A jak mamy n darmowych uczelni do wyboru, to wybieramy najlepsze z darmowych. A jak mamy n płatnych uczelni, to wybieramy najlepszą, z tych na które nas stać.
Słusznie i logicznie. Tylko sprawą jest tutaj przede wszystkim krótkowzroczność i strach przed ryzykiem. Polacy (a także inne narody zarażone socjalizmem) wolą mieć coś zagwarantowane od państwa, choćby było kiepskie. Biorą coś co jest najwygodniejsze w tej chwili, nie bacząc jak to zaprocentuje w ciągu np kilkunastu lat. Dlatego mamy "darmowe" (a w rzeczywistości droższe od prywatnych) i kiepskiej jakości instytucje.
Czekaj, ale nie rozumiem, to jakaś wada jest?
Chodziło mi bardziej o brak pokory i ambicji. Polacy lubią iść po linii najmniejszego oporu, nic z siebie nie dawać, wymuszając jednocześnie korzystne (choćby tymczasowo) dla siebie decyzje. W Stanach ludzie lubią się kształcić w zawodzie, lubią być dobrymi w tym co robią. Tymczasem w Polsce jest tak, że jak ktoś się załapie na jakieś stanowisko, to zamiast dalej się rozwijać, krzyczy żeby go nie wyrzucać z roboty (vel obwarowuje się na swoim stanowisku pracy).
Na przykładzie studiów zaocznych pokazałem Ci że nic nie wyprostuje. Ludzie dalej będą studiować dla papierka nawet wtedy gdy będą musieli za to płacić.
Większość ludzie nie żyje w skrajnej biedzie i 400zł/mc na studia syna/córki zawsze się znajdzie.
I twierdzisz, że rodzice będą ot tak płacić i nie wymagać od dziecka, aby samo zaczęło na siebie zarabiać? Vel: że opłata za studia nie będzie silną motywacją za znalezieniem pracy przed skończeniem studiów?
500 - 600 zł samego czesnego miesięcznie na jedno dziecko to nie jest mało. Zwykle dzieci mają także zbliżony wiek, więc wydatek mnoży się razy liczbę dzieci. Do tego dochodzą koszty wyżywienia, zakwaterowania, używki, zabawki, ubrania, sprzęty, etc Wyjdzie prawie dwa tysie na dzieciaka miesięcznie wtedy, zamiast niewiele ponad tysiąc.