Dzisiaj rano po włączeniu komputera ukazał mi się komunikat "no boot device found". Komputer nie widzi w ogóle dysku SSD. Zupełnie jakby był wyjęty. Niestety po próbie podłączenia do innych komputerów objaw jest ten sam. Żaden z komputerów nie widzi dysku, również po podłączeniu poprzez przejściówkę USB. Czy jest szansa na odzyskanie danych? Czy dysk jest do wyrzucenia?
Częściej pada kontroler dysku niż kości, które przechowują dane, więc zapewne jakby go wymienić to dane dalej leżą tam gdzie leżały, ale ręki za to uciąć nie dam.
Jak wymienisz kontroler, to nowy Ci wyzeruje pamięci. Jaki to dysk? Na jakim kontrolerze? Pewnie masz szyfrowanie...Szanse są, ale zaocznie nie umiem powiedzieć jak duże. I jeśli to nie jest jakaś usterka po stronie zasilania, ciężko będzie do tego podejść w domowych warunkach.
Szyfrowania nie miałem. Czyli mówisz, że generalnie jest mała szansa...
Mam tego samego dziada. Więcej nic od kingstona nie kupię po tym wałku z pamięciami w tym dysku.
SF-2281 - ciężki temat. Ale jak go w ogóle nie widzi, to jest nadzieja w jakiejś usterce zasilania.
osławione serie "V" przeszły do historii jako największe pomyłki (plus wersje z pamięciami asynchro) :) tylko crucial, samsung, plextor, intel
Jest obecnie wielka moda na SSD, ale trzeba pamiętać że ich awaryjność jest wielokrotnie wyższa od HDD, awarie są totalne i bez ostrzeżeń (jak w HDD - dziwne hałasy, opóźnienia, pojedyncze uszkodzone sektory..)
Jak coś jest tanie, to musi być dobre...no nie? Przy wyborze dysku SSD trzeba brać pod uwagę nie tylko cenę i wydajność, ale też awaryjność, a jeżeli ma służyć do przechowywania ważnych danych, warto się zainteresować, czy w razie awarii (wszystko się kiedyś zepsuje) da się z niego wyciągnąć dane. Jeśli chodzi o niezawodność, to na pierwszym miejscu postawiłbym Intela...potem spory odstęp i reszta peletonu w kolejności dość silnie skorelowanej z cenami (im tańszy, tym szybciej się zepsuje). Jeśli chodzi o odzyskiwanie danych, decydujące znaczenie mają użyte kontrolery i stosowane przez nie algorytmy. Najlepiej rokujące są dyski na Barefootach (np. nowe OCZ), potem Intele, JMicron (np. Kingston V100), Marvelle (Crucial/Micron/Plextor), Samsungi, Seagaty...Najtrudniejsze są na kontrolerach Sandforce (wiele starych, a także nowych z najtańszej półki modeli różnych firm).
Azarien napisał(a):
Jest obecnie wielka moda na SSD, ale trzeba pamiętać że ich awaryjność jest wielokrotnie wyższa od HDD, awarie są totalne i bez ostrzeżeń (jak w HDD - dziwne hałasy, opóźnienia, pojedyncze uszkodzone sektory..)
kłóciłbym się, szczególnie w zastosowaniach mobilnych (lapek, dysk przenośny) pamiętając że cześć userów uderza w coś lapkami i zakrywa otwory wentylacyjne podczas pracy dysku, a potem odczyt SMART na czerwono :)
może awarie SSD są bardziej medialne bo i temat drogi i gorący, awaria HDD nikogo nie dziwi bo i dyski tanie
sam miałem kilka SSD samsunga i plextora złego słowa nie powiem, zresztą sprzęt psuje mi sie bardzo rzadko, nie wiem chyba jestem ewenementem jakimś (a może po prostu przestrzegam zasad użytkowania)
Wspólnie z zagranicznymi partnerami udało się nam ruszyć te sandforce. Niestety robota jest trudna i skomplikowana, zrobienie jednego dysku zajmuje miesiąc do dwóch. Ale najważniejsze, że już się da.