Czy nauka więcej niż jednego języka programowania boli zaczynających programowanie po 2010?

4

Zanim zacząłem studia miałem już styczność z co najmniej sześcioma językami programowania z czego w co najmniej jednym z nich byłem w stanie popełnić pełnoprawnego snejka. Na studiach doszło jeszcze kilka w których pisało się więcej niż jeden projekt do tego trzeba było się czasem zapoznać jednorazowo z jeszcze kilkoma przy projektach i w tym czasie z własnej nieprzymuszonej woli poznawałem na własną rękę jeszcze kilka innych języków programowania. Liznąłem mniej lub bardziej tego wszystkie dobre kilkadziesiąt języków i dialektów. Oczywiście wiele z nich po łebkach i tylko kilka głebiej. Ale nawet pobieżne liźnięcie niektórych z nich przyniosło konkretną wiedzę i zaznajomienie z pewnymi konceptami, które są przenośne na inne języki. Nie uważam abym był jakimś szczególnie wyjatkowym przypadkiem, bo znajomość więcej niż jednego języka była z moich ówczesnych obserwacji normą, była nie tyle "mile widziana" co oczekiwana. To była niepisana norma. Poprzestawanie na jednym języku było wręcz obciachem a jednojęzyczni nieraz bali się, że będą mieli problemy ze znalezieniem zatrudnienia.

Od jakiejś dekady na forum dość regularnie pojawiają się posty zatroskanych juniorów po midów którzy pytają czy warto poznać język B gdy znają już aż jeden język A.

Zastanawia mnie, co jest takiego trudnego do ogarnięcia w temacie czy warto poznać kolejny język programowania gdy zna się AŻ JEDEN, że trzeba o to pytać na forum o porgramowaniu.

Zastanawia mnie też jak można się utrzymać w branży wiele lat jadąc na znajomości tylko jednego.

Nie, nie mam jeszcze czterdziestki.

3
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Od jakiejś dekady na forum dość regularnie pojawiają się posty zatroskanych juniorów po midów którzy pytają czy warto poznać język B gdy znają już aż jeden język A.

Bo ludzie robią naiwne kalkulacje "na chłopski rozum" czy opłaca się poświęcić czas na naukę czegoś. Wychodzą z (słusznego w sumie) założenia, że nauka programowania zajmuje czas i po co mają tracić dziesiątki czy setki godzin na naukę języka programowania?

Jednak ludziom brakuje pewnych informacji (albo nie biorą tego pod uwagę), że nauka danego języka programowania to nauka pewnego sposobu myślenia czy pewnych schematów, które później można wykorzystać gdzie indziej. I kolejny język do nauki będzie już łatwiejszy niż pierwszy. Jak i może otworzyć drogę do dalszego rozwoju.

Plus to, że niektóre języki się przydają rzadko, ale to nie znaczy, że w ogóle. Umiejętność rozumienia (choćby mniej więcej) kodu pisanego w innym języku też się może przydać, jak człowiek będzie patrzył w źródła open source albo czytał książki o programowaniu.

Zastanawia mnie, co jest takiego trudnego do ogarnięcia w temacie czy warto poznać kolejny język programowania gdy zna się AŻ JEDEN, że trzeba o to pytać na forum o porgramowaniu.

Ale czasem ludzie przesadzają i łapią się za ileś języków i żadnego dobrze nie znają.

1

Dla juniora znajomość jednego języka jest zdecydowanie lepszym pomysłem. Wiadomo, że wiedza z innych języków się przydaje, ale rynek pracy bardziej docenia pracę w jednym języku i lepiej ten czas poświęcić na szlifowanie tego jednego języka i masę innych rzeczy, których jest masa

Parę innych argumentów:

  • środowisko się zmieniło. Kiedyś to byli głównie amatorzy i studenci. W obu przypadkach eksperymentowanie ma sens. Teraz nawet studenci boją się, że będzie cięzko im wejść w rynek, więc muszą podejmować logiczne decyzje
  • dużo większa profesjonalizacja rynku. Są dużo większe wymagania od juniorów, sam stack jest też dużo bardziej rozwinięty. Kiedyś junior musiał coś tam ogarniać język. Teraz ma być płynny w chmurach, infrastrukturze, dobrym kodzie, testowaniu, w protokołach a najlepiej, żeby jeszcze umiał fronta
  • co wynika z poprzedniego punktu: większe silosy językowe. Ciężej znaleźć pracę np. jako C# dev, jeżeli jest się Java devem

Zastanawia mnie też jak można się utrzymać w branży wiele lat jadąc na znajomości tylko jednego.

Jak często widzisz w ofertach pracy wymagania dwóch języków? Zazwyczaj jest jeden plus cała masa innych umiejętności.

1

Czytając takie posty przypomina mi się moja pierwsza praca, gdzie jako programista pisałem w Javie, JavaScripcie, HTMLu, PL/SQLu, C# i kilku innych językach, których nie ogarniałem.

Do dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tak naprawdę znam Javę, PL/SQLa i Pythona (tego nauczyłem się później). Znajomość całej reszty polegała na tym, że potrzebny mi był internet, żeby z tym efektywnie pracować.

0
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Zastanawia mnie też jak można się utrzymać w branży wiele lat jadąc na znajomości tylko jednego.

Tak, poznawanie dodatkowych języków to ból bo wymaga często opanowania nowej semantyki, sposobów myślenia i abstrakcji.

Ale odpowiadając na twoje pytanie jak można utrzymać się w branży znając tylko jeden język - mianowicie bardzo prosto. Poznajesz dobrze jeden język a następnie poznajesz buzzwordy (czy tam słówka/koncepty kluczowe) z 10 innych i tworzysz mapę myśli bazując na podobieństwie. To wystarcza w 80% przypadków.

To dodatkowe 20% nie jest tyle warte by poświęcać mu więcej zasobów.

0

IMHO czym innym jest poznanie na studiach c, pascala, c++, ady, i napisaniu w nich kilku akademickich projekcików, a czym innym nauczenie się porządnie danego języka żeby sprostać wymaganiom pracodawców. - gdzie pracodawca jeszcze ma w czym przebierać i może pytać o szczegóły, wymaga sprawnej, efektywnej pracy plus masa innych rzeczy oprócz samego języka oprogramowania.

Nie marnowałbym zaczynając programowanie czasu na naukę np. jednocześnie javy i c# - chyba że dla zabawy.

To nie chodzi koniecznie o to czy ogarnięcie języka jest trudne czy nie. Chodzi o to że ludzie nie żyją wiecznie i chcą optymalizować jeżeli uczą się programowania z przyczyn ekonomicznych - nie ma w tym nic dziwnego. Dziwne byłoby gdyby robili odwrotnie.

0
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Zanim zacząłem studia miałem już styczność z co najmniej sześcioma językami programowania z czego w co najmniej jednym z nich byłem w stanie popełnić pełnoprawnego snejka. Na studiach doszło jeszcze kilka w których pisało się więcej niż jeden projekt do tego trzeba było się czasem zapoznać jednorazowo z jeszcze kilkoma przy projektach i w tym czasie z własnej nieprzymuszonej woli poznawałem na własną rękę jeszcze kilka innych języków programowania. Liznąłem mniej lub bardziej tego wszystkie dobre kilkadziesiąt języków i dialektów. Oczywiście wiele z nich po łebkach i tylko kilka głebiej. Ale nawet pobieżne liźnięcie niektórych z nich przyniosło konkretną wiedzę i zaznajomienie z pewnymi konceptami, które są przenośne na inne języki. Nie uważam abym był jakimś szczególnie wyjatkowym przypadkiem, bo znajomość więcej niż jednego języka była z moich ówczesnych obserwacji normą, była nie tyle "mile widziana" co oczekiwana. To była niepisana norma. Poprzestawanie na jednym języku było wręcz obciachem a jednojęzyczni nieraz bali się, że będą mieli problemy ze znalezieniem zatrudnienia.

Od jakiejś dekady na forum dość regularnie pojawiają się posty zatroskanych juniorów po midów którzy pytają czy warto poznać język B gdy znają już aż jeden język A.

Zastanawia mnie, co jest takiego trudnego do ogarnięcia w temacie czy warto poznać kolejny język programowania gdy zna się AŻ JEDEN, że trzeba o to pytać na forum o porgramowaniu.

Zastanawia mnie też jak można się utrzymać w branży wiele lat jadąc na znajomości tylko jednego.

Nie, nie mam jeszcze czterdziestki.

Mi się wydaje że trudniej się utrzymać znając wiele języków bo to zwykle oznacza że znasz je słabo...
Czasem warto mieć coś drugiego w zanadrzu np Python + JS(do frontu) jako dodatkowy atut.

Znajomość wielu jezyków nic ci nie daje, wręcz przeciwnie za bardzo cię rozprasza.

Utrzymuje się w branży około dekady raczej całkiem bardzo dobrze :)

PS: I oczywiście mówie o komercyjnej znajomości a nie że sobie tam jakiegoś snakea umiecie napisać.

1
Mokona napisał(a):

IMHO czym innym jest poznanie na studiach c, pascala, c++, ady, i napisaniu w nich kilku akademickich projekcików, a czym innym nauczenie się porządnie danego języka żeby sprostać wymaganiom pracodawców. - gdzie pracodawca jeszcze ma w czym przebierać i może pytać o szczegóły, wymaga sprawnej, efektywnej pracy plus masa innych rzeczy oprócz samego języka oprogramowania.

Pod wymagania pracodawców zwykle trzeba ekosystem znać - modne biblioteki, frameworki, a nie sam język. Niby programując dużo w danym języku, często poznaje się biblioteki czy frameworki, ale nie jest to konieczne. Zależy, co ktoś robił w danym języku.

Ktoś kto zna podstawy danego języka + frameworki będzie bardziej atrakcyjny dla przeciętnego pracodawcy niż ktoś, kto zna język perfekt, ale bez frameworków.

Z drugiej strony jak ktoś zna słabo język, ale zna dużo frameworków, to przesuwa się z programisty w stronę klepacza. Niby dobrze, bo dużo firm zapłaci za zwykłe klepanie, ale z drugiej strony narzędzia AI potrafią takie osoby łatwo zastąpić (albo nawet nie AI, tylko ktoś tańszy, może z tańszego kraju - przecież frameworków łatwo się nauczyć), więc "klepacz" nie jest to już chyba dzisiaj stabilna ścieżka kariery, mimo że była przez tyle lat.

1

A potem płacz, że "nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem" gdy A wychodzi z mody. Uczenie się dopiero gdy nie ma się wyjścia to uczenie się zbyt późno by być w komfortowej pozycji w starciu z realiami.

0

jeszcze powiem że warto znać kilka naturalnych języków....
a z językami programowania to jest tak:

  • jak znasz kilka to nie dajesz se wciskać kitu że coś musi być zrobione tylko na jeden sposób, czyli januszex takich pracowników nie lubi
  • jak trochę znasz taki , którego nie lubisz to nie wpisuj go do cv bo przyjmując Cie na programistę X będą starali się wcisnąć robotę w Y
  • jak w ogóle jakiegoś nie znasz też mogą się starać wcisnąć robotę bo przecież wszystkie języki są podobne ;)
  • jak jakiegoś formalnie nie znasz mimo że mógłbyś się go nauczyć w tydzień to januszex pod pretekstem nieznajomości ego języka cię zwolni, a tak to musiałby szukać innego pretekstu
2
Satanistyczny Awatar napisał(a):

A potem płacz, że "nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem" gdy A wychodzi z mody. Uczenie się dopiero gdy nie ma się wyjścia to uczenie się zbyt późno by być w komfortowej pozycji w starciu z realiami.

Ale to przecież jest osobna sprawa. Ja znam bardzo dobrze Pythona i jestem w stanie aplikować na topowe oferty z tego języka. W jakim celu miałbym się uczyć Javy, której nie lubię? Zarobię więcej? Nie. Pomoże mi to jakoś w Pythonie? Nie.
Nie ma to po prostu sensu często

0

Ja naukę zaczynałem około roku 2016 od C, potem C++, potem Java. Trochę liznąłem JavaScript i trochę TypeScripta. Z dwóch ostatnich nie pamiętam absolutnie nic. Jedynie, że w JS jest coś takiego jak Array Function (ale nawet nie pamiętam co to jest, coś a'la lambda chyba). C i C++ pamiętam jak przez mgłe.

Na codzień mam zadania tylko i wyłącznie w Javie. Nie wiem czy nauka kolejnego języka coś mi da. Może teoretycznie Scala ewentualnie Kotlin by mi coś pomogły, bo siedząc w technologii JVM i ubezpieczeniach, moooże by to zwiększyło moje szanse na rynku pracy.
Z drugiej stronie gdybym się poduczył Kafki/Rabbita (kiedyś przerabiałem tutoriale, ale też nie wiele pamiętam), zgłębił dockera i k8s to by mi to więcej dało niż nauka kolejnego języka.

3

Czyli wyłazi jeden z podstawowych problemów leżących u podstaw niskiej innowacyjności polskiej gospodarki - "nie wiem po co mi nowa wiedza ani co z nią zrobić, jeszcze się okaże, że się nie przyda". No jak z takim podejściem ten kraj ma nie być zagłębiem klepania CRUDów? Ile razy widziałem czy słyszałem o ujebywaniu przez polskich "bossów" pomysłów by krajowe zespoły realizowały coś bardziej nowatorskiego niż kolejna runda klepania tego samego co poprzednio od nowa plus bugfixy to już pominę litościwie milczeniem. Po co się wychylać czy zmieniać coś w życiu bo się jeszcze okaże, że się zmarnowało raz całe 3 tygodnie z prawdopodobnie 70+ a nawet pewnie i więcej lat życia. Przecież te 3 tygodnie są zbyt drogocenne by je "marnować". W tym czasie można przecież pierdzieć w basenie w Egipcie!

0

Jak Ty w 3 tygodnie się języka uczysz to dlaczego nie masz jeszcze jakiegoś unicorna?

2
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Czyli wyłazi jeden z podstawowych problemów leżących u podstaw niskiej innowacyjności polskiej gospodarki - "nie wiem po co mi nowa wiedza ani co z nią zrobić, jeszcze się okaże, że się nie przyda". No jak z takim podejściem ten kraj ma nie być zagłębiem klepania CRUDów? Ile razy widziałem czy słyszałem o ujebywaniu przez polskich "bossów" pomysłów by krajowe zespoły realizowały coś bardziej nowatorskiego niż kolejna runda klepania tego samego co poprzednio od nowa plus bugfixy to już pominę litościwie milczeniem.

Piszesz z punktu widzenia... w zasadzie kogo?
Bo z punktu widzenia gospodarki czy politykow, dla których innowacyjnność przekłada się końcowo na większe wpływy do budżetu.

Z mojego punktu widzenia. Czy fakt nauczenia się nowego języka w jakikolwiek sposób przekłada się na innowacyjność? Chcesz być innowacyjny to wymyśl innowacyjny produkt lub usługę. Bez znaczenia w jakim języku napiszesz swóją aplikację. W zasadzie to ta innowacja w ogóle nie musi być w IT. Wiedza nie koniecznie musi być wiedzą z IT.

Satanistyczny Awatar napisał(a):

Po co się wychylać czy zmieniać coś w życiu bo się jeszcze okaże, że się zmarnowało raz całe 3 tygodnie z prawdopodobnie 70+ a nawet pewnie i więcej lat życia. Przecież te 3 tygodnie są zbyt drogocenne by je "marnować". W tym czasie można przecież pierdzieć w basenie w Egipcie!

A po co mam się zajeżdżać w imię kultu zapierdolu i tracić cenne lata życia w zamian za obietnicę, że będę obrzydliwie bogaty? Mi wystarczy, że mi wystarcza na życie, wakacje, drobne przyjemności i coś tam zostanie na czarną godzinę.
Uczenie się nowych języków programowania w nadzieji, że się zbawi świat to chyba najszybsza droga by skończyć w wariatkowie.

1
anonimowy napisał(a):

Jak Ty w 3 tygodnie się języka uczysz to dlaczego nie masz jeszcze jakiegoś unicorna?

Bo lokuję kapitał w pegazach.

1

@Satanistyczny Awatar w Twoim oryginalnym pytaniu brakuje jednej rzeczy, okreslenia na jakim poziomie poznac ten jezyk. Czy chodzi wlasnie o napisanie Snake'a (co mozna zrobic dosc szybko) czy np. na poziomie Javy ogarniecie performance'u, wielowatkowasci, sun.misc.unsafe, security, sztuczek i kruczkow, design patternow itp. gdzie kilka lat to malo i czlowiek sie nadal uczy, a jezyk sie zmienia. A z wiekiem czlowiek woli spedzic czas po pracy offline, zwlaszcza jak organizm sie zaczyna tego domagac, a w pracy nie ma czasu by wszystko przeczytac, potestowac itp.

Ja np. bardzo duzo czasu poswiecilem na nauke XNA, a tu cyk, MS to ubil i to boli. Nie mniej mam teraz na tyle wiedzy i umiejetnosci, ze majac checi i czasu jestem w stanie stworzyc pelna gre (oczywiscie posilkujac sie assetami muzyczno graficznymi, bo moje umiejetnosci pozwalaja co najwyzej na zrobienie placeholderow). Ale czy to wplynelo na moja sytuacje zawodowa albo kariere ? Nie. Juz wiecej dalo mi granie w CTFy i podstawy security.

3

Idę się uczyć UML, jeszcze nie wiem po co ta wiedza mi się przyda ale może dzięki temu polska gospodarka będzie innowacyjna bo przecież na tym to polega cnie

1

Czyli istnieje tylko zapierdol i nie uczenie się niczego nowego? Czytanie sobie jakiejś książki czy publikacji w czasie jazdy pociągiem czy zimą przy kominku w czasie zamieci śnieżnej to uleganie kulturze zapierdolu?

0
anonimowy napisał(a):

Idę się uczyć UML, jeszcze nie wiem po co ta wiedza mi się przyda ale może dzięki temu polska gospodarka będzie innowacyjna bo przecież na tym to polega cnie

Jeszcze do tego dorzuć kurs zdejmowania majtek przez głowę i błądzenia we mgle z zawiązanymi oczami.

1
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Czyli istnieje tylko zapierdol i nie uczenie się niczego nowego? Czytanie sobie jakiejś książki czy publikacji w czasie jazdy pociągiem czy zimą przy kominku w czasie zamieci śnieżnej to uleganie kulturze zapierdolu?

Można się uczyć przydatnych rzeczy anie nieprzydatnych typu Java dla Python Deva

0
anonimowy napisał(a):
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Czyli istnieje tylko zapierdol i nie uczenie się niczego nowego? Czytanie sobie jakiejś książki czy publikacji w czasie jazdy pociągiem czy zimą przy kominku w czasie zamieci śnieżnej to uleganie kulturze zapierdolu?

Można się uczyć przydatnych rzeczy anie nieprzydatnych typu Java dla Python Deva

Można się też uczyć przydatnych rzeczy jak myślene długoterminowe czy wyciąganie wniosków.

2
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Można się też uczyć przydatnych rzeczy jak myślene długoterminowe czy wyciąganie wniosków.

To kontrproduktywne. W długim terminie wszyscy jesteśmy martwi, to jedyny wniosek.

0
loza_prowizoryczna napisał(a):
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Można się też uczyć przydatnych rzeczy jak myślene długoterminowe czy wyciąganie wniosków.

To kontrproduktywne. W długim terminie wszyscy jesteśmy martwi, to jedyny wniosek.

To idę po łopatę.

1

Mam wrażenie że niektórzy mają taki mindset że to że oni poświęcali na coś czas, to inni którzy tego nie robili tracą/stracą w przyszłości na tym

  • nie uczył się wszystkiego w szkole albo na studiach. bo może się przydać
  • nie uczy się języków wszystkich na świecie poza angielskim i ewentualnie tym gdzie mieszka, bo może się przydać
  • nie uczy się wszystkich języków programowania, bo może się przydać
  • nie nauczył się rozpalać ogniska bez zapałek i budować kuszy, bo może się przydać
  • nie uczęszczała w dzieciństwie na lekcji gry na fortepianie i jeździectwa oraz szachów

Mam wrażenie że część z tych osób po prostu próbuje się dowartościować, a zainteresowanie tematem to przykrywka.

1
Mokona napisał(a):

Mam wrażenie że część z tych osób po prostu próbuje się dowartościować, a zainteresowanie tematem to przykrywka.

Dokładnie tak. Taki winner bias. Ja się czegoś nauczyłem i mi się przydało to gdybyś Ty się nauczył to na pewno też odniósł się sukces. Jeśli nie, to źle się uczyłeś xD

1

jak mnie kocha to ją pokeruje

3

Pracowałem za kasę w C#, C, C++, i oczywiście z jakimiś pajtonami/jsami/sqlami ze względu na pracę, czy to przy web devie czy low lvlu i moja opinia jest taka:

One Trick Pony vs. Jack of all Trades

Pierwsza rzecz: niezbyt to się opłaca z perspektywy effort/kasa

Bądźmy szczerzy - najprostszą drogą do dobrej kasy jest wzięcie jakiegoś sensownego, popularnego języka i zagłębienie się w niego i jego ekosystem, do tego wiedza domenowa.

Po prostu więcej kasy da Ci 500h w Javie niż 100h w C++ połączone z 200h w Go + 200h w C# .

Druga rzecz:
Jeżeli nie będziesz jakoś wybitnie wybierał języków które implementują kompletnie różne koncepty, to większość mainstreamowych języków, implementujących te wszystkie wieloparadygmatowe koncepty jest bardzo podobnych.

Zazwyczaj nie ma jakichś cudów lub super trudnych konceptów na temat których nie możesz po prostu poczytać albo zobaczyć w przykładach tego innego języka, co nie wymaga/implikuje uczenia się go.

Trzecia rzecz:
Najwięcej czasu na walce z innymi językami spędzam na pierdołach typu system budowania, package managery, libki, tooling, infra, etc.
Czyli generalnie niezbyt uniwersalne rzeczy, które niezbyt mnie rozwijają. Serio, walka ze skryptami cmake lub innymi customowymi toolami to nie jest coś, co mnie jara ani wybitnie rozwija :D To strata czasu w dużej mierze

Czwarta rzecz:

Nie oszukujmy się, ale są lepsze i gorsze języki dla danej osoby.

Zaczynając od C# przejście do czegokolwiek innego = masa WTFów typu -

"O tutaj mamy X kompilatorów i coś może działać na jednym, a na innym już nie",
"O tutaj nie ma wbudowanego package managera i trzeba kombinować",
"O tutaj komunikaty błędów są tak słabe że aż głowa boli",
"O tutaj się coś kompiluje 15/30/50min czy nawet więcej :D", itd...

Generalnie popracowanie w innych językach sprawiło że bardziej zacząłem doceniać C# za "sanity". Gdyby się tylko dało wrzucić go do tych projektów/produktów nad którymi pracuje, to z miłą chęcią bym to zrobił i zyskał produktywność ze względu na chociażby tooling.

Oczywiście wiele z nich po łebkach i tylko kilka głebiej. Ale nawet pobieżne liźnięcie niektórych z nich przyniosło konkretną wiedzę i zaznajomienie z pewnymi konceptami, które są przenośne na inne języki. Nie uważam abym był jakimś szczególnie wyjatkowym przypadkiem, bo znajomość więcej niż jednego języka była z moich ówczesnych obserwacji normą, była nie tyle "mile widziana" co oczekiwana. To była niepisana norma. Poprzestawanie na jednym języku było wręcz obciachem a jednojęzyczni nieraz bali się, że będą mieli problemy ze znalezieniem zatrudnienia.

Czym według ciebie jest znajomość języka? Bo według mnie napisanie snejka i wpisanie w CV że się zna dany język to trochę bullshitting, ja bym tak nie zrobił

tl:dr

Ucz się konceptów, a nie frameworków języków.

PS: ból dupisz i chyba zachłysnąłeś się fanaberią z 4p :P

1
WeiXiao napisał(a):

Zasadniczo zgadzam się z przedpiścą, a co do tego punktu:

Druga rzecz:
Jeżeli nie będziesz jakoś wybitnie wybierał języków które implementują kompletnie różne koncepty, to większość mainstreamowych języków, implementujących te wszystkie wieloparadygmatowe koncepty jest bardzo podobnych.

Do tego jeśli pójdziesz ambitnie i ogarniesz jakiś nieco lepszy, mniej mainstreamowy język (np. Haskell, Elm, Idris, czy nawet Scala itp.) to potem będziesz tylko klepiąc w tej Javie czy C# płakać.
Nie wiem czy warto.

Ucz się konceptów, a nie frameworków języków.

I to punkt, który jest problematyczny Bo dużo konceptów nie ma sensu w pewnych językach.
Bo albo język jest zbyt prymitywny (np. brak HKT), albo zbyt ekspresywny i pewne koncepty nie mają w nim sensu / są jak woda
(np. większość tzw. design patternów w językach funkcyjnych).
Więc, niestety uczenie się konceptów, czasem wymaga ogarniania języków... , znowu nie wiem czy warto.
Np. jak ogarniesz bzdurność design patternów to przestaniesz przechodzić rekrutacje na architekta.

0
tefu napisał(a):

Z mojego punktu widzenia. Czy fakt nauczenia się nowego języka w jakikolwiek sposób przekłada się na innowacyjność? Chcesz być innowacyjny to wymyśl innowacyjny produkt lub usługę. Bez znaczenia w jakim języku napiszesz swóją aplikację. W zasadzie to ta innowacja w ogóle nie musi być w IT. Wiedza nie koniecznie musi być wiedzą z IT.

z mojego tak, z Twojego niekoniecznie

tefu napisał(a):

Z mojego punktu widzenia. Czy fakt nauczenia się nowego języka w jakikolwiek sposób przekłada się na innowacyjność? Chcesz być innowacyjny to wymyśl innowacyjny produkt lub usługę. Bez znaczenia w jakim języku napiszesz swóją aplikację. W zasadzie to ta innowacja w ogóle nie musi być w IT. Wiedza nie koniecznie musi być wiedzą z IT.

z mojego tak, z Twojego niekoniecznie

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1