Zarobki programistów w Europie

2

W moim mniemaniu mylisz intelektualistow z inteligencja, ale poza tym jak najbardziej masz racje.

0

<ironia> Chcecie zobaczyc prawdziwa inteligencje: wlaczcie obrady sejmu, jakies studio TV z politykami itp. Albo posluchajcie innych autorytetow, osoby uznawane za elite, nie potrafia nawet brac udzialu w dyskusji bez przerywania sobie i wchodzenia drugiej osobie w zdanie. </ironia>

0

@topik92:

Przy mierzeniu majątku per capita posługuje się MEDIANĄ a nie średnią, wlasnie po to żeby uniknąć zawyzania średniej przez najbogatszych.

0

Interesujące rzeczy tu czytam... Ale robiąc lekki OFFTOP w stronę moderatorów - czy w tym dziale nie było postanowione żeby wyłączyć dodawanie odpowiedzi przez anonimów? Tak tylko pytam z ciekawości ;)

0

Ta cała dyskusja jest jednym wielkim offtopem, bo temat jest o zarobkach programistów, a nie o ich majątkach.

0

Według mnie nie jest to offtopic, bo porusza bardzo ważna kwestię w tym temacie : na ile majątek wpływa na różnicę w zarobkach. Moim zdaniem wpływa bardzo istotnie, a większość ludzi porównując poziom życia i zarobki w polsce zapomina o czynniku zaakumuliwanego majątku. Wielkość zaakumulowanego w społeczeństwie kapitału wpływa w dużym stopniu na to co ludziom realnie zostaję na ręce. Argument że te porownania dotyczą przecietnego obywatela są bezsensowne, bo większość programistów polskich jest na dorobku. Dodatkowo nawet przy założeniu że polski programista ma 3 razy większy majątek niż przeciętny polak, to chyba hiszpanski przecież też.

Jak dla mnie porównywanie realnego poziomu bogactwa i komfortu życia Może się odbywać tylko po korekcie : poziomu cen (oczywiste) ale też majątku, który wpływa na to co zostaje ci na rękę. Inaczej porównania zarobków są bezsensu, bo polak w szwajcarii zarabiatyle co szwajcard, ale jak by chciał tam żyć to dużą część pensji musiał by przeznaczyć na kredyt.

0

Ale pplscy programiści też nie mają na pewno średnio trzy razy większego majątku niż przeciętny polak, większość jest na dorobku Co wynika z tego że ich rodzice często byli inzynierami albo intelektualistami albo scislowcami innego rodzaju, a za komuny i w latach 90 raczej tacy ludzie się w polsce nie dorabiali.

0

@Darck:

Ze studiów i pracy. Nie wiem, no ja nie spotkałem jeszcze kodziarza z własnym mieszkaniem ani takiego którego można określić mianem "banan", wszyscy przyjechali na studia i do pracy do dużego miasta się dorabiać.

2

Szczerze watpie, zeby bananowa mlodziez parala sie programowaniem. Ktos kogo rodzice maja wysoka pozycje spoleczna tudziez dochodowy biznes sa w stanie zorganizowac dla swej latorosli cos bardziej intratnego niz kodzenie. Poza tym do tego tez trzeba miec troche intelektu i zainwestowania sporo czasu, a u jakiejs tam malej czesci moglaby byc to bariera nie do pokonania. Wiekszosc znajomych ma robotnicze korzenie, ewentualnie z domow "drobnej szlachty". Tak to widze: stanowimy odpowiednik wykwalifikowanego robotnika z ery industralizacji.

3

Z drugiej, nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze, mój sąsiad też zarabia sporo, z tym, że on jako przedstawiciel jest w domu zestresowanym gościem, a ja w nim sobie siedzę z lapkiem na jajach i coś tam klepie na luzie, dlatego lepiej sobie klepać nawet za mniej, ale jednak głowa czysta bez stresu i niebo jakby bardziej niebieskie ;)

1
Czarny Kowal napisał(a):

@Darck:

Ze studiów i pracy. Nie wiem, no ja nie spotkałem jeszcze kodziarza z własnym mieszkaniem ani takiego którego można określić mianem "banan", wszyscy przyjechali na studia i do pracy do dużego miasta się dorabiać.

Spotkamy się za 5 lat spotkach kodziarza który będzie miał z 2 mieszkania

2
Czarny Kowal napisał(a):

@topik92:

Przy mierzeniu majątku per capita posługuje się MEDIANĄ a nie średnią, wlasnie po to żeby uniknąć zawyzania średniej przez najbogatszych.

Cieżko jest mi w ciemno zakładać że jak ktoś pisze w kółko o średniej to tak naprawde mysli o medianie.

1
Czarny Kowal napisał(a):

Tak owszem, 1,8 mln złotych, tyle kosztuje średniej wielkości dom pod warszawą, czyli standard na jaki stać dosłownie śmieciarza w stanach. A w polsce wydzieracie sobie oczy, żeby uciułać ten kredycik na 50m2 w ciasnym bloku w środku zesmogowanego miasta z oknami na autostradę albo drugi blok. I to jest to bogactwo polskich programistów? 50m2 na kredyt w bloku? Gdzie większość ludzi na zachodzie europy albo w stanach ma domek 100 m2 po rodzicach?

https://jakubmarian.com/wp-content/uploads/2015/10/wealth-per-adult-median-europe.jpg

przyjrzyjcie się dobrze i teraz skorygujcie te różnice w zarokach między polską a zachodem o czynnik różnicy majątkowej i imiplikację z tego wynikające. Tzn. jaka część pensji takiego przeciętnego polskiego programisty pójdzie na kredyt zamiast na oszczędności czy inwestycje.

Ale o czym Ty kolego piszesz, jaki odziedziczony majątek? Jak każdy programista w Stanach może mieć z łatwością odziedziczony dom pod Waszyngtonem czy Nowym Jorkiem (analogia)? Przecież fizycznie nie starczyłoby dla nich powierzchni gdyby tak było, bo są też inni ludzi nieprogramiści:D
Stary, albo coś bierzesz, albo masz kłopoty z inteligencją i proszę, nie pisz, że jesteś zawodowym programistą, bo uznawałem ten fach jako przeznaczony dla ludzi myślących bardzo logicznie

0

Nie wiem czy jesteś kompetnym idiota czy autystycznym trollem, ale naucz się czym jest mediana i poruszanie się na przykladach żeby zilustrować pewne zjawiska i różnice. To co w polsce jest luksusem dla elity, w stanach jest standardem. Doktryną stanów jest to że każdego obywatela powinno być stać na dom i samochód. A doktryną polski jest niewolnictwo od paruset lat, teraz niewolnictwo dla zachodnich korporacji i tłamszenie się na 50 m2 w bloku i bycie z tego dumnym.

0

Przykład śmieciarz w stanach:

https://money.usnews.com/careers/best-jobs/garbage-collector/salary

50% śmieciarzy zarabia więcej niż 35 tyś dolarów rocznie, po dzisiejszym kursie dolar/pln to jest 10 tyś pln miesięcznie (czyli jakieś 4 razy więcej niż w polsce).

A teraz przeciętny cena domu w jednym z największych amerykańskich miast o najwyższych zarobkach:

https://www.zillow.com/homes/for_sale/Houston-TX/pmf,pf_pt/55475658_zpid/39051_rid/globalrelevanceex_sort/30.143345,-94.98436,29.490413,-95.879746_rect/9_zm/

220 tysięcy dolarów, czyli tyle co 50m2 mieszkanie w bloku w słabej dzielnicy warszawy. Czyli generalnie w stanach mają średnio parukrotnie większy majątek dziedziczony, zarabiają parukrotnie więcej, a ceny nieruchomości, samochodów, benzyny, jedzenia są takie same albo niższe niż w polsce.

https://www.eia.gov/petroleum/gasdiesel/ (to są ceny per galon, per litr wychodzi koło 3 zł)

0
Świetny Terrorysta napisał(a):

Nie wiem czy jesteś kompetnym idiota czy autystycznym trollem, ale naucz się czym jest mediana i poruszanie się na przykladach żeby zilustrować pewne zjawiska i różnice. To co w polsce jest luksusem dla elity, w stanach jest standardem. Doktryną stanów jest to że każdego obywatela powinno być stać na dom i samochód. A doktryną polski jest niewolnictwo od paruset lat, teraz niewolnictwo dla zachodnich korporacji i tłamszenie się na 50 m2 w bloku i bycie z tego dumnym.

Doktryna (z łac. doctrina - nauczanie, wiedza) oznacza zespół twierdzeń, założeń i dogmatów religijnych, filozoficznych, politycznych lub wojskowych

To oczywiste że żyje im się tam lepiej i nikt tego nie neguje ale twierdzenie o dziedziczeniu nie trzyma się kupy. Dlatego że średnia długość wieku jest większa niż u nas i taki 20 latek musi spooooro poczekać aż mu mieszkanie z nieba spadnie, a nawet jak mu spadnie to nie wiem z jest się z czego cieszyć. W USA o o których piszesz od 250 lat nieprzerwanie rośnie populacja, wiec dziedziczenie domu nie jest takie proste bo jest ich po prostu za mało. Wzrost populacji w USA nie jest spowodowany samym przyrostem naturalnym tylko dużą imigracją, a imigranci nie posiadają nic i muszą majątek dopiero wypracować. To powoduję że większość (dziedziczonego)majątku jest w rękach najbogatszych, a my piszemy o klasie średniej. Ogólnie ich system nie jest tak miły jak europejski i promuje dysproporcje miedzy biednymi i bogatymi. Dorabianie się też nie jest takie proste, bo w praktyce oznacza że żeby coś mieć musisz podkupić to innym. Ziemi jest tyle samo ale popyt rośnie, wiec ceny w atrakcyjnych lokalizacjach szybują, wartość majątku rośnie ale mieszkanie jest jedno jak było. To powoduję też inne zjawiska, np. w niemczech wiele osób woli wynajem niż kupno mieszkań, ceny mieszkań w San Francisco albo slumnsy.
W stanach jest też taki trend że domy buduje się drewna i kartonu przez co są tanie ale mniej wytrzymałe niż wielka płyta.
Duży procent majątku zwykłych ludzi stanowią samochody, które bardzo szybko tracą wartość i ciężko się je dziedziczy.
No i najważniejsze jeśli każdy jest bogaty to nikt i żeby zapewnić sobie status trzeba wydać więcej wiec i to ze odziedziczysz x monet więcej nie uczyni Ciebie króla życia bo musisz wydać ich więcej.

Owszem miło jest i bardzo to pomocne jest mieć zasobnych rodziców którzy pomogą, ale z nie popadał bym hura optymizm że każdemu spada z nieba mieszkanie, bo to nie jest taki proste.

0
Świetny Terrorysta napisał(a):

Doktryną stanów jest to że każdego obywatela powinno być stać na dom i samochód.

Dlatego zapewne 13% ludzi w USA żyje poniżej granicy ubóstwa, przy czym 6% społeczeństwa w USA to pracujący biedni.
W ogóle zabawne, że niektórzy myślą, że w USA panuje gospodarka centralnie sterowana jakimiś doktrynami.

Ogólnie chyba głupotami, które piszesz na temat USA przebijasz te na temat Hiszpanii.

0

Mnie w wyjezdzie do US najbardziej przerazalyby dwie rzeczy: ceny uslug medycznych oraz brak regulacji odnosnie etatu - jak urlop. Duzo tez slyszy sie, ze tam sie naprawde zapieprza. Pod tym wzgledem Polska stoi calkiem dobrze - duzo dni wolnych ustawowo plus 26 dni urlopu(o ile dobrze pamietam), teraz prawie kazda firma zapewnia opieke medyczna. W Posce(duze miasto)10 minut i jest sie umowionym na bliski termin do lekarza specjalisty z doktoratem na koncie, koszt 0.00zl.

0

@Darck: szybko sprawdzilem zarobki i ubezpieczenia, zakladajac przedzial 3600-5500 netto miesiecznie(zona nie pracuje), ubezpieczenie dla jednej osoby w dobrej wersji to 400-800/osoba, jesli rodzina 4 osoby, to liczac znizke/upust wyszloby 1-1.5k$, zostaje: 2.6-4.5k$ badz 2.1-4k$ i zaczynaja sie oplaty, prywatne szkoly dla dzieci, pozniej dobre studia - zwlaszcza te dwa ostatnie sa w PL tanie. Totalnie nie wiem ile warte jest powyzsze wyliczenie i jesli jest choc bliskie prawdy - na jaki poziom zycia pozwola takie srodki? Domyslam sie, ze raczej wieksze miasto, gdyz (moze kolejne zle zalozenie) w Polsce programsita tez nie zarobi dobrze na prowincji(a raczej sa to wyjatki anizeli regula).

1

No cóż pisanie o USA i o tych wszystkich wysokich zarobkach bez pisania o kosztach studiów czy dostępu do lekarza jest słabe :)

0
scibi92 napisał(a):

No cóż pisanie o USA i o tych wszystkich wysokich zarobkach bez pisania o kosztach studiów czy dostępu do lekarza jest słabe :)

No tak, bo przecież u nas to krasnoludki sponsorują studia i lekarzy.

0
Fedaykin napisał(a):
scibi92 napisał(a):

No cóż pisanie o USA i o tych wszystkich wysokich zarobkach bez pisania o kosztach studiów czy dostępu do lekarza jest słabe :)

No tak, bo przecież u nas to krasnoludki sponsorują studia i lekarzy.

Nie krasnoludki a Państwo... zdajesz sobie sprawę, że w USAchyba wszystkie uczelnie są prywatne i są to koszty idące w dziesiątki tysięcy rocznie?

0

Państwo, czyli podatnicy ale nie zmienia to faktu że jednak te ceny studiów w USA są ogromne i dorolośli ludzie na start już sa mega zadłużeni ;) Ogolnie słabe jest to że podatki w USA są tez nienajniższe a ludzie sami i tak musza za wiele rzeczy zapłacić sami, jeśli obywatele sami bulą na edukacje i lecznictwo to tez stawki podatkowe powinny być mniejsze

0

Nie krasnoludki a Państwo... zdajesz sobie sprawę, że w USAchyba wszystkie uczelnie są prywatne i są to koszty idące w dziesiątki tysięcy rocznie?

A jak państwo opłaca to bierze te pieniądze z powietrza, czy najpierw musi zabrać obywatelom?

1

Ale koszty są dużo niższe, bo takie wymusza państwo. Porównaj sobie ceny tych samych usług medycznych w USA i w Europie. Różnice potrafią być 10-100 krotne, tylko dlatego że w US mogą sobie zawołać dowolną cenę, a dodatkowo wymusza to na ludziach kupowanie drogiego prywatnego ubezpieczenia, bo opłacenie usług medycznych bez niego nie jest możliwe.

0

No i w Polsce wyszkolenie jednego studenta nie kosztuje 50-70 tys zł za rok.

0
Pabloss napisał(a):

No i w Polsce wyszkolenie jednego studenta nie kosztuje 50-70 tys zł za rok.

Skoro nie tyle, to ile kosztuje?

// Edit, samo sobie poszukalem.
Wychodzi ok. 10k zł rocznie średnio (dane z 2015 r.)

0
Świetny Terrorysta napisał(a):

Przykład śmieciarz w stanach:

https://money.usnews.com/careers/best-jobs/garbage-collector/salary

50% śmieciarzy zarabia więcej niż 35 tyś dolarów rocznie, po dzisiejszym kursie dolar/pln to jest 10 tyś pln miesięcznie (czyli jakieś 4 razy więcej niż w polsce).

A teraz przeciętny cena domu w jednym z największych amerykańskich miast o najwyższych zarobkach:

https://www.zillow.com/homes/for_sale/Houston-TX/pmf,pf_pt/55475658_zpid/39051_rid/globalrelevanceex_sort/30.143345,-94.98436,29.490413,-95.879746_rect/9_zm/

220 tysięcy dolarów, czyli tyle co 50m2 mieszkanie w bloku w słabej dzielnicy warszawy. Czyli generalnie w stanach mają średnio parukrotnie większy majątek dziedziczony, zarabiają parukrotnie więcej, a ceny nieruchomości, samochodów, benzyny, jedzenia są takie same albo niższe niż w polsce.

https://www.eia.gov/petroleum/gasdiesel/ (to są ceny per galon, per litr wychodzi koło 3 zł)

Jeżeli chcesz porównywać standard życia w różnych miastach, to powstała taka fajna stronka jak Numbeo, która na bieżąco porównuje standard życia w wielu aspektach.
Tutaj porównanie Warszawy oraz Houston:
https://www.numbeo.com/cost-of-living/compare_cities.jsp?country1=United+States&country2=Poland&city1=Houston%2C+TX&city2=Warsaw&tracking=getDispatchComparison

p.s. cena benzyny też tam jest ;-)
Gasoline (1 liter)
0.58 $ (1.99 zł) - Houston
1.36 $ (4.66 zł) - Warsaw
+133.90 %

1

Zastanawiam sie tylko co rzeczywicie kupuje się za tą 10x większą cenę usługi medycznej w USA niż w Polsce. Bo jeśli sensowne terminy, szacunek do pacjenta-klienta, opiekę ekspertów ze stawką 500 tys $ rocznie, oraz komfortowe sale szpitalne z normalnymi posiłkami, to możde wyjść na to że w USA kupujesz produkt który rzeczywiście potrzebujesz, a w Polsce namiastkę, ewentualnie los na loterii (na 10 chorych 1 łóżko co pół roku).

0

Mnie zastanawia czy pomimo placenia stawki ubezpieczenia, nie bedzie tak jak widzialem gdzie w tv czy youtube, tj. masz ubezpieczenie, wiec (w zaleznosci od pakietu) ubezpieczyciel ci dorzuci sie okreslona kwote do kosztow leczenia. Np zamiast za dajmy na w jakims SuperMedCover placic 100zl/miesiac - place 1100. Skrece kotske szpital, leki etc, dostaje rachunek na 14900 a ubezpieczyciel mi mowi, ze starguje do 11400, z czego ja bede musial zaplacic tylko 5600. Lekki zonk dla pacjenta taki system.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1