Testy z wiedzy a strój.

0

Witam,

W najbliższych dniach mam testy z wiedzy, w dwóch firmach, na stanowisko programisty. Na razie testy, a w następnym etapie rozmowy. W związku z tym chciałbym się dowiedzieć czy ciemne dżinsy i sweter to odpowiedni strój? Czy lepszym rozwiązaniem będzie jednak garnitur, pomimo tego, że to same testy?
Dodam jeszcze, że na testy muszę dojechać, ponad 2 godziny pociągiem w jedną stronę, więc też wchodzi w grę komfort podróży, bo jednak w garniturze nie czuje się swobodnie :)
W sumie jak możecie to napiszcie jak ubieracie się na rozmowy, czy zawsze garnitur itp.? Ta wiedza też mi się przyda.

Z góry dzięki za pomoc.

Pozdrawiam

0

Zawsze ubieralem do tej pory garnitur jak szedlem do firmy, jakos tak mi sie wydaje ze wypada. Jak mialem rozmowe z head hunterem i bylo za cieplo to mialem jeansy, jasna koszule, krawat i lekka marynarke, mysle ze to tez styknie. 2 godziny w ta i w druga strone to nie jest az tak duzo prawda? A krawat mozesz zawiazac w kiblu przed samym spotkaniem.

0

Ja raczej zawsze w garniaku chodzę na rozmowy bez względu na to, który to etap. Zdarzyło mi się być kilka razy w jeansach i też nie było tragedii... trochę tylko dziwnie patrzyli :P

0

Jednak garniak. Tym bardziej, ze mity krazace o naszej branzy nie pomagaja: dzinsy i sweter, to od razu dochodzi, ze wyciagniety sweter, ze chipsy za drzwiami zostawiles, itp. Testy czy nie, wrazenie zostaje, a uwierz mi - patrza :)

0

ja z kolei zawsze chodzę w jeansach i bluzie, nikt się na mnie krzywo nie spojrzał, bo niby czemu? jestem programistą, nie reprezentuję firmy, a klientów będę potykać sporadycznie, jeśli nie wcale, a jeśli do pracy nie muszę się ubierać oficjalnie, to czemu miałbym na rozmowę kwalifikacyjną, czy - tym bardziej - test?
dobry pracodawca patrzy na umiejętności, jeśli ważniejszy od nich jest ubiór, to sorry, ale nie chcę tu pracować.

0

Ja również zawsze przyłaziłem w garniturze. Nawet gdy wiedziałem, że firma jest raczej luzacka -- na początku po prostu trzeba trochę pocyrkować, takie są zasady. Nie miałem jednak sytuacji, bym któregoś dnia miał jedynie testy. Zwykle była to rozmowa, potem testy, a potem druga rozmowa / kontynuacja tej pierwszej. Więc zawsze wisiało nade mną widmo normalnej rozmowy kwalifikacyjnej, a nie tylko testów umiejętności.

Jest na to jednak pewien patent, który mógłby się sprawdzić w niektórych sytuacjach. Na pewno lepiej niż dżinsy, jak myślę.

Warto mieć strój typu wygodne spodnie na kant (nie garniturowe, ale na pewno bardziej eleganckie niż dżinsy) plus wygodne buty -- by nie rzec "pantofle" :). Buty nie muszą być specjalnie eleganckie, powinny być dobrane przede wszystkim ze względu na wygodę. Nie mogą to być jednak adidasy (lol), czy glany (jeszcze lepszy lol), czy ciężkie buciory zimowe. Do tego zakładasz sobie dobrą koszulę. Tylko musi być dobrana ze smakiem, a nie typowo "politechniczna". Może być jednak raczej luzacka i zupełnie nie do garnituru, niektórzy mogą sobie dobrać nawet jakąś lekko awangardową -- w zależności od charakteru. Różne kolory dozwolone. Takie koszule można kupić np. w Wólczance czy czasem w Vistuli. Na to możesz założyć albo elegancki sweter (ponownie: nie politechniczny), albo nic (jak jest zimno to w drodze możesz mieć, ale przed wejściem sobie zdejmujesz), albo marynarkę. Tylko znowu powinna to być marynarka nie od garnituru, ale bardziej luzacka.

Jeszcze inna opcja to dżinsy plus koszula plus marynarka (plus ta w miarę luźna koszula). Ja tak czasem sobie łaziłem normalnie do firmy, czy na rozmowy z klientami. Wygodnie, a jak wszystko jest dobrze dobrane i dobrej jakości to jakoś tam to wygląda. Niektórzy lubią zakładać do dżinsów marynarkę sztruksową i ja tak też kiedyś robiłem, ale potem udało mi się dorwać znacznie lepszą z normalnego materiału.

Sam pewnie na Twoim miejscu wybrałbym się jednak w garniturze. Gdy wiem, że testy mogą potrwać dłużej, to nieraz pozwalam sobie na nie ubranie krawata, ew. zdjęcie go na miejscu przy komputerze. Kiedyś byłem w firmie maglowany przez 8h, więc nie było sensu dusić się krawatem przez cały ten czas.

Chcę Ci teraz zwrócić jedynie uwagę, że wbrew pozorom nie ma tylko dwóch opcji: albo garnitur, albo dżinsy i sweter. Programiści często przywiązują do wyglądu małą wagę, ale w relacji z innymi ludźmi (przynajmniej tymi niezbyt dobrze poznanymi) ma on bardzo duże znaczenie. Obojętnie, czy gadasz z klientami, czy z przyszłym pracodawcą. W sumie uważam, że oddzielanie programisty od klienta przez grubą warstwę managerów jest złe, ale programiści sami są sobie winni, bo często w ogóle nie potrafimy się porządnie ubrać i widzimy tylko dwa bieguny: pełny garnitur i pełny luz. Tymczasem osobiście uważam, że samych garniturów warto mieć dwa -- jeden ciemny, wieczorowy i jeden np. szary (niektórzy wolą coś bardziej pod brąz -- zwykle jest to coś jaśniejszego niż czerń), dzienny. A oprócz tego osobne marynarki i spodnie. Choć w codziennych relacjach z samym li tylko komputerem takiego czegoś raczej nie wykorzystamy, ale gdy robimy prezentacje/wykłady, gadamy z klientami, czy łazimy na rozmowy -- to już co innego.

edit: Jak widać są różne podejścia :). Nie zgadzam się ze zdaniem @ŁF, ale szanuję je i przyznaję, że w bardzo wielu (niemal wszystkich?) firmach programista nie ma kontaktu z ludźmi z zewnątrz. I na pewno faktem jest, że liczą się przede wszystkim umiejętności. Uważam jednak, że bliższy kontakt programisty i ostatecznego klienta to rewelacyjna sprawa, choć programista musi być wtedy odpowiednio przeszkolony, no i musi się umieć prezentować. Jeśli w firmie programiści mają w razie potrzeby również bezpośrednie dojście do klientów (może być w asyście PM-a), to dla mnie jest to rewelacją. I wtedy zrozumiem, jeśli firmie nie spodoba się to, że słabo wyglądam. Więc wolę być przygotowany.

0

Sytuacja: 2 identycznych kandydatow, chca taka sama kase, umieja to samo, urok osobisty ten sam, tak samo fajnie sie gada, wiek ten sam, ale... jeden przyszedl w garniaku (ale nie jest sztywniakiem jak juz wspomnialem), a drugi nieogolony, tluste wlosy (wiem ekstremum, ale dla dopelnienia wyobrazenia o programiscie) w bluzie, sportowe obuwie, jeansy, i trzeba wybrac. Ja osobiscie bym wybral takiego co umie sie ubrac i okazuje szacunek, bo zawsze bedzie go mozna wyslac do klienta jak sie pali. Ja mialem taka sytuacje, ze jako programista pojechalem na prawie 1.5 miecha do klienta pracowac na miejscu we wdrazaniu, do innego kraju, poniewaz z 2 kolesi co mieli jechac jeden mial wypadek, a drugi odszedl i powiedzial ze nie jedzie i koniec, kolega z zespolu ktory pozostal i znal system byl na urlopie ojcowskim, i nikt wiecej majacy wiedze o produkcie nie byl dostepny / nie pozostal w firmie.

0

ja nigdy nie bylem na rozmowie w garniaku :P na jednej bylem w szortach i na kacu i dalo rade :P
gajerom smierc!!

0

Nigdy nie byłem w garniaku i rozmowy nigdy nie prowadził ktoś kto był ubrany w garniak.
IMHO właśnie ubieranie garniaka średnio pasuje (nie mówie o higienie czy schludnym stroju).

0

Hehe, no ja nawet na egzaminy chodzilem w garniturze, wiec moze jestem po prostu jakis zboczony ;d

0

Garniak.
Ale ja w garniaku akurat moge spac, wiec mi nie przeszkadza w ogole ;)
Jezeli chcesz mniej oficjalnie, po prostu nie ubierasz krawata (krawatu?). Ja nigdy krawatu nie mialem, bo nie umiem wiazac :(

0

Wydaje mi się, że jak napisałem o dżinsach i swetrze, to spora część osób wyobraziła sobie coś w stylu http://cache.g4tv.com/ImageDb3/187301_S/Nerdy-Sweater.jpg ;)
Chodzi mi bardziej o coś takiego http://www.we-dwoje.pl/files/Image/galerie/3123/zoom/galeria_we_dwoje_2.jpg, tylko ciemny sweter, ciemny krawat, spodnie ciemny dżins lub czarny sztruks, czarne buty i zastanowię się też czy nie założyć takiego płaszcza jak na zdjęciu. Rozważam też przytoczoną opcję marynarki do dżinsu, tylko bym musiał jeszcze dzisiaj podskoczyć do sklepu.

:: napisał(a)

a drugi nieogolony, tluste wlosy (wiem ekstremum, ale dla dopelnienia wyobrazenia o programiscie) w bluzie, sportowe obuwie, jeansy, i trzeba wybrac. Ja osobiscie bym wybral takiego co umie sie ubrac i okazuje szacunek, bo zawsze bedzie go mozna wyslac do klienta jak sie pali.

Tak, te przykłady to już lekkie ekstremum i takich tu może nie rozważajmy. A i dla mnie też zdarzało się jeździć do klienta i wyobraź sobie, że nie byłem w garniaku, aczkolwiek schludnie ubrany.

rnd napisał(a)

Nigdy nie byłem w garniaku i rozmowy nigdy nie prowadził ktoś kto był ubrany w garniak.

Ja w sumie byłem w życiu na jednej rozmowie z dyrektorem działu IT i podobnie nie będąc w garniaku w mojej subiektywnej opinii byłem zdecydowanie schludniej ubrany. A pracę dostałem :)

A i dodam, że zostałem poinformowany, wpierw jest test, a dopiero w innym terminie rozmowy. Czyli jadę na sam test.

Dzięki za uwagi w sumie już niektóre przydały się :)

0

Jeśli masz gadanę ubierz się jak co dzień. W przeciwnym wypadku załóż garniak.

0

@Kandydat:
Takie coś, co linkowałeś by moim zdaniem już mogło przejść, jeśli naprawdę nie chcesz ubierać garnituru. Szczególnie by przeszło z bardziej eleganckimi spodniami niż dżinsy (nawet ciemne), tak jak pisałem w poprzednim poście.

Sporo zależy tu też od firmy. Jeśli od razu w mailach przeszliby z Tobą a "Ty", to nie bałbym się tak ubrać. A z dużą i "poważną" firmą nigdy nic nie wiadomo i wtedy raczej trzeba się stosować do zasady "lepiej ubrać się za dobrze, niż za źle". Ta zasada nie zawsze się sprawdza, tj. czasem ubranie się "za dobrze" jest bardzo dużym problemem (klasyczny przykład to gdy np. ślub, na którym panna młoda ma prostą, minimalistyczną suknię, a kobieta-świadek przesadzi ze swoją kreacją). Jednak w przypadku rozmów kwalifikacyjnych założenie biznesowego garnituru praktycznie nie może być faux pas. Zresztą w dobrym garniturze można czuć się wystarczająco swobodnie by nic nie wyszło sztywno. A nawet gdyby wyszło, to nikt nie może powiedzieć "co za debil, ubrał się w garnitur na rozmowę kwalifikacyjną!", bo czasem inny strój może oznaczać brak szacunku, a skoro firma nie podała jakiegoś mini dress-code'u, to można wybrać bezpieczną, tj. najbardziej okazującą szacunek opcję. Poza tym garnitur potrafi dodać pewności siebie.

Co do testów kwalifikacyjnych to prawdopodobnie można się ubrać luźniej niż na rozmowę, bo w (szczególnie dłuższych) testach bardziej liczy się wygoda. Z drugiej strony można to potraktować jako część normalnej rozmowy kwalifikacyjnej.

0

może nie garnitur, ale przynajmniej coś co nie wygląda na szmatę. Mój ulubiony zestaw marynarka sportowa + golf w zimie i "dilbert" (któki rękaw + krawat) w lecie.

0

Jak na razie to 2 razy byłem na rozmowach, za każdym razem w kapturze, bojówkach i glanach, za każdym razem poszło jak po maśle. Ogólnie to nie spoufalam się z kolesiami którzy chodza w koszulach a tym bardziej w koszulach włożonych w spodnie. Śmierć krawatom!

bswierczynski napisał(a)

Poza tym garnitur potrafi dodać pewności siebie.

Note: kolesia w garniaku łatwo załatwić zabierając mu garniak. [rotfl]

0

hm ja mam zdanie podzielone, jak to jest mala firma to raczej nie zaszkodzi jak sie ubierzesz schludnie i nie w garniturze, natomiast w duzej firmie wypadaloby garnitur, aczkolwiek raz bylem w duzej firmie na rozmowie ja sie mecze juz 4 godzine na rozmowie w garniaku, a jak przychodzi do rozmowy z glownymi ludzmi w firmie to oni w dresach i kapciach (bez skarpetek bleh...), a rozmowa byla uzgodniona juz 2 tyg wczesniej i po testach kompetencji.

Wybor nalezy do Ciebie, tylko pamietaj garniak na pewno nie zaszkodzi.

0
EgonOlsen napisał(a)

kolesia w garniaku łatwo załatwić zabierając mu garniak.

Oczywiście. Np. Steve Jobsa załatwili -- kiedyś chodził w garniakach, a teraz ubiera się do bani i wypada "bardzo słabo", prawda? Tak samo doktor Neil deGrasse Tyson (słynny, charyzmatyczny astrofizyk): gdy prowadzi swoje luzackie wykłady w garniturze, sypie anegdotami jak z rękawa. Gdy bez, natychmiast zamyka się w sobie.

Na tej samej zasadzie kolesia z bronią łatwo załatwić zabierając mu broń -- przecież taki żołnierz z oddziału specjalnego polega tylko na broni i skopałby go pierwszy lepszy koleś w glanach ;).

user image

:D

0

No bo on (Egon) pisze tylko zeby szumu narobic, zawsze cos innego niz cala reszta. Nie ma sensu dyskusja nawet. Tak jest z garniakami, tak bylo z placement new i innymi "zonkami" w kodzie i pracy, ktore zonkami sa tylko dla niego.
Swoja droga firmy ktora przyjmuje kolesia ktory ma doktorat a nie umie napisac skryptu bash do kopiowania czegostam, i szuka mu na sile zajec zeby tylko nie przeszkadzal (watek z innego tematu na forum) faktycznie bym nie szanowal i ubral szmaty. Do powaznych firm nie jestem wystarczajaco bezczelny i poczuwam sie do obowiazku zalozenia garniaka :d No i bardzo lubie nosic eleganckie ubranie.

0

@::: (trzymam się formatu nick + dwukropek :P)

Dzięki za ostrzeżenie, ale ja staram się unikać (pseudo)argumentów ad personam i w ogóle tworzenia sobie o kimś stereotypów. Nawet jeśli ktoś mówi ciągle bez sensu i/lub na przekór innym, to nie jest to dla mnie żadnym problemem. A dyskusję z takim kimś -- jak z każdym innym -- można zawsze przerwać.

Dodam jeszcze, że znam paru programistów ubierających się tak jak im nakazuje ich subkultura, czy cholera wie co. Najwięcej jest wśród nich właśnie takich "glanowców". Co ciekawe, wielu z nich jest dobrymi programistami. Potrafią też pracować w raczej sporych agencjach interaktywnych, choć duża agencja w branży web liczy i tak tylko około 50 osób. Więc Microsoft to to nie jest. W każdym razie ci koderzy "anty-garniturowi", których znałem, byli akurat (prawie wszyscy) bardzo spoko. Z komunikacją wewnątrz teamu było bardzo dobrze, ale już na zewnątrz przeważnie znacznie gorzej. Często takich programistów trzyma się "w piwnicy", że tak powiem. Kodują świetnie i to jest dla firmy najważniejsze (oczywiście wśród "glanowców" też zdarzają się koderzy bardzo słabi, tak samo jak wśród "garniturków"). Z drugiej strony do rozmów z dużym klientem się ich nie wystawi, chyba że potrafią się wbić w coś elegantszego niż bojówki. Wielu firmom to absolutnie nie przeszkadza, bo koder ma kodować, ale ja twierdzę, że jeśli koder może rozmawiać z klientem i -- najlepiej -- z użytkownikami końcowymi programu, to będzie to ogromnym plusem. Wielu Project Managerom brakuje niestety zdolności analitycznych programisty. Programistom brakuje z kolei zdolności komunikacji z klientami biznesowymi, ale jeśli się tego nauczą, to są (jesteśmy :) ) świetną pomocą przy definiowaniu wymagań funkcjonalnych. A jak koder zna klienta tylko z opowieści PM-a, to jest z tym gorzej.

0
:: napisał(a)

Swoja droga firmy ktora przyjmuje kolesia ktory ma doktorat a nie umie napisac skryptu bash do kopiowania czegostam, i szuka mu na sile zajec zeby tylko nie przeszkadzal (watek z innego tematu na forum) faktycznie bym nie szanowal i ubral szmaty.

Popieram i dlatego niebawem będę Spie****.

0

No bo on (Egon) pisze tylko zeby szumu narobic, zawsze cos innego niz cala reszta.

O nie, kotków bronił do ostatniej kropli krwi :P

Nie ma sensu dyskusja nawet

A z tym akurat sie zgodze w 100%

0

Ja wyznaję zasadę, że na rozmowie kwalifikacyjnej nie udaje kogoś kim nie jestem, ubieram się jak co dzień. Na rozmowie pracodawca sprawdza Ciebie, ale także Ty pracodawce. Jeżeli pracodawca preferuje koderów w garniturach, co moim zdaniem nie jest mądre, to obawiam się, że może mieć więcej niemądrych preferencji.

Oczywiście jeśli ktoś lubi garniaki, dobrze się w nich czuje, powinien chodzić w nich na rozmowy i gdzie tylko chce.

BTW, myślałem, że twierdzenie garnitur = szacunek nie jest już w naszym kraju przez młodych wyznawane...

0

Ja nie jestem juz mlody ;d mam 26 lat ;d

0

Jezeli idziesz na rozmowe z programista (osoba techniczna) to według mnie oficjalny strój (czyt. garnitur) nie jest konieczny. Jeśli zaś będziesz rozmawiał z panią Basią z kadr lub z firmy rekrutującej to garniak jest konieczny.

0

Byłem w swojej karierze na kilkunastu konferencjach naukowych - międzynarodowych i na każdej odsetek ludzi w marynarkach i garniturach był na pewno poniżej 5%, zarówno wśród słuchaczy wystąpień jak i występujących. Garniturowcy na tych konferencjach to byli zwykle przedstawiciele administracji czy organizacji rządowych, ministerstw itp.

Natomiast jeden tylko raz byłem na dużej polskiej konferencji naukowej w Naczelnej Organizacji Technicznej we Wrocławiu i byłem jedyny bez garniaka :)

Inny przykład. Siedziałem we Francji i robiłem badania w ramach jakiegoś programu wymiany z CEREGE. W tym samym domu kwaterowałem ja, starszy wtedy doktor z mojego instytutu i profesor z Czeskiej Akademii Nauk. Zostaliśmy zaproszeni jako goście na obronę doktoratu, gdzie wspomniany czeski profesor był w komisji. W dniu obrony wychodzimy rano ze swoich pokoi i mój kolega doktor w pełnym garniaku, ja dżinsy, koszulka polo, a profesor dżinsy, koszulka polo i marynarka :) - doktor się poszedł przebrać, bo dziwnie by wyglądało. Dziewczyna która broniła doktoratu występowała w dżinsach i bluzie w stylu fruit of the loom :)

Myślałem, że wśród młodego (sam mając 34 lata uważam się za młode pokolenie) pokolenia trendy teraz jednak staja się bardziej europejskie, jak widać nie do końca :)

0

No cóż, a do nas przyjeżdżał swego czasu gość z Tajwanu, reprezentujący pewną firmę i tez o ile pamietam nie był specjalnie wystrojony (żadnych garniturów ani krawatów), chyba tylko jego tłumacz (nie od nas) był w gajerku.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1