Witam, 3 miesiące temu kupiłem nowy komputer, bez systemu operacyjnego, instalacja win 7 z pendrive poszła bez problemu, ale gdy później chciałem zrobić to samo z Ubuntu nic się nie działo(oprócz przejścia migającego kursora linijkę niżej), żadnego "Operating System Not Found" czy innego błędu, po prostu migający kursor na czarnym tle, chciałem sprawdzić czy obraz jest dobry więc zainstalowałem Virtualbox'a i... miałem bluescreen'a przy bootowaniu, gdy po ponownym uruchomieniu znowu to zrobiłem nic się nie stało, ubuntu się poprawnie zbotował, zapomniałem o całej sprawie. Wczoraj wpadłem na pomysł zagrać w starą gierkę z dzieciństwa, oczywiście na x64 win 10(zmieniłem w między czasie) za cholere nie pójdzie, więc znowu VirtualBox i win xp, i przy botowaniu bsod, tym razem udało mi się złapać dumpa i podejrzałem go i.. cóż w załączniku będzie on dostępny, dobra następny dzień test memtest86, o dziwo zbotowany bez problemu z ramem też wszystko ok, więc podbudowany na duchu wkładam tym razem płyte z Kali Linux, i magia działa, menu główne, live, ściana tekstu informująca o ładowaniu plików i zgaśnięcie ekranu, czyli tak jak to pamiętam, ale zamiast ponownego ujrzenia ściany tekstu ale tym razem w 1920x1080 widzę ciemność z podświetleniem ekranu, czekam 10 min nic, to reset, znowu ubuntu, tym razem system zaczął się botować, wyświetliło się logo ubuntu, chwila i znowu ekran gaśnie jakby chciał się dostosować do nowej rozdzielczości, ale już pozostaje czarny.
Ech, mam nadzieje że komuś będzie się chciało to czytać :p, teraz pytanie czemu nie moge zbotować poprawnie linuxa ? Dlaczego po ponownym podejściu do sprawy po dłuższej przerwie komputer w ogóle zechciał spróbować bootować system ? I czemu do cholery hall.dll wywalił mi system ??
Edit: nowy załącznik z programem do przeglądania plików .dmp (wersja x64)