Odpiszę osobno, bo mi skomentowano zbiorczo.
@hauleth: na linuksie też masz te rozszerzenia, najczęściej jakieś shellówki-pierdółki, jak powstają, to właśnie na początku na linux, a później migrują na macOSa (taką ja mam obserwację). Co do własnego "poczucia" tudzież "satysfakcji" - wiadomo, nie odmawiam temu argumentowi racji bytu, ale nie jest on obiektywny, tudzież mierzalny w żaden sposób, sam wiesz.
@vpiotr: UT działa(ł) na maku i Linux (jak pamiętam). Notepad++ - ktoś odczuwa jego brak na macOS/Linux poza kilkoma fanami? TC - zgoda, ale mac/linux posiadają MC. A co do głośników w makach - muzykom do tworzenia sampli na sprzedaż wystarczają, bo znam takich. Więc nie obśmiewałbym ich za w czasu.
Generalnie zgodzę się, że NVIDIA+optimus jest dosyć uniwersalne jak chodzi o problemy (na laptopach), w moim przypadku niemal zawsze trzeba tam pogrzebać, przynajmniej, aby vsynca ustawić. Mniej problemów ma ktoś, kto stwierdzi "a walę to" i albo fiksuje na jednym lub drugim driverze. Fixowanie na nvidii wiadomo - da wydajność, ale baterię skonsumuje szybciej. Fiksowanie na GPU w CPU (zazwyczaj to intel) to znowu nie daje dobrej wydajności i nawet vsync nawala. Jako ciekawostkę powiem, że jak mówię znajomym co siedzą na linuksie, by sobie vsynca ustawili, bo im klatkuje ekran (na mocnych sprzętach), to oni zdziwieni, bo im to w ogóle nie przeszkadza, więc - moja "definicja" problemu może nie być unwersalną tutaj.
Ale chcę się odnieść do innego argumentu, softwarowego z cyklu "to działa". Tudzież "odpalasz i używasz". I różne odmiany tego argumentu. Powiem tyle: no hehe. Chętnie to zobaczę na oczy, jak ktoś odpala i używa gołego macOSa. Bo pewnie np. brew jest domyślny i wszystko co było skonfigurowane np. na linuksie, automagicznie się skonfiguruje na macOS, skrypty developowane na linuksie też pewnie radośnie ruszą z automatu, bo to taka magia. No proponuje zejść na ziemię z tym argumentem. Mi nawet TimeMachine jak przywacało, to coś się system-level popsuło (np. xcode musiałem przeinstalowywać po akcji w TM, bo po przywróceniu coś się poknociło)
Na Linuksie mam kontener szyfrowany, który montuję w miejsce /home/mojuser i co się da, jest tam "poinstalowane". Więc z miejsca, na świeżej dystrybucji, logując się na świeżego usera zwyczajnie "wraca" mi większa ilość programów, ustawień itp. A teraz najlepsze: nie wracają programy i liby niektóre programy zainstalowane systemowo. Te trzeba zainstalować. I podobnie jest w macOS. Więc, jeśli Linux nie przywita Cie jakimś problemem sprzętowym, to musisz na nim +- zrobić te same instalacje co na macOS, zakładając, że chcesz mieć "podobne" środowisko. W tej sytuacji, nie ma tutaj żadnej przewagi macOS, ba, rzekłbym, że Linuksowcy są w tej lepszej sytuacji, bo managiery pakietów na linuksach to jednak inna liga jakości niż taki biedny homebrew (i podobne)