Wirtualny komputer do użytku domowego. Który jest najlepszy?

0

Hej. Czy ktokolwiek z was używał tzw. komputera wirtualnego na system Windows?
Czytałem w necie że dzięki jego zastosowaniu nikt niepowołany nie ma dostępu do komputera rzeczywistego.
Tym samym daje to być może podobne zabezpieczenia wobec dużych serwisów społecznościowych znanych ze zbierania informacji.
Podobno nawet z laptopów użytkowników.
Może to pewna przesada, ale przykładam wagę do prywatności w użytkowaniu internetu.
Nawet jeśli możliwości tutaj byłyby niewielkie. Z drugiej strony potrzebuję konta w serwisie, z konieczności.
Jeśli tak to który byłby godny polecenia? Słyszałem o Virtual Box i VMware.
Z góry dziękuję za pomoc.

0

Przed serwisami społecznościowymi, ustrzeże cię noscript albo coś podobnego. Potrzebujesz tam konta? zainstaluj inną przeglądarkę specjalnie do nich. Bo to właśnie przeglądarka i to co na niej robisz jest ich głównym celem, do reszty nie mają dostępu (bo niby jak, to by się jako dziura mocno krytyczna kwalifikowało, bo skoro strony społecznościówe by mogły to witryny przestępców też. A maszyny wirtualne stosuje się przy większych zagrożeniach, np jeśli plik który z takich czy innych powodów musisz otworzyć może być zainfekowany.

0

Sam pracuję na Linuksie, ale mam w VirtualBox zainstalowane chyba z 7 systemów - głównie Windowsów, od XP, przez 7 do 10. Uważam, że jest to bardzo dobre rozwiązanie. Wprawdzie sam nie używam tego jako forum zabezpieczenia, ale narzędzie umożliwiające ogarnięcie kilku systemów w jednym miejscu, ale w podanym przez OP celu to także powinno się nadawać.

Jeśli masz specjalną maszynę wirtualną do "siedzenia w necie" to jest to mega zabezpieczenie. Nieważne, co by Ci na system nie weszło, jakieś wirusy czy szpiegowanie, nie mają opcji wydostania się poza wirtualną maszynę. Ponadto można przejść na wyższy poziom paranoi i po zainstalowaniu systemu na takiej wirtualce zrobić sobie snapshota (czyli jakby punkt, do którego można przywrócić system po pewnym czasie). A potem, za każdym razem (albo co jakiś czas) po zakończeniu pracy i wyłączeniu wirtualnej maszyny, tego snapshota można przywracać. W ten sposób wszystko, co zostało w tym systemie zmienione (zarówno w dobrym, jak i złym kontekście), zostaje skasowane, a system wraca do stanu, w jakim snapshot został wykonany.

Ważna sprawa - z podanej dwójki jedynie dla Ciebie nadaje się Virtualbox. VMware jest przeznaczony do czegoś zupełnie innego, niż używanie na desktopie, jest to super narzędzie, ale Ty zapomnij o nim ;) W Twojej sytuacji jedyna sensowna opcja to zainstalowanie sobie jakiegoś systemu-hosta, następnie zainstalowanie na tym hoście VirtualBox'a, w którym to stworzysz wirtualną maszynę, na której zainstalujesz Windowsa, albo jakikolwiek inny system. Jeśli Ci zależy na prywatności, to polecam Linuksa. Mint jest dość łatwy na początek, więc może daj mu szanse.

0

Dziękuję wam. Sig, a jaką konkretnie przeglądarkę masz na myśli, bo nie znam? Taki wirtualny komputer jako zabezpieczenie od "szkodników" też się przyda. Są też zapewne tacy, którzy działają legalnie a nadużywają prawa w jego świetle. I to mogłaby być odpowiedź na twoje pytanie o to czemu skoro serwisy by mogły szpiegować to przestępcy (ot tak, po prostu) też.

Cerrato: a ile pamięci należy wydzielić z komputera realnego na wirtualny? Chodzi wyłącznie o ilość minimalną, jeśli chciałbym jedynie czytać tekst i mieć ogląd zdjęć. Bez pobierania ich.
Także po to by nie obciążać zbytnio pracy realnego.
I czy w razie czego można w dowolnej chwili łatwo wyłączyć komputer wirtualny, lub odinstalować go? Na przykład gdybym chciał, musiał uruchomić internet z realnego.

0

Maszyna wirtualna z punktu widzenia systemu operacyjnego na niej zainstalowanego jest "zwyczajnym" komputerem, więc jeśli np. dany system Ci działa poprawnie na 2GB RAM, to jak dasz tyle samo pamięci wirtualce, to też powinno być OK. Zresztą kwestia przydziału pamięci jest bardziej skomplikowana, bo wprawdzie możesz przydzielić praktycznie tyle, ile masz, ale i tak system-host będzie w razie czego interweniował i trzymał rękę na pulsie ;) Poza tym te wartości można płynnie zmieniać - po wyłączeniu wirtualnej maszyny, możesz jej dodawać albo zabierać zasoby, zarówno dotyczy to pamięci, jak i np. rdzeni procesora.

Zresztą zamiast tutaj zadawać pytania, weź po prostu zainstaluj tego VirtualBox'a i pobaw się nim. Nic nie ryzykujesz, a jak Ci się nie spodoba, to po prostu wywalasz całość i po temacie.

Wirtualka ma parę ciekawych opcji. Po pierwsze - możesz mieć zainstalowanych (a nawet odpalonych, chociaż wtedy mogą się pojawić problemy z ilością zasobów komputera-hosta) wiele wirtualnych maszyn. Każdą z nich możesz sobie w dowolnej chwili odpalić, jak i zamknąć. A przy zamykaniu fajną rzeczą jest to, że możesz albo zamknąć tak, jak się zamyka typowy system - czyli "start->zamknij system" - wtedy Windows (bo o ile pamiętam, to taki system chcesz tam mieć zainstalowany) się zwyczajnie wyłączy. Można zamknąć wirtualkę brutalnie - analogicznie, jakbyś po prostu wyjął kabel zasilający z gniazdka "prawdziwego" komputera. Ale można też zapisać stan maszyny - zostaje ona jakby zamrożona, wszystkie odpalone aplikacje zostaną dokładnie w takim samym stanie przywrócone podczas kolejnego uruchomienia. Sam pewien czas temu miałem jakieś obliczenia, które trwały kilka dni. Odpaliłem to sobie w witrtualce - jak siadałem do kompa, to odpalałem wirtualkę, która sobie coś-tam liczyła, a na koniec pracy nie wyłączałem ją, tylko właśnie "zamrażałem". A kolejnego dnia mogłem ją przywrócić w tym samym stanie, w jakim zakończyłem wczoraj.

0

Hej: postanowiłem odświeżyć temat. Otóż zainstalowałem Minta. Za pierwszym razem działał, choć trochę wolno. Za drugim nie chciał i nie pomagało ponowne uruchamianie. A w sprawie ochrony prywatności zastanawia to że Mint na swojej stronie używa GoogleAds.
Zainstalowałem więc SparkyLinux'a - działa. Też nieco wolno, ale o wiele lepiej niż Mint. Możliwe że w powyższym i w tym wypadku to w pewnej mierze kwestia ilości posiadania RAM na komputerze fizycznym i ilości wydzielonej dla tego goszczonego. Teraz, mając 4GB wydzieliłem 2.

Inna ważna sprawa: co zrobić by "gość" naprawdę chronił prywatność? Otóż w Firefox'ie, w "gospodarzu" blokuję wszystkie dane stron i ciasteczka. Zawsze gdy przeglądam internet. Jednak mimo używania przeglądarki "gościa" (Otter Browser) ilość zapisanych bajtów (0KB) na przeglądarce "gospodarza" zwiększa się. Stąd wniosek że "coś" się do niego przedostaje. Czy w tym wypadku starczy każdorazowo wykonać przechwycenie kursora myszy?

0

Prywatność da się ochronić dzisiaj tylko w systemach uruchamianych wirtualnie. Dlaczego kombinujecie i sami siebie oszukujecie?
Wirtualka to przede wszystkim brak dostępu dla systemowych "zabawek" do prawdziwych danych, dysk wirtualny może nie mieć w sobie nic a spoza wirtualki zabawki upchane w systemy Microsoftu nie wyjdą, to po piersze. Po drugie, zafałszowany sprzęt więc niech sobie spisują hwinfo, uidy i inne ile chcą.
Kolejną rzeczą w ochronie swoich danych i siebie samego nie są jakieś chore i psychiczne defendery czy Atimalware'y lecz zapora sprzętowa. Praktycznie każdy dobry router a nawet modemy e3372 hilinka maja zaporkę. Poblokowac porty i tyle. Kolejna rzecz, raczej naj naj ważniejsza - trzeba być raczej wariatem aby logować się do banku na konto jakimś wygrzebanym w necie linuksem stworzonym na kolanie przez team składający się z 5 dzikich userów. To samo dotyczy innych systemów z rodzonki Wiondows, jak już musisz to nie łącz domu z pracą, pracy z fejsem, domu z forum w necie i innymi. Ludzie dzisiaj, mają często jedno urządzenie do wszystkiego, rano logują się do banków, robią przelewy a po południu siedzą na torrentach czy p2m/p2p i to na tym samym sprzęcie - insatlując pierdylion crackowanych gierek a potem lamentu czas zacząć.
Ja to robię tak że do życia prywatnego (dom) mam stacjonarkę w kablówce, do buszowania po forach i wk-%^#^@^#%-nia innych modem LTE a do pracy osobny router mobilny. Do wszystkiego używa się sprzęt z innymi hwinfo i IP! I tyle w temacie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1