No chyba nie, postawienie projektu w spring boocie z embedowanym tomcatem to jest 30 sekund, wszystko masz skonfigurowane, nie musisz ustawiać żadnych portów, resolverów i tak dalej. O xmlu nie wspomnę, nie wiem na którym etapie się zatrzymałeś ale xmla to można powiedzieć, że od lat się nie używa w springu. Nie wiem skąd ta niechęć do frameworków i wymyślanie koła na nowo, to że czegoś nie rozumiesz nie znaczy, że jest gorsze.
Jeśli jesteś rutynowanym programistą w Javie i masz postawione środowisko to może i tak. Już samo postawienie mavena trwa i każe czekać zanim zaciągnie wszystkie zależności z których nie korzystam. To jest jedno. Drugie jest to, że może postawienie projektu trwa krótko. Zanim zorientujesz się jak jest poukładany framework, to już trwa. Dzięki mavenowi i wszystkim dodatkowym zależnościom, kompilacja też trwa. Ja nie lubię tyle czekać, wolę działać.
Ja nie twierdzę, że frameworki są złe, one po prostu nie odpowiadają moim potrzebom. Jeśli ktoś chce poświęcić swoją karierę robieniu backendów w Javie, to framework jest super, bo rzeczywiście nie bedzie robił tego samego za każdym razem. Raz brałem udział w programowaniu aplikacji na springu i było w porządku — musiałem tylko kodować endpointy i niczego się o springu nie nauczyłem, bardzo dobrze. Natomiast nauczyć się springa, żeby napisać jedną w życiu aplikację to przegięcie. Jak akurat zdarzylo się, żebym musiał napisać proste mikroserwisy w Javie to musialem sobie tylko przypomnieć 2 klasy i już wszystko wiem, mogłem przystąpić do działania, nawet maven mi nie był potrzebny. Natomiast kompilacja trwała tyle jakbym pisał w C, czyli w mgnieniu oka. xD Programowanie jest fajne, użeranie się z narzędziami, nie. :)
Natomiast jeśli o naukę chodzi, znajomość podstaw się przydaje, a im więcej frameworków tym bardziej się od nich oddalasz. I tyle w tym temacie.