Do użytkowników Maven'a. Czy Maven zbiera wyniki naszej pracy?

0

Podczas używania projektu Maven (w NetBeans) mam informację "uloading to Central Repository Index" (czy podobną).
Czy Maven zbiera wyniki naszej pracy (jar'y, źródła)? Nikt dziś nie zadaje takich pytań a przynajmniej nie znajduję takich. Jaki sens miałoby żmudne, nieraz trwające miesiącami, rozwiązywanie problemów programistycznych skoro musiał bym dzielić się wynikami z potencjalną konkurencją?

0

A jak skonfigurowałeś mavena i projekt?

7

o_O
Oczywiście że nie, chyba że deployujesz coś do maven central, ale tego sie tak prosto nie da zrobić, musisz o to poprosić i mieć dobry powód i dobrą bibliotekę. Maven to nie NPM żeby ludzie srali do publicznych repo gównianymi paczkami.

0
Shalom napisał(a):

o_O
Oczywiście że nie, chyba że deployujesz coś do maven central, ale tego sie tak prosto nie da zrobić, musisz o to poprosić i mieć dobry powód i dobrą bibliotekę. Maven to nie NPM żeby ludzie srali do publicznych repo gównianymi paczkami.

Ładna obietnica ale skąd ta pewność? Zastanowiło mnie słowo "upload". Jakie informacje Maven wysyła i po co? Kogo obchodzi jakich autor projektu używa paczek? Indeksowanie żeby szybciej pobierać? Nie mierzyłem natężenia ruchu sieciowego generowanego przez ten upload ale trwało to ładnych parę minut na dość szybkiej przepustowości i nie wiem ile by trwało gdybym nie przerwał (żeby tu zapystać co się dzieje). Gdyby chodziło o samo indeksowanie tych kilku paczek (czy artefaktów jak tam to zwą), trwało by to sekundę lub dziesięć a nie setki sekund i więcej.

4
  1. A masz na głowie tinfoil hat? :D
  2. Maven nic nie wysyła. Jeśli w ogóle to może netbeans generuje jakieś statystyki, może liczą popularność bibliotek. A indeksowanie jest lokalne :D kilku paczek -> zobacz sobie w m2/repository ile ich masz, możesz się zdziwić ile potrafi wyrwać jakaś "tranzytywna" zależność. Jak masz w projekcie jakiegoś Springa to wyrwałeś właśnie pół maven central na dysk.
0

Maven zbiera tylko info, że ściągnąłeś dany artefakt z Maven Central i tyle.
Możesz tam wysłać swój artefakt, ale jest to tak skomplikowane i czasochłonne, że nie zrobisz tego przez przypadek.

0

Skoro tak mówicie to jadę dalej z tym Mavenem ale zachowam czujność i w razie czego włączę AirSnare, który mi pokaże co chodzi po sieci i dokąd. Nie lubię tej "mentalności On-line". Lubię wiedzieć czego potrzeba, ściągnąć sobie i działać. Jeśli okaże się, że można się obejść bez Mavena czy podobnych, pewnie tak zrobię.

0

Abstrachując od istoty "problemu" z głownego posta, mam 2 rady:

  1. zmień ide (Intellij/Eclipse)
  2. zmien tutorial do nauki. Polecam https://www.baeldung.com/ lub https://www.mkyong.com/
0

Na IntelliJ mnie nie stać, Eclipse próbowałem na początku ale lepiej mi działa się na NB (obie mają zalety i wady). A wersja community IntelliJ ma ograniczenia, które potem postawią mnie pod ścianą.

5
discharge napisał(a):

Jaki sens miałoby żmudne, nieraz trwające miesiącami, rozwiązywanie problemów programistycznych skoro musiał bym dzielić się wynikami z potencjalną konkurencją?

Nie wiem czy pracujesz dla jakiegoś wywiadu czy może nad lekarstwem na hemoroidy. Ale jeśli to nie jest żaden z tych przypadków to generalnie możesz olać problem tajności kodu. Możesz go nawet puszczać na facebooka, twittować:

  • nikt na niego nie spojrzy,
  • a nawet jak spojrzy to nie skorzysta (tak, nawet konkurencja)

Sam kod jest gówno wort!

0
jarekr000000 napisał(a):
discharge napisał(a):

Jaki sens miałoby żmudne, nieraz trwające miesiącami, rozwiązywanie problemów programistycznych skoro musiał bym dzielić się wynikami z potencjalną konkurencją?

Nie wiem czy pracujesz dla jakiegoś wywiadu czy może nad lekarstwem na hemoroidy. Ale jeśli to nie jest żaden z tych przypadków to generalnie możesz olać problem tajności kodu. Możesz go nawet puszczać na facebooka, twittować:

  • nikt na niego nie spojrzy,
  • a nawet jak spojrzy to nie skorzysta (tak, nawet konkurencja)

Sam kod jest gówno wort!

Nie robi ci róznicy czy ktoś ci grzebie bez pytania po komputerze czy nie?

1
discharge napisał(a):

Nie robi ci róznicy czy ktoś ci grzebie bez pytania po komputerze czy nie?

W sumie robi. Ale i tak na pewno nie wypisuje wtedy nic na ten temat w konsoli.
Btw. kod sam publikuje. github i do przodu.

0

Ja nie chciałbym się mądrzyć bo prawdopodobnie (jeśli pracujesz jako programista) jesteś bardziej doświadczony niż ja, który pracuję w innym charakterze a programy robię od czasu do czasu. Jednak nie trawię tego ciągłego bycia online. Dlatego tez nie korzystam z git-hubów i podobnych, chyba że nie mam innego wyjścia. Nie korzystam tak samo z Facebooka (nie widzę sensu). Nawet więcej - nie utrzymuje komputera pod siecią. Tzn gdy tylko mogę, rozłączam połączenie. Wiem, że to niewiele da gdyby ktoś chciał mnie przeszpiegować bo może dane zbierać non-stop a wysyłać je gdy wróci połączenie. Ale po prostu lepiej się czuję gdy mam rozłączoną sieć :)

3

To nie ma nic współnego z byciem online.
github to prosty sposób na to aby przypadkiem nie stracić swojego kodu, do tego mieć całą historię powstawania,
wiesz kiedy i zwykle poczemu coś zmieniłeś

Jedno z podstawowych narzędzi programisty (btw. można też mieć prywatne repozytorium kodu w githubie, ale i tak leży sobie ten kod gdzieś w chmurze).
To co Ci chciałem przekazać - to że nie warto tracić czasu na pierniczenie się z "chowaniem kodu".

0
jarekr000000 napisał(a):

To nie ma nic współnego z byciem online.
github to prosty sposób na to aby przypadkiem nie stracić swojego kodu, do tego mieć całą historię powstawania,
wiesz kiedy i zwykle poczemu coś zmieniłeś

Jedno z podstawowych narzędzi programisty (btw. można też mieć prywatne repozytorium kodu w githubie, ale i tak leży sobie ten kod gdzieś w chmurze).
To co Ci chciałem przekazać - to że nie warto tracić czasu na pierniczenie się z "chowaniem kodu".

Jasne, każdy ma swoje preferencje. Ale o ile się nie mylę (wyprowadź mnie jesli jestem w błędzie) GitHub udostępnia za friko usługi ale na zasadzie open-source, co rozumiem jako że twój kod jest otwarty i każdy może go używać (nie wiem czy jakieś można ograniczenia wprowadzac). Ze mną jest tak (taką mam strukturę), że zwykle wszystko robię po swojemu. A to oznacza, że zamiast np. używać Entity Framework (czy Hibernate), tworzę sobie coś własnego, mniej rozbudowanego ale 100% dostosowanego do moich potrzeb. Gdy pada hasło, że potrzeba zrobić takie a takie oprogramowanie, zamiast robić je 2 miesiące robię w 2 tygodnie. Jednak to mnie kosztuje - siedzę wieczorami i weekendami gdy inni piją piwo, jeżdżą na motorach na Mazury, tańczą i śpiewają. Ich prawo, ja też swego czasu jeździełem. Robię sobie biblioteki jako inwestycję w najbliższą przyszłość. Gdybym je udostępniał, a jestem raczej drobiazgowy więc raczej wolniejszy od konkurencji, ci rozrywkowi ludzie (mając podane na tacy) mogliby używać moich rozwiązań i nie wnikaliby czy to działa tak czy siak, ile pracy to kogoś kosztowało, ale braliby za dobrą monetę że działa poprawnie nie wnikając w szczegóły i to co ja robię w 2 tygodnie, robili by w tydzień zabijając mnie jako konkurencję. Oczywiście pod warunkiem że by to wychwycili i spróbowali i jeszcze zaakceptowali.
A co do zabezpieczenia przed utratą - bardziej wierzę swojemu backupowi niż tym darmowym usługodawcom. Póki co jest Ok ale w razie jakiejś poważnej awarii żadnego odszkodowania nie będzie.

11
discharge napisał(a):

Troszkę wygląda jakbyś ostatnie 20 lat był w piwnicy. Więc szybki kurs dostosowania do roku 2019:

Jasne, każdy ma swoje preferencje. Ale o ile się nie mylę (wyprowadź mnie jesli jestem w błędzie) GitHub udostępnia za friko usługi ale na zasadzie
open-source, co rozumiem jako że twój kod jest otwarty i każdy może go używać (nie wiem czy jakieś można ograniczenia wprowadzac). Ze mną jest tak

Pierwsza sprawa : na tym githubie też można mieć prywatne repozytoria.
Druga sprawa: otwarte źródła nie oznaczają, że każdy może korzystać, liczy się licencja, twoja licencja może nie zezwalać na to :-)
(Hint Dziki zachód w prawach autorskich się skończył w Polsce jakieś 20 lat temu)

(taką mam strukturę), że zwykle wszystko robię po swojemu. A to oznacza, że zamiast np. używać Entity Framework (czy Hibernate), tworzę sobie coś własnego, mniej rozbudowanego ale 100% dostosowanego do moich potrzeb. Gdy pada hasło, że potrzeba zrobić takie a takie oprogramowanie, zamiast robić je 2 miesiące robię w 2 tygodnie. Jednak to mnie kosztuje - siedzę wieczorami i weekendami gdy inni piją piwo, jeżdżą na motorach na Mazury, tańczą i śpiewają.

Kolejna sprawa:
Czyli możliwe, że ty przez te 2 tygdnie spędzasz tyle czasu (dupogodzin) co oni przez 2 miesiące. Dodatkowo niszczysz swoje zdrowie. Nie brzmi to za dobrze.
Szanuj zdrowie.

rozrywkowi ludzie (mając podane na tacy) mogliby używać moich rozwiązań i nie wnikaliby czy to działa tak czy siak, ile pracy to kogoś kosztowało, ale braliby za dobrą monetę że działa poprawnie nie wnikając w szczegóły i to co ja robię w 2 tygodnie, robili by w tydzień zabijając mnie jako

Kolejny problem:
Szansa, że rozrywkowy, a nawet dobry programista, mając kod skorzysta z twoich bibliotek i rozwiązań bez wsparcia, dokumentacji itp. - wynosi 0.
Może jakbyś naprawdę dobrą dokumentację napisał - wtedy byłyby jakieś szanse. Ale raczej bym to między bajki włożył.

Ogólnie uważam, że pisanie własnych bibliotek, a nawet frameworków to ważna sprawa, można wtedy docenić na ile dobrze są zrobione inne i ile faktycznie pracy w nie włożono. Można też zrozumieć zasadę działania, co przydaje się w przypadku niektórych magicznych frameworków. Dodatkowo pisanie własnych rozwiązan to jest fajna zabawa (IMO lepsza niż Mazury ).

Natomiast co do inwestycji to IMO robisz ** bardzo słabą** inwestycję. Niszczysz tylko kręgosłup.

Można dużo lepiej.
Przykład: taki Lukas Eder zrobił swoją bibliotekę JOOQ (jako alternatywę dla problematycznego hibernate).
Napisał dokumentację (dużo pracy), udostępnił kod jako open source https://github.com/jOOQ/jOOQ/tree/master/jOOQ,
a teraz trzepie naprawdę ładną kasę:
http://www.jooq.org/download/

Nikt by tego JOOQ nie użył, gdyby źródła nie były otwarte, nie było jasnej dokumentacji z przykładami, szkoleń i wsparcia.

Lukas niezły biznes na tym rozwinął, ale kosztowało go to kilka ładnych lat pracy. Dodatkowo, Lukas jest naprawdę dobrym programistą. Więc to nie jest tak łatwo. Zrobienie użytecznej biblioteki wymaga o klasę lepszych umiejętności programistycznych niż zrobienie normalnego programu.

0

Nie sądzę żeby ktoś w sieci znalazł i zaraz chciał używać - w sieci pełno wysokiej klasy kodów i, jak napisałeś, udokumentowanych. Jednak znam wielu "wyrobników", którzy sami nie bardzo garną się (albo nie mają weny) by coś zbudować, za to chętnie biorą się za przerobienie dwóch-trzech linijek i trąbienie że całość to ich dzieło/zasługa. Pracuję w budżetówce więc rozumiesz pewnie dlaczego zarząd nie potrafi dojrzeć faktów w tej dziedzinie. Im się wierzy zważywszy, że to oni jeżdżą z zarządem na te Mazury. Wierzy się "fajnym kolegom" a nie zapyziałym maniakom komputerowym, co w dodatku nie jeżdżą z nimi na Mazury. Gdybym grał w otwarte karty, dawno by sie mnie pozbyli albo sam bym odszedł zarabiając grubo poniżej średniej.

PS Mazury sa tu przytoczone jako symbol. Zbieżność faktów jest przypadkowa.

1

@discharge twoja szansa na uruchomienie losowego kodu z githuba to jakieś 1:1000, a szansa ze ten kod w ogóle działa i robi to co chcesz to kolejne 1:1000.
Serio, ukradnięcie komuś nieudokumentowanego kawałka kodu wcale nie jest takie proste jak ci się wydaje ;]

1

Przecież właśnie w 'świecie it' najlepsze jest to, że ktoś przed Tobą już rozwiązał podobny do Ciebie problem i Ty możesz 'podejrzeć' rozwiązanie, a nie tracić bezsensownie czas.

8
discharge napisał(a):

Nie sądzę żeby ktoś w sieci znalazł i zaraz chciał używać - w sieci pełno wysokiej klasy kodów i, jak napisałeś, udokumentowanych. Jednak znam wielu "wyrobników", którzy sami nie bardzo garną się (albo nie mają weny) by coś zbudować, za to chętnie biorą się za przerobienie dwóch-trzech linijek i trąbienie że całość to ich dzieło/zasługa. Pracuję w budżetówce więc rozumiesz pewnie dlaczego zarząd nie potrafi dojrzeć faktów w tej dziedzinie. Im się wierzy zważywszy, że to oni jeżdżą z zarządem na te Mazury. Wierzy się "fajnym kolegom" a nie zapyziałym maniakom komputerowym, co w dodatku nie jeżdżą z nimi na Mazury. Gdybym grał w otwarte karty, dawno by sie mnie pozbyli albo sam bym odszedł zarabiając grubo poniżej średniej.

Czekaj, czekaj... czy Ty piszesz, że koledzy z pracy podkradają Ci kod i prezentują jako własny ?

I jak się przed tym zabezpieczasz?

Piszesz w ciemnym pomiesczeniu na czarnym tle, filtr na monitor, do tego obfuskujesz kod i wrzucasz od razu skompilowane na produkcje? A źródła trzymasz w piwnicy w sejfie?

Nie wiem nawet co o tym myśleć, wiadomo, że budżetówka to patologia, ale sytuacja o jakiej piszesz przekracza nawet patologiczne poziomy.
Poza tym, jeśli ktoś prostacko podkrada Ci kod to naprawdę są proste sposoby poradzenia sobie z Tym, tak aby ładnie kogoś ośmieszyć (patenty studenckie - polecam np. wykonywalny komentarz w javie).

Rada: jeśli nie zarabiasz tam 30tys PLN miesiecznie to uciekaj. NIszczy Ci to nie tylko zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Z takim podejściem w żadnej normalnej firmie nie będziesz w stanie pracować.
Jak zarabiasz ponad 30 tys PLN to zafunduj sobie kilka rozmów z psychologiem i pogadaj o tym jak w jakich warunkach pracujesz.
Do tego pojedź na te Mazury (czy gdziekolwiek).

7
jarekr000000 napisał(a):

Czekaj, czekaj... czy Ty piszesz, że koledzy z pracy podkradają Ci kod i prezentują jako własny ?

I jak się przed tym zabezpieczasz?

Piszesz w ciemnym pomiesczeniu na czarnym tle, filtr na monitor, do tego obfuskujesz kod i wrzucasz od razu skompilowane na produkcje? A źródła trzymasz w piwnicy w sejfie?

Meh, amatorzy, ja po prostu piszę tak kiepski kod, że nikt nie chce tego kopiować, proste i skuteczne.

0

a telefonu uzywasz? Czy kruki na polnoc lataja?

0
jarekr000000 napisał(a):
discharge napisał(a):

Nie sądzę żeby ktoś w sieci znalazł i zaraz chciał używać - w sieci pełno wysokiej klasy kodów i, jak napisałeś, udokumentowanych. Jednak znam wielu "wyrobników", którzy sami nie bardzo garną się (albo nie mają weny) by coś zbudować, za to chętnie biorą się za przerobienie dwóch-trzech linijek i trąbienie że całość to ich dzieło/zasługa. Pracuję w budżetówce więc rozumiesz pewnie dlaczego zarząd nie potrafi dojrzeć faktów w tej dziedzinie. Im się wierzy zważywszy, że to oni jeżdżą z zarządem na te Mazury. Wierzy się "fajnym kolegom" a nie zapyziałym maniakom komputerowym, co w dodatku nie jeżdżą z nimi na Mazury. Gdybym grał w otwarte karty, dawno by sie mnie pozbyli albo sam bym odszedł zarabiając grubo poniżej średniej.

Czekaj, czekaj... czy Ty piszesz, że koledzy z pracy podkradają Ci kod i prezentują jako własny ?
Zdarzało się.

I jak się przed tym zabezpieczasz?

Piszesz w ciemnym pomiesczeniu na czarnym tle, filtr na monitor, do tego obfuskujesz kod i wrzucasz od razu skompilowane na produkcje? A źródła trzymasz w piwnicy w sejfie?

Odpędzam od siebie takie typy :) Jak ktoś jest uczciwy, nie muszę się "zabezpieczać".

Nie wiem nawet co o tym myśleć, wiadomo, że budżetówka to patologia, ale sytuacja o jakiej piszesz przekracza nawet patologiczne poziomy.
Poza tym, jeśli ktoś prostacko podkrada Ci kod to naprawdę są proste sposoby poradzenia sobie z Tym, tak aby ładnie kogoś ośmieszyć (patenty studenckie - polecam np. wykonywalny komentarz w javie).

Rada: jeśli nie zarabiasz tam 30tys PLN miesiecznie to uciekaj. NIszczy Ci to nie tylko zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Z takim podejściem w żadnej normalnej firmie nie będziesz w stanie pracować.
Jak zarabiasz ponad 30 tys PLN to zafunduj sobie kilka rozmów z psychologiem i pogadaj o tym jak w jakich warunkach pracujesz.

:) Żarty się ciebie trzymają. W budżecie tyle zarabiają tylko nieliczni.

Do tego pojedź na te Mazury (czy gdziekolwiek).

0
discharge napisał(a):
jarekr000000 napisał(a):
discharge napisał(a):

Nie sądzę żeby ktoś w sieci znalazł i zaraz chciał używać - w sieci pełno wysokiej klasy kodów i, jak napisałeś, udokumentowanych. Jednak znam wielu "wyrobników", którzy sami nie bardzo garną się (albo nie mają weny) by coś zbudować, za to chętnie biorą się za przerobienie dwóch-trzech linijek i trąbienie że całość to ich dzieło/zasługa. Pracuję w budżetówce więc rozumiesz pewnie dlaczego zarząd nie potrafi dojrzeć faktów w tej dziedzinie. Im się wierzy zważywszy, że to oni jeżdżą z zarządem na te Mazury. Wierzy się "fajnym kolegom" a nie zapyziałym maniakom komputerowym, co w dodatku nie jeżdżą z nimi na Mazury. Gdybym grał w otwarte karty, dawno by sie mnie pozbyli albo sam bym odszedł zarabiając grubo poniżej średniej.

Czekaj, czekaj... czy Ty piszesz, że koledzy z pracy podkradają Ci kod i prezentują jako własny ?
Zdarzało się.

I jak się przed tym zabezpieczasz?

Piszesz w ciemnym pomiesczeniu na czarnym tle, filtr na monitor, do tego obfuskujesz kod i wrzucasz od razu skompilowane na produkcje? A źródła trzymasz w piwnicy w sejfie?

Odpędzam od siebie takie typy :) Jak ktoś jest uczciwy, nie muszę się "zabezpieczać".

Nie wiem nawet co o tym myśleć, wiadomo, że budżetówka to patologia, ale sytuacja o jakiej piszesz przekracza nawet patologiczne poziomy.
Poza tym, jeśli ktoś prostacko podkrada Ci kod to naprawdę są proste sposoby poradzenia sobie z Tym, tak aby ładnie kogoś ośmieszyć (patenty studenckie - polecam np. wykonywalny komentarz w javie).

Rada: jeśli nie zarabiasz tam 30tys PLN miesiecznie to uciekaj. NIszczy Ci to nie tylko zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Z takim podejściem w żadnej normalnej firmie nie będziesz w stanie pracować.
Jak zarabiasz ponad 30 tys PLN to zafunduj sobie kilka rozmów z psychologiem i pogadaj o tym jak w jakich warunkach pracujesz.

:) Żarty się ciebie trzymają. W budżecie tyle zarabiają tylko nieliczni.

Do tego pojedź na te Mazury (czy gdziekolwiek).

@jarekr000000, nie słyszałem żeby gdzieś w budżecie istniała komórka programistyczna ze swoim wyspecjalizowanym w developerstwie kierownictwem i stąd zarząd nie ma narzędzi by obiektywnie patrzeć na twój kod - to chyba nie "patologia" :). Zwykle zarząd zamawia soft u zewnętrznych firm a czasem ktoś kto umie, coś niedużego stworzy lokalnie samemu (bez zespołu czy jakiegoś kierownika projektu). Pracowałem chwilę w takiej firmie (satelita przy dużym przedsiębiorstwie państwowym), gdzie siedziało kiku zapaleńców - śmiesznie to wyglądało bo wyglądali raczej na amantów/dyskoteciarzy (i takimi byli). Coś tam pykali ale brakowało im zamaszystości (lubili popykać ale żyli od biwaku do dyskoteki). Ich managerka zapragnęła kogoś z zewnątrz, kto im system dosowy przemigruje do jakiegoś relacyjnego SZBD (to był 2003 rok) a że ja właśnie wyłaziłem "z piwnicy" to chciałem się sprawdzić. Dziś bym pisał najpierw umowę ale wtedy byłem jeszcze niepewny siebie i naiwny jak dziecko bo "wychowywałem się" na studiach w gronie zapaleńców w pełnej otwartości.

Czekaj, czekaj... czy Ty piszesz, że koledzy z pracy podkradają Ci kod i prezentują jako własny ?

Był taki jeden kiedyś, którego uczyłem tego i owego a potem chciał być mądrzejszy ode mnie, zmienił 3 linijki, uruchomił i obtrąbiał się z autorstwem :)
Przestałem go uczyć gdy spostrzegłem, że gdy ja mówię patrząc w ekran, od już rozmawia z drugim o d. Marynie nie zwracając na mnie uwagi :)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1