Parytety w branży filmowej

1

Studia filmowe od dłuższego już czasu zmieniają kolor skóry postaci, które oryginalnie miały biały kolor skóry.

Jednym z głośnych przykładów ostatnio jest Mała Syrenka.
image

Zobaczcie jak rozkładają się kolory skóry społeczeństwa w USA:
screenshot-20221019223624.png

Show business generalnie powinien starać się tworzyć dzieła, które trafią do jak największej ilości odbiorców.
Więc ja nie wiem czemu przemysł filmowy chce zrobić dobrze grupie 12%, skoro powinien celować w grupę 57%...

Tak samo jest z dodawaniem homoseksualnych postaci do filmów/seriali. Różne badania pokazują, że przeważająca większość społeczeństwa jest hetero.

1

No i trafiają do większości odbiorców. Bo większość odbiorców uważa, że społeczność lgbt jest strasznie gnębiona w dzisiejszym świecie, więc nawet jeśli sami są hetero, to oczekują a nawet naciskają na to, aby było jak najwięcej wątków lgbt. Co do czarnych, zaczęło się to dużo wcześniej, niż odloty lgbt i dotyczy głównie USA - po czasach niewolnictwa, gdy czarni byli gnębieni, do dziś mają kompleksy i uważają, że czarnych należy dowartościować, a nawet że czarni dalej są gnębieni, czyli ten sam mechanizm.

Gdyby jakiś hipoteczny przybysz z innej planety chciał czerpać wiedzę o ludzkości ze współczesnej kinematografii, to dowiedziałby się że:

  • czarni są znacznie mądrzejsi niż biali, ale są gnębieni non stop
  • nieheteronormatywni stanowią około 1/3 albo 1/4 społeczeństwa, wszędzie gdzie się nie obrócisz na pewno zaraz spotkasz przynajmniej jedną parę homo
  • kobiety są mądrzejsze od mężczyzn i ogólnie więcej potrafią
  • ci źli zawsze są hetero. Ludzie nieheteronormatywni bardzo rzadko są złymi ludźmi, bandytami, mordercami itd.
0

cóż chyba ci artyści mogą teraz powiedzieć "I'm like my skin is it starting to work to my benefit now?".... nie., czekaj

0

Jak dotąd mimo tych wszystkich "parytetów" wciąż "white/caucasian" są nadreprezentowani. Oczywiście, częściowo wynika to z dziedzictwa literackiego, ale liczby są takie, a nie inne i nie odzwierciedlają dzisiejszego świata.

I zanim ktoś wyskoczy z Oscarami. Parytety, wbrew temu, co można przeczytać w różnych bańkach, dotyczą w tym przypadku tylko jednej kategorii i bynajmniej nie uniemożliwiają wygranej filmowi z udziałem wyłącznie białych heteroseksualnych aktorów płci męskiej opowiadającego wyłącznie o białych heteroseksualnych mężczyznach, bo wystarczy spełnić wymagania w dwóch z czterech kategorii, z których trzy dotyczą członków ekipy filmowej, zatrudnienia w marketingu i ogólnie staży.

2
leoninus napisał(a):

Oczywiście, częściowo wynika to z dziedzictwa literackiego, ale liczby są takie, a nie inne i nie odzwierciedlają dzisiejszego świata.

Jak to nie odzwierciedlają?
Właśnie pokazałem, że liczby są takie, że czarni mogą mieć 13% udziału w filmach, a biali 57%.

Ale mniejsza z liczbami. Jeśli na siłę się obsadza czarnoskórego aktora dla postaci, która w oryginale jest biała, to już jest cios wymierzony w nas.
Rasizm działa w dwie strony. Ale to na mniejszości trzeba niby chuchać i dmuchać, żeby czasem przez przypadek nie urazić...

leoninus napisał(a):

I zanim ktoś wyskoczy z Oscarami. Parytety, wbrew temu, co można przeczytać w różnych bańkach, dotyczą w tym przypadku tylko jednej kategorii [...]

Studia filmowe właśnie przesadzają w stosowaniu się do homo/rasowych kategorii...

leoninus napisał(a):

nie uniemożliwiają wygranej filmowi z udziałem wyłącznie białych heteroseksualnych aktorów płci męskiej opowiadającego wyłącznie o białych heteroseksualnych mężczyznach

To co napisałeś nie brzmi zbyt hetero, nie sądzisz :] ?

1
Spine napisał(a):

Ale mniejsza z liczbami. Jeśli na siłę się obsadza czarnoskórego aktora dla postaci, która w oryginale jest biała, to już jest cios wymierzony w nas.
Rasizm działa w dwie strony. Ale to na mniejszości trzeba niby chuchać i dmuchać, żeby czasem przez przypadek nie urazić...

Ale marudzisz. W Małej Syrence nie ma nic, co narzucało kolor skóry głównej bohaterki. To nie postać historyczna i do tego ma ogon ryby. Równie dobrze może być niebieska.

1

@szatkus1:
Jeśli jej kolor skóry nie jest problemem, to dlaczego jest akurat czarna?

Mała Syrenka stworzona przez firmę Disney to nie jest byle jaka Mała Syrenka zrobiona przez małe studio bez nazwy (poniżej przykładowe obrazki z takich produkcji)...
Skoro po tylu latach od wypuszczenia animacji, ta sama firma chce wydać wersję z aktorami, to do głowy by mi nie przyszło, że aż tak bardzo odbiegną od swojego pierwotnego projektu postaci.

  1. Mała syrena (1975)
    screenshot-20221020012538.png

  2. The Little Mermaid (1992)
    screenshot-20221020012639.png

  3. Mała Syrenka (1976)
    screenshot-20221020012809.png

2

Sprawa jest prosta - tworzenie różnego adaptacji polega na tym, że scenarzysta bierze jakiś materiał źródłowy i przerabia to na jakąś tam modłę. Dzięki temu dostaliśmy np. Cowboya Bebopa czy Straż, które z oryginałem nie mają zbyt wiele wspólnego. Dlatego dostajemy czarne elfy, czarne krasnoludy itp.

Polecam po prostu zdać sobie sprawę, że netfliksowski Wiedźmin nie jest dla fanów twórczości Sapkowskiego, a Rings of Power nie jest dla fanów Tolkiena, ani trylogii Petera Jacksona. Są to całkowicie oddzielne dzieła. Mogą się podobać, natomiast jeśli czyjąś motywacją do obejrzenia danej pozycji jest to, że czytał książkę - to nie jest to najszczęśliwszy powód.

0

Tak w ogóle chciałbym zauważyć, że mniej lub bardziej udawany realizm historyczny w inscenizacjach (a dzisiaj także ekranizacjach) to wynalazek współczesny. Przez wieki w teatrze i operze Odys i Orfeusz nosili współczesne w danym czasie zbroje, puklerze, kryzy, szpady, rapiery i tak dalej, a Penelopa i Eurydyka - całkiem renesansowe i barokowe suknie, tak jak teraz w operach Händla czy Monteverdiego z tego samego powodu często noszą garnitury, żakiety i tym podobne. Tak samo miesza się scenografię, rekwizyty i muzykę z różnych epok, jak choćby w "Tytusie Andronikusie" Szekspira z Hopkinsem i ostatnim "Wielkim Gatsbym". Czarna arystokracja w filmie kostiumowym z akcją w XVIII wieku i wcześniejszych w gruncie rzeczy jest więc, jak to się mówi, w duchu epoki.

1

@wartek01: co do zasady masz rację, ale nie da się nie zauważyć kierunku, w którym idą te interpretacje. Co prawda statystyk nie robiłem, ale mam wrażenie że ta dowolna interpretacja idzie głównie w kierunku poczerniania postaci oraz dodawania nawet na siłę wątków lgbt i feminizmu.
No i prawdopodobnie kierunek odwrotny powodowałby ostracyzm środowiska oraz oskarżenia o dyskryminację. Czasami nawet wierne trzymanie się oryginału, więc brak zmian w tym kierunku, o którym piszę to powoduje z wystarczy wspomnieć głosy oburzenia, że w grze Wiedźmin nie ma czarnoskórych. No ale na szczęście w adaptacji Netflixa już są. Bo przecież muszą być. Zawsze.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1