java a wyksztalcenie

0

Witam wszystkich forumowiczow.

  • Przepraszam za brak polskich znakow
    Chialbym poruszyc temat javy i wyksztalcenia jak to jest. Jave poznaje caly czas aktywnie nie wiazac (jak na razie) wiekszej przyszlosci z ta technologia, z czystej przyzwoitosci bo jave choc troche liznac trzeba tak samo jak C & python | ruby | js. Caly problem rozbija sie o wyksztalcenie ktore w ofertach javy pojawia sie dosc czesto, a na pewno czesciej niz w true open source`wych jezykach jak python czy ruby, a java w wiekszosci to enterprise. Uslyszalem od kolegi ze bez wyzszego wyksztalcenia ktorego nie mam bedzie mi ciezko. Doswiadczenie C,Python,Ruby - 5 lat haskell,js - 3 lata. Jakie mam teoretyczne szanse na rynku pracy javy ?
9

Kolega cie okłamał. Szczególnie jeśli masz już jakieś doświadczenie - wtedy nikt nawet nie będzie pytał o takie głupoty jak studia.

1

Doswiadczenie C,Python,Ruby - 5 lat haskell,js - 3 lata z tego co rozumiem, pracujesz 8 lat w branży IT i nie zdołałeś zauważyć, że w programowaniu liczą się umiejętności a nie wykształcenie ? A jeżeli priorytetowym wymogiem firmy jest wykształcenie na stanowisku programisty - to nie chciałbym w takiej firmie pracować.
W skrócie: Bez wykształcenia, tak masz szanse, ale najpierw czeka Cię trochę nauki w Javie.

0
Shakaz napisał(a):

Doswiadczenie C,Python,Ruby - 5 lat haskell,js - 3 lata z tego co rozumiem, pracujesz 8 lat w branży IT i nie zdołałeś zauważyć, że w programowaniu liczą się umiejętności a nie wykształcenie ?

5 lat - nie jasno to napisalem, komercyjnie haskella nie dotykalem ale jezyk przepiekny. Doskonale wiem, ze licza sie umiejetnosci jednak java ** jest** bardziej kojarzona z korpo, i patrzac na oferty pracy wykszatlcenie ma wiekszne znaczenie, wiem ze nia kazda duza firma to korpo i ze male firmy tez uzywaja javy, ale intencje postu mam nadzieje przedstawilem jasno.

2

Coś w tym jest że java jako język typowo korporacyjny - zwiększa szanse na trafienie na firmę mającą fetysz na studia - takie omijaj z daleka. Ale fakt faktem, jak masz już 3/4 lata doświadczenia, nikt Cię o studia pytać nie będzie.
BTW: ostatnio na Confiturze, jakaś pani z HR(pracuj.pl) radziła umieszczać informacje o studiach na samym dnie CV - żeby nie zawracać tą informacją d*py.

0

Slyszalem, ze niektore korpo wymagaja, aby byl mgr niewazne z czego, bo inaczej widelki sa mniejsze. Inne wymagaja byle wyzsze techniczne.

0
Student911 napisał(a):

Slyszalem, ze niektore korpo wymagaja, aby byl mgr niewazne z czego, bo inaczej widelki sa mniejsze.

Dlatego należy niektóre korpo omijać.

0

Ja mam takie podejscie, ze inz. juz nikt mi nie zabierze: mam wyzsze i jest fajnie. 1/3 magisterki mam juz zrobione, na 4/5 moge pracowac i pobujac sie jeszcze ten jeden rok, zwlaszcza ze moge zrobic cos ciekawego w miedzyczasie, jednak mocno olewajac znaczna czesc studiow i kombinujac: na przyklad jakis waruneczek sie przytrafi. Jednak jak dobrze to rozegram to bede mial fajne doswiadczenie zawodowe (customowy projekt dyplomowy) zdobyte dzieki dalszemu studiowaniu. Jesli trzeba bedzie w kazdej chwili moge zrezygnowac ze studiow i tez powinno byc gites. To juz moje ryzyko, bo prawdopodobienstwo, ze nie ukoncze studiow II stopnia jest dosc wysokie.

IMO przynajmniej licencjat czy inz. warto zrobic i miec spokoj.

0

Ze studiami (obowiązkowym wpisem w CV itp.) to sprawa wygląda trochę dziwnie, ale wynika w pewnym stopniu z prawa pracy.

Firma jak zatrudnia ileś tam osób to musi mieć regulamin płac. W regulaminie wpisuje się jako wymagania na konkretne stanowisko m.in. wykształcenie i na jego podstawie różnicuje wynagrodzenia. Oczywiście dotyczy osób pracujących na umowach o pracę (plus bycia na b2b - masz w dupie regulamin).

Trochę inna sprawa to wykształcenie kierunkowe w pewnych specyficznych przypadkach. Na ten przykład jak idziesz pracować do np. banku i będziesz tam zajmował się softem do analizy ryzyka, to jednak wykształcenie kierunkowe (matematyka, statystyka, ekonometria) są przydatne. Podobnie jak piszesz soft na potrzeby np. urządzeń medycznych. Tam bez znajomości fizyki nie przejdziesz ponad pewien poziom. Ale oczywiście to są specyficzne przypadki.

1

Dziwnie się czyta większość odpowiedzi do tego wątku. Może to wynika z mojego dosw. programisty w jednej z korpo. A mianowicie jakiś czas temu zaczęli zatrudniać ludzi bez wykształcenia. I nic przyjemnego z tego nie wyszło. Robisz 5 lat studiów na polibudzie i idąc na pełny etat masz 24-25 lat. Po dwóch latach pracy można rzecz, że jesteś programistą (wcześniej coś dłubałeś ale to nie etat). I wszyscy w kolo mniej więcej to samo przeszli - jest zespól. Teraz zatrudniają własnie faceta bez wykształcenia - oczywiście w negocjacjach mogli z nim zejść do niższej kwoty i jest taki rodzynek w zespole. Potem drugi i trzeci.
Trudno im odmówić ambicji więc żyłują statystyki. No i nagle mgr inż. może usłyszeć, że jednak nie ma już budżetu na podwyżki - w domyśle tamten zasuwa za pół tego co Ty masz a będąc w zespole wiedzę powiększył. Ludzie przestają się dzielić wiedzą i jest po zespole-okopują się w niszach.

Szanujcie sobie firmy gdzie wymagają nie tylko umiejętności czysto programistycznych.

5
lipkerson napisał(a):

Szanujcie sobie firmy gdzie wymagają nie tylko umiejętności czysto programistycznych.

Nie widzę jak Twoja historia prowadzi to takiej konkluzji. Historia pokazuje tylko, że magistrowie są mniej opłacalni dla firmy niż tacy bez papierka, dlatego firma im nie daje podwyżek. No bo w końcu płaci za produktywność, nie dyplom. A jeśli magistrowie nie potrafią produktywnością uzasadnić swojej podwyżki, tylko brakiem współpracy, to firma wręcz powinna ich się pozbyć.

1

Jesli czlowiek bez studiow, przyuczony do zawodu, w pare miesiecy 'podpatrywania' badziej doswiadczonych i wyksztalconych kolegow staje sie dla firmy tyle samo (lub niemal tyle samo) warty jak absolwenci z doswiadczeniem (ktorzy z braku podwyzej raczej morale maja niskie i placza na forum, a tacy ludzie dlugo w firmie nie zostaja lub sie nie staraja), to pokusze sie o wniosek, ze to firma szukajaca code monkeys i czlowiek z ambicjami powninen z niej Spie****.
Nie mowie ze ludzie bez studiow sa zawsze zli, umieja mniej itp. Byl tu na forum kiedys jakis gosciu, ktory mial w avatarze glowe aliena (to byl swojego czasu mod czy jakis tam admin i dosc kontrowersyjna chyba postac; ale do rzeczy) - z tego co pamietam gosciu byl bez studiow ale wiedza zjadal takich maluszkow jak ja na sniadanie i byl dalej glodny. Ale to sa wyjatki, a ogolnie jednak (patrzac na podstawie moich doswiadczen) to ludzie po studiach sa elastyczniejsi, potrafia szybciej sie dostosowac, mysla i maja znacznie lepsze podstawy, w zwiazku z czym potrafia sie w krotkim czasie douczyc nowych technologii itp. itd. Jesli tego w danej firmie nie mozna wykorzystac, to jak napisalem, jesli sie w niej dalej siedzi, to dla oznaka braku ambicji, bo nie wierze w ciekawe i rozwijajace projekty.

@Wibowit - tak, dokladnie, pamietam ze lubil konie. A ten z alienem sie chyba ciagle tu gdzies przewija, ale nie wiem czy konczyl studia ;d

1

Kończyłem nienajgorszą uczelnie ale niestety jej nie ukończyłem. W rezultacie studiów nie mam. W ich trakcie nauczyłem się paru fajnych rzeczy, ale programowania? Nie. Programowania nauczyło mnie doświadczenie. Wliczając że dyplom można zdobyć na badziewnej uczelni za samo uczęszczanie na zajęcia, co tak właściwie daje nam sam papier "magystra"?

Programowanie to droga sprawa. Tam nie ma miejsca dla siostrzeńca/brata szwagra czy innego kulegi. Tam płacą za umiejętności.

0

Programowanie to droga sprawa. Tam nie ma miejsca dla siostrzeńca/brata szwagra czy innego kulegi. Tam płacą za umiejętności.

Magia IT w tej kwestii polega na tym, że branża jest oparta na prywaciarzach i to głównie dzięki temu tak mocno liczą się umiejętności w IT. Chociaż instytucje państwowe chyba też się zajmują klepaniem czegoś tam i tam można przyjąć szwagra. Dokładniej to nawet nie trzeba być państwową firmą - wystarczy mieć zaklepane silne rządowe wsparcie (inaczej mówiąc: mieć układy) i już można zatrudniać byle kogo.

Zawsze można też zostać nauczycielem, czyli informatykiem porażką :D

0
Wibowit napisał(a):

Zawsze można też zostać nauczycielem, czyli informatykiem porażką :D

No bez przesady... To, że ktoś został nauczycielem informatyki wcale nie oznacza, że jest marny. Spotkałem ciekawych ludzi w tym zawodzie, których wiedza była ogromna, a po prostu mieli jakieś "powołanie" czy "predyspozycje" akurat do nauczania innych...

1

Wątpię by praca w jakimś podrzędnym liceum czy tym bardziej gimbazie była satysfakcjonująca. Być może praca w V LO w Krakowie byłaby, no ale liceów na takim poziomie jest niewiele. A praca w podrzędnym liceum ma ten minus w stosunku do pracy w podrzędnej firmie klepiącej kod, że zarabia się sporo mniej. A za kasę można kupić pierdółki które pozwolą uzyskać satysfakcję w inny sposób.

0
Wibowit napisał(a):

Chociaż instytucje państwowe chyba też się zajmują klepaniem czegoś tam i tam można przyjąć szwagra. Dokładniej to nawet nie trzeba być państwową firmą - wystarczy mieć zaklepane silne rządowe wsparcie (inaczej mówiąc: mieć układy) i już można zatrudniać byle kogo.

No i wtedy właśnie przydaje się byle papierek. Na szczęście większość opiera się na prawie dżungli, czyli wygrywa silniejszy. A siła tkwi w tym co masz w głowie.

à propos offtopa. Co macie na myśli "nauczyciel informatyki"? Doktor/profesor czy belfer w liceum/technikum/gimanzujm/podstawowce? Bo o ile na uczelniach wyższych faktycznie są ludzie z powołania, to w zwykłych szkołach raczej ludziom się w życiu nie udało :P. Zastanawiam się jaką satysfakcję można czerpać z nauczania osób których 80% zlewa na przedmiot i do tego za trochę ponad najniższą krajową.

0

Chodziło mi oczywiście o nauczyciela w liceum, technikum lub na niższych etapach. Na studiach to się jest wykładowcą lub ćwiczeniowcem i obraca się wśród ludzi z którymi można pogadać na zakręcone tematy. Belfer to co najwyżej może "poderwać" szesnastkę na dawanie dobrych ocen :P i tyle zabawy.

0

@krzysiek050, ja tam w LO miałem nauczycielkę infy, która uwielbiała ta robotę, a jak sama mówiła mąż, programista, zarabiał wystarczająco by nie musiała użerać się w korpo.

Co do uczelni i szkół to problem jest trochę inny. jakieś 99% nauczycieli zarówno w szkołąch jak i wykładowców akademickich ma niewielkie doświadczenie praktyczne. Co powoduje, że mówią o rzeczach, które znają tylko z teorii (i to często oderwanej od jakichkolwiek rzeczywistych badań). Dlatego też i osoby opuszczajace mury alma mater zazwyczaj mają jako taką wiedzę, ale brakuje im umiejętności.

0

Dzieki za dyskusje. Przemyslalem wszystkie za i przeciw i studia w moim przypadku nie maja sensu gdyz:

  • nie naucze sie tam programowac a uwazam ze robie to juz bardzo dobrze
  • solidne fundamenty matematyczne/logiczne ktore na kazdych pozadnych studiach informatycznych sie dostaje moge bez problemu zdobyc sam.
    Patrzac z perspektywy mlodego czlowieka mozna wybrac kariere naukowa i pojsc do top uczelni, albo jak chce sie byc zwyklym regularnym developerem, ale dbajacym o swoje rzemioslo najlepiej zabrac sie do pracy samemu. Oczywiscie to tylko moje zdanie.
0

Praca za mniejszą kasę to tzw. "Wolny rynek" :). Nie wiedzę powodów dla których nawet mój pracodawca miałby odrzucić ofertę ukraińca za 1500 zł jeżeli reprezentuje mój poziom. A gdyby przyszło 20 takich, to liczyłbym się z tym że sam musiałbym pewnie pracować za tą samą kwotę lub wcale. Ale ja się nie przejmuje. Mam ten luksus że w branży płaci się za umiejętności i póki mi ich nie braknie to będę zarabiał dobrze.

Pracowałem kiedyś w firmie gdzie pewien programista mimo ponad 10 lat doświadczenia umiał mniej niż ja. Bo raz że kiedyś pisał w czymś innym, a dwa że zatrzymał się w rozwoju na samym początku. Taki wypaleniec zawodowy. Zarabiał 2x więcej niż ja, mimo że musiałem po nim poprawiać i robiłem dużo więcej i lepiej niż on. Kasę dostał za to że jest bardzo doświadczony. Dało mi to właśnie taki a nie inny pogląd na świat i rynek pracy. Jako osoba z ambicjami i chęciami do nauki wiem że mam szansę zawojować w IT właśnie dzięki temu że pracodawcy patrzą na umiejętności a nie papier czy lata w CV. Jeżeli tak nie jest to pracodawca jest zły a nie inni który mają bardziej kapitalistyczne podejście.

Mam wrażenie że ludzie czasem idą na studia i myślą że potem to już kasa z nieba leci a tępaki bez szkoły mogą im co najwyżej kawę na przerwie parzyć.

0

@krzysiek050 na moje to robiles w beznadziejnej firmie ktora na to pozwalala. Nie znam cie i nie wiem jak do tego podszedles i czy poruszyles tematy, ale jesli dlugo tak robiles i nadal tak robisz (poprawiasz po nim za mniejsze pieniadze), to to jest dla mnie definicja frajerstwa.

0

Owszem, to była beznadziejna firma i robiłem tam na tyle długo aż mogłem pozwolić sobie na zmianę. Teraz mam tą wygodę że nie muszę iść do pracy gdzie liczy się wykształcenie czy lata.

0

Nie wiem, czemu porobiło się ostatnio tyle tematów typu "nie mam wykształcenia, czy mogę próbować w IT?"

Pomijając tę nieliczną grupę, która rzeczywiście ma bakcyla - mam jakieś takie wrażenie, że wielu ludzi chce pracować jako programiści "bo tam kasa i bez wykształcenia", zamiast "bo lubię programować".

0

@krzysiek050, gdyby wolny rynek działał tak jak to opisujesz to by poważne firmy zamiast kupować baze od Oracle brały Postgresa i zamiast kupować licencje od RedHata i M$ to by instalowały Gentoo.

0

Z tego co się orientuje Oracle/RedHat/MS jest wybierany ze względu na wsparcie i narzędzia przez co na początku płacisz za coś co możesz mieć za darmo, ale w przyszłości Ci się to może zwrócić. Eclipse wojuje na rynku Javowych IDE bo jest darmowy, ale podobno jeżeli ktoś raz spróbuje InteliJ, smutno mu wrócić z powrotem.

0

Przez 8 lat pracy z Oraclem i przewałkowaniu w tym czasie 5 różnych korpo z płatnego supportu Oracle korzystałem tylko raz i to w dość dziwny sposób - pod koniec roku zamieniliśmy godziny supportowe na szkolenia :) Im większe korpo tym rzadziej korzysta się z supportu, bo masz większą ilość własnych specjalistów.

Przyczyna jest zupełnie inna - kwestia ubezpieczenia od strat i możliwość wystapienia z regresem ubezpieczeniowym.

3

tak jak powyżej, płaci się pracę, nie za dyplom. u nas w firmie akurat jest tak, że technik zarabia więcej od mgr, bo lepiej wszystko ogarnia. za papierek nikt nie zapłaci...

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1