Sposób na HR

0

Naszła mnie ostatnio taka refleksja po przeczytaniu kilku artykułów, rozmowie z kilkoma kolegami oraz moim ostatnim szukaniu pracy: dobrzy programiści są często odrzucani przez idiotów z HR tylko dlatego, że znają inne technologie (często ambitniejsze) niż te, które są podane w ofercie. Na przykład zaawansowani programiści C++ lub programiści webowi Javy są odrzucani na stanowisko programistów PHP, chociaż dla kogoś kto zna C++ lub korporacyjną Jave (albo to i to) to pikuś przerzucić się na PHP. Są odrzucani już na poziomie wysłania CV czyli nawet nie są zapraszani na rozmowe. Jak już znajdzie się oferte, która zgadza się z twoimi umiejętnościami to oczywiście rozmawiasz najpierw z HR, który pyta o mase głupot (tzn. to ma niby sprawdzić czy pasujesz do zespołu, cokolwiek to znaczy). Potem jak się okaże że być może pasujesz to dostajesz test z danego języka/technologii, który sprawdza czy znasz najmniejsze kruczki językowe. To ma niby sprawdzić czy jesteś dobrym programistą.
Taki proces rekrutacyjny odsiewa dobrych programistów - a potem ludzie się dziwią, że pracują z samymi idiotami i że kod projektu wygląda jak wygląda. Prosta refleksja: coś tu jest nie tak [!!!] A dokładnie zwalony jest proces rekrutacyjny. Nie rozumiem jak ktoś kto nie zna się na programowaniu może przeprowadzać selekcję na podstawie CV. Przecież fakt, że są odrzucani dobrzy programiści a przyjmowani klepacze kodu nikomu się nie opłaca. Ja się pytam: dlaczego tak się dzieje? Dlaczego o zatrudnieniu decydują ludzie, którzy nie mają pojęcia o programowaniu? Firma tylko ponosi straty bo:

  1. Musi zapłacić rekruterowi
  2. Dostaje leszczy zamiast porządnych programistów.
    I teraz kolejna rozkmina: jak obejść taki sposób rekrutacji? Wpisywać w CV technologie, które są podane w ofercie? Być może uda się wtedy przedostać na rozmowę ale pewnie odpandnie się na teście sprawdzający znajomość języka. Ktoś ma jakiś pomysł co można zrobić z tą chorą sytuacją?
    Bardzo to wszystko demotywujące bo np. zamiast poznawać nowe paradygmaty programowania bardziej opłaca się uczyć kolejnych imperatywnych języków. Bardzo to wszystko demotywujące.
0

Programistą nie jestem, ale:

hr_killer napisał(a)

...tzn. to ma niby sprawdzić czy pasujesz do zespołu, cokolwiek to znaczy).

To jest własnie jakies głupie tłumaczenie sie dlaczego zadaja takie pytania. Przeciez wiekszosc ludzi na pytania typu słabe mocne strony i jak sie widzisz za 5 lat itp.. odpowie tak samo bo sa przeciez wzory gotowych odpowiedzi krazacych po necie i w innych miejscach.

hr_killer napisał(a)
  1. Musi zapłacić rekruterowi

Moze dlatego rekruterzy odzucaja tych dobrych, bo jak przyjma niewlasciwych to za jakis czas znow trzeba bedzie przeprowadzic rekrutacje , czyli znow wplynie troche kasy.

hr_killer napisał(a)
  1. Dostaje leszczy zamiast porządnych programistów.

Tu sie tylko czesciowo zgodze, to ze nie jest zbyt dobry przy rekrutacji nie znaczy ze nie nadrobi zaleglosci.

0

Dobrzy programisci nie maja problemu ze znalezieniem pracy. Tyle.

0

Ja jestem zdania ze jak firma chce konkretne umiejetnosci to niepotrzebnie wysyla cv osoba ktora ich nie ma. W dzisiejszym swiecie IT nie ma zbyt duzego zapotrzebowania na gwiazdy, na ludzi super madrych i zdolnych, potrzebni sa ludzie ktorzy przychodza z pewnym zestawem umiejetnosci (np oracle, java, c++), ktorzy od razu beda mogli brac udzial w projekcie, i co najwazniejsze, sa zastepowalni. Tak, to jest jeden z wazniejszych powodow moim zdaniem. Poza tym, uczelnie wypluwaja teraz tylu "programistow" (nawet Penn, Yale i inne), ktorzy maja opanowany pewien stos technologiczny, ze zastapienie kogos nie jest problemem. To jest pewien sposob zabezpieczenia sie firmy przed bycia uzalezniona od super-mozgu. (Nie wszedzie tak jest, mowie o malych 13-osobowych firmach trzepiacych coraz to nowsze CMS czy CRM w PHP) Komus sie przestalo cos podobac? Nie ma problemu, z PWr mamy 100 bezrobotnych ktorzy z checia powalcza o to miejsce, a on niech spada, bo mamy wybor. Jesl bylaby to gwiazda, to raz ze zarobki inne, no i jednak strata takiego kogos to potezny cios dla 13-osobowej firmy. Do tego dochodzi ten tzw. "kryzys", gdzie firmy raczej walcza o przetrwanie, i lepiej im zatrudnic kogos kto zna juz np PHP i ma w nim doswiadczenie, niz kogos kto jest super swietny w czym innym i na pewno sie nauczy w 1-2-3, i zwroci sie to w krotkim terminie. Super-mozg jest potrzebny gdy mysli sie dlugoterminowo, a w rzeczywistosci altualnie raczej niewiele firm tak robi.
Gdy sie jest dobrym, to w tydzien sie PHP nauczysz. No bo oprocz skladni to co moze byc na takim tescie, pytanie o HTTP, co to sa ciasteczka itp, a to sie nie zmienia wraz z technologia, zmiena sie jedynie pare funkcji ktore tym operuja. Ja ostatnio sie zalozylem z kolega ze dostane prace jako PHP-owiec, bo mowil ze taki trudny test. (Mam >3 dosw Java, rok C#, ale dawne dzieje, PHP mialem 1 projekt na studiach.) Co sie okazalo, w tydzien lyknalem skladnie, a wiekszosc pytan wlasnie byla jak mowilem, gdzie ogolna wiedza byla potrzebna. PHP obiektowy? No przeciez znam sie na tym, wiec i klasy rowniez umiem zaprojektowac. Dostalem sie, wiec jak sie ma motywacje to nie ma problemu (inna sprawa ze w zyciu bym nie chcial pracowac jako programista PHP). I zaznaczam ze nie uwazam sie za super-mozga, jestem przecietniak jakich wielu, moze mam lepsza psychike bo umiem sie zmotywowac.
Na koniec optymistycznie: gdy sie jest dobrym to sie ma mnostwo ofert pracy, wiec nie ma na co narzekac. Nie w kraju, trudno, jedziemy za granice, po to glosowalismy za przystapieniem do unii, po to walczono o otwarcie dla nas granic. Korzystajmy z mozliwosci ktorych nasi rodzice nie mieli.

0
Komorkowy_dzony napisał(a)

gorzej jak z takim cv nawet cie na linie nie zatrudnia. wychodzi na to ze trzeba zaczac produkowac narkotyki, sprzedawac ludzi do rosji, krasc, napadac, mordowac, zabijac, bic policje, JP :)
palic auta, stworzyc zoorganizowana grupe przestepcza, zajac sie handlem bronia, napadac na banki iw ogole co to jest HR Heinrich Romuald?

Nie trzeba.

0

Powtorze, rowniez Johnemu o to samo chodzi: jak sie jest dobrym, praca jest, i to duzo. Wystarczy troche poszukac. Mozna zalozyc np konto na monster.pl, jak szukalem codziennie mialem 5 telefonow z wawy, krakowa itp. A to bylo jak ten tzw. "kryzys" rozkwital.
Problem polega chyba na tym ze jak ktos nie umie znalezc pracy, to nie ma tyle oleju w glowie ile mu sie wydaje.

0

Nie mialem pare razy gotowki i nie szedlem zulic <- znaczy nie trzeba. Przestan trollic. Generalnie nie ma co zwalac na HR. To problem firmy szukajacej pracownika, ze dostaje nie tego kogo szukala. Jak ktos jest dobrym programista, to strata firmy, nie programisty.

0

To już moja trzecia praca (dwa razy mała firma, raz korporacja)

Jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z HR. Zawsze rekrutacja zaczynała się od jakiegoś testu lub rozmowy technicznej.

Zawsze, gdy poszedłem na rozmowę, to chcieli mnie później zatrudnić.

Nigdy nie czytałem poradników pod tytułem "Co będę robić za 5 lat".

0
__krzysiek85 napisał(a)

Jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z HR. Zawsze rekrutacja zaczynała się od jakiegoś testu lub rozmowy technicznej.

Zawsze, gdy poszedłem na rozmowę, to chcieli mnie później zatrudnić.

Nigdy nie czytałem poradników pod tytułem "Co będę robić za 5 lat".

Ja mam podobne doswiadczenia: za kazdym razem jak aplikowalem, najpierw byl test, po ktorym dopiero dzial HR zadawal pytania, po czym zawsze dzwonili, ze chca mnie zatrudnic... a na wszystkie pytania HRowe odpowiadam zgodnie z tym, co w danej chwili mysle, bo nie czytalem poradnikow.

0

To ja mam jakiegoś cudownego farta, bo w zeszłym roku szukając praktyk dwa razy rozmawiałem z ludźmi z IT, w tym roku na wszystkich dwóch rozmowach kwalifikacyjnych także z programistami :D

0

To ja mam za to pecha... z reguły najpierw trafiam na HR. A najbardziej mnie irytuje, kiedy na pytania do jakiego projektu rekrutują, albo kogo dokładnie chca zatrudnić, słyszę "rekrutujemy zeby nie wyjsc z wprawy", "dla sportu" - czyli akcje HR'u polegające na przesłuchiwaniu kandydatów i tworzeniu baz CV, pomimo, ze firma w wyniku kryzysu zamroziła zatrudnienia, i niezależnie od wyniku rozmowy i tak nikogo nie zatrudnią (no ale cos robic muszą, no nie?).

0

To wstajesz i wychodzisz. Najlepiej jak to jest pierwsze pytanie na rozmowie, po co tracic czas. Jak pozniej ta sama firma bedzie miala rekrutacje to i tak zadzwonia ponownie jak bedzie trzeba, nie obraza sie na Ciebie, to dla nich pieniadze.

0

tak, ale miejsce na twoje pytania jest z reguły na koncu rozmowy, najpierw musisz posłuchać jaka to firma jest zajebista, odpowiedziec na mnóstwo pytań z dziedziny dziwnych, po czym zapowiadana jest rozmowa techniczna - a koncz sie na kartce papieru z pytaniami "technicznymi" - ale też chyba układanymi przez HR... Wstać i wyjść jak już słyszysz pożegnalną litanie "Ma Pan jakies pytania? (...) Nie no to zadzwonimy ..." To już nic czasu nie oszczędzisz :P

0

Liczy sie tez wrazenie jakie pozostawisz, troche dumy i szacunku do siebie nie zaszkodzi ;d

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1