Background: pracuję w międzynarodowej korporacji jako starszy programista i zajmuję się również rekrutacją, w tym przeglądaniem CV.
Cytaty z artykułu:
Pod słowem schludne i ładne rozumiem tak rozłożone CV by tekst się nie zlewał, by użyta czcionka była czytelna i przejrzysta (Arial nie jest już w modzie)
Tak, jeśli ktoś potrafi zrobić CV "schludne i ładne" i by tekst się nie zlewał, to dobrze. Ale naprawdę wielu ludzi kompletnie nie zna się na designie -- wbrew temu, co lubimy o sobie myśleć -- i im bardziej kombinują, tym gorzej wychodzi. Jeśli ktoś się kompletnie nie zna na typografii, to niech zostawi tego Ariala. A już taka Helvetica (Helvetica Neue) to klasyk wśród nowoczesnych, bezszeryfowych krojów pisma. Skoro mogła być na promach NASA, to może być i na CV. (Jeśli ktoś nie wie: Arial wygląda prawie dokładnie jak Helvetica, tj. został od niej zerżnięty).
Widziałem próby eksperymentowania z typografią. Kończyły się kosmicznie. Widziałem dobre CV psute przez typografię. Widywałem też, niestety, Comic Sans, bo ludzie myśleli, że to neutralna pod względem wyrazu pisanka... (mimo posiadania Comic w nazwie)
Aplikant nie może podać swojego wieku, płci, swoich zainteresowań, wiary, koloru skóry itp. Itd. gdyż każda z tych informacji może wpłynąć na zatrudnienie osoby nie z powodu doświadczenia, ale np.: koloru skóry, wieku, wiary itd. Powszechnie się to zwie dyskryminacją.
Powyższych danych nie powinno się umieszczać w CV chyba, że oferta pracy wyraźnie zaznacza by one się pojawiły.
Nie spotkałem się z sytuacją, by umieszczenie tych danych było problemem. Z drugiej strony, nie kojarzę, by ktoś napisał o tym, w co wierzy lub jakiego koloru ma skórę.
Potrafią odrobinę pomóc podczas rozmowy kwalifikacyjnej. O zainteresowaniach można sobie pogadać na rozgrzewkę. Czasami mogą coś powiedzieć o naszym typie osobowości lub stosunku do świata. Ja tam w swoim CV o nich piszę i uważam za pewien swój atut. O wieku też.
Ale ciśnienia nie ma.
Nie wiem jak tam jest z przepisami. Może HR-y by poprosiły o wykasowanie takich danych... Osobiście nie przepadam za słowem "dyskryminacja". Tak, dyskryminujemy kandydatów ze względu na umiejętności. Nie, nie obchodzi nas, czy ktoś jest biały, czarny, zielony czy może jest mężczyzną lub ma 18 lat. Co to w ogóle ma do rzeczy? Jak ktoś chce, to niech się pochwali, że ma 22 lata i przepracował już 5 lat jako koder, bo robił przez całe studia. Jak nie, to nie.
kiedy aplikujemy do dużych korporacji, to na pewno zdjęcia nie umieszczamy chyba, iż zostało to zaznaczone w ofercie. Jak już je umieszczamy, to niech będzie ono relatywnie małe (około 1/6 wysokości strony)
Zdjęcie nie przeszkadza i za wiele też nie pomaga. Ew. rozpoznać kandydata gdy czeka w recepcji na rozmowę (nie żeby czekało tam 1000 osób...) i przypomnieć sobie, który kandydat był który gdy przychodzi do podsumowania wszystkich kandydatów po miesiącu od pierwszej rozmowy w serii. Może to być troszkę wygodne, ale też bez szału. Ja tam swojej facjaty raczej w CV nie wysyłam, bo nie lubię rozpowszechniać swoich fotek w wersji elektronicznej -- za dużo się naoglądałem przeróbek i nasłuchałem o wyciekach danych ;).
Z tym rozmiarem zdjęcia to prawda, ale to chyba oczywiste, że nie powinno zajmować połowy strony. Zdjęcie jest naprawdę mało ważne w naszym zawodzie i ciężko wyobrazić sobie sytuację (nie)zatrudnienia kogoś z powodu wyglądu.
Nie widziałem też chyba oferty pracy dla programistów, w której proszono by o zdjęcie.
[o zainteresowaniach]
(...) wypisujemy minimum i zarazem maksimum trzy rzeczy. (...)
Swojego czasu umieściłem około pięciu swoich zainteresowań w CV, poszedłem na rozmowę i dostałem pytanie „Kiedy znajdujesz czas by pracować przy takiej ilości hobby?”, zaraz po rozmowie wykasowałem je z CV i więcej się tam nie znalazły.
Bullshit! Autorowi artykułu zabrakło pewności siebie by odpowiedzieć na pytanie, które może miało być pół-serio, a może było po prostu chamskie.
W poprzednim CV mam 6 zainteresowań prywatnych.
Co bym powiedział na rozmowie w odpowiedzi na takie pytanie?
Jak kiedy? W czasie pracy! Praca to tylko 40h tygodniowo. Tydzień ma 168h. Jestem programistą od ładnych paru lat. Poświęcam na programowanie te kilkadziesiąt godzin tygodniowo i przez ten cały czas stałem się naprawdę dobry. Na każde "hobby" z osobna poświęcam znacznie mniej czasu tygodniowo niż na programowanie, ale też nie jestem tak dobrym astronomem-amatorem jak programistą. Zgoda, znam parę kraterów na księżycu i kilkadziesiąt konstelacji i potrafię na czuja znaleźć na niebie też pewnie parędziesiąt galaktyk/mgławic i to wydaje się dużo, ale w rzeczywistości nie wymaga aż tyle czasu. Ot, jeden wieczorek przy teleskopie na dwa tygodnie, w weekend, najlepiej gdy jestem na wsi u rodziców (ciemne niebo). 2-3 lata takich wieczorów wystarcza by zapamiętać 100 obiektów i mieć trochę podstaw teoretycznych.
Gram w Starcrafta II, ale zajmuje mi to po jedną czy dwie godziny kilka razy w tygodniu, albo kilka godzin LAN-a raz w tygodniu. Po pracy.
Ćwiczę na siłce i nie mam typowo programistycznej sylwetki, ale to też robię od iluś lat. Gdy mam luźną pracę (freelancing), to i 5 treningów w tygodniu. Gdy jestem na etacie, 2-3. Wystarczy.
Biegam i ktoś mógłby powiedzieć, że jestem prawdziwym biegaczem skoro przebiegłem 20+ km, ale to ludzie są w słabej formie, a nie ja w super dobrej. Tak naprawdę to bieganie zaczyna się przebiegnięcia maratonu po raz pierwszy, a nie na nim kończy. Rok treningów po choćby 2 biegi tygodniowo i już można biegać sporo lepiej ode mnie. Teraz na celu mam maraton i staram się biegać więcej. Kiedy czas? W ostateczności -- wieczorami. Latarka czołowa i wio.
Militariami interesuję się dosłownie od 3 klasy podstawówki i może dzięki temu do dziś jestem w stanie rozpoznać sylwetkę niemal każdego zachodniego myśliwca, śmigłowca szturmowego czy okrętu podwodnego, ale nowe systemy wychodzą tak rzadko, że wystarczy raz na ruski rok przejrzeć wikipedię lub inne źródła by być na bieżąco.
Mógłbym o tym gadać godzinami, ale chyba nie o to chodzi na rozmowie kwalifikacyjnej.
Czasu na wiele konkretnych "hobby" jest dość. To po prostu ludzie:
a) Tracą czas na pierdoły.
b) Są zwykle we wszystkim słabi.
W drugim punkcie chodzi o to, że nikt się nie może zajmować wszystkim. Dziedzin jest za dużo. Dlatego łatwo jest poświęcić regularnie pewną stałą i nie tak dużą ilość czasu dla jednej dziedziny i stać się w niej lepszym niż 80% ludzi. Nawet jeśli będę bardzo kiepskim astronomem-amatorem, to moja wiedza o niebie będzie imponowała zwykłym ludziom, którzy po prostu się tym nie interesują.
Co do tracenia czasu... nie oglądam TV. Nie spędzam wiele czasu na przeglądaniu miliona stron internetowych typu Pudelek, Digg/Reddit/Slashdot, Demotywatory/kwejk/9gag etc. Czuję, że i tak tracę sporo czasu na obijanie się (i dobrze -- w ogóle nie czuję się przeciążony), ale widocznie nie aż tak sporo, jakbym mógł.
Także niektóre rady z tego tekstu wydają się rozsądne, a inne jakby płytkie, może zbyt defensywne. Nie uczą sposobu myślenia, tylko dają niby-złote konkrety i ograniczenia. Ale te ograniczenia nie zawsze się sprawdzają. Nie muszą się zawsze sprawdzać.
Może czegoś nie wiem, bo tekst nie podaje szczegółów, ale z tego, co tam widzę, bardzo nie podoba mi się np. opisana wyżej reakcja na pytanie o zainteresowania. Tak jakby autor od tego czasu miał się wstydzić, że ma szerokie zainteresowania. Wg mnie to totalna bzdura. Rozwiązaniem jest popracowanie nad sobą: nad pewnością siebie, umiejętnością reakcji na dziwne pytania które mogą, lecz nie muszą być zaczepkami.
Mógłbym pewnie jeszcze coś w tym temacie napisać, ale kończą mi się już literki na klawiaturze -- może w kolejnym poście.