, że ogłoszenie w Internecie"
Jeśli to cała odpowiedź, to słaba. Na odpierdziel. Nie chodzi o to, że na rozmowie kwalifikacyjnej musisz ściemniać. Nie powinieneś tego robić. Ale wypadałoby się starać. Jeśli to wszystko na co Cię stać (nie wierzę!), to słabo. Jeśli zaś nawet na rozmowie się nie starasz...

Czemu akurat to ogłoszenie skłoniło Cię do aplikowania? Nie wysyłasz przecież aplikacji do każdej napotkanej firmy, prawda? Nawet niby "chamska" odpowiedź, że pieniądze -- jeśli podali widełki! -- jest w pełni akceptowalna, choć nie powinna się na tym skończyć. Można np. dodać, że wysokie widełki świadczą o tym, że poszukują doświadczonych programistów w danej technologii, a Ty już sporo umiesz -- co postarasz się udowodnić na tej rozmowie -- i chciałbyś pracować w takim zespole. Jak ktoś do firmy dołączałby tylko dla kasy, to słabo. Dobry, młody programista szukałby też przynajmniej okoliczności do nauki. Starszy -- możliwości realizacji ambitniejszych projektów czy rozsądnej pracy z obustronnym szacunkiem na linii programista-klient.

"potem czego się nauczyłem na studiach, to mówię że niewiele (przecież nie będę ściemniać) i najwięcej to się nauczyłem sam, a oni wielkie oczy."
Początkiem odpowiedzi wcale się nie przekreśliłeś. Może słabo kontynuowałeś, a może pani od HR ma niewielkie pojęcia o tym, jak się mają studia do pracy programisty.

Też bym powiedział, że studia -- w sensie same zajęcia -- aż tak wiele nie uczą. Ale dają dużo bodźców do samodzielnej nauki. Przydzielają nam projekty i zapewniają kontakt z innymi entuzjastami programowania. Dodałbym też, że jestem całkiem dumny z faktu, że przynajmniej kilka niby teoretycznych przedmiotów, po porządnym przyłożeniu się, udało mi się połączyć z praktyką i podał nawet jakiś przykład. Takie języki formalne i kompilatory dały mi praktyczną umiejętność szybkiego rozumienia i nauki składni języka programowania i -- czasem -- jego dziwności; mam z w zanadrzu parę bardzo oryginalnych przykładów w języku, z którego chcę uchodzić za specjalistę (oczywiście nie wyrąbałbym z nimi przed kobitą z HR).

"zapytali mnie czy były jakieś problemy z klientami i czy były umowy to mówię, że tak, to oni czego mnie to nauczyło przy sporządzaniu umów, to mówię, że niczego, bo tak czy siak to i tak klient zawsze widzi coś w inny sposób czy ma inne wyobrażenie i uwagi niezależnie od szczegółowości umowy. "
Słabizna i marność.

Brak profesjonalizmu z Twojej strony. Nie w odpowiedzi: nie chodzi o to, że sugerujesz, że możesz zachować się nieprofesjonalnie. Ty po prostu zachowywałeś się nieprofesjonalnie z tymi klientami! Dobór klienta, zapewnienie obustronnego zrozumienia, solidna umowa -- to rzeczy, o które musi zadbać profesjonalista, a nie jego klient. Ja wiem, że to niełatwe i nie mówię, że sam jestem pod tym względem święty i że nigdy nie zachowałem się nieprofesjonalnie, ale nie zmienia to faktów i tego, jak trzeba je nazwać.

Odpowiedzenie, że nie nauczyło Cię to "niczego" i dalsze zanegowanie tej odpowiedzi podając zaobserwowane "fakty" i ich konsekwencje -- to też mało logiczne jak na programistę.

"JEDYNE techniczne pytanie jakie usłyszałem to czy pisałem jakieś testy, nie pisałem testów jednostkowych itp. więc mówię nie."
Też słabo, ale po młodszym programiście można się tej słabości spodziewać -- jest to całkowicie normalne (więc na pewno przez to nie odpadłeś). Szkoda, bo sam fakt, że takie pytanie padło, jest plusem dla firmy. Testy są super. Zainteresuj się nimi. Ja mógłbym na ten temat wygłosić elaborat, zahaczając o korzystny wpływ testów na koszt i harmonogram projektu, jakość kodu, na łatwość (lub w ogóle: umożliwienie) przeprowadzenia swobodnych refaktoryzacji. Ja jestem jednak starszym programistą i stosowałem już kilka frameworków testowych, parę też napisałem, a w ostatnim projekcie miałem trzycyfrową liczbę testów, co i tak jest wynikiem marnym jak na te parę tysięcy linii kodu.

"Jeszcze mnie pytali jak myślę jak wygląda praca na stanowisku programisty w ich firmie to mówię, że nie wiem."
Ha, mógłbyś nawet powiedzieć: bardzo chętnie bym się dowiedział, czy może mi Pani opowiedzieć? (+gotowość do opowiedzenia swoich oczekiwań).

Wymemłanie, że "nie wiesz" (i tyle), jest troszkę marne :)

"Pytali też jak wyobrażam sobie swoją ścieżkę kariery w ich firmie to mówię, że na stanowisku młodszego programisty a potem to nie wiem. "
I znowu marniutko. Co nie wiesz? Nie zastanawiałeś się nad tym? To słabo. Są tacy, co nigdy się nie zastanawiają i niczego nie robią żeby osiągnąć swój cel -- bo nawet nie wiedzą, jaki on jest -- i tak sobie trwają przez X lat bez awansu.

Przykładowa, rozsądna odpowiedź jest prosta. W tym momencie palę się do programowania i chcę być coraz lepszy. Chciałbym więc pójść ekspercką ścieżką kariery, tj. stać się normalnym, a potem starszym programistą. Oczywiście, nie wiem co będzie za X lat. Na razie chcę rozwijać umiejętności techniczne, ale po zdobyciu doświadczenia i niezbędnych umiejętności miękkich być może będę chciał wstąpić na ścieżkę managerską i dowodzić zespołem [to zdanie oczywiście mówisz, gdy jest prawdą].

Ogólnie, sądząc po tym, co tu napisałeś, faktycznie nie było tym razem najlepiej. Ale teraz masz następujące opcje: olanie tego, zadręczanie się tym, wykorzystanie tego doświadczenia. Póki co już tego nie olałeś. Polecam wybrać opcję trzecią i dobrze te doświadczenie wykorzystać. Zadręczanie się nim byłoby oczywiście idiotyczne, bo w momencie wyjścia z rozmowy był koniec filmu i absolutnie nic Ci nikt za to nie zrobi, więc marudzenie na siebie byłoby tylko idiotyczną auto-przemocą ;).

Programista to nie tylko umiejętności techniczne. Znam paru programistów, co technicznie są świetni, a pracownikami są... tak z 10x słabszymi niż powinni. Bo motywacji brak. Bo zorganizowania brak. Bo chęci brak.

To, że udzielałeś raczej słabych odpowiedzi nie oznacza, że nie potrafisz podać dobrych -- i że nie są one całkowicie zgodne z prawdą. Patrz to, co napisał @Igor1981. Jeśli ktoś mówi tylko "ee... nie..." oraz "nie wiem" to nie demonstruje praktycznie żadnego myślenia i wychodzi to trochę głupkowato. Może dla Ciebie pewne wyjaśnienia są oczywiste. Szkoda, że nie jest dla Ciebie oczywiste, że podanie ich -- mimo wszystko -- jest lepsze od podawania lakonicznych odpowiedzi składających się z dwóch słów.

Postaw się po drugiej stronie biurka. Oni tam widzą tylko to, co im pokażesz. Nie są w stanie zajrzeć Ci do mózgu i zobaczyć, że masz tam dobrze poukładane i np. masz niechęć do ściemniania i mówienia o pierdołach. Liczy się to, co mówisz.

I miejże więcej pewności siebie. Nikt Ci nie robi łaski, ani Ty nikomu. Nawet jeśli chcesz być juniorem. Oni poszukują dobrych juniorów. Bądź takim. Wiedz, że jeśli takim jesteś, to dobrze i nie masz się czego wstydzić.

Po Twoich postach nie widzę głupoty w sposobie rozumowania. Nic z tych rzeczy. Co najwyżej, czasami, brak doświadczenia -- a to naturalne. Może brak motywacji/celów -- a to już niebezpieczne, popracuj nad tym. I trochę więcej pokaż na kolejnej rozmowie.

@somekind:
["Znaczy, że jesteś kolesiem, który wysyła po 100 CV do różnych firm."]
"Ale co w tym złego? Jako programista chce znaleźć pracę, w znanym sobie języku i technologii. Ja mam głęboko gdzieś, czy to firma geologiczna, ubezpieczeniowa, bank, skup makulatury czy agencja towarzyska."
Nie masz gdzieś tego, co to za firma. Dziedzinę może masz gdzieś. Ale nie to, ile firma płaci. Jak traktuje programistów. Jakie ma deadline'y. Czy ma ciekawe projekty. Jakie daje benefisy. Stabilność. Czy biuro jest komfortowe. I tak dalej...

Nie sądzę, by było miasto w Polsce, w którym byłoby choć blisko 100 firm, które uznałbym za naprawdę fajne dla mnie. Ja tam zwykle namierzam sobie jedną-dwie, max trzy, i tam ślę CV-ki. Nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby ktoś mnie NIE zaprosił na rozmowę, więc wysłanie CV-ków do 100 byłoby dla mnie głupotą i marnotrawieniem środków.

"Albo, to znaczy, że szybko koduje, bo nie "traci czasu" na pisanie testów. Dla niektórych firm, to jest plus."
Mam nadzieję, że nie napisałeś tego serio. Jeśli tak, to mam pytanie: co ma gorszy wpływ na czas dostarczenia DZIAŁAJĄCEJ (zgodnie ze specyfikacją) wersji oprogramowania: brak jakichkolwiek testów, czy "stracenie czasu" na choćby trochę testów?

1

@MarekR22 dokładnie. Na rozmowie nie trzeba ściemnić, wystarczy czasami minąć się z prawdą :P Nie należy za dużo i mocno wyolbrzymiać czegoś, ale warto po prostu odpowiadać to co chcą usłyszeć, przecież najwyżej popracujesz i Ci podziękują, no trudno, ale przynajmniej coś tam już zyskasz.

Ja za to w moim mieście mam nieco dziwną i odwrotną sytuację. Nie ma u mnie raczej firm stricte zajmujących się programowaniem, ale jak byłem gdzieś na rozmowach to mówili mi wprost, że albo ich nie stać na mnie (co było dla mnie szokiem bo niczego wielkiego nie oczekiwałem lub być może specjalnie tak powiedzieli), a czasami się migali różnie. Zwyczajnie jeśli starałem się o stanowisko "przy kompie" to tym osobnikom, co tam opowiadałem na rozmowach, to ich przerastało, robili oczy jak spodki i nie mieli pojęcia czasami o czym ja do nich mówię... Dodam, że jakimś wielkim mówcą nie jestem, a właściwie nawet przeciwnie (choć jak wiem o czym mówię i znam się na danej rzeczy, to mogę kogoś zagadać na śmierć :D). Inna możliwość to właśnie to, że nie trafiałem na zbyt mocne firmy i ludzi o jakimś większym poziomie wiedzy/umiejętności/organizacji. Dlatego bardzo bym chciał iść do jakiejś obytej, dużej firmy na rozmowę, nawet tak by się sprawdzić.

Odnosząc się jeszcze do pierwszego postu autora tematu: może być też tak, że zaprosili Cię po prostu byś posiedział i im "potowarzyszył", wiem to głupie, ale tak też robią. Posiedzą, odwalą manianę z kandydatem, uśmiechną się i podziękują. Bo muszą sobie dowartościować e-penisy i zapraszać ludzi by coś się działo: "- no jak to, mamy ogromne powodzenie, ludzie walą drzwiami i oknami, ale ich nie zatrudniamy bo są słabi".

Nie zrażaj się tylko ciśnij do innych, ja czasami jak widzę, że ktoś chce na siłę być inteligentem bo jest prezesikiem firemki i mimo wszystko udowodni mi, że to ja się nie znam na danej rzeczy, a on jest pro tylko dlatego bo tata przepisał na niego działalność to aż mnie skręca ze śmiechu, raz typowi powiedziałem wprost: czy chce mnie zatrudnić czy sobie jaja robi.

0

warto po prostu odpowiadać to co chcą usłyszeć

To zdanie oddaje w pełni bezsens tego typu rozmów.

3

Wygląda na taki sam bezsens jak matury czy egzaminy z kluczem egzaminacyjnym. Nauka nie poszła na marne...

0
bswierczynski napisał(a):

Nie masz gdzieś tego, co to za firma. Dziedzinę może masz gdzieś. Ale nie to, ile firma płaci. Jak traktuje programistów. Jakie ma deadline'y. Czy ma ciekawe projekty. Jakie daje benefisy. Stabilność. Czy biuro jest komfortowe. I tak dalej...

Owszem... Tylko z ogłoszenia to nie wynika, dopiero jak tam pójdę, to się dowiem - no chyba, że przypadkiem jakiś kolega zna tę firmę i może mi ją wcześniej odradzić/polecić.

Mam nadzieję, że nie napisałeś tego serio. Jeśli tak, to mam pytanie: co ma gorszy wpływ na czas dostarczenia DZIAŁAJĄCEJ (zgodnie ze specyfikacją) wersji oprogramowania: brak jakichkolwiek testów, czy "stracenie czasu" na choćby trochę testów?

Napisałem serio, bo wiem, że w wielu firmach testów nie stosują i nawet nie chcą zacząć, zazwyczaj w imię "pośpiechu". Nie wiem, czy z głupoty, czy z lenistwa, trudno powiedzieć.
Ja sam wiem, jakie są zalety stosowania testów, więc to robię.

0

Spójrzcie na to z innej perspektywy:
Idzie się na rozmowę kwalifikacyjną. Wszyscy dookoła wiedzą, jakich pytań należy się spodziewać. I teraz komuś nie chciało się przygotować odpowiedzi na wyżej wymienione pytania.
Co to znaczy? Albo kandydat jest leniwy, albo traktuje pracę niepoważnie.

0
wartek01 napisał(a):

Spójrzcie na to z innej perspektywy:
Idzie się na rozmowę kwalifikacyjną. Wszyscy dookoła wiedzą, jakich pytań należy się spodziewać. I teraz komuś nie chciało się przygotować odpowiedzi na wyżej wymienione pytania.
Co to znaczy? Albo kandydat jest leniwy, albo traktuje pracę niepoważnie.

To może również znaczyć, że ktoś podobnie jak autor tego wątku nie ma doświadczenia w rozmowach rekrutacyjnych, a idąc na rozmowę spodziewa się rozmowy, a nie quizu gdzie nie każda odpowiedź jest prawidłowa.

0

Panowie, a moze ktos mnie uswiadomi, bo nie wiem ile nalezy zyc nadzieja na odpowiedz od firmy, do ktorej wyslalo sie CV? Stanowisko to Junior Programmer (Java lub Android), bez doswiadczenia z wczesniejszych firm. Czy np po tygodniu dalej jest szansa, ze sie odezwa, czy jesli w ciagu 2och dni brak kontaktu to lipa?

0

@AdamPL
Kogo my tu próbujemy oszukać?
Zestawy pytań z rozmów kwalifikacyjnych można znaleźć w internecie po paru minutach googlania. Z odpowiedziami jest gorzej bo zazwyczaj znajduje się tylko ogólniki, ale "brak doświadczenia w rozmowach kwalifikacyjnych" nikogo nie usprawiedliwia.
Poza tym programista musi być komunikatywny, a stres w takich sytuacjach nie jest żadnym wytłumaczeniem.

2
wartek01 napisał(a):

@AdamPL
Kogo my tu próbujemy oszukać?
Zestawy pytań z rozmów kwalifikacyjnych można znaleźć w internecie po paru minutach googlania. Z odpowiedziami jest gorzej bo zazwyczaj znajduje się tylko ogólniki, ale "brak doświadczenia w rozmowach kwalifikacyjnych" nikogo nie usprawiedliwia.
Poza tym programista musi być komunikatywny, a stres w takich sytuacjach nie jest żadnym wytłumaczeniem.

To jednak podważa sens takich rozmów. Jeżeli pytania są ogólnodostępne i można się do rozmowy "przygotować" i odpowiedzieć "to co chcą usłyszeć", to po co jest ta rozmowa?

Rozmowa techniczna ma sens, ponieważ można w ten sposób zbadać zarówno komunikatywność i kulturę osobistą kandydata, jak i jego wiedzę. Do rozmowy technicznej nie można się przygotować w kilka godzin, żeby znać pewne niuanse i zagadnienia dotyczące technologii często trzeba poświęcić miesięcy lub nawet lat, w zależności od stopnia trudności pytania. Wysoki koszt pracy programisty również nie uzasadnia przeprowadzania rozmów HR-owych, ponieważ można przed rozmową zadać tzw. pracę domową lub przeprowadzić test i rozmawiać tylko z tymi kandydatami, którzy zaliczyli.

0
AdamPL napisał(a):

warto po prostu odpowiadać to co chcą usłyszeć

To zdanie oddaje w pełni bezsens tego typu rozmów.

nie napisałem tego na jakimś przykładzie, nie napisałem też, że zawsze, nikt mi nie wmówi, że tak nie jest

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1