Witam kupiłem ostatnio używany dysk twardy 320 gb. Po instalacji systemu i sterowników komputer strasznie powoli reagował i uruchamiał się przeinstalowałem go jeszcze raz i zainstalowałem tylko sterowniki do wifi i antywirusa, działało ok do ponownego uruchomienia komputera. Skanuje własnie dysk HDD Regenatorem i już wykryło 200 bad sectorów przy 3 gb sprawdzonego dysku trwa to dosyć długo. Tutaj powstaje moje pytanie czy po po regeneracji dysku bedzię on nadawał się do normalnego użytkowania czy dysk z taką ilościa bad sektorów jest już do wyrzucenia?
Jeżeli na dysku pojawiły się bad sectory, to będą pojawiać się dalej. Za najwyżej kilka miesięcy dysk nie będzie się do niczego nadawał.*
- mówię z własnego doświadczenia
Można spróbować go na prawić, ale wielkich nadziei bym z tym nie wiązał. Nawet jakby się udało go naprawić to pewnie długo nie pożyje więc nic istotnego bym na nim nie trzymał.
Dlatego właśnie nie kupuje się używanych dysków. Pierwszy bad sector zwiastuje śmierć.
Używanie takiego dysku to jak zabawa w sapera bez wykrywacza min. Oczywiście kilka razy może się udać, ba, można tak działać i kilka miesięcy łudząc się że to co się robi jest super bezpieczne. Ale jak pier****ie to nie będzie co zbierać.
Nie zgadzam się z przedmówcami, posiadam dość stary dysk (9 lat) i do około 4 lat jest na nim 160 kb bad sectorów, raz w miesiącu skanuje dysk używając chkdsk z parametrem /R i nic złego się nie dzieje, nadal jest 160 kb bad sectorów i ani bajta więcej. Pamiętam swój pierwszy dysk w komputerze pentium 133 mhz dysk miał pojemność 1,3 gb i po miesiącu użytkowania było już 400 mb bad sectorów, mineły kolejne 2 tygodnie i bad sectorow było już tyle ze nie wystarczyło nawet miejsca bez bad sectorów na zainstalowanie Windows 98 no ale jak stwierdziłem wczesniej byl to dysk 1,3 GB w pojemniejszych dyskach niekoniecznie pojawienie się bad sectorow musi oznaczac ich rychłą "śmierć"
nowy dysk ~200 zł, koszt utraty danych - ?? porównaj i zdecyduj co się bardziej opłaca