Kącik filozoficzny - czyli dlaczego wierzycie w to w co wierzycie?

2

Punktem wyjścia jest dla tego tematu jest epistemologia - większość zapewne kojarzy "myślę więc jestem" jako jedyne co według Kartezjusza może być udowodnione (broni się przed sceptycyzmem).

Ostatnio jest wiele dyskusji, które bardzo polaryzują ludzi, podczas których wyrażane są bardzo skrajne opinie i stanowiska (choćby w temacie aborcji, eutanazji, szczepionek). Zastanawiam się skąd w ludziach taka pewność co do swoich racji, bądź też dlaczego w ludziach tak mało pokory.

A ponieważ niczego nie można udowodnić - mam do was dwa pytania:

  1. Dlaczego wierzysz w słuszność swoich poglądów / opinii / racji / podejścia?
  2. Czy uważasz że powinno się zmuszać innych do wiary w określone idee / rzeczy / twierdzenia?
3
  1. Dlaczego wierzysz w słuszność swoich poglądów / opinii / racji / podejścia?

Jeśli nie wierzyłbym w słuszność swoich poglądów, to nie byłyby moimi poglądami.

Jeśli nie mam wystarczającej wiedzy, żeby objąć jakieś stanowisko w kwestii spornej, to nie walczę żarliwie o wyższość swoich poglądów nad poglądami rozmówcy.
Staram się przynajmniej pomyśleć, dlaczego ktoś ma do czegoś inne podejście niż ja. A jeśli temat mnie interesuje, to szukam informacji na ten temat.

  1. Czy uważasz że powinno się zmuszać innych do wiary w określone idee / rzeczy / twierdzenia?

Dopóki ich głos w danej kwestii nic nie znaczy, to mi to obojętne, w co wierzą.

Jeśli poglądy innych mogłyby zagrozić mojemu "małemu światu", to raczej bym starał się innych przekonać/zmusić do wyznawania moich poglądów.

2

@artur_waw:

Dlaczego wierzysz w słuszność swoich poglądów / opinii / racji / podejścia?

Poglądy to poglądy, nie ma "słusznych" bo zależą od punktu siedzenia. Opinie tak samo. Racje - to zależy, czy masz jakieś konkretne argumenty stojące za nimi.

Natomiast istnieje coś takiego jak słuszne podejście do dyskusji. Bardzo często widzę, że ludzie celowo korzystają z "argumentów" z tej listy: https://yourlogicalfallacyis.com/ i nazywają to merytoryczną argumentacją.

Czy uważasz że powinno się zmuszać innych do wiary w określone idee / rzeczy / twierdzenia?

Nie. Uważam, że każdy może wierzyć w cokolwiek chce. Istnieje inna kwestia - to, czy wolno głosić co się chce. Odpowiedź brzmi - wolno, dopóki przedstawiasz to wyłącznie jako swoją opinię lub masz merytoryczne argumenty stojące za twoją opinią.

Jeśli rzucasz argumentami pozamerytorycznymi (w tym podajesz fakenewsy) świadomie to jesteś takim biedaodpowiednikiem dawnych komunistycznych speców od propagandy lub po prostu czyimś pożytecznym idiotą. Jeśli robisz to nieświadomie, ale pomimo tego, że ktoś wykaże ci niespójność argumentu dalej się wykłócasz - to wtedy na pewno jesteś czyimś pożytecznym idiotą, który zupełnie za darmo ukrywa prawdziwy obraz sytuacji.

0
artur_waw napisał(a):

Punktem wyjścia jest dla tego tematu jest epistemologia - większość zapewne kojarzy "myślę więc jestem" jako jedyne co według Kartezjusza może być udowodnione (broni się przed sceptycyzmem).

David Hume (ur. 1711, zm. 1776) uznawał, że problem obiektywności poznania jest bezprzedmiotowy i stwierdził, że dowiedzenie istnienia świata zewnętrznego jest niemożliwe. Jednak dodawał, że wiara w istnienie rzeczywistości jest przydatna ze względu na jej walory praktyczne.

A ponieważ niczego nie można udowodnić - mam do was dwa pytania:

a dowody matematyczne np.?

  1. Dlaczego wierzysz w słuszność swoich poglądów / opinii / racji / podejścia?

Immanuel Kant w swoim dziele z 1784 roku Odpowiedź na pytanie: Was ist Aufklärung? rzeczywiście daje definicję: „Oświeceniem nazywamy wyjście człowieka z niedojrzałości, w którą popadł z własnej winy. Niedojrzałość to niezdolność człowieka do posługiwania się swym własnym rozumem, bez obcego kierownictwa. Zawinioną jest ta niedojrzałość wtedy, kiedy przyczyną jej jest nie brak rozumu, lecz decyzji i odwagi posługiwania się nim bez obcego kierownictwa”.

Kazdy ma swoj wlasny organ kierowniczy i poprzez ten organ kierowniczy ksztaltuje swoje zycie i ocenia swoje poczynania oraz swiat zewnetrzny. To na ile czlowiek (i chyba kazde zywe stworzenie posiadajace organ kierowniczy) jest sklonny do zmiany swej decyzji na inna decyzje zalezy w pewnej mierze od niego samego a takze od warunkow zewnetrznych. Wielu ludzi ma tak jakby domyslnie preinstalowane opcje ze zadowala ich poczynanie wg wlasnych checi. A skad sie te checi biora? Nie tylko od nich samych (swiadomie i nieswiadomie) ale takze od swiata zewnetrznego. A skad ci ludzie i swiat zewnetrzny sie biora? Ze zdarzen, ktore wystapily w przeszlosci - te zdarzenia to wg mnie zderzenia materii. Jestem ateista i tak mniej wiecej patrze na rzeczywistosc.

Oczywiscie moge sie mylic, ale nie bede w obawie pomylki przystawal na niewygodny i nie do zaakceptowania dla mnie poglad, np. na taki ze isnieje pieklo i powinieniem zyc jak nakazuje np. chrzescijanstwo czy islam czy inna religia. Trzeba miec odwage poslugiwania sie wlasnym rozumem i ignorowac niewygodne rzeczy. Wiadomo ze istnieje niezerowe prawdopodobienstwo ze isnieje pieklo i tam trafie ale rownie dobrze moge tam trafic dlatego ze:

  • chrzescijanstwo jest prawdziwe jak i dlatego ze
  • islam jest prawdziwy a nawet i dlatego ze
  • wierzylem w jakas religie a jednak bogowie karza w piekle tych co bali sie miec swoje zdanie - przeciez po to nam dali rozum abysmy z niego korzystali.
    Istnieje takze wiele innych opcji co bedzie po naszej smierci (a co bylo przed urodzeniem?), ale ja wierze ze jestem tylko zlepkiem atomow ktore polaczyly sie w pewnym punkcie czasoprzestrzeni i ktore rozpadna sie w innym punkcie czasoprzestrzeni.

Dodatkowo lektura Biblii (i jej interpretacje przez teologow) i historii Kosciola wrecz zniecheca mnie do wierzenia w Jezusa i / lub Jahwe.
Inne argumenty podalem tu: https://4programmers.net/Forum/Flame/150320-Czy_b%C3%B3g_istnieje?p=1809837#id1809837

  1. Czy uważasz że powinno się zmuszać innych do wiary w określone idee / rzeczy / twierdzenia?

W 100% zmusic sie ich nie da poniewaz to co widzimy to fakty zewnetrzne a nie mamy wgladu do ich subiektywnego zdania. Czyli nawet jesli zgadzaja sie na cos to oznacza to tyle ze albo rzeczywiscie sie zgadzaja albo oszukuja. Mozna jedynie sugerowac pewne postepowanie ale najlepiej przy tym pozwolic na pewien stopien liberalizmu, poniewaz kazdy ma swoj wlasny organ kierowniczy.

0
  1. Nie wiem czy do końca można powiedzieć, że wierzę w jakieś określone poglądy, bo w obserwacji świata stosuję różne spojrzenia, bo wiem, że żaden nie jest idealny, a zastosowanie kilku może dać lepszy wynik. W dyskusji zaś raczej dostosowuję przekaz do narracji, którą wyznaje rozmówca. Oczwyiście są pewne wyróżniające się poglądy, które stosuję w swoim życiu i raczej pozostają domyślnymi dopóki poruszam się w obrębie Znanego. Dlaczego te, a nie inne? Pewnie głównie ze względu na wychowanie, przyzwyczajenia, nawyki, status społeczny, które sprawiają, że one po prostu działają najlepiej, z innymi czegoś mi brak. Chyba też, w dużej mierze są one uwarunkowane tym w co wierzy większość, na ogół mam tendencję do poglądowej ekstrawagancji i kwestionowania utartych schematów. Społeczeństwo potrzebuje tego, ponieważ większosć pragnie iluzji stałości, ucieka (lub chce zminimalizować jeśli nie można uniknąć) zmian. Zmiany zaś są nieuniknione, ktoś musi zatem patrzeć naprzód i w tył i patrzeć szerzej, przecierać szlaki. Taka jest moja droga, tak uwarunkowała mnie przeszłość.

  2. Moje przekonania nie mają tu nic do rzeczy. Ludzie mają tendencję do narzucania innym swoich poglądów i jest ku temu ważny powód. Wspólne pogłądy i wartości są jedynym znanym mi gwarantem bezpieczeństwa współpracy, dostępnym większości ludzi (wykształceni ludzie mogą ograniczyć się do logiki i podstawowych metod ustalania faktów). Jak to określa Y.N. Harari, to wielkie narracje spajają ludzi i dają im siłę, jeden człowiek na ogół jest głęboko upośledzony w porównaniu z innymi zwierzętami, prawdopodobnie poprzez przystosowanie do tego, że współpraca i specjalizacja czyni ludzkość jako zbiorowość niewyobrażalną siłą. Swoją drogą, uważam, że zbyt dużą siłą i to też jest pewien argument za bardziej konserwatywnym i stonowanym podejściem do życia (to tak a propos pytania 1go).
    Z tego względu, choćby na poziomie państwowym jakaś jednolitość światopoglądowa być powinna. Widzimy do czego prowadzi brak takiej jednolitości cały kraj kłóci się nad sprawami bez obiektywnej odpowiedzi zamiast się rozwijać. Za Hanną Arend, wręcz prowadzi to do zamordyzmu, który ma łagodzić ten chaos, ale to ma bardzo duży koszt. Wolność i zaufanie działają lepiej, ale tylko w ramach pewnej bazy, co do której wszyscy się zgadzają. Dodatkowo wolność i zaufanie w takim społeczeństwie wymaga dość wysokiego poziomu wykształcenia (efektywnego, nie formalnego; efektywnie, według norm z początku XXw, większość współczesnych ludzi jest niedorozwinięta pod względem umiejętności poznawczych). Dlatego pewnie też większość ciągnie w stronę komunizmu, a tego już się nie da zrobić bez takiej czy innej formy przemocy. Czy można z tym walczyć, nie wiem, na pewno trzeba na wszelki wypadek się przystosować, a w drugiej kolejności wyprowacowywać jakąś nową płaszczyznę do porozumienia.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0